lauren6
02.03.23, 15:41
Historia prawdziwa, część z Was już pewnie o niej czytała na fb.
Jeśli ktoś mieszka w Warszawie to wie, że metro regularnie ma przestoje z powodu prób samobójczych. Ostatnie samobójstwo na stacji metra miało miejsce wczoraj, po czym pociągi nie kursowały przez kilka godzin, uruchomiono komunikację zastępczą itd. Tradycyjnie w takiej sytuacji wkurzeni ludzie zaczęli sobie ulewać pod artykułami o zawieszonych kursach metra.
W jedną z takich burzliwych dyskusji na fb wdała się samotna (co ważne w tej historii) matka dziecka z niepełnosprawnościami. Napisała, że sama choruje na depresję i nie ma dnia by nie myślała o samobójstwie. Rozszerzonym, bo nie ma komu zająć się jej dzieckiem po jej śmierci, a nie chce by spędziło życie w DPS.
Dalej wydarzenia potoczyły się szybko, fachowo to się chyba nazywa zabezpieczeniem dziecka poza rodziną biologiczną. Pani podobno poddała się dobrowolnemu badaniu psychiatrycznemu i lekarz specjalista stwierdził, że nie grozi jej samobójstwo. Mimo to policja dziecko zabrała i ruszyła cała machina sądowa.
Dziecko aktualnie przebywa w pieczy zastępczej, gdzie podobno nie ma zapewnionej terapii i przerwano jego leczenie (ma głęboki autyzm, wadę wrodzoną serca). Matka pozostała bez środków do życia, bo straciła prawo do zasiłków na dziecko.
Co sądzicie o tej historii? Czy reakcja policji była przesadzona (szczególnie w kontekście opinii psychiatry)? Czy dziecko w takiej sytuacji powinno zostać odebrane i to sąd rodzinny, na podstawie opinii biegłych powinien ocenić czy matka nadaje się do pełnienia opieki nad dzieckiem?