nika_1985
03.06.23, 04:52
Wczoraj byłam na spotkaniu u koleżanki.
Zawsze miałyśmy dobry kontakt, kupę tematów do rozmów, potem ona urodziła.dzieci,ale dalej kontakt był. Strasznie jej kibicowałam, wspierałam całą ciążę itp. Wiadomo,że dziecko zmienia wszystko,rodzic wariuje na jego pkcie i nie mialam z tym problemu, to aktualnie te nasze spotkania teraz wyglądają mega średnio na jeża i szczerze mówiąc to wcale nie zabiegam o nie. Ba! Nawet jak ma.do.nich dojść to już głowa mnie boli i odechciewa mi się- a nie widujemy się super często bo ja już tu nie mieszkam.
O ile wiadomo,że dzieci są jej całym światem, to irytuje mnie,że ona nie spyta się nawet co u mnie. 3,5 h spotkania a ja muszę wysłuchiwać o dzieciach, słuchać jak pamiętają nazwy bohaterów bajek, śpiewają przede mną piosenki, recytują wierszyki, (nie żeby same chciały,ale to ona je wola,żeby powiedziały coś cioci) a to że na wakacje jadą,ale że dzieci sa ruchliwe ( dla mnie w normie) że nie wiadomo jacy animatorzy beda, że od września do przedszkola i nie wiadomo jak to będzie z chorobami, żeby przynieśli mi pokazać auto jakie dostali, żeby buziaczka mi dali albo kwiatka przynieśli, a jutro jada gdzieś tam a ostatnio byli gdzieś indziej itp. Generalnie to siedzę przy stole,.dzieci bawią się dość fajnie..a ona non stop je pyta o coś..angażuje, wola i całe spotkanie szlag trafia bo koleżanka skupia się tylko na dzieciach. Zaczynam coś opowiadac..a ona nagle do nich mówi i w ogóle mnie nie słucha. Niby jest a jej nie ma.
Nie jest dla mnie dziwne, że mówi o dzieciach, że ma inne priorytety,że dziecku robi popcorn,że idzie ubrać mu bluzkę czy,ze ma go na kolanach a ja siedze obok. Pozatym jest matką, chodzi normalnie do.pracy, ma kontakt z ludźmi, ale całe tego typu spotkanie sprawia,że nie mam przyjemności z niego.
Wie ,że jestem w Pl że wzgledu na rehabilitację i ani razu nie padło pytanie " jak ręka", nie spytała się jakie sa moje plany wakacyjne, kiedy wracam do pracy,jak mi się zyje ogólnie. Zwyczajnie słabe to.
Normalnie nigdy nie miałyśmy takich problemów , bardzo fajna dziewczyna, kupe tematów do rozmów, ale jak wczoraj wyjechałam od niej to w aucie sobie uświadomiłam,że te spotkania są mega jałowe, nic nie wnoszą do mojego życia, skoro ona tylko o jednym a ja jestem mega zmęczona po nich jak koń po westernie.
Próbowałam przekierować temat, na książki, podróże, kino, ciuchy i nawet chwilę się dało pogadac,ale szybko wszystko wraca na swoje tory. Chciałam nawet spotkać się w centrum na neutralnym gruncie, bez dzieci na kawie ( z myślą też o niej,że sobie dechnie) to też nie bardzo.
Nie jest to moja koleżanka jedyna, która ma dzieci, z niektorymi widuje się raz na 3-4 miesiące, tematow jest pełno i jakoś nie zatraciły kontaktu ze światem, wychodzą chętnie, da się pogadać o wszystkim..wiec wychodzi na to,że można!
Tutaj natomiast widzę,że o ile dzieci robią sie starsze to bardziej te nasze spotkania są lipne i ona jest bardziej zafiksowana na dzieciach i monotonna.