andallthat_jazz
16.05.23, 15:58
Zazwyczaj unikam psioczenia na wlasna nacje. O ile obracasz sie w odpowiednich kregach, Polacy ciesza sie szacunkiem w Austrii a stereotypy o sprzataczkach, latwych paneniach i Polakach wasiastych zlodziejach sa juz raczej przezytkiem. Ale ostatnio szlag mnie jasny trafil i cala soba udawalam, ze polskiej mowy nie rozumiem i Polka nie jestem. Bywam w tym szpitalu czesto na kontrole. Pawilon obok porodowka. Zazwyczaj tatusiowie z bukietem kwiatow, czesto z rodzina czekaja w napieciu na dole, przed wejsciem. Lubie ogladac ich ekscytacje, serio wzruszajace momenty. Oprocz wlasnie ostatniego. Tatulo roku napruty jak messerschmidt (byla 9.00 rano), czekal z rownie naprutym bratem (z rozmowy wywnioskowalam). Zamiast kwiatow po puszce taniego piwa plus zapas pokazny w reklamowce. Rozmowy poranne Polakow brzmialy mniej wiecej tak:
- Kurr... tak darla ryja, ze ja tu na dole slyszalem! Miala bole krzyzowe.
- Oj tak krzyzowe to najgorsze!
- No darla sie jak poj... A dzieciak z niej wyskoczyl normalnie. Dobra, dopijamy i idziemy do nich. A pozniej sie porzadnie obleje. Pojutrze ja odbieram, to nie bedzie spokoju.
- Przez kilka lat nie bedzie spokoju! Bedziesz mial przeje...
Tak cos w ten desen. I wiecie co, niby nie moja manka, ale wstyd mi bylo jak cholera i jak cholera szkoda malucha. Bo mamusi nie, takiego sobie partnera wybrala. Z pieknego momentu zrobil sie zenujacy chlew. Ochrona tylko patrzyla a powinni na kopach ich wyniesc. I widzialam pod tym budynkiem wiele nacji o roznym statusie spolecznym, taka obore pierwszy raz. Ot, wygadac sie chcialam.