turzyca
08.02.23, 10:42
Ostatnio skończyłyśmy z koleżanką irtyujące zadanie. Praca nad tym zadaniem była sama w sobie stresująca, wszystkie plany się sypały, ludzie nie dotrzymywali terminów, do tego wyniki wyszły okay, ale nierewelacyjne, proporcjonalnie do wysiłków zgoła wręcz miernie. Ponieważ koleżanka jest młodsza i ma zapędy perfekcjonistyczne, uznałam, że trzeba jakoś podkreślić, że samo zakończenie zadania jest już sukcesem. Tak akurat na małe opakowanie "Celebrations".
I tu mnie zastopowało, bo w sumie to jest wyrabianie zupełnie niezdrowych nawyków świętowania za pomocą słodyczy. I zaczęłam się zastanawiać - szczególnie w kontekście ostatnich wątków o otyłości - w jaki sposób można świętować małe sukcesy? Takie, które zazwyczaj świętuje się czymś słodkim - gałka lodów za pozytywną ocenę z trudnej klasówki, czekoladka za znienawidzony obowiązek. I co ważniejsze dla mnie w wychowaniu dzieci - jak to zrobić niekonsumpcyjnie? Bo zamienienie gałki lodów na samochodzik nie rozwiązuje problemu, chodzi mi o wypracowanie zdrowych mechanizmów, które można zastosować w dorosłym życiu. Ja swoje wypracowałam dopiero jako dorosła, są bardzo wewnętrzne, nie da się ich przełożyć na innych ludzi.