Wady mieszkań przez które chcecie si przeprowadzić

[zanetka.x]

Czy istnieją takie wady przez które chciałbyście się przeprowadzać z danego mieszkania czy domu, czy coś może aż tak przeszkadzać? Np imprezowi sąsiedzi, skaczące po suficie dzieci, szczekające psy, ruch samochodowy itp. Czy jednak do wszystkiego można się przyzwyczaić albo dogadać się z sąsiadem?

[unikotka]

Pewnie można się przyzwyczaić do wielu niefajnych rzeczy. Pytanie brzmi: Jaki to ma mieć sens? Lepiej znaleźć to, co się podoba, niż się przyzwyczajać do tego, co nie odpowiada.

[bywalec.hoteli]

Wiem o kimś kto chce się przeprowadzić z powodu sąsiadów.

[awf-33]

bywalec.hoteli napisał:

> Wiem o kimś kto chce się przeprowadzić z powodu sąsiadów.

Też się przeprowadzałam z tego powodu. Dwa razy.

[mondaymorning1987]

bywalec.hoteli napisał:

> Wiem o kimś kto chce się przeprowadzić z powodu sąsiadów.

Twój sąsiad😀😀

[bywalec.hoteli]

😂

Żaden z moich sąsiadów się nie przeprowadził podczas mojego sąsiedztwa.
😀

[minerallna]

Trzecie piętro bez windy. Bez żalu sprzedałam.

[bominka]

Skłóceni mieszkańcy,awantury na zebraniach blokowych. Dla mnie było to zapora. Mieszkam juz gdzie indziej- na szczęście.

[clio_yaga]

minerallna napisała:

> Trzecie piętro bez windy. Bez żalu sprzedałam.


Mieszkałam na 4 bez windy i sprzedałam nie ze względu na piętro. Czasem bywało ciężko, bo miałam małe dzieci wtedy, ale niewątpliwy plus to taki, że nikt Ci po głowie nie chodzi, dzieci sąsiadów nie stukają np. drewnianymi szynami z Ikea w podłogę nad Twoją głową, psy sąsiadów nie leją pod drzwiami, ogólnie cicho i czysto w porównaniu np. do mojego obecnego 1 piętra, nawet świadkom Jehowy nie chciało się wchodzić na czwarte.
Co do wad to akurat zmieniałam z powodu metrażu, a właściwie braku jednego pokoju. Myślę, że jeśli chodzi o uciążliwości to szukałabym innego lokum z powodu hałasu. Dla mnie nie do przejścia jest mieszkanie np. przy głównej ulicy.

[inny.kwiatek]

Z czego wnosisz, że jak ktoś mieszka na trzecim piętrze to nikt nie mieszka nad nim?
Ty piszesz o mieszkaniu na ostatnim piętrze po prostu.
Którego wadą zawsze jest dużo większe nagrzanie w upały oraz ryzyko, że jak coś będzie z dachem to tylko Ty odczujesz skutki.

[chatgris01]

Chyba, ze jest wysoki dach i pod nim strych, wtedy on sie nagrzewa (i na niego najpierw kapie przy przecieku).

[bywalec.hoteli]

Jakie nagrzanie? Jakie upały? W polskim klimacie? To nie Hiszpania, Włochy ani południowa Francja. Dni upalnych jest niewiele. Dobrze zaizolowany dach i nie czujesz nagrzewania.

[clio_yaga]

inny.kwiatek napisała:

> Z czego wnosisz, że jak ktoś mieszka na trzecim piętrze to nikt nie mieszka nad
> nim?
Nie wnoszą, raczej odniosłam się do tego, że mieszkałam piętro wyżej bez windy i akurat nie była to dla mnie wada. Ale rozumiem, bo dla mnie główna ulica czy wysoki blok są wadą, dla innych nie muszą. Kwestia upodobań i priorytetów.

[milva24]

A anna.fal, ksawery.bar i kasandra33 dlaczego się przeprowadzili?

[eliszka25]

Przez rok mieliśmy sąsiada, do którego niemal co noc w dni powszednie przyjeżdżała dostawa. Okna wszystkich naszych sypialni wychodziły na stronę sąsiada i niemal codziennie między 2 a 3 w nocy budziło nas głośne piiii piiiii piiiii piiiii piiiiii piiiii piiii piiiii, kiedy samochód dostawczy cofał po drodze dojazdowej. Niektórzy kierowcy mieli też włączone radio na cały regulator. Sąsiad ogólnie miły, uczynny, to nie było złośliwe, taka praca, ale dla nas było to nie do przejścia. Latem nie dało się spać przy otwartym oknie. Ten dom wynajmowaliśmy z myślą, że może go z czasem kupimy (wcześniej był na sprzedaż, ale właściciele nie mogli znaleźć kupca i wynajęli), ale po roku z ulgą się wyprowadziliśmy.

To nie był jedyny powód, ale bardzo znaczący.

[emateczka]

Co to za dostawa? Chyba nie Amazon? 😂

Mieszkałam kiedyś koło mleczarni. Tzn moja mama wciąż tam mieszka, ale mleczarni już nie ma... To był halas nie do opisania: ok 3-4 rano podjeżdżały samochody rozładowujące i zaladowujace te blaszane beczki, oczywiście rzucano nimi bez żadnych skrupułów, plus pokrzykiwania i manewry samochodów. Ale po jakims czasie przyzwyczailiśmy się 😂

Kiedyś wynajmowałam mieszkanie nad sklepem spożywczym. Tam z kolei codziennie o 5 rano przyjeżdżała smieciarka.
Raz w Warszawie miałam pod oknem przystanek autobusowy. Co 15 minut to "pssssss", kiedy się obniżał, potem otwieranie i zamykanie drzwi 😂

Ale żadna z tych rzeczy nie skłoniła mnie do przeprowadzki. Dwa razy pokonali mnie i zmusili do przeprowadzki głosni (imprezujący) sąsiedzi, raz - korki w drodze do pracy.

[antykaa]

Parter, okna od północy. Dostałam jakiegoś zaćmienia umysłowego i kupiłam takie mieszkanie, ciemne jak cholera, mieszkałam w nim 2 lata chyba i sprzedałam bez żalu. Na swoje usprawiedliwienie dodam, ze miałam wtedy 22 lata i sama je wybierałam.

[enia17]

Powody do zmiany obecnego
Za mało miejsca
Słychać sąsiadów zza ściany ( blizniak)
Malo parkingu
Mały podjazd
Ale jest też dużo plusów

[raphidophora_tetrasperma]

antykaa napisał(a):

> Parter, okna od północy. Dostałam jakiegoś zaćmienia umysłowego i kupiłam takie
> mieszkanie, ciemne jak cholera, mieszkałam w nim 2 lata chyba i sprzedałam bez
> żalu.
A to już osobnicze preferencje, wolałabym parter od północy, niż mieszkanie pod dachem od południa.

[eliszka25]

Wiesz co, to piiii piiii piii było tak świdrujące, że zawsze nas budziło. Myślałam, że się przyzwyczaimy, ale nie. Przez jakiś czas mieszkaliśmy obok torów i bardzo szybko przestałam słyszeć pociągi, nie budzą mnie kościelne dzwony, krowie i owcze dzwonki, a to piiii piiii piii było nie do przejścia, ale nie był to jedyny powód naszej przeprowadzki, w sumie nawet nie główny, jednak odetchnęliśmy z ulgą.

A o dostawy nie pytałam. Wiem tylko, że sąsiad pracował jako przedstawiciel electroluxa. Może sprzęt mu jakiś w nocy przywozili czy co 🤷‍♀️

[li_lah]

Za coś takiego powinni dawać mandaty.

[7katipo]

Najistotniejszą wadą mojego mieszkania jest, że jest w nim mój mąż.

[rosapulchra-0]

Nadal jest twoim mężem?

[odnawialna]

Podpisuję się, u mnie podobnie.

[krishka]

Kupiliśmy przepiękne mieszkanie w kamienicy, z fantastycznym tarasem, w super miejscu. Coś, o czym nigdy nie śmiałabym marzyć (że nas będzie stać) - trafiło nam się w okazyjnej cenie, kiedy był akurat dołek cenowy na rynku. Marzenie! A potem się zaczęło. Durni sąsiedzi - syfiarze, balangowicze, roszczeniowe chamy, ciągle jakieś walki z sąsiednimi wspólnotami, a na dodatek w budynku naprzeciwko zamknął się szewc, otworzyła się modna knajpa... Po paru latach walk, sądów, cudów-wianków, sprzedaliśmy to cudne mieszkanie. Akurat była górka cenowa na rynku, a w międzyczasie ulica stała się jednym z gorętszych i bardziej pożądanych adresów w mieście, więc bez skrupułów wyciągnęliśmy tyle kasy, ile się dało. Takie odszkodowanie za parę zmarnowanych lat Za to mamy dom w jednej z najładniejszych podmiejskich miejscowości, z super dojazdem do centrum, wspaniałymi sąsiadami, ciszą i luksusem własnego ogródka. Jak sobie teraz pomyślę, ile czasu zmarnowaliśmy na bezsensowne próby przeczekania czy przyzwyczajenia się, a potem na beznadziejną walkę (bo jak z jednym potworem się uporaliśmy, to wyrastał kolejny), to odczuwam ogromną ulgę i szczęście, że mnie już tam nie ma.

[mysiulek08]

susza
z powodu braku wody, teren 'spustynnial' w tempie zastraszajacym, dopoki jako-tako dzialal system dystrybucji wody do nawadniania bylo ok, trawa zielona, drzewa owocowaly, migdaly byly w mistrzowskich rozmiarach, a potem wszystko zaczelo marniec z powodu braku wody i dodatkowo zaczynaly sie powazne problemy z woda w kranie

teraz dla odmiany wody mamy nadmiar

[bene_gesserit]

Jedyną wadą mojego mieszkania, która doprowadzała mnie do szału, był jarający na balkonie sąsiad.
Paimętam ten wkurw, kiedy budził mnie dwa razy w nocy każdej nocy smród ruskich papierosów.

Sąsiad się w końcu wyprowadził i czuję się tak, jakbym odzyskała własną sypialnię.

[danaide2.0]

Chora psychicznie sąsiadka (jakaś psychoza, omamy), robiąca afery.
Mieszkanie w miejscowości, w której nie widzę dla siebie miejsca/przyszłości/zwyczajnie nie chcę już być.

[igge]

Ruch samochodowy.
Hałas. Zbyt mało jak dla mnie zieleni ( fakt, że jednak miałam wielki park po drugiej stronie ulicy do spacerów z niemowlakiem kiedyś). Powietrze tzn jego zapach " miejski". Asfalt. Centrum miasta. Zbyt dużo aut, tramwaje, autobusy itp.
Miałam tycie pierwsze własne mieszkanie w takim miejscu.
Lubiłam je, ba, kochałam - bo było pierwsze, nasze, nosiłam kafelek z łazienki w torebce.
To był bardzo zadbany dom, winda była, choć tylko 4 piętra, mili bardzo sąsiedzi. Wszędzie blisko.

Po kilku latach przeniosłam się na fajne zielone zadupie.
Niestety, żeby mieć wkład własny do kredytu - musieliśmy sprzedać tę wypieszczoną spłaconą pierwszą kawalerkę.

Są wady są i zalety mieszkania w samym centrum miasta. U nas najważniejsze było, że chciałam mieć więcej metrów. Przestrzeni.
Choć w sumie maleńka ślepa kuchnia w pierwszym lokum mi nie przeszkadzała tak bardzo, mimo małej lodówki było jasno, biało, dużo światła i urządziliśmy wszystko tak by wrażenie przestrzeni było. Szkoda, że nie mogłam zatrzymać dla dzieci tego pierwszego mieszkania.

[shellyanna]

Ciasnota, zły rozkład pomieszczeń np. przechodni pokój, sąsiedzi, okolica.

[luderka]

hałas/muzyka od sąsiadów. przez jakiś czas mieszkała rodzina gdzie teoretycznie nie byli baardzo głośni, ale mieli tak jakoś ustawione sprzęty muzyczne że czułam u siebie nad głową ciągłe uporczywe "upu upu upu umca umca .." i drżenie powietrza/ścian. Niska emisja. Coś strasznego. Szło oszaleć, mózg mi się zwijał w spiralę. Zwracałam uwagę ale nie poskutkowało, bo wg nich było cicho. Gdyby się nie wyprowadzili to bym sprzedała mieszkanie.

[tilijka123]

Przeprowadziłam się po tym jak naprzeciwko mojego domu wybudowano 4 bloki (ok. 150 mieszkań). Wąskie jednokierunkowe uliczki zostały zalane samochodami mieszkańców, którzy nie wykupili miejsc parkingowych, więc parkują na trawnikach. Do tego doszło blokowanie bram wjazdowych, śmieci i butelki wrzucane do ogródków, hałas imprez w blokach i mini imprezy urządzane przy zaparkowanych samochodach skutecznie zakłócające sen.

Dziś jest tam już 8 bloków, jeszcze więcej samochodów, a mieszkańcy bloków psioczą na swoim forum na mieszkańców domków, że ci sadząc i pielęgnując rośliny przy swoich płotach samolubnie pozbawiają ich miejsc parkingowych.

[bywalec.hoteli]

Miejsce przy płocie nie jest własnością właściciela płotu - każdy tam sobie może zaparkować o ile nie ma zakazu i nie blokuje bramy czy furtki. Sadzac tam rośliny robi się samowolkę. Choć rozumiem - sąsiedztwo bloków bez parkingu to koszmar

[emateczka]

A to zależy, gdzie kto ma płot. Można mieć dużą działkę, plot postawić bliżej, a za płotem posadzic kwiatki. Na swoim terenie.

Taki bywalec i posiadacz domu jak ty powinien to wiedzieć 😂

[bywalec.hoteli]

Oczywiście można płot postawić w środku swojej działki ale po co.
Btw ja tez cos tam posadziłem koło płotu ale to samowolka

[tilijka123]

bywalec.hoteli napisał:

> Oczywiście można płot postawić w środku swojej działki ale po co.
> Btw ja tez cos tam posadziłem koło płotu ale to samowolka

Są różne powody:
1. miasto planuje w przyszłość poszerzyć drogę. Nowa granica drogi jest znana wcześniej i niektórzy stawiają płot od razu w tej przyszłej granicy, żeby w przyszłości nie demolować ogrodu.
2. Ktoś chce mieć przed swoim płotem miejsce parkingowe lub ładnie zagospodarowaną zieleń
3. Mieszka na wsi przy ruchliwej drodze, czasem ludzie wtedy cofaja płoty, żeby utworzyć pas zieleni, który może pełnić role chodnika i pozwala np. na bezpieczne pomalowanie płotu.

[emateczka]

Nie "w środku działki" (choć też można, jak się ma działke większą niż chusteczka do nosa), tylko np. metr od granicy. Właśnie po to, żeby za płotem mieć ładny trawniczek, kwiatki czy krzewy.

[tilijka123]

Pokaż mi przepisy pozwalające na parkowanie na trawnikach. Bo to nie są jakieś miejsca parkingowe, które mieszkańcy sobie przerobili na tereny zielone tylko trawniki wykonane i koszone przez miasto, które mieszkańcy starają się uratować.
W tej chwili sytuacja wygląda tak, że tam gdzie właściciele chronią zieleń rośnie trawa , ewentualnie jakieś krzewy. Cała reszta to klepisko z wyjeżdżonymi koleinami, które po deszczu są wypełnione błotem i wodą (gleba tam to ciężka glina)

[szmytka1]

Poddasze i w związku z tym całoroczny piekarnik. Mam.ponad 1200 nadpłaty za ogrzewanie, bo jest tu tak ciepło, że praktycznie nie używam kaloryferów. Latem tropiki. Nie ma za to możliwości założenia klimy, a przy obecnych cenach prądu, to nie wiem czy bym.sie nawet odważyła. No i wysoko włazi, targac zakupy, a lekarz nastawia mnie na operacje reki, więc chciałabym.parter, żeby targach trzeba było tylko.kawalek.

[bywalec.hoteli]

Szmytka, a zimą nie ucieka Ci właśnie ciepło przez dach? Z moich doświadczeń to w bloku na najwyższym piętrze trzeba mocniej grzać niz na nizszych piętrach żeby utrzymac ciepło zimą.

[szmytka1]

Nie, nie ucieka. Zima mam przyjemne 27, grzejniki lekko odkręca tylko w największe mrozy, w łazience tylko działa. Mam z północnej strony okna dachowe, ściana klatki schodowej jest cała przeszklona, bez kaloryferów. Jednym bokiem granicze z sąsiadami, drugim z przeszkloną klatką schodowa. Na klatce też ciepło. Tyle szkła daje efekt szklarni

[szmytka1]

Przepraszam, zima mam 22, a 27 to już dla mnie tortura

[szmytka1]

A i przeszklona klatka jest tak na południe, południowy zachód, nagrzewa słońce blok nawet zimą. Na klatce nie ma kaloryferów, ale jak sobie wyjdę na krótki rękaw, to nie marznę.

[black_halo]

Jest w Dubaju. Troche daleko.

[grey_delphinum]

U nas to był dość mały metraż i blok z wielkiej płyty.
Obecnie mamy mieszkanie od ulicy i generalnie mi ten fakt nie przeszkadza, ale gdyby było inaczej, pewnie częściej korzystałabym z balkonu (to właściwie jedyny mankament obecnego lokum).

[barbibarbi]

Mieszkanie na parterze, okna od sypialni w niedalekiej odległości od garażu, do którego co rano o 5-6 rano podjeżdża ciężarówka i następuje załadunek metalowych elementów budowlanych. Panowie budowlańcy przeładowują stukając, jarajac, klnąc i opowiadając sobie sprośne dowcipy. Właściciel garażu zrobił na mnie wielkie oczy gdy wyszłam z pretensjami, po jego minie widziałam, że nie zamierza nic zmienić. Koszmarne było to miejsce.

[magia]

mieszkanie obok torow tramwajowych, kilka przystanków sdalej duza petla.
Co weekend w nocy 4-5 rano jakies prace naprawcze, szlifowanie torow, stuki, puki. Szlag mnie trafial, bo nie dalo sie do tego przyzwyczaic. Gdyby to bylo codziennie, to juz po tygodniu bynoe noe ruszalo, ale raz na tydzein wyrywalo mnie ze snu na dlugie godziny. Wyrrzymalam 2 lata

[raphidophora_tetrasperma]

Pamiętam, jak lata temu, pośrednik próbował sprzedać mieszkanie mojej przyjaciółce, zaraz koło przystanku tramwajowego. Przekonywał, że to wlasciwie muzyka dla uszu, bo ten tramwaj robi taki ciche piiiii wyhahamowując, a gdyby nie ten przystanek, robiłby taki TUTUTUTU. No jakoś jej nie przekonał.

[majenkirr]

A mój chłop specjalnie zażyczył sobie właśnie pokój hotelowy z widokiem na przystanek. I ma tak 🥰

[heca7]

Czy to Łódź?

[majenkirr]

Oczywiście 😌. Stajnia jednorożców.

[segregatorwpaski]

Sąsiedzi z góry, będący fanami bezstresowego wychowania swojego bombelka...

[zlota-klamka]

plac zabaw pod oknem - latem jazgot od rana do wieczora

[madami]

Chyba główny powód to sąsiedzi. Pamiętam upiornych, wścibskich, czepialskich - z tymi jako tako da się żyć, gorzej z hałasującymi. Moi rodzice mieszkali na parterze, na piętrze trójka dzieci, non stop stukanie od rana do wieczora, uwierzcie nie da się żyć, mieszkanie sprzedane z ulgą. Właściwie to nie problemem są dzieci jako dzieci ale fatalna akustyka w blokach. Ja z kolei pamiętam koszmar sąsiada, który wstawał rano do pracy ok 5 i od razu włączał radio, które zaczynało ryczeń mi przy głowie.

[bywalec.hoteli]

Co ciekawe w nowym budownictwie jest gorsza akustyka niż w blokach z wielkiej płyty z czasów komuny.

No bo w jaki sposób dzieci stukały?

[is-laura]

To nie jest kwestia technologii, tylko braku pochłaniaczy dźwięku - dywanów, wykładzin, firanek i zasłon. Taka współczesna moda

[aagnes]

Mieszkanie bez windy, pietro nieistotne. Z tego samego powodu moja siostra sprzedaje mieszkanie dwupoziomowe. Kolejna zmiana mieszkania: hałas z ulicy.

[wkswks]

Ja mam bardzo mało gniazdek, z tego powodu mam ochotę zmienić mieszkanie. Mamy tez mała piwnicę i rowerownię poza budynkiem.

[enigma81]

Można się przyzwyczaić, ale czy koniecznie trzeba?
Mieszam w domu, mam kiepskich jednych sąsiadów. Pół roku uprzykrzają życie wszystkim dookoła hałasami. Sam dom wymaga remontu, na który mnie nie stać.
Gdybym mogła to wyprowadziłabym się stad jutro a nawet jeszcze dziś.

[antykaa]

Tak czytam sobie kolejne opinie i powiem Wam dziewczyny, ze trzeba brać sprawy w swoje ręce. Ja mieszkam teraz na ostatnim pietrze - w zarządzie od lat była babka, która była p-ko instalacji klimatyzatorów. Weszłam do zarządu z paroma sensownymi osobówki, pozyskaliśmy mnóstwo dotacji, wyremontowaliśmy elewacje, dodatkowo ocieplilismy stropodach i przegłosowaliśmy uchwały o montażu klimatyzatorów.
Bierzcie sprawy w swoje ręce.

[3fanta]

Mieszkam blisko Spodka w związku z tym są ciągle walki o darmowe parkowanie przy blokach na Koszutce.Ostatnio doszło nawet pod moim blokiem do rękoczynów.W mieszkaniu mam przechodni pokój i z mojego pokoju się wchodzi do łazienki.Pod blokiem monopolowy i pijaczki mi stoją pod balkonem bo tam jest taki Mirek i ich policja nie widzi.Leją mi tam też obszczymury jak się pieska nażłopią.Okna wszystkie od zachodu i lecie słońce do 21.W nocy było 36 stopni czasem w domu.Pod oknem kawałek śmietnik i muchy.Mieszkanie komunalne i nie do zamienienia.Na kupno mnie nie stać.

[3fanta]

Murek miało być nie Mirek

[agnesta]

A propos klimatyzatorów … Często widzę klimatyzarory zamontowane bezpośrednio na elewacji 50 cm nad oknem sasiada. Taki klimatyzator chyba jest. dość hałaśliwy zwłaszcza w nocy. Powinno to być zakazane.

[antykaa]

My mamy na dachu, bezposrednio pod klimatyzatorami wlasciciele mieszkan montuja klimatyzatory, wiec nie powinno byc problemow