Dodaj do ulubionych

Depresja w bliskim otoczeniu

28.05.23, 15:32
Pewnie są tu osoby mające w bliskim otoczeniu osobę z depresją. W bliskim to jak rodzic, kolega zza biurka, którego widzicie codziennie, przyjaciółka, partner, może dziecko.
Jak sobie radzicie? Czy depresja psuje relacje, obciąża otoczenie? Macie jakieś wypracowane sposoby radzenia sobie? A może uciekacie? Nie wiem, czego się spodziewać, porady z kolorowych magazynów to coś innego niż życie.
Dziewczyny z depresją - wybaczcie, że tak prosto z mostu, ale osoby bliskie kogoś z depresją też mają trudno...
Obserwuj wątek
    • angazetka Re: Depresja w bliskim otoczeniu 28.05.23, 15:42
      Musiałabym uciec od matki, męża i większości przyjaciół wink No i samej siebie.
      Nie mam jakichś uniwersalnych porad. No tak, psuje i obciąża. Ale jak ci na kimś zależy, to ogarniasz, z dbaniem o siebie jednocześnie.
    • beataj1 Re: Depresja w bliskim otoczeniu 28.05.23, 15:46
      Mam bliska osobę z depresją. Obecnie na lekach.
      Trochę się zmieniło, ale zaakceptowałam.

      Mi pomogło zdanie które gdzieś wyczytałam:nie oczekuje się że osoba że złamaną nogą będzie tańczyć. To jest choroba, która pewne aspekty życia zmienia. I trzeba sie z tym pogodzić.

      Było trudno zanim ta osoba poszła po leki i zanim te leki dopasowała. Trudno było ja namówić. Teraz jest nowa normlnosc.
    • jeste_m_sobie Re: Depresja w bliskim otoczeniu 28.05.23, 15:51
      Od chorego można oczekiwać, że przyjmie do wiadomości fakt choroby, będzie się leczyć (tj. regularnie przyjmować leki, chodzić na psychoterapię, dbać o regularny tryb życia, wdrażać metody relaksacyjne itd. W słabszych momentach taka osoba ma prawo oczekiwać pomocy, motywowania ze strony bliskich. Tak, depresja obciąża i utrudnia życie. Może nawet bardziej, niż złamana noga, bo jej na pierwszy rzut oka nie widać. A my, ludzie, mamy skłonność sądzić, że jak czegoś nie widać, to tego nie ma. Ale życie utrudniają też rak, a nawet alergia na pyłki. Plusem może być dla otoczenia chorego motywacja do zadbania o siebie, psychoedukację, umiejętność oddzielania cudzych emocji i uczuć od własnych (to trudne, ale pomaga).
    • waleria_bb Re: Depresja w bliskim otoczeniu 28.05.23, 16:19
      Nie masz po co przepraszać, że tak prosto z mostu. Tak, bliscy mają ciężko, bo ta choroba wiele zmienia. W relacji z partnerem trzeba nauczyć się funkcjonować na nowo, mieć sposoby na czas, gdy jest gorzej. Wiem to z własnej perspektywy, że potrafiłam być nieznośna, gdy nie panowałam nad swoimi emocjami w tych okresach zaostrzenia. Były ataki złości, rzucanie przedmiotami i tu partner już nie wyrabiał. Muszę też to przyznać, że dla mnie depresja była czasem wymówką i łatwiej mi było rzucić: to przez chorobę. Łatwiej niż zacząć nad sobą pracować i szukać sposobów, żeby mi samej było lżej i nie mieć tych koszmarnych wybuchów złości itd.
    • igge Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 00:00
      Mega do kwadratu trudno. Nikt nie zrozumie kto nie przeżył. Zero sensu opowiadania.
      • waleria_bb Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 01:09
        Dziwię się aż, czemu ten wątek ma tak mało wpisów. Temat jest trudny, ale bardzo ważny.
    • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 01:35
      To jest dużo trudniejsze niż własna depresja. Nie da się wypracować żadnego uniwersalnego sposobu, to już sama musisz zobaczyć, co działa. Najgorsza jest bezsilność, to że się chce pomóc komuś, kogo się kocha, a nie bardzo jest jak.
      • beaucouptrop Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:21
        》To jest dużo trudniejsze niż własna depresja. 《
        Mowisz jak moja matka, która kiedyś mi oświadczyła, że ja nie zdaje sobie sprawy ile ją emocjonalnie kosztował mój rozwód i jak ona się o mnie martwiła. To jak ja to przeżyłam i w jakim stanie psychicznym byłam było dla niej najwyraźniej mniej ważne. Dla jasności sytuacji, nie dostałam od niej żadnego wsparcia w tamtym okresie.
        Nie ma więc co porównywać w takich sytuacjach przeżyć i emocji, bo to jest bardzo subiektywne.
        • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:31
          Czekaj, nie mam prawa porównywać własnych emocji w dwóch różny sytuacjach?
          • marta.graca Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:34
            Powinnaś była napisać: dla mnie to było trudniejsze. Bo nie zawsze tak jest.
            • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:41
              Ojp musisz się czepiać? Chyba logiczne, że wypowiadam się we własnym imieniu. Nie napisałam słowa zawsze
              • beaucouptrop Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:49
                Marta ma rację. Nie sprecyzowalas, że masz doświadczenie z dwóch stron i że to twoje odczucia. Zabrzmiało jakby miało to być jedyną, nieomylna opinią.
                • marta.graca Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:55
                  Ja też to tak odczytałam. Cóż, jednak uważam, że dla osoby z mojej rodziny, która w depresji popełniła samobójstwo, była ona jednak trudniejsza niż dla członków jej rodziny, którzy byli zdrowi i nadal żyją.
                  • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:58
                    A dla mnie moja depresja była o wiele łatwiejszym doświadczeniem niż depresja bliskiej osoby
                • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 19:57
                  Odpowiadam w wątku "pytanie do osób mających kogoś bliskiego z depresją", dla mnie logicznie z tego wynika, że sama też musiałam mieć depresję, jeśli porównuję te dwie sytuacje
                  • beaucouptrop Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 20:29
                    Dla ciebie tak, dla czytelników, przynajmniej dwóch, twojego posta nie.
                    • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 20:32
                      To już na to nic nie poradzę, że ktoś wymyślił że porównuję dwie sytuacje nie mając z nimi doświadczenia.
                      • beaucouptrop Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 20:40
                        Jeśli się nie mylę to zawodowo zajmujesz się pisaniem. Podstawą dobrej komunikacji jest pisanie tak żeby czytający zrozumiał od razu co masz na myśli. Interpretować to można literaturę piękną.
                        • ggrr.ruu Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 20:44
                          Tutaj nie piszę zawodowo, tylko podzieliłam się na szybko osobistym doświadczeniem i emocjami.
                          • extereso Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 20:48
                            No i ok bo już strach będzie coś napisać. Ja to w ogóle odebrałam jako figurę retoryczną, że bardzo trudne i tyle.
    • turzyca Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 01:50
      Poszukaj literatury na ten temat, ale po polsku mało co jest, szukaj w językach obcych.
      Poznaj mechanizmy choroby (coping with depression jest świetne), żeby rozumieć, co się dzieje.
      Jeśli masz coś, co Ci ładuje baterie, to uczyń to priorytetem. Wspieranie śmiertelnie chorych zżera mnóstwo sił, ładuj je na bieżąco.
      Świadomie używam określenia "śmiertelnie chory", bo depresja ma całkiem spory odsetek zgonów. A myślenie o niej jak o chorobie ciała (która odbija się na duszy), traktowanie jej podobnie jak np. raka, ułatwia życie.


      Koniecznie przeprowadzaj samokontrolę albo kontrolę z pomocą specjalisty - dwie chore osoby, to komplikacje do kwadratu. A im wcześniej zacznie się leczenie, tym łatwiej jest wyleczyć.
      • lu_na_be Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 18:30
        Czy możesz podać dokładny tytuł/autora tej książki? Po wpisaniu ""coping with depression" google nic nie pokazuje.
        Polecona tutaj na forum książka o ADHD była świetna.
    • tiffany_obolala Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 09:14
      Trafiłam na grupę wsparcia dla rodziców nastolatków - tam były najróżniejsze problemy, od trudnych rozwodów z przeciąganiem dziecka, przez spektrum autyzmu, depresję, po narkotyki. Tak naprawdę - to była grupa samoobrony przed dziećmi. Takie grupy przydałyby się też bliskim osób chorych na depresję. W znanych mi przypadkach kobiety chore na depresję obwiniają o wszystko siebie, mężczyźni - otoczenie, a najbardziej cięgi zbierają ci, którzy są najbliżej. Na przykład żona... Więc warto też iść na terapię, tak jak dla współuzależnionych, bo to jest rodzaj współuzależnienia. Żeby wiedzieć, za co się jest odpowiedzialnym, a za co nie. Które emocje są moje, a które nie moje. Jeśli jest problem, to czyj to problem? Gdzie są granice, jak ich bronić.
      No i wiedza jest potrzebna o chorobie - jak działa, co zmienia, jak wygląda, co można zrobić, gdzie szukać pomocy.
      Na depresję choruje cała rodzina, nie tylko sam chory. Jak zresztą na każdą ciężką chorobę.
    • peggy1 Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 10:21
      Ja sobie czasem nie radzę. Czasem mam dość i puszczają mi nerwy. Potem żałuję, bo mąż ma depresje. On się stara - bierze leki, chodzi na terapię, dodatkowo do psychiatry. Niby staramy się żyć normalnie, ale czasem jest ciężko sad
    • kozica111 Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 18:34
      Depresja ma niejedno imię..Niestety, ten kto widzi, mówi, daje kontakty, wspiera, nie ratuje..bo i tak..temat wymaga profesjonalnego wsparcia.
    • edor67 Re: Depresja w bliskim otoczeniu 29.05.23, 21:13
      Mam koleżankę z depresją i masą chorób fizycznych. Od zawsze zawala robotę, my musimy za nią wykonywać jej obowiązki. Jak coś trzeba zrobić, to idzie na L4. Nie będzie się leczyć, bo nie. Już nie mam ochoty jej kryć ani pomagać.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka