samsamvimes
05.09.23, 06:44
Witam Forumki,
Podczytuję emamę od wielu lat. Dziś potrzebuję spojrzenia z zewnątrz na moją sytuację spadkową.
Zmarł mój ojciec. Mama zmarła 20 lat temu (miałam wtedy 25 lat). Sprawy spadkowe po mamie załatwione. Ojciec sprzedał ich mieszkanie, dał nam naszą część, a sam kupił mniejsze.
15 lat temu ojciec ponownie się ożenił. Przyznaję, że za "macochą" nie przepadam. Kontakty były poprawne (wspólne niektóre święta, okazjonalne telefony, itd), ale chemii nie ma. Nic do niej nie mam, ale bliższej relacji nie mam ochoty utrzymywać, zwłaszcza po śmierci ojca (po którym zresztą "żałobę" przeszłam kilkanaście lat temu - był alkocholikiem, wnuki widział wyłącznie przy okazji tych świątecznych spotkań, nie pamiętał nawet ich imion, itd.).
Ale teraz zostałam postawiona w następującej sytuacji. Otóż ojciec dał macosze służebność na mieszkaniu. Podobno w zamian za to, że dziedziczyć mieszkanie mamy tylko ja i siostra (po połowie, zamiast po 1/3 razem z nią). Piszę podobno, bo odpisu aktu z ewentualnym testamentem ojciec nam nie zostawił, a macocha go póki co nie pokazała (choć twierdzi, że jest).
I teraz mam zagwozdkę. Rozważam przekazanie mojej części siostrze, bo jak sobie pomyślę, że przez kolejnych 15-20 lat będę na uwięzi pod pretekstem dbania o mieszkanie przez nią zamieszkiwane, to mi słabo. No nie mam najmniejszej ochoty.
Intuicja podpowiada mi, że to dziecinne i że działałabym w ten sposób na niekorzyść moich dzieci (4 i 7 lat). Z drugiej strony widzę oczami wyobraźni jak odbieram przynajmniej jeden telefon w tygodniu i wysłuchuję gdzie ją strzyka i ile razy tego dnia była w kościele i/lub przychodni. Będę po każdym takim telefonie w....wiona, co też przecież jakoś odbije się na dzieciach.
Co byście zrobiły? Wziąć swoją część i w pokorze znosić kontakt, którego nie chcę, czy podarować siostrze (o ile w ogóle zechce, ale ona mieszka za granicą, więc siłą rzeczy narażona byłaby mniej)? A może trzecia droga, której nie biorę pod uwagę (zlewać?)?
Wartość mieszkania to max 250 tys. Macocha z tych, to codziennie umierają, ale zapewne przeżyje nas wszystkich.
Z góry dziękuję za podzielenie się waszymi przemyśleniami.