kochamruskieileniwe
11.05.23, 19:25
Rzecz dotyczy chłopców z 6 klasy. Czyli 12-13 latków.
W szkole jest monitoring, ale nie w szatniach wf.
W szkole wg regulaminu obowiązuje zakaz używania telefonów. Wręcz wyciągania ich z plecaków, czy kieszeni.
Ale...
W szatniach przed/po wf dzieciaki nie monitorowane i kontrolowane przez dyżurujących nauczycieli, czują się "zwolnione" i sporo tam się dzieje. Różnie bywa choć najczęściej po prostu grają.
Sytuacja z dzisiaj.
Dwie lekcje wf rozdzielone przerwą obiadową. Na przerwie chłopcy oprócz trójki jedzącej obiady idzie do szatni. Tam grają na telefonach. Z trójki obiadowej jeden wraca do szatni, pozostała dwójka idzie na salę. Zaczyna się lekcja. Po lekcji powrót do przebieralni, a tam na ławce obok plecaka leży rozbity telefon, którego podczas przerwy używał właściciel nie schował do plecaka, gdy wychodził na drugą lekcję wf.
Kto rozbił? Nie wiadomo. Nikt się nie przyznaje.
Nauczyciel wf stwierdził, że szkoła nie ponosi odpowiedzialności, bo patrz regulamin.
Tyle z dzisiaj. Wf były ostatnimi lekcjami. Ciąg dalszy jutro pewnie nastąpi. Telefon ponoć raczej kosztowny.
Jak się skończy sprawa- nie wiem. Obstawiajcie.
A przy okazji spytam
A co jeśli się winny nie znajdzie? Obawiam się zastosowania zbiorowej odpowiedzialności. Ale tu będę protestowała. Bo syn do szkoły komórki nie nosi a poza tym był jednym z tych co je obiady i w przerwie do szatni nie zaglądał.