bialepytajne
11.08.23, 09:39
Mam znajomego, który w ramach swoich obowiązków służbowych musi regularnie (5-6 razy w miesiącu) zabrać "na szybko" grupę kilkunastu klientów - pełnoletnia młodzież - na coś do jedzenia. Nie chodzi o restaurację tylko raczej szybka przekąska, fastfood itp. Są to osoby niemówiące po polsku. Zazwyczaj wygląda to tak, że idą do znanej sieci burgerowej, on z każdym po kolei podchodzi do okienka zamówienia, tłumaczy obsługującemu co dana osoba chce zamówić (zna język tej młodzieży), zamawiający płaci i tyle. Tylko że dodatkowo przy każdej transakcji on daje do zeskanowania swoją kartę lojalnościową w aplikacji i nabija mu to punkty. Miesięcznie wychodzi to 40000-45000 punktów (10 punktów za wydane 1 zł). A później on te punkty wymienia na darmowe jedzenie dla siebie w tej sieci. Firma nie ma nic przeciwko, że młodzież prowadzi do tej konkretnej sieci i tam im pomaga złożyć zamówienie. Czy waszym zdaniem to jest etyczne zachowanie, czy krętactwo?