marusia_ogoniok_102
05.03.23, 16:56
Coś... coś się popsuło.
Dla uzupełnienia sytuacji, aktualnie od wtorku jestem chora. Kaszlę tak, że spać nie mogę, odpluwam jakieś żółte świństwo i niezbyt mogę mówić. Wczoraj w końcu zaczęłam brać antybiotyk.
Wczoraj też trochę pochodziłam po domu, kurze starłam i zrobiłam lekką rozgrzewkę, bo mi już kości chrupały z zastania. I jak już zrobiłam, to siadłam, spojrzałam na ręce... I kurde widzę kropki. Dużo kropek. Małe, fioletowo-czerwone punkciki. Na całym grzbiecie lewej i na połowie prawej dłoni.
Po panicznej konsultacji z internetem ustaliłam, że to wybroczyny, nie żadna wysypka. Nie swędzi, nie boli, nie zmienia się pod naciskiem.
A teraz pytanie - co do cholery?
To była naprawdę lekka rozgrzewka, robię sobie takie odkąd pamiętam, żeby trochę sobie poskakać. Nigdy mi się nic takiego nie stało. Co, od infekcji? ...może od diety, bo walczę już o ostatni kilogram i owszem, jem mało, ale akurat na niedobory witaminy C nie narzekam...
Czekam, aż to zejdzie, no bo w końcu zejdzie, ale mnie zaniepokoiło, bo nigdy dotąd się to nie stało. Ematki, jak sądzicie, mówić o tym lekarzowi?