pannaanna987
09.05.23, 15:37
Piszę z nowego konta bo się wstydzę, że mam "problemy" godne nastolatki a nie 42 letniej kobiety.
Jestem singielką od lat- wychowuję nastoletnią córkę. Żyje nam się bardzo dobrze- mam świetną pracę, córka nie sprawia problemów. Po rozstaniu z ojcem córki ok 10 lat temu nie spotykałam się z nikim- jestem introwertykiem, więc samotność mi bardzo nie doskwiera, dobrze zarabiam, więc jestem w stanie sama bezproblemowo ogarniać życie.
Mam jednego znajomego- znamy się prawie 20 lat. Zanim związałam się z ojcem mojej córki widziałam jakieś zainteresowanie z jego strony, ale ponieważ jestem nieśmiała i zawsze miałam problemy z relacjami z innymi ludźmi nie potrafiłam "odpowiedzieć" na to zainteresowanie.
Potem kiedy się związałam z ojcem mojej córki ten znajomy wyznał mi, że jest mną zainteresowany, chciał, żebym zerwała z tym moim chłopakiem, związała się z nim, powiedziałam, że za późno na takie wyznania, mam chłopaka, planujemy przyszłość i tyle. Wydzwaniał do mnie jeszcze kilka razy, ale nie zmieniłam decyzji.
Urodziłam dziecko, rozstałam się z ojcem mojej córki, mój znajomy wziął ślub, został ojcem, przez kilka lat spotkaliśmy się kilka razy na mieście, on zawsze nalegał, żeby pójść do mnie, ja mu powiedziałam, że dopóki ma żonę będziemy się spotykać na mieście a nie u mnie. Nie miałam ochoty być kochanką żonatego faceta. Przez ten cały czas wysyłał mi smsy, z pytaniem co słychać, czy mam ochotę na spotkanie itd. ja albo nie odpisywałam, albo pisałam, że pracuję, wyjeżdżam na wakacje, jestem w delegacji- ogólnie nie mam czasu na spotkanie. Nie chciałam się z nim zbyt często spotykać (nawet na kawie na mieście) bo bałam się, że się zakocham, przywiążę, zaangażuję i potem będę cierpieć.
No i dwa lata temu dostałam sms, że rozwiódł się, mieszka sam i zaprasza do siebie. Po jakimś miesiącu się spotkaliśmy, trochę pogadaliśmy, zjedliśmy dobrą kolację i wylądowaliśmy w łóżku. Było fajnie. Od tamtej pory spotykamy się czasami (mniej więcej co miesiąc- dwa- trzy) i zawsze jest ten sam scenariusz.
Teraz myślę, że chyba chciałabym, żeby ta znajomość przeniosła się na kolejny etap. Nie potrafię rozmawiać o uczuciach, o oczekiwaniach, w ogóle mam problem z rozmowami z ludźmi ;-(
Z jednej strony dobrze mi się żyje, wszystko mam poukładane, od czasu do czasu świetny seks bez zobowiązań. Z drugiej strony myślę, że fajnie byłoby od czasu do czasu pojechać na weekend nie z córką ale z facetem

spotkać się ze znajomymi i pójść tam z nim, a nie sama, spędzić święta w jego towarzystwie itd. No i teraz co robić, poruszyć z nim ten temat? bardzo boję się odrzucenia ;-( poza tym zastanawiam się czy on po prostu nie chce mnie do siebie przywiązać a potem rzucić, żeby się zemścić za to odrzucenie sprzed lat i za te lata kiedy chciał się spotykać a ja go olewałam (bo miał żonę)
Mamy podobne zainteresowania, podobne poglądy, wiele wspólnych doświadczeń życiowych- kiedyś pomyślałam, że jeśli miałabym się kiedykolwiek z kimś związać to tylko z nim, właśnie dlatego, że mamy wiele wspólnego.
jestem nieudacznikiem związkowym, zaczęłam się poważnie zastanawiać nad terapią
Poradźcie coś ;-(