marusia_ogoniok_102
01.06.23, 20:23
Zaczęłam ćwiczyć kalistenikę i bardzo mi się podoba. Tylko, że jest pewien problem.
Powiem tak - czuję, że dałabym już radę stanąć na rękach plecami do ściany (na razie stoję przodem, o wiele łatwiej). I dałabym radę zrobić fikołka na obręczach (podobny do takich na trzepaku, taki do tyłu). Tylko że...
No wiecie, że ja się urodziłam z nadmiernie rozwiniętym instynktem samozachowawczym. Na trzepaku nie bawiłam się nigdy, zawsze się bałam. No i właśnie, boję się. Boję się, że łapy mi się poddadzą, walnę głową o podłogę i skręcę kark albo złamię kręgosłup. I nawet jak nie zginę od razu, to paraliż do końca życia - jeszcze gorzej.
Ja wiem, że ludzkie kości nie są aż tak kruche, wiem, że równie dobrze może mnie potrącić autobus na przejściu, ale... jak wybijam się do tej ściany, to natychmiast odpala się odruch "Stój!!!". I nogi lecą do dołu. I nie mogę tego przełamać.
Nie wiem, wzmacniać łapy dalej będę. I w ogóle mięśnie. Ale no kurczę, czuję, że już bym mogła...