wszystko_przepadlo
23.05.23, 18:04
Z małomiasteczkowego korpo trafiłam do warszawskiego. W poprzedniej firmie wszystko było normalne. Mogłam zapytać o każdą głupotę, krzyknąć na open space, że ktoś mnie wkurzył, iść do przełożonego z każdą sprawą, bo ten był przyzwyczajony do głupich pytan itd.
Teraz, w Warszawie, mam wrażenie, że się komromituję na każdym kroku, bo muszę pytać.
1. Nie znam SAPa. Uczę się go, ale ciągle gdzieś utknę. Widzę, że po 2 miesiącach moich pytań ludzie mają dosc.
2. Jestem ciągle proszona o zestawienia w excelu. Ofert, cen, terminów, różne zmienne i wsrunki itd. Często z różnych tabel, czasami samo polecenie jest dla mnie trudne do ogarnięcia, a tu jeszcze muszę zastosować formułę. Pytam, radzę się i to jest chyba najgorszy PR jaki mogę sobie robić. Nie jestem biegla w excelu i nie uważam że funkcja wyszukaj pionowo to pikuś.
3. Skomplikowane maile ( jeszcze ), bo nie znam ludzi, wszystkich spraw, produktów itd. znowu musze pytać przełożonej.
Jak postępować? Dodam, że na początku zjadal mnie stres, zrobiłam błąd, ale potem jakoś poszło. Teraz dostaje samodzielne zadania i znowu zjada mnie stres. Panicznie boje się pomylki. Dodatkowo, moja szefowa stosuje mikromanagment.
Jak przeżyć ? Jak nie dać się zwolnić i jak się nie stresować ?
Dodam , że w poprzedniej pracy zajmowałam się glownie negocjacjami, lubiłam to i byłam w tym dobra. Tutaj miało być podobnie, ale dane do tych negocjacji muszę sama wyciągnąć ( SAP).