trzykrotka34
17.09.23, 11:18
Chciałam się z Wami podzielić pewną historią i wysłuchać opinii. Mój syn - dorosły lecz młody - ma przewlekły problem, który ignoruje i zaniedbuje. Jest to problem związany z jelitami, który rzutuje też na pracę nerek. Uwielbia niezdrową dietę (białe i pszenne pieczywo, dużo mięsa). Raz dziennie je surówkę, do której zjedzenia go nakłaniam. Zapobieganie rozwojowi problemu jest proste - dwie łyżki błonnika dziennie, obserwowanie reakcji organizmu, ale on ignoruje nieprawidłowe oznaki działania jelit, jak proszę i grożę, jak mówię, że 24 letnia córka mojej koleżanki zmarła na raka jelita grubego (rak jelita grubego rozwija się bezobjawowo kilka (ok. 10 lat) to on się śmieje. Na szczęście słucha moich nacisków, żeby się umówić do lekarza, ale potem tylko on sam i lekarz torpedują mój wysiłek. Dopóki był nieletni, ja szłam z nim do lekarza i go słuchałam i naprawdę wiem, na czym polega problem. Oczywiście pediatrzy pierwszego kontaktu byli kompletnie głupi, mimo, że przyczyna poważnego problemu jest banalna (patologiczne zaparcia). Potem idzie on sam mówi lekarzowi co mu (niby - jego własnym zdaniem) dolega, lekarz pierwszego kontaktu niby go nie spuszcza na drzewo, mówi no to zrobimy badania krwi (według parametrów dobranych według pomysłu tego lekarza) z badań mu wychodzi, że jest zdrowy jak koń - ha, ha, mamusia ma urojenia.
Nie wiem, czy jest inne rozwiązanie (mimo, że mam kłopoty finansowe) niż wykupić abonament, gdzie można się dostać do specjalisty (tj gastrologa) bez skierowania.
Na NFZ trzeba mieć samemu niezwyciężoną wolę przekonania lekarza o swoim problemie, mimo, że powinno być odwrotnie.
Nie przeczę, że syn sam ignoruje swoje poważne problemy, mimo, że ich łagodzenie jest naprawdę proste. Nigdy nie był poważnie chory i ma w poważaniu to, że jedzenie błonnika, picie herbatek na zaparcia i najlepiej zmiana diety to nic w porównaniu z tym, co trzeba przejść chorując na nowotwory, dializy itp.
No ale nie on jedyny, wielu z nas jest przywiązanych do bardzo niezdrowego trybu życia i też refleksja przychodzi dopiero jak już jest późno lub za późno - po co mi to było i przecież to było proste