riki_i
02.07.23, 11:57
W tym roku zdecydowałem się hardokorowo pojechać nad morze pociągiem z walizami i z dwoma rowerami.
Rok temu, gdy wykupiłem w obie strony TLK w ostatniej chwili zrejterowałem z przewozu roweru i była to dobra decyzja. W skrócie - totalnie strupieszały pociąg z przedpotopowymi wagonami. Ludzie trzymali te rowery przy drzwiach wejściowych/wyjściowych do wagonu. Masakra, bo blokowali innym przejście, a jeszcze TLK staje co chwilę , więc musieli warować przy tych rowerach.
Teraz jadę EIC. Jest tutaj jeden wagon bezprzedziałowy 2 klasy z takim przedsionkiem na rowery, gdzie wchodzi ich 8 sztuk. Rower wiesza się jednym kołem na wieszaku.
Przy kupnie biletu , jeśli zaznaczy się dodatkowy bilet(y) na rower, to system automatycznie przekieruje na ten właśnie wagon. Więc nie da się kupić miejsc siedzących w przedziałowcu 2 kl, ani w 1 klasie.
Oczywiście, jest epopeja żeby wtarabanić się do pociągu z całym majdanem, pt. walizy na 2 tygodnie plus rowery. Poprzedniego dnia przyjechałem metrem i rowerami na Centralny, przypiąłem oba do stojaków pod monitoringiem czterema zabezpieczeniami, a następnego dnia z rana taksówką dowiozłem siebie, dzieciaka i walizy.
Dotarcie na peron z tym wszystkim jest wyzwaniem, zwłaszcza, że trzeba dwa razy zmieniać windy towarowe, które jadą z prędkością żółwia. W sumie na proste czynności typu odpięcie rowerów i przetransportowanie ich wraz z walizami na peron trzeba liczyć pół godziny.
Samo wsiadanie nie było takie najgorsze, bo społeczność rowerowców zintegrowała się, był też Pan odprowadzający, który wydatnie pomagał. System na peronie wyświetla, dokładnie w którym miejscu staje wagon "rowerowy"
Generalnie - nie ma lekko, ale da się.