mallard
17.04.23, 14:40
Przyjaźni damsko - męskiej, tudzież pokrewnych "klimatów".
Miałem onegdaj kolegę. Żonaty ów kolega był i dziecię miał również. Kolega ten nie lubił (pewnie i nie umiał) tańczyć, więc kiedy żona namawiała go na jakąś potańcówę, mówił nieee, nie chcę - idź sobie z Józiem! (Józio, to ich wspólny kumpel, chyba nawet bardziej jego). No więc tak wysyłał i wysyłał żonę z tym Józiem, aż wysłał skutecznie...