patrzpada
14.09.23, 15:13
Znaczy koniec relacji. Umiera ojciec pana 40+. Pan ma własną rodzinę (żona, dziecko). Ojciec przez ostatnie prawie 30 lat był żonaty. Jak syn miał 8 lat, rozwiódł się z jego matką (która zresztą już od dawna nie żyje), ale zachował bardzo dobre relacje. Później pomagał synowi, spędzał z nim czas, zabierał na wyjazdy, później przekazał mieszkanie i pomógł finansowo. Syn i nowa żona ojca nigdy nie przepadali za sobą, głównie z powodu różnicy charakterów, ale nie stanowiło to problemu przy odwiedzaniu się na święta i w ogóle . I w końcu, jak napisałam, ojciec umiera, syn dzieli się w zgodzie z żoną ojca spadkiem i na tym ich relacja się kończy. Syn uznaje, że obecnie nie ma absolutnie żadnych powodów by utrzymywać jakiekolwiek kontakty z żoną nieżyjącego ojca. Ona też ma dorosłe dziecko z pierwszego małżeństwa i wnuka, z ojcem opisywanego pana dzieci nie mieli. Mimo to, ona co jakiś czas dzwoni do żony pana z wyrzutem, że od śmierci ojca jego syn (i ona) nie kontaktują się. Żona jest ugodowa, więc albo ogólnie i wymijająco odpowiada, albo nie odbiera telefonów.
No i klasycznie pytanie. Czy w opisanej sytuacji koniec relacji między synem i jego rodziną a wieloletnią żoną zmarłego ojca jest naturalny i w porządku, czy ematka uważa, że taka relacja powinna być jednak kurtuazyjnie podtrzymywana? Podkreślam raz jeszcze, że w tle nie ma żadnych dramatycznych zaszłości, trudnych spraw itp.