slatynka85
02.09.23, 00:28
Taka sytuacja. Ale może od początku...
Poznałam ze sobą jedną parę, oboje samotni, ona z dzieckiem, każde z nich z przeszłością, wiadomo. Ona Y 34,on, X - 46.
Nawet ich nie poznałam, lecz dałam namiary jej na niego("gdyby coś ci się zepsuło, to on pomoże" ) , a jemu na nią (zawsze mu się podobała, wiec po prostu dałam znać, że wolna). Zgadali się na fb, po iluś tam tygodniach pisania między sobą i pisania do mnie, że TO TEN!! TO TA!! w końcu się spotkali i mimo, że pan z wyglądu taki sobie, a dziewczyna piękna, zgrabna, seksowna - bardzo się sobie spodobali - on mega inteligentny, spokojny, ona trochę zwariowana zachwycona, że on tyle wie,tyle czytał /oglądał /przeżył.
Związek idylla. Oboje zakochani po uszy. Dzwonili często do mnie razem dziękując, że dałam im się poznać.
Ta idylla trwała niecały rok.
I było tak, że w jeden dzień mi dzwonią, że pozdrawiają i po prostu są tak bardzo szczęśliwi.. A za dwa dni dzwoni ona, że
- X MNIE POBIŁ!! Daje na głośnomówiący, no powiedz X, co zrobiłeś?? Pobiłeś mnie!!
Ja w szoku, bo X znam od kilkunastu lat i raczej do agresywnych nie należy, ale w tle słyszę jego głos, że " Y PODBIŁA mu oko" Mówię głupio, że "chyba dobrze, że ci oddala". Ale słyszę, że są oboje po alkoholu, więc pomału kończę rozmowę.
Na drugi dzień dowiaduje się z rozmowy telefonicznej z Y, że Y uciekła wtedy do sąsiadki, ta wezwała policję i pogotowie, ale pojechali z niczym, bo Y powiedziała, że nie będzie na X donosić. Policjant podobno powiedział "No niech pani nie zgłasza, tylko, że następnym razem on może panią zaje.."
Wciąż nie wiem o co poszło, że X zaatakował. Pytam, ale odpowiedzi brak. Tylko, że on POBIŁ JĄ i ona nie pozwoli się tak traktować. W tle jest opowieść o matce jego co mąci strasznie.
Oczywiście trzymam jej (Y) stronę, bo" żaden facet nie może podnieść na ciebie ręki, taki facet wg mnie jest nic nie wart "Ona wciąż rozmowie używa zdrobnienia jego imienia, co mnie dziwi.
Jestem w szoku, że ten koleś nagle tak się zachował, bo zawsze mówił, że on by w życiu na kobietę ręki nie podniósł.
W kolejny dzień pisze do mnie X. Że przegrał życie itd itp. Pytam czy ją uderzył - przyznaje się, że tak. Pytam w końcu jak do tego doszło. Okazuje się, że się pokłócili o tą matkę, rodzinę X, ona, czyli Y była po alkoholu bardzo agresywna, wyzywała całą rodzinę, jego matkę, jego, aż w końcu podbiła mu oko i on jej oddał z plaskacza za uchem. I że o to cała wojna.
Oboje przyznali, że dużo wypili i to wódki. Co nikogo absolutnie nie tłumaczy, bo sami nie tłumaczyli się tym, tylko odpowiedzieli na moje pytanie. A że rzadko akurat wódkę piją to poszło...
Pierścionek zaręczynowy w tej kłótni wyrzucony przez okno.
Co sądzi emama?
Takie pytanie mi się nasuwa też - co powinien zrobić facet, kiedy kobieta podbije mu oko? On oddał
Dzis żałuję. Że nie wyszedł.
Takie chaotyczne to, jak ktoś się pogubił to niech zmieni wątek.
Odpowiedziami, że "to patologią" -też niekoniecznie się dzielcie, bo mimo że oni patologią nie są, to jednak sytuacja patologiczna.