livia.kalina
22.05.23, 18:01
...o "kłopotliwych uczniach"? Czy to jest jakoś uregulowane prawnie?
Dajmy na to, że uczeń przeprowadza się z jednego końca Polski na drugi. I nie mam na myśli ucznia, który się źle uczy i klnie. Tylko ucznia zagrażającego bezpieczeństwu innych. Tak bardzo realnie. Ucznia, który w pierwszej szkole objęty był specjalistyczną opieką i którego socjopatyczne skłonności zostały dostrzeżone przez wszystkich. Były czyny, które można było zgłosić na policję (specjalne odwrócenie uwagi aby ktoś sie poważnie uszkodził) ale nikt nic nigdy nie zgłosił więc dziecko "nie ma kartoteki". Dziecko nie jest otwarcie agresywnie (przeważnie) natomiast skupia sie na intrygach, knuciu tak aby inni doznawali krzywd, w tym również poważnych krzywd fizycznych. Jego "możliwości" z czasem bardzo sie rozwinęły i nawet najwytrwalsi przestali uważać, że "dojrzeje i wyrośnie". Ma ponad wiek umiejętności wyczuwania "słabości" innych dzieci, ma duże umiejętności socjotechniczne manipulowania otoczeniem, nastawiania ludzi przeciwko sobie, uzależniania emocjonalnego od siebie, osaczania, wzbudzania poczucia winy i poczucia, że "jest się jemu coś winnym". Ma ogromne umiejętności maskowania swojego sprawstwa. W ogóle nie pasujące do wieku!
W pierwszej miejscowości wszyscy odetchnęli z ulgą, a w drugiej nie wiedzą co ich czeka, choć w pierwszej wszyscy są przekonani, że coś bardzo złego. I ponawiam pytanie: czy szkoła jest zobowiązana do ostrzeżenia tej drugiej? Czy jest to rozwiązane prawnie, czy jest w tej kwestii jakiś obyczaj, utarty sposób postępowania?