sliwka_fioletowa
03.03.23, 15:41
Jest sytuacja - małżeństwo po rozwodzie. I kilka popołudni w tygodniu oraz co 2 tygodnie dziecko - 11-letni chłopiec - przebywa na przedłużony weekend (czw-pn) u ojca.
Otóż u ojca dziecko nic nie musi. Ale dosłownie nic. Nie uczy się, nie odrabia zadań domowych. Przestał uczęszczać na zajęcia sportowe i języki bo ojciec go w dane dni nie zawoził, argumentując że dziecko „nie chciało”’, a poza tym powinno mieć wolne południa żeby odpoczywać i „mieć dzieciństwo”.
Popołudnia dziecko spędza u kolegów oglądając YT lub Netflixa lub z tabletem w ręku.
Matka zrozpaczona. Dosłownie. Dziecko (gdy wraca od ojca) przez pierwsze kilka dni u niej się buntuje, potem wchodzi na (wymuszone) bardziej ustrukturyzowane funkcjonowanie na co dzień, po czym u ojca znów się cofa.
Przykład z wczoraj: dziecko po szkole zostało zawiezione do sali zabaw (takiej z kulkami) w godz. 16-20, bez jedzenia i picia. O 20.30 okazuje się że o 8 rano sprawdzian z matmy, na który nic nie umie. Dzieciak w płacz że się zabije. Rano nie idzie do szkoły, jest opór i płacz. Takie kryzysowe sytuacje zdarzają się notorycznie, dzieciak rozsypany brakiem stabilizacji, do ojca nie docierają żadne argumenty.
Czy można tu jakoś pomóc?