fastryga125
21.08.23, 11:48
Przepraszam, że chcę tu być incognitką
Miałam się podpiąć pod wątek Miłość po przejściach, ale może lepiej będzie tak.
W wielkim skrócie ale pewnie i tak za długo:
Jest Pani, lat 36, dwoje dzieci. I jest Pan, 38 lat, ojciec młodszego dziecka.
Oboje pozostają w stanie wolnym (11 lat temu, jak Pani była z tym Panem w ciąży, odwołany został ich ślub i wesele - można by nawet powiedzieć, że zamiast hucznego wesela było bardzo huczne jego odwołanie).
Pani z dziećmi mieszka na wsi. Właścicielką domu jest jej matka, która zajmuje parter i chce wszystkim i wszystkimi rządzić. Pan mieszka we własnym mieszkaniu w bloku, w mieście oddalonym od tej wsi ok. 200 km. Płaci alimenty, zabiera do siebie dzieci (obydwoje) co drugi weekend, a także na święta i w wakacje, kupuje im potrzebne ubrania itp. Dba też, żeby dzieci miały towarzystwo w jego mieście (znaczy: dzieci jego przyjaciół są przyjaciółmi jego dzieci). Gdyby była taka potrzeba - mógłby zabrać dzieci na stałe do siebie.
Już dawno ustalili (Pan i Pani), że nie nie ma szans na to, żeby byli razem.
No i niedawno Pani poznała kogoś, z kim ma nadzieję, że być może udałoby się jej stworzyć jakiś sensowny związek. Jej matka zapowiedziała, że nie wpuści tego gacha pod swój dach.
Pani nie ma praktycznie żadnych oszczędności - nie ma też szans na wynajęcie gdzieś mieszkania z trzema pokojami, bo jej pensja jest zbyt mała. Kłótnie Pani z matką zdarzały się nieraz w przeszłości i kilka razy Pan proponował, żeby przeniosła się z dziećmi do wynajętego mieszkania w jego mieście, a on do wynajmu będzie się dokładał. Wtedy Pani odmówiła.
Teraz zaproponowała Panu, by dokładał się w połowie (czyli za dzieci) do mieszkania, które ona chciałaby wynająć 20 km od miejsca obecnego zamieszkania.
Czy Pan powinien się zgodzić?