Dodaj do ulubionych

Ani jednej więcej? I znowu.

06.06.23, 22:29
I znowu to zrobili. 😩 Czekali aż płód obumrze i doprowadzili do śmierci. Jprdl ile jeszcze.
Obserwuj wątek
    • runny.babbit Re: Ani jednej więcej? I znowu. 06.06.23, 22:51
      Jednakowoż pogrzeb będzie miała katolicki, prawda? Dopóki naród kropek nie połączy, historia będzie się powtarzać.
      • woman_in_love Re: Ani jednej więcej? I znowu. 06.06.23, 22:56
        na bank tez glosowali na PiS
        • aguar Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:11
          Niestety też miałam takie myśli. Już w nekrologu pisali o ostatnim namaszczeniu. Jak ktoś nadal daje zarobić instytucji, przez którą żona/córka straciła życie, to jakby mniej współczuję.
    • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 08:58
      Ale zaraz, zaraz. Jeśli jest bez wodzie, to dziecko nie ma szans, bo i jak? To chyba wtedy trzeba wywołać przedwczesny poród? Bo inaczej płód umrze, a matka będzie miała sepsę? Po prostu nie ma innej opcji, bo i jak?
      • semihora Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:13
        Zastosowano inną opcję - czekanie aż się problem sam rozwiąże.
        • attiya Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 06:47
          No i się rozwiązał. W końcu to była tylko kobieta.
          XXI wiek a z powodu bezwodzia leży się z nogami do góry. Ja prdlę...
      • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:13
        Zależy czy jest bezwodzie ( np wada wrodzona nerek) czy wody się odnawiają ( płód zdrowy, tylko szyjka poszła ) W każdym razie ryzyko infekcji wewnatrzmacicznej jest bardzo duże i takie ciąże są zawsze / powinny być monitorowane 24/7.
        • asiaiwona_1 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:56
          ja byłam w takiej sytuacji. Wody odeszły mi w 22 tc. leżałam w szpitalu (a nawet w 3) 10 tyg. CRP badane codziennie rano i wieczorem. Wody minimalnie mi się odnawiały by znowu wylecieć. Syn urodził się w 32 tc - dostałam skurczy ze stresu, że mnie na inny oddział przenieśli. Waga i wzrost były adekwatne do wieku ciąży. Niestety mimo podania sterydów płuca się nie wykształciły i synek zmarł po 1 dniu.
          W żadnym z 3 szpitali nikt mi nie powiedział, że jest jakiekolwiek ryzyko dla mnie. Co do dziecka - sami nie wiedzieli jak sytuacja się potoczy.
          • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:29
            Bardzo Ci współczuję, sama mam niestety tez przykre doświadczenia.
          • melisananosferatu Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 19:53
            Bardzo wspolczuje.
          • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:05
            Bardzo mi przykro...
    • noname2021 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:00
      dobrze ze do pieca jej nie wsadzili na 3 zdrowaski.

      pieklo kobiet.
      • furiatka_wariatka Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:30
        noname2021 napisała:

        > dobrze ze do pieca jej nie wsadzili na 3 zdrowaski.
        >
        > pieklo kobiet.

        W sumie byłoby to bardziej humanitarne, bo męczyłaby się kilka minut a nie 3 dni...
    • lauren6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:14
      Warto dodać, że jeżeli kobieta by przeżyła sepsę to nie mogłaby mieć więcej dzieci, bo geniusze doprowadzili ją do takiego stanu, że trzeba było usuwać płód razem z macicą.

      A mogłaby żyć, gdyby geniusze od razu po pojawieniu się wstrząsu sceptycznego ją zoperowali, zamiast czekać do rana, aż wojewódzki konsultant się obudzi i wyda opinię, że kobietę trzeba już ratować.
      • abidja Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:41
        lauren6 napisała:

        > A mogłaby żyć, gdyby geniusze od razu po pojawieniu się wstrząsu sceptycznego j
        > ą zoperowali, zamiast czekać do rana, aż wojewódzki konsultant się obudzi i wyd
        > a opinię, że kobietę trzeba już ratować.

        "Od razu" oznacza ze po stwierdzeniu bezwodzia nalezalo dokonac zabiegu.
        Czekanie na wstrzas septyczny to wlasnie traktowanie kobiety jak inkubatora a nie pacjentke,ktorej zycie i zdrowie jest najwazniejsze.
        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:00
          Ale jest w ogóle realna szansa wyjścia z tego bezwodzia? Czy to tylko czekanie z nogami do góry na obumarcie płodu?
          • memphis90 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:32
            Tak, oczywiście, ze jest szansa, jeśli płód jest starszy niż 20 tyg i bezwodzie jest skutkiem pęknięcia błon, a nie np braku nerek.
            • koronka2012 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:55
              A jaka to jest szansa? 5% czy 50? Serio pytam
              • lauren6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:55
                Sprawdz sobie jakie szanse przeżycia ma skrajny wcześniak.
        • lauren6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:01
          To jest akurat oczywiste.

          Po tym szeregu błędów, które popełnił szpital to czekanie, żeby profesor się wyspał jest wisienką na torcie, która doskonale obrazuje jaki mieli stosunek do życia pacjentki.
          • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:34
            Ponad 60 lat temu moja babcia była w zagrożonej ciąży i kazali jej leżeć (nie wiem, czy z nogami w górę). A domu drobiazg i mąż pracujący na nocki. Przyszła położna i do babci z pytaniem, ile dzieci już ma. I po odpowiedzi kazała jej od razu wstawać i chodzić, bo jak ma urodzić, to i tak urodzi. No i babcia poroniła. Zawsze wychwalała roztropność tej położnej.
            • login.na.raz Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:51
              A po co pytała, ile babcia ma już dzieci? Jakie to miało znaczenie? Czy gdyby nie miała żadnego, to uznałaby, że jest jednak sens leżeć?
              • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:19
                Uznałaby, że może sobie pozwolić na "fanaberię" z leżeniem, gdyby była bezdzietna. Tak to zawsze rozumiałam. A tak to co? Pół roku miała leżeć, a dzieci i chłop "niezaopiekowani"?
              • beataj1 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:24
                Oczywiście że taka sytuacja jest inna. Kobieta przy pierwszym dziecku może próbować ryzykować. I czasem, nawet dzisiaj kobiety ryzykują -niektóre kobiety są gotowe na takie ryzyko/poświęcenie
                Wtedy ryzykuje swoim życiem.
                Jak dzieci już są, ryzykuje też, że pozbawi matki dzieci które już są. A to już zupełnie inna decyzja.
                • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:34
                  Poza niebezpieczeństwem dla życia matki, to dla babci nie do wyobrażenia byłaby sytuacja, że ona by "sobie lezała" parę miesięcy, wokół dzieci nie miałby kto chodzić, bo dziadek na nocki w pracy, a sąsiadki swoje rodziny też miały, więc znikąd pomocy, a poronienie i tak by nastąpiło. Więc jakby miała urodzić, to i tak by urodziła. Takie poddanie się woli Boskiej.
                  • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:19
                    Dla wielu kobiet nawet dzisiaj „leżenie”na L4 w wysokiej zagrożonej ciąży nie jest opcją, bo pan mąż nie ogarnie samodzielnie domu, gotowania i np. małego dziecka.
                    • alicia033 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:22
                      nellamari napisała:

                      > Dla wielu kobiet nawet dzisiaj „leżenie”na L4 w wysokiej zagrożonej ciąży nie j
                      > est opcją, bo pan mąż nie ogarnie samodzielnie domu, gotowania i np. małego dzi
                      > ecka.


                      Rili? Dużo znasz takich?
                      • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:28
                        Z forów internetowych. Sama musiałam leżakować ze szwem, to się naczytałam.
                        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:16
                          Dziadek by ogarnął, ale nie miałby co do garnka włożyć, gdyby z pracy zrezygnował. Inna sprawa, że w latach 50. byłoby to społecznie niewyobrażalne.
                    • jowita771 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:29
                      nellamari napisała:

                      > Dla wielu kobiet nawet dzisiaj „leżenie”na L4 w wysokiej zagrożonej ciąży nie j
                      > est opcją, bo pan mąż nie ogarnie samodzielnie domu, gotowania i np. małego dzi
                      > ecka.


                      No ja bym nie leżała mając już dzieci. Gdyby to było pierwsze wyczekane, to tak, ale przy kolejnym nie. A już fakt, że ktoś pani kazał w szpitalu leżeć z głową w dole i zabronił iść do toalety, to abstrakcja. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby mi ktoś zabronił w takiej sytuacji wstać.
                      • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:14
                        Zawsze można wypisać się na własne żądanie i rodzić / poronić wysoką ciąże w domu.
                        • bajgla Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:52
                          Tas, zwłaszcza z sepsą.
                          • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 21:13
                            Ja odpowiadałam forumce wyżej, która pisze o tym, że ona zignorowałaby zalecenia szpitalne leżenia w zagrożonej, wysokiej ciąży z sączącymi się wodami, gdyby to było jej drugie lub kolejne dziecko.

                      • abidja Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 21:10
                        jowita771 napisał:

                        > No ja bym nie leżała mając już dzieci. Gdyby to było pierwsze wyczekane, to tak
                        > , ale przy kolejnym nie. A już fakt, że ktoś pani kazał w szpitalu leżeć z głow
                        > ą w dole i zabronił iść do toalety, to abstrakcja. Nie potrafię sobie wyobrazić
                        > , żeby mi ktoś zabronił w takiej sytuacji wstać.
                        >

                        Wymagałoby to nielada wysilku emocjonalnego i psychicznego od ciebie. W szpitalu od personelu wciaz bys slyszala jak "dziecko jest wazne", ze teraz nie ty sie liczysz, ze musisz wytrwac, lub cos w stylu "nie chcesz chyba narazic dziecka?" I kobiety lezace obok, i autorytety lekarskie traktujace cie jak dziecko we mgle, burczace o fanaberiach, braku rozsadku., oczywiscie twego. I ze wszystko co sie zlego stanie to pamietaj ty jestes winna.

                        I kobiety leza, czekaja,nie walcza no bo jak 😞😢
                        • jdylag75 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 11:15
                          Tak jest niestety, sama dwa razy tego doświadczyłam w tym twierdzenia że złośliwie chce urodzić bo mi się ciąża znudziła. Od 18 tygodnia skracała mi się szyjka, miałam skurcze, w dwóch ciążach
                          • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 11:24
                            Co za gnoje ☹️
                          • jowita771 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 15:33
                            Źle nas wychowano, trzeba się potem uczyć wałki o swoje. Na taki tekst mówisz : tak, znudziła mi się ciąża i urodzę. Wytrącasz im z ręki argument, liczą na to, że kobieta będzie się wstydzić, a tu nie ma powodu.
              • koronka2012 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:57
                IMO - że skoro ma już kilkoro. to lepiej myśleć o tych istniejących i nie ryzykować własnym zdrowiem dla nikłej szansy donoszenia kolejnego.
                • mysiaapysia Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 11:51
                  Przepraszam, ale co z pierworódkami? One mają zdychać bo co? Przecież po roku, dwóch może urodzić zdrowe dziecko. Co za absurdalne dzielenie ciężarnych!
          • gaskama Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:09
            Ależ oni nie popełnili żadnego błędu. Wiara ... klauzula sumienia .... obecne prawo ... Tu wyborcy zadecydowali. Wola kościół od nauki.
    • jdylag75 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:40
      15-naście lat temu w położnictwie było bardzo byle jak, ale jakby lepiej niż 19 -naście lat temu, nie przypuszczałam ze będzie tak jak teraz, ile można chodzić w marszach, pisac skarg na lekarzy i szpitale, jest coraz gorzej.
      • abidja Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:43
        jdylag75 napisała:

        > 15-naście lat temu w położnictwie było bardzo byle jak, ale jakby lepiej niż 19
        > -naście lat temu, nie przypuszczałam ze będzie tak jak teraz, ile można chodzi
        > ć w marszach, pisac skarg na lekarzy i szpitale, jest coraz gorzej.

        Nie bylo. Rodzilam 25 l temu,16 l I 10 l temu.
        Zawsze na oddziale patologii lezaly co najmniej 2,3 pacjentki z nogami w gorze. Z bezwodziem.
        Płód ponizej 23t.c.
        Wiec nie, nie bylo lepiej.
        • jdylag75 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 09:51
          ech
        • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:00
          co to za metoda z nogami w górze, są na to jakieś prace naukowe do diaska.
          To polski ciemnogród!
          • woman_in_love Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:06
            ma to sens: nie wylatuje samo
            • lauren6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:28
              Obawiam się, że to tak nie działa. Jak ma wypłynąć to wypłynie. Walka z grawitacją na oddziałach położniczych świadczy li i jedynie o zyebaniu umysłowym pracujących tam lekarzy.
              • woman_in_love Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:34
                na chłopski rozum, wygląda że to powinno działać
                • abidja Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:39
                  woman_in_love napisała:

                  > na chłopski rozum, wygląda że to powinno działać

                  A jak powiesisz kobiete nogami ku gorze do gardłem urodzi.
                  Tak na chlopski rozum.
                  • woman_in_love Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:40
                    przypominam, że jak tylko nabijam sie z konowałów ktorzy tak robią
                    • renciarka Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:38
                      Lekarz (chyba, że zrezygnuje z partnerki, dzieci i poświęci się w 100% życiu zawodowemu) to najczesciej rzadki widok na oddziale. No i na kazdym oddziale jest ich kilku. Typowa pielęgniarka starszego pokolenia (praktycznie na każdym oddziale) za to rządzi się, jakby była jakąś boginią, właściwie sama bezkarnie ustala panujące w nim zasady. A później, po paru ładnych dniach przyjdzie lekarz prowadzący (lub nawet ordynator), zrobi wielkie oczy i powie niepomiernie zdziwiony: "ja nic takiego nie kazalem". Niestety, z tymi pielegniarskimi pisdami nie wygrał jeszcze w Polsce chyba nikt. Mozna sobie słać skargi nawet do Strasburga, one wiedzą, że i tak są nieusuwalne, bo jest ich coraz mniej. Medycyny nie studiowały i gucio się znają, a myślą, że pozjadały wszystkie rozumy świata.
              • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:22
                Pozycja trendelenburga jest nadal stosowana nie tylko w Polsce, ale nie oszukujmy się dotyczy ekstremalnych komplikacji. Mam koleżankę która tak przeleżała kilkanaście tygodni i udało się na szczęście.
              • alicia033 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:27
                lauren6 napisała:

                > Obawiam się, że to tak nie działa.

                Owszem, działa. Tyle, że podstawą jest właściwa diagnoza problemu. Jeżeli problemem jest zakażenie z powodu np. bakterii w szyjce, to prawdopodobnie nie zadziała. Natomiast jeżeli problemem jest, nazwijmy to niefachowo, mechaniczna niewydolność szyjki, to jak najbardziej działa.
                • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:30
                  Ciśnieniowa niewydolność.

                  Na bakterie nie zadziała nic jeśli już wlazła do macicy, to koniec.
              • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:42
                lauren6 napisała:

                > Obawiam się, że to tak nie działa. Jak ma wypłynąć to wypłynie. Walka z grawita
                > cją na oddziałach położniczych świadczy li i jedynie o zyebaniu umysłowym pracu
                > jących tam lekarzy.

                No nie. Może działać, ale zależy od konkretnego przypadku. Generalnie, jeśli w zdrowej ciąży zaczynają uciekać wody, to takie leżenie daje szansę na podtrzymanie ciąży. I nie z nogami do góry, a z dupą wyżej. Dziecko w brzuchu sika i wody płodowe produkuje, więc one się nieco uzupełniają. W niektórych przypadkach też wód "dolewają". Tutaj jest zawsze olbrzymie ryzyko i uważam, że decyzja powinna należeć wyłącznie do uświadomionej kobiety, ale taka praktyka może ciążę przedłużyć chociaż o te kilka tygodni.
                • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:18
                  Ale chyba jednak małowodzie a bezwodzie to różnica?
                  • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:37
                    No tak, ale o co właściwie pytasz?
                    Małowodzie nie musi wynikać z uchodzenia płynu owodniowego w wyniku pęknięcia pęcherza, jego przyczyną może być wada wrodzona płodu, choroby zarówno płodu jak i matki. Bezwodzie to konsekwencja małowodzia.
                    • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:54
                      I w bezwodzia dziecko nie ma już praktycznie szans?
                      • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:03
                        Przecież to zależy. Od stanu zdrowia ciężarnej, dziecka, wieku płodu, przyczyny, czasu itd itd. Do czego konkretnie zmierzasz?
                        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:27
                          Że sytuacja była jednoznacznie beznadziejna i jedyne, co można było zrobić to ratować matkę przez kontynuację rozpoczętej akcji porodowej.
                          • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:28
                            Ale mój post był odpowiedzią na post Lauren a nie oceną tego konkretnego przypadku.
                          • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:32
                            Żeby wiedzieć czy sytuacja była czy nie była beznadziejna trzeba być prorokiem w takim wypadku. Medycyna ma USG i zna wspolczynnik AFI, to tyle. Szklanej kuli brak.
          • alicia033 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:23
            karen_ann napisała:

            > To polski ciemnogród!

            Bynajmniej.
            Przecież nie leży się w pozycji jak do świecy, tylko tak, że nogi (stopy) są wyżej, niż biodra. Gdyż zmniejsza to nacisk na szyjkę macicy. Tu problem był z zapewne z czym innym ale naprawdę, przy problemach z niewydolnością szyjki jest to wszędzie stosowany sposób.
            • ritual2019 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:42
              alicia033 napisała:

              > karen_ann napisała:
              >
              > > To polski ciemnogród!
              >
              > Bynajmniej.
              > Przecież nie leży się w pozycji jak do świecy, tylko tak, że nogi (stopy) są wy
              > żej, niż biodra. Gdyż zmniejsza to nacisk na szyjkę macicy. Tu problem był z za
              > pewne z czym innym ale naprawdę, przy problemach z niewydolnością szyjki jest t
              > o wszędzie stosowany sposób.
              >
              Nigdzie nie stosuje sie tego bo to nie dziala. W ciemnogrodzie zwanym Polska tez nie dziala.
              • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:23
                W ciemnogrodzie w Paryżu tez.
                • alicia033 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:32
                  nellamari napisała:

                  > W ciemnogrodzie w Paryżu tez.

                  najma nie uwierzy ale wiem, że działa to także w londyńskim ciemnogrodzie.
                  • ritual2019 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:42
                    alicia033 napisała:

                    > nellamari napisała:
                    >
                    > > W ciemnogrodzie w Paryżu tez.
                    >
                    > najma nie uwierzy ale wiem, że działa to także w londyńskim ciemnogrodzie.
                    >

                    W twojej wyobrazni.
      • aguar Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:15
        " ile można chodzić w marszach, pisac skarg na lekarzy i szpitale, jest coraz gorzej. "
        Bo trzeba też przestać chodzić do kościoła, urządzać chrzty, komunie, śluby i pogrzeby kościelne.
        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:19
          Patrz, a w Niemczech jest Kościół (a nawet dwa równie reprezentowane) i takich cyrków nie ma. W Skandynawii tez nie. Albo w takiej Belgii.
          • marta.graca Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:29
            Bo jest prawdziwy rozdział państwa i systemu prawnego od KK.
            • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 13:37
              No taki kulejący jest, bo pytają o religię przy meldunku, podatek płacić każą i są krzyże w instytucjach publicznych, także w szpitalach. Ale jest zachowany zdrowy rozsądek.
          • akn82 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 08:14
            Nie jest to chyba kościół katolicki
            • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 14:49
              Jak najbardziej - katolicki i ewangelicki.
        • renciarka Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:59
          aguar napisała:

          > " ile można chodzić w marszach, pisac skarg na lekarzy i szpitale, jest coraz g
          > orzej. "
          > Bo trzeba też przestać chodzić do kościoła, urządzać chrzty, komunie, śluby i p
          > ogrzeby kościelne.
          >

          Oj, nie żebym kochała Kościół, ale myślę, że to wcale nie uzdrowi naszej służby zdrowia. Nawet, gdyby rząd wydawał ciężkie miliardy na medycynę, to skąd nabiorą młodych, świadomych pielęgniarek, jeśli od lat ich brakuje (I nawet statystycznie nie urodziło się tyle dziewcząt, które miałyby ochotę zastąpić te stare prukwy). Zresztą, najpierw trzeba będzie zwolnić te stare. Zwłaszcza z tym ostatnim może być problem.
          • rosapulchra-0 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:13
            Nie tylko kobiety pracują jako pielęgniarki. Mężczyźni również, nazywa się ich pielęgniarzami.
            • renciarka Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:53
              rosapulchra-0 napisała:

              > Nie tylko kobiety pracują jako pielęgniarki. Mężczyźni również, nazywa się ich
              > pielęgniarzami.
              >

              Wiem, nawet mój stary przez chwilę nim był, póki nie zdegradowali go do portiera 😉 Statystycznie jednak nie słyszy się o sadystycznych pielegniarzach na oddziałach polozniczych, bo przeważnie zatrudnia się tam kobiety. Jedyne oddziały, gdzie może być więcej pielęgniarzy, to psychiatria (przecież na każdej zmianie jakiś "wykidajło" być musi).
    • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:03
      To nie ten rząd czy też poprzednie , nie ta czy inna ustawa, a lekarski beton pod postacią starych dziadów- ordynatorów jest winny tej sytuacji. Ponad 20 lat temu w 42 tygodniu ( tak 42, to nie pomyłka) w trakcie badania usg w szpitalu stwierdzono śmierć wewnątrzmaciczną mojego dziecka. Był to kolejny już dzień kiedy przyjeżdżałam na izbę przyjęć i prosiłam o wywołanie porodu, miałam dokumentację z wcześniejszej, równie przenoszonej ciąży że mam problem i poród trzeba wywoływać. Ale wiedzieli lepiej bo „ każda w końcu rodzi” i czekamy. Dziecko nie żyje, ja w rozpaczy, a ordynator informuje mnie, że będziemy czekać do 8! dni na naturalne rozpoczęcie porodu. Do 8 dni z martwym prawie 4 kg dzieckiem . Gdyby nie moi krewni, którzy poruszyli wszystkie znajomosci i znaleźli położną i młodego lekarza, którzy jeszcze tej samej nocy pomogli mi wywołując poród, mogło się to jeszcze gorzej skończyć, bo wody były już wtedy zielone. A co by było po tych 8 dniach?
      • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:21
        O Matko Boska!!!
      • milva24 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:28
        Współczujęsad
      • niemcyy Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:30
        Straszne.
      • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:32
        Dodam jeszcze, że takich przypadków jak mój jest nie mało, są fora gdzie kobiety wzajemnie podnoszą się na duchu. I te historie działy się i za Lewicy i za Po i za Pis.
        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:36
          Ale jak tak można... Lepiej przecież "niepotrzebnie" choćby i cezarke zrobić, ale dać szansę i matce, i dziecku... Ogromnie współczuję.
          • jdylag75 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:43
            Kobieta to nie walizka! Jak można tego nie pamietać....
            A tak na serio to jasne, przeciez o to chodzi zeby i kobiety i dzieci koniec końców były w dobrym stanie sdrowotnym.
        • babsee Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:42
          Tak, masz całkowita rację.Stare pieprzone dziady. Nie cierpie, nienawidze polskiego położnictwa i tych katolskich betonowych ordynatorów, tego podejścia młodych lekarzy, ze pan dohtor to Bog co sie musi wyspać, napić kawki, popitolić z koleżkami, nie wolno mu przeszkadzac a jak pacjentka poroni(miało to miejsce podczas mojego pobytu na patologii)i okaże się, ze to ewidentna wina ordynatora to wszyscy mówią ze "pan profesor miał słabszy dzien".... Jak to usłyszałam a poronienie miałam okazję oglądac na własne oczy i wyjącą z rozpaczy dziewczynę, to wypisałam się na własne żądanie 10 minut później. Oczywiście zostałam zwyzywana od histeryczek ale leżeć z nogami do góry to ja mogę też i w domu. Szmaciarze i tyle. Nie nawidzę ich z całego serca. Nie wiem dlaczego wbierają taka specjalizację ale serio często miałam wrażenie, ze tylko po to, żeby pokazać samczą wyższość nad kobietą i władzę.
          • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:44
            100/100
            bo dochodowe
        • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:39
          Urodziłas kolejne dzieci po tej traumie?
      • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:46
        ojej, myślałam ze kiedyś było lepiej niz teraz a to cały czas te metody stosowali, w jakim to mieście było?
        • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:56
          Warszawa
          • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:14
            Kurcze myslałam ze jednak tu jest bardziej światle, myliłam się, coś strasznego, ciemnogród, brak słów,
            do tego to naciskanie na porody naturalne i uszkodzone dzieci z porazeniem dziecięcym
        • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:59
          Jak kiedyś mogło byc lepiej niż teraz?? No jak??
          • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:16
            Mogło bo lekarze nie bali się konsekwencji jeśli usuną
            martwy płod, teraz jak jest w artykule czekali az wstanie o 9 krajowy konsultant
            i wyrazi zgodę na usunięcie płodu i macicy, tak mogło być lepiej. Teraz boją się ze prokurator
            wsroczy za usunięcie martwego płodu, rodzimy wszystko jak leci naturalnie

            wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29845637,smierc-ciezarnej-doroty-kazano-jej-lezec-z-nogami-do-gory.html
            • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:26
              Proszę Cię smile))
            • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:25
              Ale tu nie było martwego płodu.
              • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:36
                Ale odejście wód płodowych to przecież początek akcji porodowej? Tu za wczesnej niestety.
                • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:40
                  Zazwyczaj tak, ale PPROM - preterm premature rupture of membranes - zdarza się w 2/3 trymestrze i wiele z tych ciaąż daje się uratować, dotrzeć do w miarę bezpiecznego terminu - o ile nie wda się infekcja wewnątrzmacicznalub inne komplikacje.

                  Lekarze zrobili to samo, co zrobiliby lekarze w innym kraju. W takich sytuacjach się czeka i monitoruje z bliska crp, leuko,mocz,posiewy, temp etc
                  • arthwen Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:46
                    No chyba jednak nie, skoro w artykule napisane, że "Nie była to piorunująca sepsa. Wykładniki stanu zapalnego rosły systematycznie, w ciągu dwóch i pół dnia. Pani Dorota spędziła w szpitalu trzy pełne doby."
                    • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:11
                      Za mało mamy informacji, takie decyzje podejmują lekarze, którzy tym info dysponują i omawiają to między sobą. Nie wiemy tez czy pacjentka chciała czekać czy nie.
                  • bajgla Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:32
                    I lekarze w innych krajach też widząc rosnące CRP czekają aż pan profesor sobie wstanie następnego dnia, żeby można było zadzwonić?
                    • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:13
                      Tam był tylko jeden lekarz ? To jest dziwne.
                      • arthwen Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 01:04
                        Nie, lekarzy było więcej. Ale czekali na opinię tego jednego, bo po co ktoś inny ma brać na siebie decyzję i winę w razie czego.
                  • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 08:00
                    W Superexpressie ginekolog mówi, że tylko raz spotkał się z przypadkiem, że takie czekanie coś dało.
                    • nellamari Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 10:00
                      Może pracuje w szpitalu o niskiej referencyjności.

                      Jak Cie temat interesuje, to sprawdź sobie europejskie statystyki PPROM i przeżywalność, która wzrasta analogicznie do tygodnia ciąży, po 20 tyg jest już raczej pozytywna prognostyka.

                      Nawet na tym forum są dziewczyny, którym wody zaczęły się sączyć po 20 tyg i wylezaly w szpitalu te kilka tygodni - oczywiście pod ścisłym nadzorem.
                      • arthwen Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 14:26
                        Są, ale z wypowiedzi tutaj wynika, że jeśli faktycznie było bezwodzie, to to leżenie i tak nic nie dało. Trochę co innego jak szyjka niewydolna i wody tylko się sączą.
                        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 14:49
                          Właśnie.
          • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:18
            Przez krótki czas na początku akcji „Rodzić po ludzku” jakby trochę było. W 1997 roku byłam w pierwszej grupie w szpitalu na Madalińskiego, która ukończyła szkołę rodzenia. Sale do wspólnych porodów były nowiuteńkie, a do porodów rodzinnych kierowano sympatyczniejszy personel. Mimo też niełatwego porodu, opieka i traktowanie pacjentki były o niebo lepsze niż 4 lata później ( Warszawski szpital Inflancka). Ciążę przenosiłam, ale dużo szybciej położono mnie na patologię, wykonano badanie wód płodowych przez wziernik i ponieważ już były zielone, natychmiast podjęto decyzje o próbie wywołania . Tego zabrakło 4 lata później mimo dokumentacji i „ leniwej macicy”.
            • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:29
              Moje koleżanki - dwie - po porodzie na Madalińskiego, odpowiednio 27 i 26 lat temu - nie chciały miec
              Wiecej dzieci (i nie maja). Jest mnóstwo straumatyzowanych kobiet, a mówimy o metropolii a nie Polsce B, gdzie 20 lat temu kobiety rodziły oddzielone zasłonkami, a w niektórych miejscach do dzis nie ma znieczulenia. Konowaly były, są i bedą - ale statystyki pokazują, ze Polska w niczym nie odstaje jesli chodzi o śmiertelności okolociazowa i okołoporodowa od średniej europejskiej.
              • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:33
                Dokładnie, piszemy o stolicy.
                Dodatkowo traktowanie po porodzie kobiet, brak urofizjoterapeuty, nietrzymanie moczu itd,
                kto by nie miał traumy
              • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:46
                Ja urodziłam jeszcze dwójkę dzieci na Żelaznej , ale jako prywatna pacjentka ze swoim lekarzem, nikt oprócz niego nie miał nic do powiedzenia i nikt nam się nie wtrącał. Bardzo uczulam swoje dzieci, żeby kiedyś myśląc o macierzyństwie zadbały o swojego lekarza pracującego w szpitalu.
                • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:49
                  Bardzo cenne uwagi
                • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:56
                  Mówisz o dużych miejscowosciach. W małych nie ma szpitali lub oddziałów położniczych. W Wawie możesz sobie wybierać, przebierać, zaserwować full wypas prywatna opcje albo wizytami za 400 zł/m-c „zaklepać” lekarza. wink To niestety tylko wycinek rzeczywistości.
                  • woman_in_love Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:44
                    W małych nie ma szpitali lub oddziałów położniczych

                    W małych jedzie się do "wojewódzkiego" na poród, na planowaną cesarkę, a nie ryzykuje życie własne i zdrowie dziecka w szpitalu powiatowym. Więc nie rodzisz w Pszczynie, tylko jedziesz do Katowic. Albo do do Ostrawy.
                    • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:35
                      woman_in_love napisała:

                      > W małych nie ma szpitali lub oddziałów położniczych
                      >
                      > W małych jedzie się do "wojewódzkiego" na poród, na planowaną cesarkę, a nie ry
                      > zykuje życie własne i zdrowie dziecka w szpitalu powiatowym. Więc nie rodzisz w
                      > Pszczynie, tylko jedziesz do Katowic. Albo do do Ostrawy.

                      Problem polega na tym, że nie zawsze zdążysz dojechać to raz.
                      Dwa super hiper duper szpitale też czasem zawodzą. Ja leżałam w jednym z najlepszych w kraju i jakoś nie podzielam opinii innych pacjentek...trafiłam na tą "gorszą" zmianę.
                  • ursgmo Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:48
                    Tak, zdaje sobie sprawę, że nie wszędzie są takie możliwości, ale też i myślenie z góry „ a co jeśli pójdzie coś nie tak?” nie jest powszechne. Dopiero jak coś się stanie to okazuje się, że przy następnej ciąży jednak można dojechać x kilometrów na wizytę do większego miasta, lepszego lekarza z dostępem do dobrego sprzętu i układami w szpitalu.
                    • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:52
                      Boze czy to kiedyś bedzie norma dla kazdej z nas, bez układów,
                      dobre traktowanie, opieka, profesjonalizm
                    • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:53
                      Mimo wszystko nie wszyscy maja takie możliwości - także ze względów poznawczych. Trzeba sobie uświadomić swoje uprzywilejowanie. 😢
            • rosapulchra-0 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:22
              We wrześniu 1995 roku urodziłam najstarszą córkę, mój poród poprzedzała szkoła rodzenia, której nie ukończyliśmy, bo właśnie urodziłam smile Rodziłam na Żelaznej, poród rodzinny, oczywiście płatny. Rodziłam na Żelaznej. Ciekawostką jest fakt, że za pierwszy poród zapłaciliśmy 400 zł, za drugi 300 zł, a za trzeci.. 1200 zł. Wszystkie w tym samym szpitalu, ten sam lekarz prowadzący i tylko ostatni przebiegł szybko, łatwo i przyjemnie, a przede wszystkim bez żadnych komplikacji.
              • rosapulchra-0 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:25
                A! Ostatni mój poród prowadziła wówczas położna roku, nie pamiętam jak się nazywała, na pewno miała oryginalne imię, ale to była naprawdę profesjonalistka. Aż żałowałam, że wcześniej na nią nie trafiłam, choć rodziłam odpowiedni rok i dwa lata wcześniej, a ona już wtedy pracowała w tym szpitalu. W sensie, że bym jej zapłaciła za opiekę podczas porodu.
                • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:42
                  Jeannette Kalyta
      • login.na.raz Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 10:53
        Ogromnie współczuję.
      • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:00
        Współczuję, straszna historia. 😢
      • triss_merigold6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:15
        Współczuję, potworna historia.
      • azalee Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:18
        Boze jaki koszmar sad
      • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:31
        Przerażające jest to, że przez te 20 lat nic się nie zmieniło.
        Rodziłam ostatnie dziecko mniej niż 3 lata temu. Wystarane latami, jedyna moja ciąża która przebiegała dobrze, zdrowo i bez patologii.
        Ze względu na to, że staraliśmy się wiele lat i ja już byłam bardzo zmęczona i zrezygnowana, to nie miałam 100% pewności, kiedy zaszłam. Bo udało się akurat zupełnie naturalnie, a choruje m.in. na policystyczne jajniki + endometrioza, więc mam bardzo nieregularne miesiączki i dziwne krwawienia. I tak, zgodnie z tym, co podejrzewałam ja i zgodnie z tym, co lekarz widział na USG, ustaliliśmy termin porodu. Każde kolejne USG potwierdzało, że mamy rację. Ale termin ostatniej miesiączki wskazywał na termin porodu o 3 tygodnie późniejszy. Zgłosiłam się do szpitala po terminie z USG, dodam że dziecko ponad 4 kg. Uznano, że mam czekać. Następnie uznano, że na dniach nie urodzę i mam jeszcze dużo czasu, tak, tak chciano czekać jeszcze te 3 tygodnie z terminu wyliczonego na podstawie miesiączki, wypisałam się na własne życzenie ( chciałam zmienić placówkę). Dziecko urodzone w zielonych wodach, z oznakami przenoszenia, cudem uratowane, reanimowane. Generalnie obie ledwo z tego wyszłyśmy... To, że lekarze, położne, ogół personelu traktuje pacjentkę gorzej niż bydło rozpłodowe, to już pominę.

        Tobie natomiast bardzo współczuję...😟❤️
        • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:53
          Omg. uncertain
        • ayelen40 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:02
          No tak, bo nawet gdyby to był jednak 37 tc, a nie 40, to dopiero byłby dramat... Dobrze, że się pozytywnie skończyło, dużo zdrowia!
          • maleficent6 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:16
            Gdyby to był 37tc to +3 tygodnie daje nam 40/41. A tutaj już był 41tc...
            Dramatem jest to, że mimo rozwoju medycyny i wiedzy, dalej lwia część lekarzy ma średniowiecze w głowie.
            Dziękuję ☺️
            • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 16:00
              Konowały zawsze były - kiedyś juz tu pisałam, jak pediatra kazała mi odchudzać 1,5 miesięczne niemowlę, które było na piersi. 😅 Moja siostra jest ofiarą błędu medycznego, za który płaci teraz cała moja rodzina. Zniszczyli jej życie i zdrowie.
              Ja, bedac w każdej ciąży, badania genetyczne robilam u DWÓCH lekarzy, bo chciałam miec pewność. Podobnie jak obstawilam „tyły”, zeby miec gwarancję bezpiecznych i komfortowych porodów. Jeden za PO, drugi za PiS, trzeci - jak da buk - bedzie za KO.
              • bajgla Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:30
                Mamy gratulowac?
                • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:44
                  Tak na serio to nie wiem 😄🥹
                  • bajgla Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:51
                    To powodzenia 😉
                    • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:53
                      Przyda się, dzięki! 😃
      • arthwen Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 17:41
        Bardzo współczuję, koszmarne doświadczenie.
        A jeśli możesz odpowiedzieć - składałaś jakąś skargę? Udało się pociągnąć lekarzy/szpital do odpowiedzialności?
      • rosapulchra-0 Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 18:16
        Bardzo ci współczuję. Mam nadzieję, że wyszłaś z tego koszmaru obronną ręką i masz dzieci.
      • melisananosferatu Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 20:41
        Bardzo, bardzo wspolczuje.
    • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 11:46
      sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/planowanie-rodziny-ochrona-plodu-ludzkiego-i-warunki-16795126/art-4-a

      tu jest artykuł o usuwaniu zagrozonej ciązy,
      napisane jest w ustawie ze trzeba czekac 3 dni od zgody kobiety na usunięcie, czy ta ustawa nie jest zwalona??
      oni w Nowym Targu czekali 3 dni wg ustawy.Nie mozna w razie zagrozenia zycia podjąc akcji od razu?
      Dlaczego dzownili do konsultanta ? to obowiązkowe? Chore wszystko
      • z_lasu Re: Ani jednej więcej? I znowu. 08.06.23, 10:48
        3 dni dotyczą ustępu 4, który utracił moc.
    • marta.graca Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:07
      Ktoś się jeszcze na poważnie zastanawia, dlaczego dzietność w kraju spada? 🤦
      • karen_ann Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 12:47
        o to to, konowały w szpitalach, nic się nie zmieniło
      • hanusinamama Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 14:35
        Proszę cię. Tutaj kilka wypisywało, ze przecież dzieci się ciągle rodzą. One nie widzą problemów, zagrożenia. Jak kobieta chce to urodzi...
        • thank_you Re: Ani jednej więcej? I znowu. 07.06.23, 15:56
          Weź ty się w koncu doedukuj, to stała tendencja, od lat:

          stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5468/29/1/1/potencjal_ludnosciowy_ue.pdf