andaba
25.04.23, 10:56
Mąż wrócił rano z pracy, otwarł drzwi do naszego pokoju, pies za nim wpadł i zaczął szczekać za nasz tapczan.
Mąż odsunął tapczan, skąd wyskoczył kot. Obcy kot, który przychodzi czasem do nas. Musiał wleźć jak drzwi były pootwierane, zadekował się gdzieś, my poszliśmy z domu, dzieci do naszego pokoju nie zaglądały, koteczek sobie spał.
Nie wiem, czy uznał, że jak jest tyle kotów, to jeden więcej nie zrobi nam różnicy, czy o co mu chodziło?
Na szczęście nie narobił, ani chyba niczego nie obsikał.
W domu, oprócz kotów, są psy, które wprawdzie żyją w zgodzie z naszymi kotami, ale obce gonią bezlitośnie, ten też juz wcześniej był pogoniony, mimo to się nie zniechęcił.
Ciekawa jestem, czy wróci po tym incydencie.
Kiedyś do bratowej wlazł przez okno kot. Wyjął sobie z miski dwa kilo wołowiny rozmrażającej się na niedzielny rosół. Całej nie zjadł, ale wybrudził cała kuchnię, a mięso musiał pies dojeść.