Jak przestać kochać słodkie?

[sueellen]

Moim największym problemem jest to, ze kocham słodkie. Mam w domu na stanie dwoje dzieci które tez kochają słodkie. Kupuje im czasem, piekę (teraz to właściwie starsza córka piecze). Sobie oczywiście nie kupuje, ale potem dzieciom wyjadam. Jeśli jestem od czegokolwiek uzależniona to właśnie od cukru. Jak iść na odwyk skoro cukier nęci? Najchętniej chciałabym się doprowadzić do takiego stanu, żebym przechodziła koło słodkiego zupełnie obojętnie. Tylko jak to zrobić??

[wisma_atria]

Dlaczego chciałabyś doprowadzić do stanu żeby przechodzić obojętnie obok słodkiego?
Co cię niepokoi w jedzeniu słodkiego?
Piszesz ze jesteś uzależniona od cukru, tzn co? Jak usiądziesz koło cukierniczki to nie możesz się opanować przed zjedzeniem całej zawartości?

[suki-z-godzin]

Tu suellen. Nudzi sie i po raz kolejny probuje zwrocic na siebie uwage. Chyba nie sadzisz, ze ktos tak zaje***ty jak ona nie potrafi sobie poradzic z apetytem na slodycze 🙄

[sueellen]

A tobie się nudzi ze za mną łazisz i wypowiadasz się na tematy które cię nie interesują? Pilnuj swojego nosa i tłuszczu na własnym dupsku.

[suki-z-godzin]

O, jaka piekna fatfobia wyszla.

[sueellen]

Przynajmniej cos robię by nie przytyć i szukam rozwiązań a Ty masz z tym widać wielki problem. Nawet się nie potrafisz wypowiedzieć w temacie.. Sorry kochana, uciekam na siłownie, a Ty się dalej trzęś z frustracji.

[suki-z-godzin]

Lec, lec, tylko po ciastki po drodze nie wpadnij.

[panna.nasturcja]

I wcale nie będąca przykładem tego netowego hejtu, w którym święta suellen nigdy nie bierze udziału, bo takie rzeczy tylko w Polsce, nawet wątek dała radę o tym założyć.

[princesswhitewolf]

Przeciez to nie suellen zaczela tylko kaska jak zwykle

[skumbrie]

Masz źle zbilansowana dietę, skoro cię tak ciągnie do słodkiego.

[by]

Podobno pomagają tabletki z chromem. Czy przyjmowałaś kiedyś chrom

[sueellen]

Nie.

[jammer1974]

by napisała:

> Podobno pomagają tabletki z chromem.

Nie pomagaja.

[wapaha]

Pomagają 🤪

[snakelilith]

Tylko jako placebo. Chrom wpływa na polepszenie działania insuliny, więc jego niedobór może mieć znaczenie przy insulinooporności. Jakieś tam badanie pokazało, że podawanie chromu ułatwia trochę (nie tak dużo) spadek wagi przy olbrzymiej otyłości. Ale to nie działa u ludzi bez niedoboru chromu i z wagą z normie, którzy słodycze jedzą z powodu źle zbilansowanej kalorycznie diety, z łakomstwa, albo w przypadku poprawiania sobie nastroju cukrem, co bywa przy niektórych psychicznych problemach.

[wapaha]

Ułatwia utratę wagi nie dlatego że jest magiczny ale hamuje łaknienie
Nie wiadomo kto na jakim poziomie ma chrom

[snakelilith]

No więc ci piszę, że badania takiej prostej zależności nie pokazują. A tylko zależności u ludzi z insulinoopornością, w kierunku cukrzycy. Do tego chrom może drażnić śluzówki żołądka, powodować wrzody i problemy nerek oraz wątroby. A w dużych koncentracyjach działa nawet rakotwórczo. Ja osobiście bym nie brała. Pomidory mają sporo chromu. Te są raczej bezpieczne.

[wapaha]

medpr.imp.lodz.pl/pdf-73855-20382?filename=Biological%20significance.pdf

Sporo badań potwierdzą wpływ na gospodarkę lipidową i węglowodanową. Tu ciekawe opracowanie -być może znasz

Jasne że pomidory są lepsze ale jeśli zadziała placebo to..liczy się efekt
U mnie zadziałało 😎-rok bez czekolady 😜

[chatgris01]

A u mnie chrom nie dzialal
Ale i tak nie przepadam za czekolada.

[wapaha]

chatgris01 napisała:

>
> Ale i tak nie przepadam za czekolada.
>
To pewnie dlatego 🤭

[chatgris01]

Raczej chyba dlatego, ze to slodkie, ktore jadalam, to bylo z lakomstwa

[geraldzlasu]

Ja się uwolniłam zwiększajac ilość protein. Codziennie jogurt grecki, mozarella, jajka. Mam ochotę na słodkie jedynie w okolicy okresu, ale to bardziej na zasadzie jakiegoś ciasta czy loda w cieplejsze dni, a nie tabliczki czekolady.
A i jeszcze czasami takie rzucanie się na słodycze to objaw robaków, nie sugeruje nic ale warto zrobić badania

[borsuczyca.klusek]

Trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności 🙄

[sueellen]

Tak, do 40 nie było konsekwencji, Fajnie było, ale się skończyło.

[borsuczyca.klusek]

No należy ograniczyć a nie się całkiem pozbawić. Ograniczenie jest łatwiejsze niż całkowite odcięcie.

[sueellen]

Wydaje mi się ze trudniejsze. Jak dzieci są na wakacjach i nie ma w domu słodkiego, nie mam żadnego problemu.

[mid.week]

sueellen napisała:

> Wydaje mi się ze trudniejsze. Jak dzieci są na wakacjach i nie ma w domu słodki
> ego, nie mam żadnego problemu.

No to musisz sie pozbyc dzieci

[szeptucha.z.malucha]

😳

[sueellen]

mid.week napisała:


> No to musisz sie pozbyc dzieci
>
>
Jeszcze tylko kilka tygodni i koniec roku

[jednoraz0w0]

borsuczyca.klusek napisała:

> No należy ograniczyć a nie się całkiem pozbawić. Ograniczenie jest łatwiejsze n
> iż całkowite odcięcie.

Na odwrót.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):


> Na odwrót.

Nigdy w życiu. Postanowienie "nie wezmę już nigdy do ust słodyczy", jest skazane z góry na porażkę, nawet jak co niektórym się wydaje, że jest to łatwiejsze. Każde odstępstwo od postanowienia powoduje załamanie planu, negatywne konsekwencje mentalne i procesy kompensacyjne czyli żarcie słodkiego do wypęku.

[jednoraz0w0]

snakelilith napisała:

> jednoraz0w0 napisał(a):
>
>
> > Na odwrót.
>
> Nigdy w życiu. Postanowienie "nie wezmę już nigdy do ust słodyczy", jest skazan
> e z góry na porażkę, nawet jak co niektórym się wydaje, że jest to łatwiejsze.

Ale ja nie napisałam o postanowieniu „nigdy w życiu”, wiec to jakby nie ma nic wspolnego z moim postem.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):


> Ale ja nie napisałam o postanowieniu „nigdy w życiu”, wiec to jakby nie ma nic
> wspolnego z moim postem.

Nie wiem o jakim postanowieniu ty myślałaś, bo jak tylko o czasowym, czyli "nie jem słodyczy przez miesiąc", to takie jest raczej kompletnie bez sensu. Więc albo uczysz się obchodzić ze słodyczymi tak, by mieć z tego długoterminową korzyść, najlepiej na dalsze życie, albo dać sobie lepiej od razu siana.

[jednoraz0w0]

Pytanie było nie jak ograniczyć tylko jak przestać kochać. No to jedynym sposobem na przestanie kochania jest całkowite odstawienie, tak, żeby mózg się odzwyczaił od myśli, ze coś tak słodkiego i tłustego jak czekolada jest jadalne. Natomiast to nie jest tak ze wtedy życie upływa bez słodyczy, tylko tak, ze wtedy wyczuwa sie o wiele lepiej cukier w innych potrawach. A takie przekalibrowanie smaków nie jest możliwe przy ograniczeniach typu „raz dziennie”.
Nawet jeśli ty uwazasz ze coś jest bez sensu, to organizm przynajmniej dostanie ten miesiąc bez słodyczy, to nawet taki miesiąc to jest samo dobro przecież.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):

> Pytanie było nie jak ograniczyć tylko jak przestać kochać. No to
> jedynym sposobem na przestanie kochania jest całkowite odstawienie, t

Doceniam twoje intelektualne akrobacje, ale nie, wszystko co napisałaś, jest kompletnie bez sensu. Po pierwsze nie da się przestać lubić słodkiego smaku, bo to jest w naszym genetyczym programie.
Po drugie, metoda "wszystko albo nic" nie funkcjonuje jeżeli chodzi o odżywianie. Prowadzi albo do cyklicznego fiaska, albo zaburzeń odżywiania. Nie przestaje się kochać słodyczy, a zaczyna nienawidzić siebie za słabość.
A po trzecie, wątek jest chyba po to, by oddzielić sensowne rady z szansą na sukces od mitów życzeniowego myślenia, które nikomu jeszcze w niczym nie pomogło.

[jednoraz0w0]

snakelilith napisała:
> Doceniam twoje intelektualne akrobacje, ale nie, wszystko co napisałaś, jest ko
> mpletnie bez sensu.

Nie, been there, done that, wiem co mówię.


Po pierwsze nie da się przestać lubić słodkiego smaku, bo
> to jest w naszym genetyczym programie.

Ja nie mówię o przestaniemy lubienia słodkiego smaku tylko słodyczy, czyli czegoś z dodanym cukrem. Słodki smak, jak już napisałam przynajmniej dwa razy, występuje nie tylko w słodyczach, ale to się zauważa jak się odstawi słodycze, w sensie ciasta, czekoladę, wszystko to co się dosładza (a te dosładzane sprawiają, że wzrasta tolerancja na słodki smak i nie czuje się go w pomidorach, mleku czy cytrynie). Dla większości Europejczyków, nawet kochających słodycze na przykład amerykańskie torty i słodycze są niejadalne, bo są grubo przesłodzone, ale gdyby zaczęli te ich straszne torty jeść regularnie to by przestali to zauważać.

I na tym zakończę konwersację, bo ty się kłócisz z tym co myślisz ze napisałam, a po raz drugi w zasadzie zupełnie przekręcasz to co piszę.

[jednoraz0w0]

A jeszcze dla lepszej ilustracji o co mi chodzi: jeśli ktoś ma nadciśnienie a jednocześnie nadmiernie soli, bo wskutek przedawkowywana soli wytworzył sobie tolerancję na jej smak i ją znacznie słabiej czuje, to nikt o zdrowych zmysłach mu nie poradzi „obetnij sól w potrawach, tylko tak raz na dzień, po śniadaniu, wpierdol sobie taką naprawdę fest przesoloną kanapkę albo zupę, nie musisz wszak sobie wszystkiego odmawiać”. Dla każdego jest raczej oczywiste, ze jak ktoś tę sól odstawi, to nagle zauważy, ze taka przesolona jest paskudna.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):


> Nie, been there, done that, wiem co mówię.


Nie wiesz co mówisz. Wymyśliłaś sobie tezę, która nie ma ani naukowego, ani praktycznego potwierdzenia.

[jednoraz0w0]

Nie wymyśliłam sobie żadnej tezy. Jak UCZCIWIE obetniesz na kilka tygodni wszystko słodzone, to będziesz myślała, że ktoś ci posłodził pomidora, kukurydzę, karmelizowaną cebulę, tak słodkie będą. Ja to zrobiłam. Ty teoretyzujesz.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):

> Nie wymyśliłam sobie żadnej tezy. Jak UCZCIWIE obetniesz na kilka tygodni wszys
> tko słodzone, to będziesz myślała, że ktoś ci posłodził pomidora, kukurydzę, ka
> rmelizowaną cebulę, tak słodkie będą. Ja to zrobiłam. Ty teoretyzujesz.

A ty fantazujesz. Ja mam większe doświadczenie w tej materii od ciebie, bo nie eksperymentowałam tylko na sobie, co jest tylko anegdotą, a miałam do czynienia z setkami ludźmi z podobnym problemem. Przejściowa zmiana odczuwania smaku na słabszy, albo silniejszy nie oznacza, że mamy rozwiązaną sprawę ochoty na słodkie.

[sueellen]

snakelilith napisała:

> jednoraz0w0 napisał(a):
>
> > Nie wymyśliłam sobie żadnej tezy. Jak UCZCIWIE obetniesz na kilka tygodni
> wszys
> > tko słodzone, to będziesz myślała, że ktoś ci posłodził pomidora, kukuryd
> zę, ka
> > rmelizowaną cebulę, tak słodkie będą. Ja to zrobiłam. Ty teoretyzujesz.
>
> A ty fantazujesz. Ja mam większe doświadczenie w tej materii od ciebie, bo nie
> eksperymentowałam tylko na sobie, co jest tylko anegdotą, a miałam do czynienia
> z setkami ludźmi z podobnym problemem. Przejściowa zmiana odczuwania smaku na
> słabszy, albo silniejszy nie oznacza, że mamy rozwiązaną sprawę ochoty na słod
> kie.


A ja mowie SPRAWDZAM.
Dziś nie jadłam nic słodkiego i postanawiam ze nie zjem do 21 czerwca. Potem do 28 czerwca. Potem do wyjazdu dzieci na wakacje, potem do września. Ale na razie dwa tygodnie absolutnie bez cukru. POtem powiem jak pomidor smakował.

[snakelilith]

sueellen napisała:


> A ja mowie SPRAWDZAM.
> POtem powiem jak pomidor smakował.

No i będzie smakował słodziej. Tylko co ci to, pardon my french, qrwa da? Będziesz jadła pomidory zamiast czekolady? Osoby głoszące podobne teorie zapominają, że słodycze to nie tylko słodki smak, a kombinacja cukru, tłuszczu i innych smakowych walorów. Dlatego ludzie jedzą czekoladę, sernik i kremowe lody, a nie przepyszny jagielnik słodzony marchewką, który też pewnie smakuje słodko, ale nie daje niestery tej samej satysfakcji. Kto w to wierzy jest idiotą. Ja tam osobiście wolę zjeść od czasu do czasu kawałek porządnego ciasta niż oszukiwać się pomidorami i śluzowatymi chia ze stewią i odtłuszczonym jogurtem. To nie od słodyczy też doopa rośnie, a od nadmiaru kalorii.

[jednoraz0w0]

Qrwa, no… osoby głoszące podobne teorie zapominają, ze nie jesteśmy genetycznie przystosowani do jedzenia czegoś takiego jak Nutella i ze można potem wrócić do słodkiego (ja niczego nie pisałam o całym życiu, to twój wymysł) ale już wtedy to co na Polkach sklepowych mdli tak, jak ciebie by zemdliło amerykański frosting na torcie. Ja kiedyś potrafiłam wciągnąć pół torebki cukru w jeden dzień, a teraz przechodzę obojętnie obok kuleczek Lindta, czyli tej mieszanki cukru, tłuszczu i czekolady, wiec wiem coś nie coś w temacie uzależnienia od cukru.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):

> Qrwa, no… osoby głoszące podobne teorie zapominają, ze nie jesteśmy genetycznie
> przystosowani do jedzenia czegoś takiego jak Nutella i

Ale nigdzie nie zachęcałam nikogo do jedzenia nutelli więc nie wyciągaj sobie interpretacji z doopy. Ty cały czas jedziesz na metodzie "wszystko albo nic" i może być, że cię się udaje. Większości ludzi taka szytwna kontrola się jednak nie udaje i prędzej czy później wpadają w stare przyzwyczajenia, z wyrzutami sumienia na dodatek. Dlatego elastyczna kontrola polegająca na pewnej preselekcji oraz ograniczeniu ilościowym jest ok, ale demonizowanie każdego rodzaju słodkiego jest głupie. Ja akurat też mogą spokojnie przejść koło każdej czekolady Lindt, jeżeli nie mam na nią akurat ochoty, ale mimo tego nie robią tragedii gdy mam na nią ochotę. To się nazywa wolność wyboru, to jest coś czego ty najwyraźniej nie masz, więc musisz sobie wszystkiego odmawiać, by nie wpaść ponowie z ciąg uzależnienia.

[jednoraz0w0]

I czwarty raz odnosisz się do tego co MYŚLISZ że napisałam, już mi się nie chce prostować obronie to ostatnibraz. Naprawdę nie jesteśmy genetycznie stworzeni do jedzenia takich ilości cukru jaki jest obecnie w diecie, a takie ilości sprawiają, że się zmienia tolerancja na cukier, rzeczy lekko slodkich nie czujemy jako słodkie dopóki jemy te mocno słodkie. Ja nie słodzę herbaty od ponad 40 lat wiec nie wiem czy dalej bym to czuła tak samo, ale jak byłam dzieckiem to pamietam, że słodzona herbata pita zaraz po zjedzeniu czegoś słodkiego była zwyczajnie dla mnie gorzka, tak, jakby nikt jej nigdy nie posłodził. Jak przyzwyczaisz swoje zmysłu do wpierdalania szklanki cukru dziennie to nie zauważysz że coś było posłodzone dwoma łyżeczkami cukru. I o to chodzi. Nie o jakieś genetyczne ciągoty do słodkości które sprawiają, ze domslodkiegomzawsze będzie ciągnąć (chociaż nie wszystkich).

[wapaha]

Obie piszecie o tym samym w zasadzie

Snake chodzi o to, by nie robić z odstawienia cukru miski bo mało kto misję kończy z sukcesem -wręcz przeciwnie-misja staje się trudna walka ,wyrzeczeniem ,skierowaniem myśl w stronę problemu zamiast odwrócenia i często problemami psychicznymi

Ty piszesz o nałogu i stępieniu receptorów przez co inaczej odczuwa się bodźce
Peace

[snakelilith]

wapaha napisała:


> Ty piszesz o nałogu i stępieniu receptorów przez co inaczej odczuwa się bodźce


Ale to jej uwrażliwienie receptorów jest możliwie tylko w pewnym indywidualnym zakresie, bo preferencja do słodkiego jest genetyczna. Niektórze lubią bardziej słodkie od dziecka i tak im zostanie. Więc kogoś z upodobaniem do bardzo słodkiego sernika NIE DA się wytrenować tak, by zadowalał się pomidorami na deser.
Ja osobiście nie przepadam za bardzo słodkimi potrawami. Nie słodzę kawy i herbaty, gotowe napoje gazowane są mi za słodkie, nie lubię słodkich pomidorów w typie malinówki i nie wyżeram na pewno nutelli ze słoika. Mimo tego lubię słodycze, jem desery, ciasta i lody. Więc wrażliwe receptory nie są wcale rozwiązaniem problemu ochoty na słodkie. Zresztą słodkie to żaden problem, jeżeli kontrolujemy po prostu naszę dietę całościowo.
Sam cukier nie gra w ogóle aż takiej roli, bo nikt nie wyjada cukru z cukierniczki. W moim np przepisie na 6 muffinowych babeczek jest 75g cukru i 75 g masła. Mamy więc jakieś 300 kcal z cukru i 540 kcal z tłuszczu. Gdy wezmę tylko 50g cukru, to zaoszczędzę tylko 100kcal w całości. Zredukuję masło do 50 g, zaoszczędzę 180 kcal. Podobne kalkulacje można można robić z wieloma słodyczami. Nie sam słodki smak i cukier są więc problematyczne dla wielu ulubionych przez ludzi słodyczy. Jak oszczędzać cukier to na słodkich napojach, pite pomiędzy posiłkami niepotrzebnie podkręcają insulinę. Ale w wątku cały czas mowa jest raczej o czymś w typie sernika i czekolady. I tu nie widzę potrzeby dużej redukcji cukru, bo to nie będzie smakować jak dobry sernik, a z czegoś, co nie smakuje, wolę całkiem zrezygnować niż oszukiwać się satysfakcją mniejszej szkodliwości.
Gorzkiej czekolady nie jem swoją drogą, też wcale, bo to da mnie smakowo mydło, przez to oszczędzam zbędne kalorie od razu. Słodka mleczna ma wprawdzie jakieś 535kcal w 100g, ale czekolada z kakao 80% może mieć nawet 600kcal. Warto sprawdzać etykiety.

[babcia47]

W twoim wyliczeniu kalorii co do cukru i tłuszczu jest mały błąd. Tłuszcz spalisz a nawet sam się spali gdy będzie Ci zimno za to nadmiar cukru odłoży się na bioderkach, brzuszku udach itp w postaci ciężko usuwalnego tłuszczu

[babcia47]

Ps. Moj syn odstawił w którymś momencie, będąc juz dorosłym mężczyzną słodzone napoje. Wczesniej zamęczał się ćwiczeniami
wielogodzinna jazdą na rowerze by pozbyć się oponek. Po odstawieniu słodkich napojów w miesiącu, bez dodatkowych zabiegów schudł 8 kologramow

[snakelilith]

babcia47 napisała:

> Ps. Moj syn odstawił w którymś momencie, będąc juz dorosłym mężczyzną słodzone
> napoje. Wczesniej zamęczał się ćwiczeniami
> wielogodzinna jazdą na rowerze by pozbyć się oponek.

No widzisz. Mógł przeczytać któryś moich wcześniejszych postów na ematce. Nie musiałby się tak męczyć i miałby ważną wskazówką za darmo. Ale zrzucił oponkę nie tylko przez redukcją kalorii, choć przy kilku litrach może być duża, ale głównie przez zaprzestanie stymulowania insuliny. To nie oznacza jednak, że cukier jest złym wcielonym i nie wolno go jeść wcale. Deser po obiedze ma tylko znaczenie kaloryczne (w całkowitym bilansie), ale nie utrudniające metabolizm.

[snakelilith]

babcia47 napisała:

> W twoim wyliczeniu kalorii co do cukru i tłuszczu jest mały błąd. Tłuszcz spali
> sz a nawet sam się spali gdy będzie Ci zimno za to nadmiar cukru odłoży się na
> bioderkach, brzuszku udach itp w postaci ciężko usuwalnego tłuszczu
>

To raczej w twojej kalkulacji jest błąd. Węglowodany są preferowaną przez organizm energią, więc szbyciej spalisz cukier niż tłuszcz. Cukier wykorzystują chętnie nasze mięśnie, mózg odżywia się w normalnych, nie głodowych warunkach, tylko cukrem. A tłuszcz się na pewno sam nie spali. Takiego cuda nie ma. I kiedy to w ogóle jest nam dziś zimno? W ogrzewanych mieszkaniach, samochodach i biurach?

[babcia47]

Po drodze na zewnątrz. Natura tak to ustaliła ze gdy zbliża się zimna pora roku odrzuca od surowych warzyw i lekkiego jedzenia a zaczyna się okres gdy nagle większości llzaczynahą smakować potrawy bardziej kaloryczne, gotowane,cz wueksza ilością cukru. Dokładnie to samo dzieje się z domowymi zwierzakami. A co do tłuszczu...moja mama i jej rodzina pochodziła z Wołynia i preferowała kuchnięvktora większość z forumek by uznała za zbtodnie. Olej u nad byl kupowany tylko po to by usmażyć placki ziemniaczane,cryby lubnukrecic majonez. Noi jako przyprawę np do śledzi. Królował smalec,vskwarki ze słoniny i podgardla z cebulka i bez i bylo dodawane do ziemniaków, pierogów,vklusek, jajecznicy i co sobie czlowuekvwymysli. Żadne z naszej rodziny nigdy nie miało nadwagi, ja do 40tki miałam stałą, 46,7kg poza ciążami. Rodzice ok 60tki utyli nieco ale wtedy układ pokarmowy się rozleniwia i co paradoksalne wlasnie wtedy mama zaczęła gotować bardziej duetetycznur, olej zastąpił smakec i słoninę a smarowidła klasyczne masło. Ja co prawda w czasach szkolnych uprawiałam sport ale miu rodzice byli kanapowcami. Obiad pt ziemniaki z usmażonym boczkiem w towarzystwie wytopionego tłuszczu z cebula i np kapusta lub buraczkami zasmażanymi nie był u nas niczym wyjątkowym.. a jakue to było dobre.. Dzis jestem emerytką, nue mam miażdżycy, nadciśnienia, nadwagi, cukrzycy. Mama była wrecz zbyt szczupla po tym gdy odstawiła tłuszcze zwierzece. Wracając jeszcze do tego gdzie teraz czlowiek moze zmarznąć. Jak pisałam co roku organizm probuje nabrać zabezpieczającego tłuszczyku przed zimą. Wiosna apetyt znika przychodzi na potrawy lekkie i znika tłuszczyk jeseli się trochevzahodowało. Tak samo majavmoje zwierzaki vsunntez to zauważył. Kiedys wiosna chcualsmlecuecvdo weta bobtracily apetyt,teraz już jwiem ze to naturalne i pod koniec czerwca będą jesc normalnie gdy spalą nadwyżki

[babcia47]

Sorki jak za szybko i za dużo piszę to nie kontroluje w małej kratce co napisałam i wychodzą takie kwiatki jak wyżej.

[jednoraz0w0]

snakelilith napisała:


>
> Ale to jej uwrażliwienie receptorów

To nie jest MOJE uwrażliwienie receptorów, tylko po prostu uwrażliwienie receptorów. Piszesz o tym tak jakby to uwrażliwienie to był jakis mój wymys.

> jest możliwie tylko w pewnym indywidualnym
> zakresie,

Co wcale nie przekreśla tego, co piszę.


> bo preferencja do słodkiego jest genetyczna.

Ja nie piszę o preferencji, ja piszę o percepcji.

> Niektórze lubią bardzie
> j słodkie od dziecka i tak im zostanie.

Oni będą bardziej lubić słodkie od tych co nie lubią, ale nadal, herbata posłodzona dwoma łyżeczkami cukru będzie dla nich słodka, ale ta sama herbata wypita zaraz po zjedzeniu kawałka tortu będzie gorzka. Jasne ze dla każdego to uwrażliwienie receptorów będzie w jakimś tam innym zakresie, ale dla każdego ono istnieje, jak ktoś obetnie te torty to każda herbata będzie dla niego słodka. Jak nie obetnie to i te torty będą za mało słodkie w którymś momencie.


> Więc kogoś z upodobaniem do bardzo słod
> kiego sernika NIE DA się wytrenować tak, by zadowalał się pomidorami na deser.

nigdzie nie piszę o pomidorach na deser.


> Ja osobiście nie przepadam za bardzo słodkimi potrawami. Nie słodzę kawy i herb
> aty, gotowe napoje gazowane są mi za słodkie,

Czyli teoretyzujesz.

nie lubię słodkich pomidorów w t
> ypie malinówki i nie wyżeram na pewno nutelli ze słoika. Mimo tego lubię słodyc
> ze, jem desery, ciasta i lody. Więc wrażliwe receptory nie są wcale rozwiązani
> em problemu ochoty na słodkie. Zresztą słodkie to żaden problem, jeżeli kontrol
> ujemy po prostu naszę dietę całościowo.
> Sam cukier nie gra w ogóle aż takiej roli, bo nikt nie wyjada cukru z cukierni
> czki.

Ja właśnie wyjadałam. Cukier z cukiernicy i z torebki, nutellę ze słoika.
Ale już ustaliliśmy, ze według ciebie nie istnieję.
Ty mieszasz waluty ponieważ jesteś dobrze ogarnięta w kolorach to może wyjaśnię tak: ja pisze, że przy bardzo mocno nasyconym czerwonym każdy mniej nasycony czerwony wydaje się szarobrązowy, więc jeśli się chce zobaczyć i docenić kolor pozostałych to trzeba usunąć ten oczojebny obok bo on wpływa na percepcję pozostałych, a ty mi, ze nieprawda, bo jak ktoś lubi czerwony to zielony go nie urządzi.

> W moim np przepisie na 6 muffinowych babeczek jest 75g cukru i 75 g masł
> a. Mamy więc jakieś 300 kcal z cukru i 540 kcal z tłuszczu. Gdy wezmę tylko 50g
> cukru, to zaoszczędzę tylko 100kcal w całości. Zredukuję masło do 50 g, zaoszc
> zędzę 180 kcal.

I osoba która kocha słodkie i jest przyswyczajona do większych dawek cukru muffiny mała ilością cukru popcha czekoladą. Albo posypie posmaruje je frostingiem lub je posypie gruba warstwa cukru. Widziałam nieraz takie podejście Amerykanów jak trafiali na europejskie wypieki. Jak się całkiem obetnie słodkie na jakiś czas to ten frosting i nutella staną się niejadalne, nawet jeśli się wróci do słodkich muffinow. Oczywiście nie na zawsze, jak ktoś mimo to zeżre słoik Nutelli to mu się z powrotem odkalibruje. Ale czemu nie? Czemu nie robić sobie takiego odstawienia tylko, powiedzmy, w Wieli Post i Adwent? (Nie chodzi o religijność tylko o to, ze masz od góry ustalony termin i nie ma, ze od jutra). To juz jest obcięcie cukru jedzonego w ciągu roku o prawie 20% a daje szanse na uwrażliwienie palety, nawet jak się wróci do słodkiego to wystarczy wtedy to mniej słodkie.

[snakelilith]

jednoraz0w0 napisał(a):


> To nie jest MOJE uwrażliwienie receptorów, tylko po prostu uwrażliwienie recept
> orów. Piszesz o tym tak jakby to uwrażliwienie to był jakis mój wymys.

Owszem, TWOJE. I tylko na podstawie własnego doświadczenia teoreteyzujesz na temat rozwiązania dla autorki wątku. A skoro w innym poście wyoutowałaś się nawet jako uzależniona, to tym bardziej nie polegałabym na twoich radach, bo nie wiadomo, czy sprawdzą się na dłużej, czy są tylko kolejną próbą skazaną na niepowodzenie. To już prędzej odpatrzyłabym sobie coś od metod ludzi, którzy słodycze lubią i jedzą, ale kontrolują ich ilość i częstotliwość jedzenia. To przecież przyjemniejsze niż całkowita rezygnacja. I to nie jest żadna magia, jak chcesz tu mi wmówić, każdy człowiek ma podobną genetyczyną predyspozycję, więc każdy może też opanować jedzenie słodyczy w umiarkowanych ilościach. Ale nie w twój radykalny sposób pasujący raczej do odstawienia narkotyków, a nie managementu diety.
Autorka nie ma też problemu z odczuwaniem smaku posłodzonej herbatki, a z podjadaniem czekolady między posiłkami. Koncentrujesz więc nie na tym problemie co trzeba.
I nie jestem też zdania, że wszystko w jej stylu odżywiania powinno zostać jak było, tylko neguję potrzebę i sens odstawienia cukru w całości. Jeżeli autorka nie zmieni nic w swoim codziennym planie, to rezygnacja ze słodyczy skończy się tylko frustracją i wcześniej czy później złamaniem postanowienia.

[jednoraz0w0]

snakelilith napisała:

> jednoraz0w0 napisał(a):
>
>
> > To nie jest MOJE uwrażliwienie receptorów, tylko po prostu uwrażliwienie
> recept
> > orów. Piszesz o tym tak jakby to uwrażliwienie to był jakis mój wymys.
>
> Owszem, TWOJE. I tylko na podstawie własnego doświadczenia teoreteyzujesz na te
> mat rozwiązania dla autorki wątku.

Uwrażliwienie lub przytępienie receptorów to nie jest „jakieś tam” zjawisko charakterystyczne tylko dla mnie tylko ogólne, dla wszystkich. Tak działają zmysły, czy ci to pasuje do teorii psychologiczno-dietetycznych czy nie, jak jakiś bodziec jest w nadmiarze to przytępia się reakcja na niego. To dotyczy światła, kolorów, hałasu, zapachów, soli, cukru, you name it. Czy będziesz tez kwestionować, ze palenie papierosów ma wpływ na smak i węch?

[jednoraz0w0]

O, tu się kłóć, a nie ze mną:
www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4500487/

[jednoraz0w0]

Patrz, do nich tez możesz napisać, ze bredzą:
www.news-medical.net/news/20221012/High-sugar-diet-lowers-the-ability-of-the-taste-system-to-sense-sweetness.aspx#:~:text=Now%2C%20in%20a%20study%20of,taste%20system%20to%20sense%20sweetness.

[jednoraz0w0]

O, i jeszcze jeden. Nie żebym próbowała cie przekonać bo prędzej odgryziesz własny ogon niż przyznasz komuś racje, ale parę innych osób tez to czyta:
www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8021035/

[babcia47]

Tez mi się tak wydaje. W dzieciństwie wiele produktów, owoców warzyw wydawało mi się smaczniejszych słodszych ale przez dłuższy czas to, ze teraz smakują inaczej zwalałam na modyfikacje w procesie uzyskiwania nowych bardziej wydajnych odmian co sprawiło, że są mniej słodkie, bardziej wodniste, mdle na nawet kwaskowe. Qstwtniovlampka mi się zapaliła gdy miałam okazję nazbierać i zjeść owoce leśne ktore w dzieciństwie smakowały cudownie. ateraz podobnie jak te hodowlane. . Hello, widac ze problem nie w tym co jem tylko jak został przez dziesięciolecia zmieniony moj smak. Sama sięgam czasem po słodycze ale nie znoszę przesłodzonych, zużywam kilogram cukru na pol roku a nawet dłużej z tym, że rzadko pijam tylko kawę i słodzę ją płaską łyżeczką cukru. Problem jest w tym xe choc tego nawet nie czujemy cukier dodawany jest nawet do takich produktów w których byśmy ich się nie spodziewały np w .. wędlinach. W rezultacie mloda kartka ktora wcinałam w dzieciństwie po wyciagnieciu z ziemi i otrzepaniu o nogawkę spodni zamiast cukierka dzis wydaje mi się nijakaa co gorsza również dojrzałe poziomki, naliny czy jerzyny zebrane w lesie. Te ostatnie najwyżej kwaśne

[babcia47]

Karotka nie kartka, nawet kalarepka smakowała lepiej niż niektóre obecne słodycze. Do tego te chemiczne smaki mające udawać np wanilię. Kiedys mi się zachciało gofrów ale nie mam gofrownicy wiec kupiłam gotówce. Spróbowałam jednego i rtesztę wywaliłam, ostatnio podobnie było z ptasim mleczkiem węgla. Kiedyś przysmak mniamusny, dopadłam przez dłuższy czas po jednej kosteczce ale właśnie ta sztuczna wanilia mnie odrzucała po każdej na jakiś czas. Teraz csesto wole kupic gorzkà czekoladę lub z gorzkà niz jakieś mleczne bo smakuha złym tłuszczem z cukrem i sztucznymi aromatami a kakao prawie niewyczuwalne

[wapaha]

Ej. Kakao wyzwala takie same endorfiny jak jaranie maryski 😎

[pade]

jednoraz0w0 napisał(a):

> Qrwa, no… osoby głoszące podobne teorie zapominają, ze nie jesteśmy genetycznie
> przystosowani do jedzenia czegoś takiego jak Nutella i ze można potem wrócić d
> o słodkiego (ja niczego nie pisałam o całym życiu, to twój wymysł) ale już wted
> y to co na Polkach sklepowych mdli tak, jak ciebie by zemdliło amerykański fros
> ting na torcie. Ja kiedyś potrafiłam wciągnąć pół torebki cukru w jeden dzień,
> a teraz przechodzę obojętnie obok kuleczek Lindta, czyli tej mieszanki cukru, t
> łuszczu i czekolady, wiec wiem coś nie coś w temacie uzależnienia od cukru.

Też słyszałam tę teorię, o tym, że kiedy przestajesz jeść słodkie, po jakimś czasie inaczej odbierasz słodkość. Moje doświadczenie jej nie potwierdza, w sensie, nie przyzwyczajam się do cukru i nie potrzebuję coraz słodszych smaków. Dla mnie coś co jest bardzo słodkie zwyczajnie mnie mdli, jem odrobinę, dla spróbowania i więcej nie zjem. Czyli się nie przyzwyczajam. Odczuwam różnicę w smaku kawy i wiem czy jest w niej pół łyżeczki cukru czy cała. Dla mnie pomidory są bardzo słodkie, tak samo jak młode marchewki.
Niestety słodycze lubię i pozwalam sobie na nie codziennie po obiedzie. To mi już weszło w nawyk. Po obiedzie musi być kawa i słodycz. Jeśli wyeliminuję słodkie, wiem, że non stop będę miała w głowie "słodycze, chcę słodycze, nie mogę jeść słodkiego, nie mogę" itd.
Pocieszam się tym, że zjadam max pasek czekolady, albo jeden kawałek ciasta, więcej nie mam potrzeby. Za to lubię mieć, stąd kilka czekolad skitranych po szafkach.
ps. Czy jestem jedyna, która tej mieszanki cukru i tłuszczu, jak w Lindtcie czy Milce nie lubi? Kiedy mnie ktoś poczęstuje, mam wrażenie, że jem rozpuszczoną margarynę zmieszaną z kakao, okropieństwo.

[snakelilith]

pade napisała:

>
> ps. Czy jestem jedyna, która tej mieszanki cukru i tłuszczu, jak w Lindtcie czy
> Milce nie lubi?

Ten smak odpowiada większości, inaczej by tego nie sprzedawali. Ktoś, kto je kawałek czekolady czy ciasta jako deser po obiedzie nie ma na pewno tak stępionych receptorów, by nie odczuwać, że te produkty są faktycznie bardzo słodkie.
I tu pokazuje się właśnie, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Można mieć wrażliwe receptory i mimo tego potrzebować i korzystać ze słodkiego. Nie rezygnacji ze słodyczy należy się uczyć, a świadomego wyboru i świadomej konsumpcji.

[pade]

Dopiero niedawno się zorientowałam, że nie znam nikogo, również w mojej rodzinie, u kogo słodycze mogą leżeć i nie trzeba ich od razu wszystkich zjeść, żeby zobaczyć dno. Ja z kolei jem jedną czekoladę przez kilka dni. Dobre czekoladowe cukierki czy batoniki też dzielę na części i zjadam "po trochu". To samo z ciastem. Lubię mieć dostęp do słodyczy, ale nie muszę a nawet nie mogę wszystkiego zjeść. Bo ja się tym nie najadam, tylko delektuję.
W dzieciństwie "obierałam" galaretki w czekoladzie, delicje, ptasie mleczko, wafelki właśnie po to, by delektować się każdą warstwą. Teraz już nie ma dobrych delicji czy galaretek, o wafelkach nie wspomnę

[chococaffe]

Teraz już nie ma dobrych delicji

Nie ma. Trudno mi uwierzyć, że kiedyś je lubiłam.

[pade]

Ja chyba najbardziej lubiłam galaretkę z delicji a zaraz potem biszkopt. Z kolei jedyne cukierki czekoladowe, które bardzo przypominają mi w smaku te z dzieciństwa to Michałki ze Śnieżki. Ale to też już nie jest to samo.

[chococaffe]

Ja mam wrażenie, że nie tyle cukru jest za dużo (chociaż to też) ale dużo innych zapychaczy.

Na szczescie da się też kupić smaczne rzeczy w mniejszych sklepach/sklepach on line

[jolie]

pade napisała:

> ps. Czy jestem jedyna, która tej mieszanki cukru i tłuszczu, jak w Lindtcie czy
> Milce nie lubi? Kiedy mnie ktoś poczęstuje, mam wrażenie, że jem rozpuszczoną
> margarynę zmieszaną z kakao, okropieństwo.
>
Nie, nie jesteś jedyna. Tak samo ohydne są wszelkie kinderki i ptasie mleczko. Dziwią mnie również pozytywne opinie nt. słodyczy z Lidla - ja nie jestem w stanie ich jeść ze względu na słodkość. Ciężko kupić też nieprzesłodzoną chałwę - ten nadmiar cukru zabija jej sezamowy smak.

[pade]

jolie napisała:

> pade napisała:
>
> > ps. Czy jestem jedyna, która tej mieszanki cukru i tłuszczu, jak w Lindtc
> ie czy
> > Milce nie lubi? Kiedy mnie ktoś poczęstuje, mam wrażenie, że jem rozpusz
> czoną
> > margarynę zmieszaną z kakao, okropieństwo.
> >
> Nie, nie jesteś jedyna. Tak samo ohydne są wszelkie kinderki i ptasie mleczko.
> Dziwią mnie również pozytywne opinie nt. słodyczy z Lidla - ja nie jestem w sta
> nie ich jeść ze względu na słodkość. Ciężko kupić też nieprzesłodzoną chałwę -
> ten nadmiar cukru zabija jej sezamowy smak.

Dokładnie. Pamiętam jak się otwierały Biedronki i poszła fama, że tam są słodycze np. Wedla, ale produkowane dla Biedry, więc tańsze. Uhm, może i tak było, ale ja nie mogłam tego jeść, dla mnie one były słodsze od oryginalnych.
Nie lubię też merci i rafaello albo tofifi czy jakoś tak - wymieniam akurat te, którymi zostaję obdarowywana. Dla mnie to tłuste ulepki bez wyrazistego smaku.

[jolie]

Tak, słodycze z Biedry też są za słodkie, ten sam problem, co w Lidlu. Dlatego czasami wolę zjeść chipsy - choć i one są słodkawe przez ziemniaki.

[pade]

Tak teraz myślę, że tu chodzi o proporcje. Bo gdyby nadmiar tego tłuszczu i cukru np. w Milce zastąpić dodatkami jak mleko, kakao, orzechy itd., to może ten smak byłby inny, lepszy. A tak na pierwszy plan wybija się tłuszcz, zaraz potem cukier a daleko później reszta. Ale tu raczej nie chodzi o smak tylko o cenę, te dwa pierwsze są tańsze od dodatków, więc wali się tego w słodycze bez opamiętania.

[jolie]

Pewnie tak, a syrop glukozowo- fruktozowy jest tańszy od zwykłego cukru, to producenci go nie żałują.

[pade]

Tak, mam na myśli syrop, cukier było domyślnie.
Szczerze mówiąc brakuje mi dobrych słodyczy, lubię je, ale dawno nie trafiłam na coś naprawdę smacznego.

[jednoraz0w0]

pade napisała:


> Też słyszałam tę teorię, o tym, że kiedy przestajesz jeść słodkie, po jakimś cz
> asie inaczej odbierasz słodkość.

Ja nie przedstawiam teorii bo nawet jej nie znałam tylko moje wlasne doświadczenie, którego moc mnie zaskoczyła. Być może jak niespecjalnie lubisz słodkie to zwyczajnie nie miałaś aż tyle do odstawienia wiec nie odczułaś różnicy aż tak albo nie odstawiłaś na wystarczająco długo i rzetelnie. Zauwazciez do cholery ze tu mówi jedna osoba uzależniona od cukru do drugiej o swoich doświadczeniach a wy ze snake się wcinacie tak, jakby osoby pijące okazyjnie lampkę wina pouczały alkoholików w temacie odstawienia bani.

[pade]

Ja nie wiem czy jestem uzależniona od słodyczy czy nie, wiem, że bardzo lubię dobre słodycze, i, że wolę nie zjeść kolacji a w to miejsce np. swój seromakowiec albo malinową chmurkę. No to chyba jednak jestem. Za dobrą bitą śmietanę dam się pokroić. O rany, ślinka mi cieknie, a nie mam 30-stki w domu

[jednoraz0w0]

Ja czasem wybiorę wino i zabójczy dla mnie cholesterolowo ser zamiast pożywnego mleka roślinnego ze smaczną sałatką albo sushi i zielonej herbaty, ale z cała pewnością nie jestem uzależniona od alkoholu, to, ze się woli coś co się lubi i czasem się tym zastąpi coś zdrowego i rozsądnego nie świadczy o uzależnieniu.

[jednoraz0w0]

A dobra bita śmietana to ja tez, ale przecież smietana nie ma prawie cukru, wręcz jest w przepisach keto zamiast mleka np. do kawy.

[sueellen]

To nie od słodyczy też doopa rośnie, a od nadmiaru kalorii

Gdzieś te kalorie się chowają. Nie przestanę jeść warzyw, ryby czy orzechów by zrobić miejsce na czekoladę. Wywalę czekoladę. Dzień dobry. Zaczynam drugi dzień bez cukru 😊

[wisma_atria]

sueellen napisała:

Dzień dobry. Zaczynam drugi dzień bez cukru 😊

👍
Jak ci to pasuje?

[jednoraz0w0]

Ale jak fantazjuję? Przecież ja nie mówię, że przechodzi ochota na słodkie, tylko, że to, że jak się odstawi sztucznie dosładzane słodycze (z tłuszczem palmowym do kompletu często), to ONE się staną za słodkie. Trzeci raz odpowiadasz mi kompletnie z dupy, wyobrażając sobie, co ja napisałam. Poza tym nie wiem co mi usiłujesz udowodnić, że ja nie istnieję czy co? Ale tak, trzeba najpierw konsekwentnie i bez oszustw odstawić wszystko słodkie na przynajmniej parę tygodni, to jest trudne. To, że twoi klienci tego nie potrafili nie zmienia faktu, że gdyby im się udało, to by zauważyli, jak słodkie jest jedzenie.

[ykke]

jednoraz0w0 napisał(a):

> Pytanie było nie jak ograniczyć tylko jak przestać kochać. No to
> jedynym sposobem na przestanie kochania jest całkowite odstawienie, tak, żeby m
> ózg się odzwyczaił od myśli, ze coś tak słodkiego i tłustego jak czekolada jest
> jadalne. Natomiast to nie jest tak ze wtedy życie upływa bez słodyczy, tylko t
> ak, ze wtedy wyczuwa sie o wiele lepiej cukier w innych potrawach. A takie prze
> kalibrowanie smaków nie jest możliwe przy ograniczeniach typu „raz dziennie”.
> Nawet jeśli ty uwazasz ze coś jest bez sensu, to organizm przynajmniej dostanie
> ten miesiąc bez słodyczy, to nawet taki miesiąc to jest samo dobro przecież.

Zgadzam się!

[sueellen]

Łatwiej mi nie jeść wcale czekolady niż zjeść jeden malutki kafelek. Taki jeden kafelek to tak jakby się tylko trochę seks uprawiało. To już lepiej w ogóle dać sobie spokój i żyć w celibacie. 😅

[jednoraz0w0]

borsuczyca.klusek napisała:

> Trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności 🙄

Ale to nie jest tak, ze jak przestanie jeść słodycze to już więcej słodkiego nie będzie mieć. Będzie, bo zacznie je wyczuwać w innych potrawach.

[pyza-wedrowniczka]

A ile jesz tego słodkiego dziennie? To jest codziennie pączek i ciasteczko, czy kilka razy w tygodniu kilka kostek czekolady?

[sueellen]

Rożnie. Zależy głownie od tego co i ile jest tego w domu. Nie idę specjalnie do sklepu by cos kupić. W ogóle sobie słodkiego nie kupuje poza gorzka czekolada. Najczęściej sięgam po słodkie gdy pracuje, do kawy albo gdy oglądam film. Jest ciasto to biorę kawałek, czasem dwa. Włączam film i po chwili znajduje się w kuchni buszując po szafkach. Czasem jem niewielkie ilości gorzkiej czekolady głownie do czerwonego wina. Ale potem się lapie, ze gorzka jest za gorzka i wyżeram dzieciom mleczna (jeśli jest w domu, bo jak nie ma to nie ma problemu).

[snakelilith]

To może skoncentruj się na modyfikacji twoich niekorzystnych zachowań zamiast szukać świętego graala, która w cudowy sposób zmieni coś, czego zmienić się nie da. Upodobanie do słodkiego jest praktycznie wrodzone. Już noworodki, które nie miały jeszcze w ustach żadnego pokarmu, pokazują zadowolnie, gdy zmoczy im się usta słodką wodą.
Ta predyspozycja może być u jednych nieco słabsza, u innych silniejsza, także w zależności od socjalizacji związanej u kulturą jedzenia. I tak słodkie u wielu ludzi związane jest nie tylko z dobrymi kaloriami i dobrym smakiem, ale także z uczuciem nagrody i poztywnego potwierdzenia. Bardzo trudne do zmiany, praktycznie niemożliwe. Więc nie należy całkiem ze słodkiego rezygnować, bo zły humor jest wtedy zaprogramowany, ale obchodzić się z nim tak, by apetytu na słodkie nie podkręcać.
Najważniejsze reguły:
1. Jeść normalnie kalorycznie i regularnie. Każdy deficyt kaloryczny i dłuższa przerwa wywołują apetyt i u wielu ludzi ochotę na szybkie kalorie, czyli słodkie.
2. Słodkie jeść tylko jako deser po głównych posiłkach. Nie ma wtedy huśtawek insuliny i spadającego zaraz po słodyczu cukru. Nie je się więc słodkiego pomiędzy posiłkami.
3. Ustalić pewną regułę, np. słodkie tylko dobrego gatunku i tylko raz dziennie, np. z kawą po obiedzie, ale celebrować wtedy tą czynność, a nie przy tym pracować, czy gapić się w telewizor.

Popełniasz więc klasyczne błędy. NIe oczekuj, że ochota na słodkie przejdzie, bo to niemożliwe. Ale tak jak wszystko w życiu, ochotę na słodkie można kontrolować, w tym kieunku trzeba jednak kopnąć się w tyłek i coś zrobić. Być może z codzinnego jedzenia słodkiego, będziesz mogła po po wprowadzeniu tych reguł zejść po pewnym czasie do rzadszego. Ale to wymaga nauki i pracy nad sobą - "baby steps", a nie "wszystko albo nic".

[misterni]

O tak, bardzo mądrze napisane.

[wisma_atria]

Zgadzam się ze Snake.
Daj sobie przyzwolenie na słodkie i zacznij się nim cieszyć zamiast samobiczować z powodu zjedzenia kawałka mlecznej czekolady.
Co powiesz na mały eksperyment? Nie powinien Cię zabić.
Następnym razem jak będziesz miała ochotę na ciasto, przerwij pracę, ukroj sobie kawałek i zjedz go świadomie i powoli przy stole. Jak po zjedzeniu tego kawałka będziesz miała ochotę na następny, powtórz wszystkie kroki. I tak tyle razy, aż poczujesz się usatysfakcjonowana.

[sueellen]

wisma_atria napisał(a):

> Zgadzam się ze Snake.
> Daj sobie przyzwolenie na słodkie i zacznij się nim cieszyć zamiast samobiczowa
> ć z powodu zjedzenia kawałka mlecznej czekolady.
> Co powiesz na mały eksperyment? Nie powinien Cię zabić.
> Następnym razem jak będziesz miała ochotę na ciasto, przerwij pracę, ukroj sobi
> e kawałek i zjedz go świadomie i powoli przy stole. Jak po zjedzeniu tego kawał
> ka będziesz miała ochotę na następny, powtórz wszystkie kroki. I tak tyle razy,
> aż poczujesz się usatysfakcjonowana.

Jestem pewna, ze tym sposobem zeżrę cale

[kropkacom]

Gdzie chodzisz na słodkie? Poważnie pytam. Poleć coś.

[sueellen]

Do kuchni, konkretnie do szafki. Czasami do zamrażalnika po lody.

[kropkacom]

E tam...

[celandine]

Nie pomogę, to też mój największy dietetyczny problem. Mam tak od zawsze. Dietę mam zbilansowaną, bo wpisuję wszystko w program i wychodzi na to, że mam odpowiednio dużo białka i wszystkiego, koło szarlotki jednak nie mogę przejść obojętnie. Lubię też piec, choc staram się ograniczać. Kiedyś brałam chrom nawet, na mnie w każdym razie nie działa zupełnie.

[hosta_73]

Ostatnio nawet nieźle sobie radzę. Zauważyłam, że ciężko mi sobie odmówić i mam zwiększoną ochotę gdy po prostu zaczynam być głodna. Taki stan gdy jeszcze za wcześnie na następny posiłek a już coś za mną chodzi. Jeśli nie zjem nic słodkiego to dość szybko robię się głodna i szybko od etapu "w sumie to coś bym przekąsiła" przechodzę do momentu "matkoboska muszę szybko coś zjeść". Tylko muszę mieć już wcześniej coś przygotowane o ile nie chce jechać na kanapkach. I wtedy myśl o czekoladzie znika.
Jestem też teraz dość mocno zmotywowana i pewnie dlatego jest mi łatwiej. Zobaczę za kilka tygodni.
Ale pierwsze efekty na wadze już są

[ykke]

Po pierwsze - nie kupuj gotowych słodyczy , bo trujesz tez własne dzieci. I to nie przesada.
Zacznij robić tzw. zdrowsze desery. Np. Chia z truskawkami, kisielki, ciasteczka owsiane, gofry owsiane, koktajle.
Zamiast rafinowanego cukru: banan, ksylitol.
Stopniowo zmniejszaj tez poziom słodkości w wyrobach.
Zwiększ zdrowe tluszcze w swojej diecie.

Ja też jestem
łasuchem, ale wiem, że jak niczego nie ma w domu,co jest dużo lepiej. Potem się człek odzwyczaja. Aż do świąt 🙂

[sueellen]

Po pierwsze - nie kupuj gotowych słodyczy , bo trujesz tez własne dzieci. I to nie przesada.

Nawet zdrowe słodycze to dalej słodycze i zawierają cukier włącznie z domowymi ciastami i deserami. Ksylitol stosowałam dawno temu i od niego odeszłam. Nie toleruje ksylitolu. Banany to tez cukier i jak najbardziej są używane, do pieczenia, do smoothie, do lodów.
Dietę mam zbilansowana, niczego nie musze w niej zmieniać. Chodzi wyłącznie o wyeliminowanie słodkiego.

[jednoraz0w0]

Wiesz no tą drogą to i pomidora zaliczysz do słodyczy.

[ykke]

sueellen napisała:

> Po pierwsze - nie kupuj gotowych słodyczy , bo trujesz tez własne dzieci. I to
> nie przesada.
>
> Nawet zdrowe słodycze to dalej słodycze i zawierają cukier włącznie z domowymi
> ciastami i deserami. Ksylitol stosowałam dawno temu i od niego odeszłam. Nie to
> leruje ksylitolu. Banany to tez cukier i jak najbardziej są używane, do pieczen
> ia, do smoothie, do lodów.
> Dietę mam zbilansowana, niczego nie musze w niej zmieniać. Chodzi wyłącznie o w
> yeliminowanie słodkiego.

No to po prostu wyeliminuj, jeny- po co pytasz. Jesteś dorosłym człowiekiem i możesz sterować swoją wolą. Nie wkładasz do paszczy I tyle.
Gdybyś miała dobrze zbilansowana dietę nie mialabys takich odpalów na slodkie.
I tak- cukier rafinowany, a banan to ogromna różnica.

[ggrr.ruu]

Wykorzystaj ten sam mechanizm który sprawia że nie rzucasz się na przystojnego faceta

[sueellen]

Nigdy nie rzucałam się na "przystojnego faceta". Nie wiem o jakim mechanizmie mowa.

[ggrr.ruu]

O tym, który dzieli pożądanie obiektu od konsumpcji

[sueellen]

Nie mam innych pożądań. Może poza kompulsywnym sianiem nasion na przełomie lutego i marca. Któregoś roku zmieniłam toaletę na dole w dżunglę, skutek tego był taki ze mi chłop zafundował szklarnie Sieje jeszcze więcej.

[mgla_jedwabna]

Mój sposób jest taki: nie zakładać, że się wyeliminuje słodkie całkowicie. Ograniczyć do minimum, a następnie cieszyć się tym minimum, zamiast mieć wyrzuty sumienia.

Cieszenie się niewielką ilością to celebracja jedzenia. Czyli nie jem w biegu albo gdy coś odwraca moją uwagę. To raczej mały rytuał: ładnie podany deser po obiedzie zjedzonym przy stole, a nie na kolanie. Ciasteczko do kawy w ulubionym kubku, chwila relaksu. To nie jest wciąganie jednego cukierka za drugim prosto z paczki przed telewizorem albo pchanie w siebie drożdżówek w pracy. Staram się jeść powoli, żeby pierwsze uczucie zaspokojenia pojawiło się po 2 ciasteczkach, nie po 2 paczkach ciasteczek. Nie muszę chyba dodawać, że są to słodycze w miarę wysokiej jakości.

[sueellen]

Próbowałam, nie działa. Jestem chyba uzależniona jak alkoholik od alkoholu. Musze wyeliminować 100%. Pięknie to widać latem gdy dzieci w domu nie ma. Zapominam wtedy o słodyczach. Po miesiącu mogą dla mnie nie istnieć i nie miewam ochoty na nic słodkiego. Dzieciaki wracają z wakacji, raz zjem lody na deser i zaczyna się zabawa od nowa.

[pyza-wedrowniczka]

Czemu musisz w 100%? Od zjedzenia kawałka ciasta 3 razy w tygodniu nic ci nie będzie. Po prostu nie kupuj aż tyle, skoro piszesz, że jak nie ma w domu to nie musisz biec do sklepu.

[sueellen]

Nie wiem nawet jak się piecze np 100g szarlotki albo 50g sernika... Jest ciasto to jem. Nie ma to nie jem A jak zjem raz to następnego dnia tez chce. Jak przez tydzień nie zjem, to nie myślę o tym i nie mam problemu.

[snakelilith]

sueellen napisała:

> Nie wiem nawet jak się piecze np 100g szarlotki albo 50g sernika...

W muffinowych foremkach. Wymaga pewnej sprawności w rękach, ale są zalety:
- Np. można zrobić tylko połowę, albo 1/3 przepisu, co zmniejsza pokusę i marnotrawstwo, bo czasem duże ciasto nie schodzi tak szybko i po kilku dniach wysycha.
- Można zrobić kilka wersji tego samego jednocześnie. Np. do jednego sernika dodać innych dodatków, albo owoców. Mogę sobie w ten sposób zrobić 5 waniliowych i jednego czekoladowego muffina. Albo do 3 mini szarlotek dodać rodzynki, a 2 zrobić bez dla tych, którzy rodzynków nie lubią.
- Oszczędza się energię, bo pieczenie w muffinowych foremkach trwa krócej. Całe ciasto w formie 26cm wymaga zwykle około 45-60 minut pieczenia, to samo w 12 muffinowych foremkach tylko 20-25 minut. Z tego samego powodu deser robi się szybciej.

[jolie]

W muffinowych foremkach upiecze się sernik?

[snakelilith]

jolie napisała:

> W muffinowych foremkach upiecze się sernik?


A dlaczego miałby się nie upiec? Wszystko się w muffinowych foremkach upiecze. Choć niektóre ciasta oczywiście łatwiej zrobić w większej formie, ale do tego mam formę 18cm, z HEMA.
Sernik robię jednak zwykle w dużej kwadratowej formie 23x23, bo ja nie mam schiz cukrowych i przez 3 dni damy radę taki zjeść. Ale w muffinowych foremkach też już robiłam. Taki bez (kruchego) spodu robi się w papierowych papilotkach nawet łatwiej niż w dużej formie. Czas pieczenia skraca się wtedy mniej więcej o 30-35 minut w porównaniu do dużego sernika.

[jolie]

snakelilith napisała:


> A dlaczego miałby się nie upiec? Wszystko się w muffinowych foremkach upiecze.

Wydawało mi się, że te foremki to raczej dla ciast ucieranych, lżejszych niż sernik.

> Choć niektóre ciasta oczywiście łatwiej zrobić w większej formie, ale do tego
> mam formę 18cm, z HEMA.
> Sernik robię jednak zwykle w dużej kwadratowej formie 23x23, bo ja nie mam schi
> z cukrowych i przez 3 dni damy radę taki zjeść.

U mnie nie ma problemu, że ktoś nie zje - domowa szarańcza zjada wszystko błyskawicznie.

Ale w muffinowych foremkach też
> już robiłam. Taki bez (kruchego) spodu robi się w papierowych papilotkach nawe
> t łatwiej niż w dużej formie. Czas pieczenia skraca się wtedy mniej więcej o 30
> -35 minut w porównaniu do dużego sernika.

Wg jakiego przepisu robisz?

[snakelilith]

jolie napisała:


> Wg jakiego przepisu robisz?

Ja mam taki swój ulubiony z lekkim niemieckim twarożkiem. Nie z netu.

[jolie]

O widzisz, ja miałam wizję sernika z klasycznego domowego przemielone go twarogu, a taki piecze się dosyć trudno.

[mid.week]

jolie napisała:

> W muffinowych foremkach upiecze się sernik?


oczywiście! Ba, on sie upiecze w airfyerze.
Robie tak mini serniki, owoce pod kruszonką, babki piaskowe...

[wapaha]

mid.week napisała:

> jolie napisała:
>
> > W muffinowych foremkach upiecze się sernik?
>
>
> oczywiście! Ba, on sie upiecze w airfyerze.
> Robie tak mini serniki, owoce pod kruszonką, babki piaskowe...
>

Albo mini omlety z warzywami

[princesswhitewolf]

Np z cukinia...

[primula.alpicola]

mid.week napisała:

> oczywiście! Ba, on sie upiecze w airfyerze.
> Robie tak mini serniki, owoce pod kruszonką, babki piaskowe...
>


O, ja też. mam takie ceramiczne foremki z Pepco, nawet wolę od silikonowych muffinkowych.
Piekę wszystko jak leci, sky is the limit.

[sueellen]

Wiesz co, jeśli miałabym piec sernik w muffinowych foremkach to ja wole wcale nie piec bo szkoda prądu i zachodu.

[snakelilith]

sueellen napisała:

> Wiesz co, jeśli miałabym piec sernik w muffinowych foremkach to ja wole wcale n
> ie piec bo szkoda prądu i zachodu.

Prąd akurat oszczędzasz. Ale rozumiem, że wątek ma być tylko histerycznym łkaniem pt "nie da się" i praktyczne rady cię nie interesują.

[sueellen]

Da się. I w d mam rady ze się nie da

[mgla_jedwabna]

IMHO nie opłaca się rozgrzewać piekarnik dla takiej ilości. Może lepiej kupić w cukierni?

[sueellen]

mgla_jedwabna napisała:

> IMHO nie opłaca się rozgrzewać piekarnik dla takiej ilości. Może lepiej kupić w
> cukierni?


W ogóle się nie opłaca, nie opłaca wyciągać składników, brudzić naczyń dla takiej ilości. Nie opłaca się tracić na to czasu. Z reszta ja bardzo mało piekę, - najczęściej gdy spodziewam się gości, jeśli już to piecze teraz starsza córka.

[mid.week]

sueellen napisała:

> mgla_jedwabna napisała:
>
> > IMHO nie opłaca się rozgrzewać piekarnik dla takiej ilości. Może lepiej k
> upić w
> > cukierni?
>
>
> W ogóle się nie opłaca, nie opłaca wyciągać składników, brudzić naczyń dla taki
> ej ilości. Nie opłaca się tracić na to czasu. Z reszta ja bardzo mało piekę, -
> najczęściej gdy spodziewam się gości, jeśli już to piecze teraz starsza córka.

Jak większośc ludzi masz zakodowane, ze opłaca sie tylko ogromna blacha i nażreć sie na zapas

[princesswhitewolf]

>Jak większośc ludzi masz zakodowane, ze opłaca sie tylko ogromna blacha i nażreć sie na zapas

No jeszcze ja jakims gownem obrzuc. Boze ta anonimowosc naprawde wyciska najgorsze z ludzi. Okropnosc

[mid.week]

princesswhitewolf napisała:

> >Jak większośc ludzi masz zakodowane, ze opłaca sie tylko ogromna blacha i
> nażreć sie na zapas
>
> No jeszcze ja jakims gownem obrzuc. Boze ta anonimowosc naprawde wyciska najgor
> sze z ludzi. Okropnosc

Lepiej gownem niz cukrem, przynamiej nie przytyje.

[princesswhitewolf]

Tak bo tobie akurat zalezy na jej tuszy i na bank takie chamskie teksty jej pomoga. Sobie wystawiasz sygnaturke . Wezze zastanow sie co do ludzi piszesz bo fatalnie sie to czyta.

[ykke]

pyza-wedrowniczka napisała:

> Czemu musisz w 100%? Od zjedzenia kawałka ciasta 3 razy w tygodniu nic ci nie b
> ędzie.
Czy rzeczywiście? To tak jakby alkoholik na odstawieniu wypiłby kieliszek. Machina rozkreca sie od nowa. Cukier uzależnia ponoć bardziej.

[hosta_73]

"Jestem chyba uzależniona jak alkoholik od alkoholu"

Jeśli nie masz nic w domu to pójdziesz do sklepu specjalnie po słodycze?

[sueellen]

Nie pójdę, chyba ze dla dzieci bo dzieci cos chcą. Problem jest wtedy gdy jest cos słodkiego w domu.

[hosta_73]

Też tak mam. Ale ostatnio udaje mi się obojętnie przechodzić obok otwartej czekolady. Ale, jak pisalam wyżej, jestem pod wpływem jakiegoś motywacyjnego kopa. Oby jak najdłużej.

[princesswhitewolf]

Suellen zamien cukier na stevia

[suki-z-godzin]

kto to jest Stevio? 🤡

[m_incubo]

sueellen napisała:

> Jestem chyba uzależniona jak alkoholik od alkoholu.

> Po miesiącu mogą dla mnie nie istnieć i nie miewam ochot
> y na nic słodkiego. Dzieciaki wracają z wakacji, raz zjem lody na deser i zacz
> yna się zabawa od nowa.

To nie jedz lodów na deser, skoro po miesiącu mogą nie istnieć i nie masz na nie ochoty.
Nie jesteś dzieckiem, serio - po prostu nie żryj.
Zabawa w "niedasie" robi się męcząca po 30 postach.

[ardzuna]

sueellen napisała:

> y na nic słodkiego. Dzieciaki wracają z wakacji, raz zjem lody na deser i zacz
> yna się zabawa od nowa.

Dzieci też nie powinny jeść słodkiego. Nie codziennie musi być deser, w szczególności lody. Obecność dzieci nie jest tożsama z posiadaniem słodyczy w domu.

Kiedyś analogiczny problem rozwiązałam, nie kupując nic słodkiego do domu. Tym bardziej nie piekłam ciast, żeby je później musieć zjadać. Miałam wtedy niezbyt duże dziecko.

Również w okresach, kiedy jem dużo surówek, mniej ciągnie mnie do słodkiego.

[po_godzinach_11]

Jem dwa posiłki dziennie - śniadanie i obiadokolację. Do tego drugiego jem deser: owoc / mały wafelek / gałkę lodów / jedną czekoladkę typu trufla itp.

Wilk syty i owca cała.

Ale najlepszym lekarstwem na pokusy jest brak pokus w zasięgu wzroku