stephanie.plum
12.03.23, 21:59
Młody jest typem "filozofa". I lekkim dziwakiem.
Ma sporo kolegów i koleżanek, ale gwiazdą klasową na pewno nie jest.
w dodatku uczę go, że przemocą niczego się nie załatwia.
w pewnym momencie na początku tego roku powiedział, że kolega "dla żartu" podchodzi na przerwie i kopie go w brzuch. i zapytał, co on ma z tym zrobić.
to jest druga klasa podstawówki, środowisko bezpieczne, mała szkoła.
powiedziałam:
- jeśli się to zdarzy jeszcze raz, powiedz koledze zdecydowanie, że ma przestać, bo w przeciwnym wypadku wmieszasz w to rodziców.
młody gniewny nie przestał.
wybrałam się do wychowawczyni i powiedziałam, co wiem od syna. poprosiłam, by wyeliminowała agresywne zachowania tamtego kolegi. przyznałam też, że jeśli sytuacja się powtórzy, dałam synowi pozwolenie na "obronę konieczną". dodałam, że może to niewychowawcze z mojej strony, ale mnie w szkole nie ma, i skoro takie rzeczy się dzieją, syn musi nauczyć się bronić sam.
póki co, minęło jak ręką odjął.
gdyby koledzy znęcali się nad moim dzieckiem, stałabym się chyba nieobliczalna.