swiezynka77
18.09.23, 11:44
dla relaksu przypomniałam sobie serię o Teresce i Okrętce Chmielewskiej. książki się bardzo nie zestarzaly, przyjemnie się czyta. ale uderzyła mnie jedna rzecz. dziewczyny na rejsie kajakiem łowią ryby, żywią się nimi + owocami z lasu, te ryby smażą budując kuchnie polowe a nawet wędzą (!) improwizując wędzarnie z kawałków znalezionej blachy. same budują maszt do kajaka z sosny i ręcznika. itd... wielu z tych rzeczy nie umiałabym sama zrobić, co dopiero moje dzieci

za to bywałam na spływach 30-25 lat temu i braliśmy puszki i makarony gotując po drodze na butli z gazem, przez wiele dni nie było człowieka ani sklepu po drodze. dziś zapewne nigdzie nie ma problemu z przydrożnymi jadłodajniami...
oczywiście to fikcja literacka ale zapytam. jest tu sporo starszych ematek, czy w PRLu nastolatki (i w ogóle ludzie) byli bardziej zaradni, bo musieli? zrobić coś z niczego, ze śmieci znalezionych w lesie? czy dzisiejsi ludzie byliby w takich sytuacjach bezradni, bo są przyzwyczajeni, że wszystko da się kupić?