anvalley
05.02.23, 19:10
Pisałam już po problemach z matką: zdecydowała się na życie z ojcem alkoholikiem i nic z tym nie zrobiła ani jak byłam dzieckiem, ani jak dość szybko się wyprowadziłam i usamodzielniłam - rodzina się praktycznie rozpadła bo nie chciałam tam przychodzić ani sama ani tym bardziej z dzieckiem, w końcu wyprowadziłam się na drugi koniec Polski i dopiero odetchnęłam z ulgą bo kontakt siłą rzeczy był bardzo powierzchowny a ja do rodzinnego miasta więcej nie przyjechałam. Pół roku temu ojciec zmarł i się zaczęło - matka przypomniała sobie że jedyną rodzinę jaką ma (oprócz brata) to moja i stara się odnowić kontakt. A ja nie chcę i nie potrafię. Po tym jak po wielu latach zrozumiałam że ona nie odeszła od ojca bo nie chciała (nie bo nie miała pieniędzy czy mieszkania itd., a teraz w każdej rozmowie go wspomina i codziennie lata do niego na cmentarz) coś we mnie umarło - mogę z nią utrzymać poprawne relacje, porozmawiać raz na jakiś czas itd. ale to wszystko na co mnie stać. A matka przypomniała sobie (po prawie 13 latach), że ma wnuczkę i zaczęła do niej wydzwaniać. Widzę że córka wije się tak jak może, bo z nią nigdy nie miała prawdziwej relacji (mimo że próbowałam matkę namówić gdy córka była mała na chociaż rozmowy przez Skype itd. - z teściową córka potrafiła gadać po 2-3 godziny). Kiedy córka przyjeżdżała w odwiedziny od teściowej (to samo miasto), to matka spotykała się z nią na godzinę (bo ona nie może zostać, bo się musi opiekować chorym mężem (taa "chorym" na alkoholizm). A teraz dzwoni do niej a córka nie odbiera - przychodzi do mnie że ona nie chce, mówi że jest zajęta, że się uczy itd. Matka dzwoni do niej kilka razy - w końcu do mnie z pytaniem dlaczego córka nie odbiera - więc jej powiedziałam, że nie chce bo nie lubi rozmów przez telefon, że czas kiedy potrafiła rozmawiać z drugą babcią godzinami też już minął. To się zaczął szloch i dramat i teksty że nie nauczyliśmy córki kontaktu z babcią. Teraz się obudziła jak córka ma niecałe 13 lat i nawet z teściową, z którą kontakt miała jako małe dziecko doskonały, rzadko rozmawia. Czasem to sama najchętniej to bym całkowicie urwała zerwała z matką kontakt bo mam dosyć tych rozmów na siłę bo ona jak już została sama to sobie przypomniała że ma też córkę. Nie wiem, moim zdaniem to już jest nie do naprawiania - nie potrafię wzniecić w sobie żadnych uczuć, a zwłaszcza jak słyszę co ona wygaduje typu: "on był dobry. Miał swoje wady - ale ty też je przecież masz" - nawet mi się nie chciało jej odpowiadać wtedy bo mi wszystko opadło. Ja sobie jakoś radzę, podtrzymuję te sztuczne rozmowy, ograniczyłam je do 1-2 w tygodniu - chociaż co jakiś czas powodują we mnie tylko wkurzenie. A co zrobić w sprawie córki?