kozaki_za_kolano
22.01.23, 21:34
Chyba mam jakiś problem z utrzymywaniem relacji i nie wiem, co robię nie tak. Zdiagnozujcie i doradźcie.
Dość łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi. Nie jestem typem "opowiem ci o moich problemach", nie mówię zbyt dużo. Jednak kiedy wchodzę w jakąś grupę, zwykle szybko poznaję ludzi, dość szybko jestem na ty, mam kontakt przez komunikatory. Ale te relacje nigdy się nie rozwijają, pozostają zdawkowe.
Wiadomo, że w dorosłej dorosłości ma się mniej okazji do spontanicznych kontaktów, niż w młodości, ale jakieś tam okazje są.
Rodzice innych dzieci w przedszkolu i szkole, rodzice na różnych dziecięcych zajęciach dodatkowych, praca, sąsiedzi.
Bliskich znajomych mam kilka osób, 4, może 5, nie licząc rodziny. Chętnie miałabym jakieś relacje z kimś nowym.
No i chodzę teraz do grupy spacerowej, są to głównie kobiety. Kontakt nawiązałam jak zwykle łatwo, poznałyśmy się, gadamy czasem po zajęciach, piszemy. Czyli niby ok.
A dziś dowiedziałam się, że one już 2 razy urządziły babskie wieczory, tylko mnie nikt nie zaprosił. Mnie i takiej jednej, która się izoluje i w ogóle rzadko przychodzi.
No i kurde jest mi przykro. Dorosła, z doświadczeniem życiowym, poczułam się odrzucona.
W przedszkolu było podobnie. Niby ok, a potem inni odwiedzali się w domach, a ja tylko small talki na ulicy przed bramą.
Co robię źle? Uśmiecham się, nie jęczę o sobie, słucham, jak ktoś mówi. Co jest nie tak?