Takie mamy społeczeństwo

[alewcale]

wydarzenia.interia.pl/zachodniopomorskie/news-16-latka-sprzedawala-wisnie-skonczylo-sie-policja-mandatem-i,nId,7013284
Szkoda, że panie w SANEPIDzie, którym ktoś doniósł nie są gorliwe w innych sprawach.

[...]

[ewka.n]

Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.

[babcia47]

Ale interweniowały po bezinteresownym donosie jakiegoś anonima. Urzędniczki chyba nie mialy wyboru gdy chodzi o same przepisy choc nie wiem czy faktycznie musiały od razu nakładać mandat. Możliwe że w tym przypadku tez nie mialu wyboru.

[la_bonne_cusine]

Najprawdopodobniej do sklep, który jest właścicielem płacu powiadomił służby. Dzisi ciebie to, że jest reakcja? Działają w zakresie swoich obowiązków.
Nie dziwi ciebie dlaczego ktoś czyli w domyśle sklep złożył zawiadomienie?
Kto płaci podatki, kto jest odpowiedzialny za zarządzany teren? Sklep czy 16 latka?

[ewka.n]

la_bonne_cusine napisał(a):

> Najprawdopodobniej do sklep, który jest właścicielem płacu powiadomił służby.

"16-letnia Marysia nazrywała wiśni z sadu dziadka i wystawiła je na placu lokalnego sklepu, który również należy do rodziny dziewczyny."

[panna.nasturcja]

Właścicielem sklepu jest ojciec dziewczyny.
Dobrze jest przeczytać tekst, który się komentuje.

[ichi51e]

Trzeba było odżałować szkolenie za 150 zeta
Boże sanepid to naprawdę tylko haracze i łapówki pobiera

[babcia47]

Szkolenie to jedno a podstawowe badania przy kontakcie ze spożywką to kiedys bylo 200zł na koszt pracodawcy, możliwe że teraz wiecej. Druga rzecz, ze książeczka sanepidowska moze jej się przydać tez później a badania podstawowe ponawiało sie po 5 latach, nie wiem czy dalej tak jest

[panna.nasturcja]

Za to byłoby super gdyby ludzie się pochorowali bo dziewczyna nie miała obowiązkowych przy kontakcie z żywnością badań, prawda?

[ichi51e]

Tyfusowa Mary po prostu

[taje]

[leyla76]

Te badania, sanepid itp to takie typowo polskie. W innych krajach tego nie spotkałam, a jakos ludzie masowo nie chorują , umierają po spożyciu żywności czy to ze sklepu, restauracji itp

[sarah_black38]

leyla76 napisała:

> Te badania, sanepid itp to takie typowo polskie. W innych krajach tego nie spot
> kałam, a jakos ludzie masowo nie chorują , umierają po spożyciu żywności czy to
> ze sklepu, restauracji itp

O to to. Kedyś w Chorwacji płynęłam taką łajbą na fajną wyspę, na łajbie smażyli rybę i frytki, było wino z kartonu. Jedzenie dobre i świeże. Nasz sanepid gdyby to zobaczył to zszedłby na zawał. Nikt się nie pochorował.

A swoją drogą gdzie jest sanepid w tych knajpach z kuchennych rewolucji? Pani Gesler wchodzi do kuchni i pokazuje syf jaki się tam znajduje. Staram się tego programu nie oglądać bo nie zjadłabym posiłku w żadnej restauracji

[gaskama]

Nie. No bez jaj. W większości zachodnich krajów na wsiach ludzie wystawiają warzywa i owoce i zwykle obok stawiają skarbonkę. Można coś w ten sposób kupić. Zwykle za niewielkie pieniądze.

[ichi51e]

Ciekawe czy skarbonka z atestem!

[szorstkawelna]

ichi51e napisała:

> Ciekawe czy skarbonka z atestem!
>

Z atestem polskiego sanepidu oczywiście.

[trampki-w-kwiatki]

I czy drukuje paragony!

[ayelen40]

Nawet bimber wystawiają (Niemcy).

[bene_gesserit]

panna.nasturcja napisała:

> Za to byłoby super gdyby ludzie się pochorowali bo dziewczyna nie miała obowiąz
> kowych przy kontakcie z żywnością badań, prawda?

Prawda. Np babcie od czosnku z działu też mogą szerzyć dżumę i cholerę, albo grzybiarki i jagodzianki. I o co zakladz że tysięczne rzesze pracowników, zbierających owoce jagodowe, jabłka, śliwki i cukinię też.

Ostatni raz, jak robiłam sobie książeczkę Sanepidu, to mi powiedzieli, że wystarcza jedne badania na całe życie, czyli jeśli się nic nie zmieniło, to mogłabym spokojnie stanąć w kuchni z ta książeczka sprzed kilkunastu lat i robić jedzenie.

Dziecko i jego działalność było solą w oku zawistnych sąsiadów albo poległo jako ofiara rzuconego chłopaka czy coś. A pani z Sanepidu chciała odnotować łatwy sukces. I tyle.

[kk345]

>Ostatni raz, jak robiłam sobie książeczkę Sanepidu, to mi powiedzieli, że wystarcza jedne badania na całe życie
Nie wiem, kiedy robiłaś, ale ja mam wbite aktualne badania z roczną ważnością.

[pade]

A moja córka sprzed roku i na całe życie.
Dziwne, ciekawe od czego to zależy.

[cosmetic.wipes]

pade napisała:

> A moja córka sprzed roku i na całe życie.
> Dziwne, ciekawe od czego to zależy.
>

Od widzimisię lekarza

[silenta]

Książeczka sanepidowska i orzeczenie lekarza medycyny pracy dopuszczające do pracy na określonym stanowisku to dwie różne rzeczy.
Książeczka z nosicielstwem w kierunku bakterii Salmonella i Shigella jest ważna całe życie lub do zachorowania na Salmonellę lub Shigellę. Teraz już nie powinno się w nią wbijać badań lekarskich. One powinny być wystawione jako orzeczenie na osobnym druku.

[babcia47]

Od rodzaju kontaktu z żywnością. Ja w piekarni mialam robione tylko na nosicielstwo chorob tez z założeniem ze na całe życie. Sprzedawczynie w sklepach firmowych mialy rozszerzone badania bo dodatkowo analizę krwi i coś tam z " terminem waxnosci" ns 5 lat chyba ze po drodze by się trafila choroba zakaźna, przynajmniej tak było jakies 10 lat temu

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

pade napisała:

> A moja córka sprzed roku i na całe życie.
> Dziwne, ciekawe od czego to zależy.
>

Nie dziwne, po prostu ludzie mylą dwa rodzaje badań, już tłumaczę:
1. Badania na nosicielstwo Salmonella i shigella - robi się raz w życiu, kiedyś to była ta słynna książeczka sanepidowska, ale wymóg jej posiadania umarł kilka lat temu. Badania ważne są całe życie (serio!). Znane mi panie z sanepidu uważają wymóg posiadania tych badań za bzdurny
2. Badania medycyny pracy dopuszczające do pracy na danym stanowisku - tu na podstawie badań na nosicielstwo lekarz wystawia zezwolenie na pracę, w zależności od stanu zdrowia badanego decyduje kiedy następne badanie.

Przy czym trzeba mieć badania na nosicielstwo do pracy w kiosku (mimo, że tam kontakt jest tylko z zapakowaną żywnością), ale do sprzedaży okazjonalnej (targi żywności, stragany itp) nie ma takiego obowiązku. Podobnie jak nie ma obowiązku spełnienia norm dla zakładów produkujących żywność rolnik, który na małą skalę robi jakieś przetwory i je sprzedaje lokalnie.
Panie z Sanepidu grubo się zapędziły i ich mandat na 99% zostanie uwalony w sądzie. Rozumiem, że dostały donos, ale wątpię też, żeby ciążył na nich obowiązek kontroli, bo z tego co mi wiadomo obowiązkowe kontrolę dotyczą tylko zakładów wpisanych do rejestru produkujących/przetwarzających żywność.

Podziwiam rodziców dziewczyny, że chce im się w imię sprawiedliwości szarpać w sądzie, to może zmienić podejście urzędników, czasem myślących, że są bogami.

[cosmetic.wipes]

A ja mam orzeczenie bezterminowe.

[jieva1]

Badanie na nosicielstwo jest na całe życie. Lekarz medycyny pracy wystawa zaświadczenie o braku przeciwwskazań do wykonywania określonej pracy i ono jest zawsze czasowe. Jeśli ktoś idzie do pracy do gastronomii to przedkłada także te badania lekarzowi. Wydanie zaświadczenia czasowego nie powoduje obiwiązku robienia ponownych badań na nosicielstwo Jest ono cały czas aktualne j brane pod uwagę przy kolejnym badaniu medycyny pracy.

[mizantropka_20]

Teraz badania na nosicielstwo "robi się" co 10 lat, a przed dopuszczeniem do pracy, której częścią składową jest kontakt z żywnością należy mieć glejt (ważne orzeczenie lekarskie do celów sanitarno-epidemiologicznych), tak, że ten. Broń Boże nie bronię pań z S-D, ale skoro był donos, musiały interweniować. Pewnie donosiciel (konkurencja) stwierdził, że 16-ka jest działa w ramach biznesu taty.

[mizantropka_20]

*bez "jest"

[silenta]

Podaj przepis, że nosicielstwo robi się raz na dziesieć lat.

[mizantropka_20]

Podam w poniedziałek, jak pójdę do pracy i sprawdzę na orzeczeniach.W mojej placówce wszyscy pracownicy kuchni i medyczni są zobowiązani powtarzać badania na nosicielstwo co 10 lat.

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

mizantropka_20 napisała:

> Podam w poniedziałek, jak pójdę do pracy i sprawdzę na orzeczeniach.W mojej pla
> cówce wszyscy pracownicy kuchni i medyczni są zobowiązani powtarzać badania na
> nosicielstwo co 10 lat.
>

Kluczowe: w twojej placówce. Możliwe, że macie tak wpisane w HaCCP. Obowiązku odgórnego nie ma.

[mizantropka_20]

Możliwe, że się zapędziłam - piszę z autopsji. Pójdę, sprawdzę, napiszę.

[mizantropka_20]

Zatem:
"W świetle art. 7 ust. 1 Ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi badanie lekarskie przeprowadza lekarz podstawowej opieki zdrowotnej lub lekarz wykonujący zadania służby medycyny pracy w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 27 czerwca 1997 r. o służbie medycyny pracy.

O częstotliwości i zakresie badań decyduje lekarz, gdyż to on wydaje orzeczenie lekarskie:

- o zdolności do wykonywania prac, przy wykonywaniu których istnieje możliwość przeniesienia zakażenia lub choroby zakaźnej na inne osoby;

- o czasowych lub trwałych przeciwwskazaniach do wykonywania prac, przy wykonywaniu których istnieje możliwość przeniesienia zakażenia lub choroby zakaźnej na inne osoby.

Z tego co się dowiedziałam od koordynatora, to lekarz medycyny pracy zadecydował, że badania na nosicielstwo pracowników mojej placówki mają być powtarzane co 10 lat.

[mizantropka_20]

Ale... sytuacja się rozwija, nastolatka sprzedawała nie tylko wiśnie, ale też miód dziadka, za który umożliwiono płatność blikiem... To drugie, to raczej nie na swój rachunek?

[hanusinamama]

Przy drodze jak kupujesz od rolnika to patrzysz czy ma badania??

[panna.nasturcja]

Nie kupuję niczego przy drodze, nie upadłam na głowę, nie łamię przepisów ruchu drogowego w tak głupi sposób ryzykując życie.

[iwles]

panna.nasturcja napisała:

> Za to byłoby super gdyby ludzie się pochorowali bo dziewczyna nie miała obowiąz
> kowych przy kontakcie z żywnością badań, prawda?



Jakoś jeszcze nigdy nie spotkałam pan z sanepidu na lokalnych bazarkach, gdzie sprzedawane są truskawki, maliny, jagody, czy grzyby i orzechy "prosto z samochodu".
A i handel leśny też kwitnie od lat. I to od wielu wielu lat w tych samych miejscach.
Nadgorliwość.

[cosmetic.wipes]

Pomijam już kwestie badań, bo zarazić się możesz nawet dzień po oddaniu próbek, ale sprzedawanie wiśni jest minimalnie ryzykowne chorobotworczo.

[abidja]

panna.nasturcja napisała:

> Za to byłoby super gdyby ludzie się pochorowali bo dziewczyna nie miała obowiąz
> kowych przy kontakcie z żywnością badań, prawda?

Przy obrobce zywnosci tak, choc teraz stosuje sie chemie do plukania warzyw by zmniejszyc ryzyko.
Zrywanie wisni i sprzedaz nie stwarza zagrozenia epidemiologicznego.

[leosia-wspaniala]

Czekaj, czekaj - myślisz, że pracownicy sezonowi w rolnictwie to mają książeczki sanepidowskie? Że te śliwki i jabłka to zbierają czystymi rączkami, które przed wejściem na drabinę dezynfekują?

[babcia47]

Panna, a ty myślisz, że pracownicy sezonowi którzy pracują przy wszelkich zbiorach mają robione badania? Wisnie do torebek pewnie pakowała łopatką nawet gdy nie uzywała rękawiczek a w domu i tak każdy myję owoce

[inez21]

Ale na co by się pochorowali?????? Tzw. Badania sanepidowskie to tylko na salmonellę które robi się raz na wiele lat a dziewczyna mogłaby mieć milion innych chorob zakaźnych na ktore nikt nikogo nie bada. Malo tego w miedzyczasie mogla tez zlapać salmonellę😁 a owoce ktore kupujemy trzeba po prostu umyć😁
Te badania to pic na wodę i urzędniczy bat raczej niz jakas sensowna zasada.

[dwa_kubki_herbaty]

Ty serio tak, a kto ci zrywał truskawki, czeresnie, maliny?
Ty myslisz że pracownicy sezonowi mają ksiażeczki zdrowia?

[ichi51e]

W bloku mam remont. Po jednym dniu na drzewie przy śmietniku pojawiła się kartka ze mieszkańcy nie życzą sobie żeby koło smietnika składować odpady (popakowane w workach ewidentnie czekające na transport).
W zeszłym tygodniu na grupie osiedlowej była drama bo przechodzącą kobieta zauwazyla ze dwóch chłopców na placu zabaw siedzi w domku obok nóż i dwa zabawkowe pistolety - najgorsze ze łobuzeria grała na telefonach. Wyciągnęła od dziecka numer telefonu matki a ta potwierdziła ze sama mu nóż kupiła! Koniec świata.

[silenta]

Najpierw się wzburzyłam a potem mi się przypomniało, że sama pod koniec lat osiemdziesiątych latałam z nożem pod blokiem bo ciągle graliśmy w pikuty (? - rzucało się nóż w ziemię i jeśli się wbił to się odcinało kawałek obcego państwa i włączało się do swojego).

[panna.nasturcja]

Każdy miał finkę i się grało. Tylko noże sprężynowe były zakazane.

[la_bonne_cusine]

Przeczytałam .Brak facapu

[la_bonne_cusine]

Hacapu w zakładzie.
Zgłoszenie anonimowe. Może pracownik tego Januszxu, którego właściciel nieletnią zapędził do pracy.
Tak dużo niewiadomych, tak wiele wątpliwości

[iwles]

la_bonne_cusine napisał(a):

> Tak dużo niewiadomych, tak wiele wątpliwości


A ty jeszcze tworzysz nowe.

[bene_gesserit]

Nie chodzi o "społeczeństwo" tylko autora anonimowego donosu. Dziwi jednak, że Sanepid pojawił się w towarzystwie policji. No szkoda, że nie skuli tego dziecka.

[ichi51e]

Żeby ona jeszcze chociaż grzyby sprzedawała…

[bene_gesserit]

To jakaś zemsta sąsiada, alko klienta, co nie dostał w rodzinnym sklepiku małpki na zeszyt

[la_bonne_cusine]

Raczej pracownika, któremu obiecano po 3 miesiącach UOP , a zakres obowiązków dotyczył wyłącznie obsługi kasy .poczym okazało się, ze poza kasą musi wystawiać wz na przyjęcie towaru, wypaletiwac ten towar z tira , zafakturowac w dalszym ciągu na zleceniu za 28 zł.
Janusz wykminilł , że w sadzie są owoce więc pośle dzieciaka do ich sprzedaży.
O ile zakład, że tak jest?
dziecko sprzeda " sobie ""

[bene_gesserit]

No, jeśli to Janusz i zmusił własne dziecko, to pewnie dziecko doniosło na siebie.

[babcia47]

Dziewczyno nie szalej. Do 18nastki, czyli jako niepełnoletnia dorabiali gdzie i jak moglam by mieć kawałek własnego grosza chociaz nie pochodziłam z ubogiej rodziny. Obskoczylam kilka zawodów i dobrze mi z tym bylo. Okazjonalnie lub na jakis krotki czas a nawet na organizowanych przez wlasne liceum obozach ohp gdzie pracowalam 6 godzin w lesie pitem odpoczywałam a wszystko nie dość że za friko to jeszcze zapłacili tyle, że starczyło na jeansy z pewexu . Fakt, że dziwczę pracowalo nir musi znaczyć xe ktos he zagonił. Sąsiadka z naprzeciwka przez lata w sezonie sprzedqwala truskawki z jakiejś plantacje na zmianę z wnukiem, chyba początkowo nawet młodszym. Chlopak sobie zqrabial na przyjemności w wakacje

[gaskama]

A nie kazali jej kucać i kasłać???

[rosapulchra-0]

😅😅😅

[iwles]

Ale wiesz, że to śmieszne nie jest?

[abidja]

bene_gesserit napisała:

> Nie chodzi o "społeczeństwo" tylko autora anonimowego donosu. Dziwi jednak, że
> Sanepid pojawił się w towarzystwie policji. No szkoda, że nie skuli tego dzieck
> a.
>
A powinni! Drobna kobieta czy dziecko to obecnie najwieksze zagrozenie terrorystyczne dla naszej policji. A wsuwki do wlosow pewnie miala kolorowe?

[lauren6]

Doceń, że nie nasłali na nią skarbówki.

[abidja]

lauren6 napisała:

> Doceń, że nie nasłali na nią skarbówki.

Jeżu...nie podpowiadaj!

[aagnes]

Życzliwy doniósł jak nic. Niech go szlag trafi.
Tego lata kilka razy kupiłam lemoniadę od dzieciaków, co najmniej 3 kubki na raz nawet jakbym miała się posikać. Jakoś żyje. A jedyne po czym spędziłam sporo czasu w WC była pizza w nadomrskiej "restauracji".

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

aagnes napisał:

> Życzliwy doniósł jak nic. Niech go szlag trafi.
> Tego lata kilka razy kupiłam lemoniadę od dzieciaków, co najmniej 3 kubki na r
> az nawet jakbym miała się posikać. Jakoś żyje. A jedyne po czym spędziłam sporo
> czasu w WC była pizza w nadomrskiej "restauracji".
>

Życzliwy to jedno, panie z sanepidu powinny dostać po dudzie za takie podejście do sprawy.

[anorektycznazdzira]

możesz rozwinąć za co i od kogo panie z sanepidu "powinny dostać po dudzie"?

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

anorektycznazdzira napisała:

> możesz rozwinąć za co i od kogo panie z sanepidu "powinny dostać po dudzie"?
>

Mogę. Wg mnie nie było podstaw do wszczęcia kontroli, bo sprzedaż lokalnych produktów typu owoce jest zwolniona z przepisów o zakładach sprzedających/produkujących żywność. Zajmuję się czasem robieniem HaCCP dla knajp i dosyć dobrze znam przepisy. Poza tym w takich lokalnych punktach w ogóle nie wdraża się HaCCP, bo w sumie miałby 2 zdania, a już kompletnie jest niepotrzebny jeśli pracuje tylko jedna osoba. Jeszcze wyjaśnię czym jest HaCCP: jest to zbiór dobrych praktyk i zasad kontroli tych punktów w łańcuchu produkcji/sprzedaży, które mogą grozić zanieczyszczeniem żywności. I owszem, ma to sens w miejscach, gdzie pracuje kilka osób i gdzie w ogóle występuje zagrożenie zanieczyszczenia. W tym przypadku trudno mi sobie wyobrazić w jaki sposób dziewczyna miałaby narazić te nieszczęsne wiśnie i ludzi je spożywających na cokolwiek.
Przepisy są dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów. Nie róbmy z logiki damy nienajcieższych obyczajów.

Mam nadzieję, że sprawą zajmie się GIS albo chociaż Wojewódzka Stacja Sanitarno Epidemiologiczna i utrze paniom z Powiatowej nosa.

P.S. z wieloma paniami z sanepidu się spotykam i w większości są to ogarnięte, logicznie myślące kobiety z wielkim doświadczeniem, czasem same podpowiadają mało kosztowne rozwiązania, które poprawią bezpieczeństwo żywności. A czasem trafiam na beton, któremu trzeba przypomnieć przepisy i rozporządzenie, bo muszą przynajmniej na początku pokazać, że wiedzą najlepiej i zaczynają od "NIE".

[kandyzowana3x]

Bardzo, ale to bardzo ostroznie podchodze do wszelkich relacji dziennikarskich.

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

Ahahahaa moje życzenie się spełniło! GIS już wystąpił do sądu o zmianę mandatu na pouczenie i odsunął nadgorliwe panie od kontroli. Miód na me serce.
Tekst linku

[iwles]

I bardzo dobrze!

[babcia47]

Masz racje co do backup tylko z tego co wyczytalam to szanowna kontrola podpięła dziecię pod sklep ojca bo na tym terenie bylo stoisko i od jest jej prawnym opiekunem. Chyba z rozpędu skontrolowały sklep ojca i u niego dopatrzyły się niedociągnięć. Działalność dziecka została zwolniona z mandatu ale ojciec i tak pewnie swoje zqplaci

[babcia47]

Masz rację co do hacapow. Ja je prowadziłam dla piekarni. Sanepid kontroluje z gorliwością godną lepszej sprawy chociaz właściwie to pic na wodę fotomontaż. Gdyby to wszystko mialo byc wykonywane zgodnie z prawda to jedna osoba w małej firmie musiałaby się zajmować tylko tym choćby żeby latac za podpisami np piecowego ktory pieczywo wypiekał

[wredna_dziewucha_ze_wsi]

babcia47 napisała:

> Masz rację co do hacapow. Ja je prowadziłam dla piekarni. Sanepid kontroluje z
> gorliwością godną lepszej sprawy chociaz właściwie to pic na wodę fotomontaż.
> Gdyby to wszystko mialo byc wykonywane zgodnie z prawda to jedna osoba w małej
> firmie musiałaby się zajmować tylko tym choćby żeby latac za podpisami np pieco
> wego ktory pieczywo wypiekał
>

HaCCP to nie jest pic na wodę, nigdzie tak nie napisałam (jeśli to do mnie). U mnie pomaga zachować porządek i wyłapać np. usterki lodówek, bo temperatury są kontrolowane 2xdziennie. Poza tym ten system jest taki, jakiego sobie stworzysz w oparciu o przepisy, jest spora dowolność obszarów kontrolowanych i to ty decydujesz co najbardziej zagraża żywności w twoim zakładzie.
HaCCP w przypadku tej dziewczynki z wiśniami nie ma po prostu zastosowania, bo niebezpieczeństwo żadne i wymaganie go zostało wzięte z sufitu, co potwierdził GIS.

[zosia_1]

Panie są głupie o w ogóle nie miały prawa wystawić mandatu na tej podstawie, na której wystawiły. Ciekawe dlaczego tak się uezieły? Obrzydliwe babska

[demono2004]

A ja jestem ciekawa, ile ematek sie przyzna, ze doniosło do Sanepidu na kogoś, kto wyszedł z domu bez maseczki w dobie "pandemii"...