ophelia78
26.01.23, 21:56
Zapamiętałam mądrość forumową ze jak kasy nie styka to trzeba albo zmniejszyć wydatki albo zwiększyć dochody.
Do jesieni 2021 pensja mi starczała do pierwszego. Bez szaleństw ale też bez nadmiernego oglądania cen.
A potem przestala.... wiosną 2022 ok.20go juz pensja się kończyła.
Mogłam zmniejszyć wydatki - ale nie za bardzo chciałam- owszem mogłam zrezygnować z terapii (170 zł tyg), korków dla dziecka (drugie tyle) I zacząć oszczedzac na jedzeniu. Bo nie mam drogich hobby, na wakacje odkładam z innego źródła, u fryzjera bywam raz ma kwartal, auto pali 5 l ma 100 km wiec ekonomiczne. Nie piję nie palę nie imprezuję..
Uznałam wiec ze musze zwiększyć dochody. O jakieś 20%. Udało się bez problemu ale czuje to w koscisch. To mniej więcej 6-8h dodatkowej pracy w tygodniu. Jkaby dodatkowy dzien robiczy. Ale niestety te godziny są nierównomierne rozłożonej. I to odczuwam najbardziej.
Jeśli w ciągu roku będę po raz kolekny musiala zwiększyć dochody o kolejne 20% to się chyba zajadę....
Wowczas będę musiala myśleć jednak o cięciach kosztów (ma pierwszy ogień pójdzie terapia ale to dlatego ze to juz 3 lata i w zasadzie koncze).
A u Was? Ktoś ze stricte powodów inflacyjnycn musiał zacząć więcej pracować zeby więcej zarobic?