madame_rita
08.09.23, 18:59
Poranny spacer z psem przed pracą.
Już prawie wracamy. Sąsiadka z sąsiedniej ulicy wychodzi ze swoim psem również. Pies na smyczy i akurat w kołnierzu. Gdy w otwartej furtce zobaczył mojego psa, wyrwał się, zerwał ze smyczy, zrzucił abażur i puścił się w kierunku mojego z jazgotem i wściekłością, oszczekując go i próbując ugryźć (raz mu się chyba udało, ale widocznie niegroźnie, bo oględziny nic nie wykazały). Sąsiadka, starsza pani, wybiegła za nim, ale dopiero po dłuższej chwili udało jej się go złapać. Przepraszała za zajście, tłumaczyła, że pies, mimo że wykastrowany, jest agresywny wobec zwierząt, a nawet wobec człowieka i że mają z nim problemy.
Zwierzęta dramatu:
- winowajca - mały terrier
- poszkodowany - duży retriever
Wysłuchałam przeprosin i ponieważ de facto nic się nie stało - poszłam sobie.
Też byście tak zrobiły?
A może Straż Miejska, Policja i Sąd Najwyższy

?