melisananosferatu
19.08.23, 11:49
Obejrzelismy wczoraj ten film w ramach piatkowego relaksu i nie moge o nim przestac myslec. Od razu napisze, ze wrazliwym nie polecam i, ze bardzo wchodzi pod skore. Bez spoilerow: rodzina (mama, tata, coreczka) poznaje na wakacjach w Toskanii inna rodzine (tu zamiast coreczki jest synek, ktory nie mowi ale nie do konca wiadomo czemu). Rodziny spedzaja ze soba czas, rozjedzaja sie pod koniec wakacji ale ta z synkiem pozniej wysyla pocztowke z zaproszeniem na weekend. Pan z rodziny nr 1 (tej z coreczka) jest wyraznie zafascynowany panem z rodziny nr 2 (myslalam momentami, ze nawet ...erotycznie; jakis taki vibe tam byl) i namawia zone zeby pojechali do milych choc w sumie obcych ludzi. Wiecej nie napisze zeby nikomu nie psuc 'zabawy'. Uwazam, ze ten film interpretowany doslownie zgubi przeslanie a dla mnie jest nim, miedzy innymi, pokazanie jak dziala 'gotowanie zaby'(tu rowniez nie chce napisac za wiele) i jak przyzwolenie na to zeby ktos przekraczal nasze granice konczy sie katastrofa.
Tu zrobie mala dygresje: ciekawe, ze zdecydowalam sie wlasnie na ten film (maz chcial jakas lekka komedie) po tygodniu gdy moje granice w zyciu osobistym i zawodowym byly bardzo testowane i jak jestem milym i ukladnym herbatnikiem tak objawilam sie (ku wlasnemu zdziwieniu i zdziwieniu 'testerow') jako walkiria palajaca slusznym gniewem.
Film ma atmosfere gesta niczym melasa a ja polecam ale nie dla wrazliwych.