paola.brunetti
08.02.23, 15:08
Dla koleżanki pytam, a dokładniej o męża koleżanki. Wczoraj przegadałyśmy pół wieczoru i nie wiem, co dziewczynie doradzić. Uprzedzam, że będzie bardzo ogólnie, bo sytuacja mocno charakterystyczna.
Otóż mąż koleżanki od lat pracuje w pewnej dużej firmie, branża (oczywiście) bardzo wąska, ale na rynku jest kilka podobnych firm. Najwyższym szczeblem kariery są w tej branży samodzielne stanowiska, na które ten mąż aplikował już wiele razy i zawsze spotykał się z odmową, ale nigdy nie dostał konkretnej odpowiedzi, czemu mu odmawiają, raczej spotyka się z wykrętami typu że ma nie taki charakter, że jeszcze nie teraz itd. Specjalistą w swoim fachu jest bardzo dobrym i kwalifikacje ma. Poszedł na rozmowę do innej firmy i wzięliby go od razu, ale sek w tym, że w obecnej firmie ma najlepsze możliwe warunki finansowe i socjalne, bo to największy gracz na rynku. Zmiana pracy to pobory mniejsze nawet o 40% i dużo gorsze warunki pracy. Na to ich nie stać, bo spłacają kredyt na dom i mają niepełnosprawne dziecko, które wymaga sporych nakładów finansowych. Pan czuje się poniżany i rozżalony, odmowę tlumaczy sobie tym, że kiedyś naraził się niechcący ważnej osobie w firmie i teraz ta osoba sabotuje jego karierę (brzmi to prawdopodobnie, bo akurat znam inną osobę z tej firmy, która potwierdza tę wersje). Pan zbliża się do 50tki, awanse dostają na te same stanowiska 30-parolatkowie, stąd poczucie depresji i niezrealizowania, co odbija się na życiu całej rodziny, ale też na zdrowiu tego męża i koleżanka martwi się bardzo. Ostatnio zaczął coś mówić o mobbingu, szukaniu prawnika i pójścia z tym do sądu, itd. Dodam, że kiedyś myślał o zmianie pracy, ale przez te problemy z dzieckiem i inne sprawy zaniedbał to, zwłaszcza że w bieżącej firmie pracuje mu się naprawdę dobrze i gdyby nie ten brak awansu, wszystko byłoby ok. Teraz czuje się już za stary na zaczynanie wszystkiego od nowa, w dodatku te kwestie finansowe, no i tak tkwi w tej sytuacji. Pytanie brzmi, czy rzeczywiście warto iść do tego sądu i ponosić wszystkie związane z tym koszty? A może wymóc na panu pójście na terapię i uporanie się ze stresem? (jak możecie zgadnąć, ta propozycja nie spotyka się z entuzjazmem). Co robić w takim sytuacji?