inspiracjewieczorne
09.04.23, 12:50
Sytuacja w rodzinie. Trwa długo, ale teraz poznałam szczegóły i jest mi przykro. Chciałabym poznać opinię osób z zewnątrz.
Rodzina 2+2, dzieci to duże nastolatki. Dzieciaki w dobrych liceach, jedno (młodszy chłopiec) bardzo spokojne, ułożone, typowy maminsynek, córka zbuntowana na rockowo, ale nie odwala krzywych akcji (nie pali, nie pije, wraca na noce itd). Matka dzieci traktuje raczej sprawiedliwie, choć oczywiście to grzeczny syn jest pupilkiem, natomiast ojciec całkowicie zrezygnował z córki, a syna traktuje dobrze, choć nie wylewnie. Od kilku lat w ich domu relacje układają się tak, ze ojciec traktuje córkę jak powietrze, a z synem normalnie rozmawia. Do córki nie mówi nawet dzień dobry, do widzenia, po prostu ani słowa, jakby nie istniała, a jak ktoś go zapyta o powód, to tłumaczy to tak, że kiedyś się kłócili, ona pyskowała, więc się odciął i przyzwyczaił się, że "nie ma córki". Młoda to źle znosiła, kilka lat (4? 5?) tak żyła z ojcem, który ją po prostu mijał w korytarzu albo wychodził z kuchni, gdy ona do niej wchodziła. Matka rozmawiała z jednym i drugim o tej sytuacji, ale w sumie to mówi, że jest zadowolona, że nie ma w domu kłótni i jest spokój, że wszyscy przywykli itd. I że gdyby córce zależało, to sama by poszła do ojca poprawić relację, przeprosić (?) i się pogodzić.
No i teraz temat świąt. Zawsze chodzili do dziadków od strony matki, całą czwórką. On przy innych ludziach też córkę ignoruje, cała rodzina to widzi, ale wszyscy traktowali to dotąd jako trudną sytuację związaną z dojrzewaniem dziewczynki, ale która kiedyś może minie. W tym roku młoda się jednak zbuntowała i powiedziała matce, że skoro cała rodzina uważa, że to jest normalne, że ona jest traktowana jak powietrze i nikt nie ma na ten temat nic do powiedzenia jej ojcu, to ona się wypisuje chociaż z tych świąt. I że natychmiast po 18 urodzinach się wyprowadza z domu, choćby do koleżanki. No i dziś u rodziców pojawili się we troje, młoda została sama w domu. Powiedzieli nam, że się źle czuje, a ja do niej napisałam na mess i wiem, jak to wygląda z jej strony. Bardzo dużo jest w niej żalu, ma ogromne pretensje, że matka i brat zgodzili się ją tak zostawić, a ojciec pojechał (nawet nie do własnych rodziców tylko do teściów) i teraz śmieje się, zajada i każdy go traktuje jak fajnego gościa. A ona sama i wszyscy mają to gdzieś.
Zaproponowałam młodej, że do niej pojadę do niej za chwilę i razem gdzieś pójdziemy, ale mówi że popłakała sobie i źle wygląda, woli być sama. Mam ochotę rozszarpać ich oboje, bo rzeczywiście dobrze się tu bawią. Trzymam nerwy na wodzy ze względu na gospodarzy i młodsze dzieci