mmoni
02.08.23, 15:51
Jako bezdzietna lambadziara, jestem ostatnia, która rzuciłaby kamieniem za pacyfikowanie bombelka w pociągu czy poczekalni telefonem lub tabletem. Tylko dlaczego, na Peruna i Swaroga, ludzie uważają, że to jest OK puszczać bajki czy tam inną muzyczkę z tylko nieco ściszonego telefonu? Nie jest to kwestia kosztów, bo jak kogoś stać na telefon to i na słuchawki za 20 zł, droższych nie trzeba, te dzieci nie słuchają Arvo Parta.
Wytłumaczcie, bo autentycznie mnie to dziwi, a nie znam się, może pediatrzy zakazują słuchawek. Pozdrawiam z - jak możecie się domyślić - PKP.