Małżeństwo na czas określony.

[kropkacom]

Po pewnym czasie ewentualnie (po przeanalizowaniu tego jak wszystko funkcjonuje i omówieniu na nowo celów) odnowienie ślubu. Co ematka na to? Wasze małżeństwa przetrwały próbę czasu?

[alpepe]

Promujesz właśnie islam, ciekawe, czy zdajesz sobie z tego sprawę. I to jest taki wybieg islamski, by mieć seks z kobietą, a nie z kozą.

[kropkacom]

Promuję? Nie. Dlaczego miałabym? Bo gdzieś takie rozwiązanie istnieje? To ma być lżejsza jednak dyskusja.

[alpepe]

To było pół na pół ironiczne i sarkastyczne. Po co w dzisiejszych czasach małżeństwo? Można żyć i wychowywać nawet wspólne potomstwo. Poza tym każde małżeństwo na szczęście jest na czas określony, nie podoba ci się cyrk, wypisujesz się rozwodem. Jedynie co, to uprościłabym to na wzór chiński czy francuski. Idziesz do urzędu, podpisujesz papierek, dziękuję, jestem wolna jak ptak.

[kropkacom]

Nie wyczułam tu sarkazmu czy ironii. Nie wiem, może jednana.

[azalee]

alpepe napisała:

> Jedynie co, to uprościłabym to na wzór chiński czy francuski. Idziesz
> do urzędu, podpisujesz papierek, dziękuję, jestem wolna jak ptak.
>
We Francji niestety juz to tak nie wyglada. Kazda ze stron musi miec swojego adwokata i trzeba sie stawic przed sedzia.

[taje]

A czy we Francji jest wciąż rozwód z winy?

[azalee]

Z tego co sie orientuje, to nie ma.

[nellamari]

Oczywiście, ze tak.

www.service-public.fr/particuliers/vosdroits/F10577

[taje]

No proszę. Może dlatego kobiety są tam lepiej zabezpieczone na wypadek rozwodu niż w Luksemburgu. Tu ewidentnie prawodawca poszedł na rękę mężczyznom - usunięto orzekanie o winie, ale nie zabezpieczono wystarczająco strony słabszej ekonomicznie (niestety zazwyczaj jest to kobieta). Plus de facto zlikwidowano alimenty na dzieci bo standardem jest opieka przemienna. Nawet jak wyjątkowo nie orzeka się opieki przemiennej to alimenty są symboliczne, z tego co widuję max 500 euro niezależnie od zarobków rodzica. To już w Polsce orzeka się wyższe alimenty (relatywnie do zarobków). Z ciekawostek - po rezygnacji z orzekania o winie, duża część firm detektywistycznych musiała się przebranżowić w trybie pilnym

[nellamari]

Alimenty są słabe we Francji, zdecydowanie w Polsce lepiej to wygląda. Zaletą systemu francuskiego jest fakt, ze ex-zony przemocowców dostają alimenty z instytucji „ rodzinnego”, a ta z kolei sobie ściąga z tatusia, wiec nie muszą się z nim specjalnie kontaktować.

Dla mnie opcja braku orzekania o winie to jakiś kosmos, wiadomo, że przemoc fizyczna, seksualna etc w małżeństwie dotyka zazwyczaj kobiet i dzieci, wiec byłoby to rozwiązanie na korzyść wszelkiej maści kuców.

[ritual2019]

nellamari napisała:


> Dla mnie opcja braku orzekania o winie to jakiś kosmos, wiadomo, że przemoc fiz
> yczna, seksualna etc w małżeństwie dotyka zazwyczaj kobiet i dzieci, wiec byłob
> y to rozwiązanie na korzyść wszelkiej maści kuców.


A co to orzekanie w praktyce daje? Jesli istnieje przemoc to trzeba sie rozstac oraz w przypadku przemocy fizycznej zglaszac na policje a do tej nalezy reszta bo to przeciez przestepstwo a bycie malzenstwem nie ma znaczenia.

[nellamari]

Małżeństwo to nie tylko amory, ale skomplikowana umowa cywilno- prawna+ własność. Orzekanie o winie w przypadku przemocy czy wypisania się wcześniej z małżeństwa to dla sądu game changer, kiedy przychodzi decydować o prawie do zamieszkania w domu, zmianie szkoły, decyzyjności pana, wysokości alimentów, prawa wizyt etc

We Francji jest świetne prawo, które uznaje, ze dziecko będące świadkiem przemocy, JEST OFIARĄ przemocy, wiec uznanie winy pana, który mamusię popychał, nieładnie przezywal, zamykał się z nią w sypialni wbrew jej woli, wydzielał jej środki na życie z teoretycznie wspólnej małżeńskiej kasy, decydował autorytarnie o wszystkim zmienia całkowicie jego pozycje w chwili rozwodu w stosunku do pana, który tego nie robił, po prostu małżeństwo się wypaliło i każdy idzie w swoją stronę.

[taje]

Daje to, że osoba winna hamuje się wiedząc, że poniesie konsekwencje finansowe, a przede wszystkim to, że osoba niewinna po rozwodzie zostaje zabezpieczona finansowo. Oczywiście mowa o jurysdykcjach, w których orzeczenie o winie daje prawo osobie niewinnej do świadczeń alimentacyjnych - w niektórych jurysdykcjach, np. w UK nie jest to ze sobą powiązane.

[daniela34]

taje napisała:

> Daje to, że osoba winna hamuje się wiedząc, że poniesie konsekwencje finansowe,
> a przede wszystkim to, że osoba niewinna po rozwodzie zostaje zabezpieczona fi
> nansowo. Oczywiście mowa o jurysdykcjach, w których orzeczenie o winie daje pra
> wo osobie niewinnej do świadczeń alimentacyjnych - w niektórych jurysdykcjach,
> np. w UK nie jest to ze sobą powiązane.



No to powiedziałabym, że w Polsce absolutnie się nie hamuje wiedząc o konsekwencjach. Jeszcze w życiu nie widziałam człowieka, którego przed stosowaniem przemocy albo zdradami powstrzymała wizja rozwodu z orzekaniem o winie.
Po pierwsze - na ogół alimenty na współmałzonka są niskie, po drugie - procesy rozwodowe z winą trwają latami, a na końcu niekoniecznie stwierdza się winę wyłączną, po trzecie - jedynym skutecznym narzędziem powstrzymującym przemocowca jest eksmisja i zakaz zbliżania. Te rozstrzygnięcia uzyskuje się poza procesem rozwodowym.

[taje]

Nie sądzę, by ktokolwiek orzekł eksmisję wobec małżonka, który uprawia przemoc psychiczną w postaci żądania akceptacji swoich zdrad (czyli otwarte małżeństwo ale dla siebie), na co drugi nie chce się zgodzić. Są różne twarze przemocy.

Pisałam już wyżej - nie jest to żadna próbka statystyczna ale widzę, jak zmieniło się podejście męża mojej znajomej w momencie, kiedy zorientował się, że nie ma rozwodu z orzekaniem o winie. Na początku, kiedy zdrady wyszły na jaw i żona nie zgodziła się na "otwarte małżeństwo", był dość ugodowy, przepraszał, obiecywał wsparcie po rozwodzie i korzystny dla niej podział majątku. Kiedy okazało się, że nie ma orzeczenia o winie, diametralna zmiana - pan otwarcie prowadza się z panienkami, a jak żona chce rozwodu to proszę bardzo... Na niego akurat wizja orzeczenia o winie działała hamująco.

[daniela34]

No to ja się osmielam jednak stworzyć próbkę statystyczną na bazie prowadzonych przeze mnie spraw rozwodowych. Rozwód z winą istnieje w Polsce (na obecnych zasadach) od prawie 60 lat, więc "wszyscy wiedzą" że on jest i jakoś ludzie się zdradzają a ci o pewnym rysie sadystycznym, powiedzmy, tymi zdradami się chwalą. To co by podziałało hamująco to większa skuteczność ścigania przemocy psychicznej w postępowaniu karnym. To oczywiście łatwe nie jest, bo ofiara nie zawsze wyciagnie dyktafon, więc często jest słowo przeciwko słowu, ale to by mogło naprawdę hamować.
O tym jak rozwód z winą hamuje mamy ładną historię w sąsiednim wątku o Antonim Królikowskim - on się musiał nawet liczyć z wizją wysokich jak na polskie realia alimentów na żonę (był dobrze zarabiającym aktorem) I nijak go to nie powstrzymało przed zdradzaniem, w zasadzie otwarcie, żony w zaawansowanej i zagrożonej ciąży.
Efekt dziś jest taki, że żona, wobec wizji procesowania się przed warszawskim sądem przez minimum 5 lat (oni NADAL nie mieli pierwszej rozprawy) właśnie zrezygnowała z żądania orzeczenia o winie. I tak to się wesoło toczy w tym naszym systemie, który ponoć ma wspierać stronę słabszą ...

[ayelen40]

A wolno nagrywać na dyktafon? W Niemczech to karalne, chyba że za zgodą wszystkich uczestników.

[daniela34]

A sprawę "przychodzi Rywin do Michnika" znasz? No to tam jest odpowiedź.

[ayelen40]

No tak.

[daniela34]

Wprost rzecz ujmując: nagrywanie rozmowy, której jesteśmy uczestnikami nie jest przestępstwem. Może być przedmiotem postępowania o naruszenie dobr osobistych ale jezeli nagranie mialo stsnowic dowod przestępstwa (znecanie) na potrzeby postępowania karnego to sorawa cywilna rowniez jest wygrana.
Przestępstwem jest naromiast nagranie rozmowy podsłuchanej, czyli np.nagranie z ukrycia jak mąż rozmawia z kochanką.

[azalee]

Ok, przepraszam, nie sprawdziłam.
Nie znam nikogo, kto rozwiódłby się z orzekaniem winy (nawet w przypadku zdrady), dlatego myślałam że nie ma.

[chatgris01]

azalee napisał(a):

> alpepe napisała:
>
> > Jedynie co, to uprościłabym to na wzór chiński czy francuski. Idziesz
> > do urzędu, podpisujesz papierek, dziękuję, jestem wolna jak ptak.
> >
> We Francji niestety juz to tak nie wyglada. Kazda ze stron musi miec swojego ad
> wokata i trzeba sie stawic przed sedzia.

Przy małżeństwie tak, przy Pacs nawet nie trzeba iść do urzędu, wystarczy informacja wysłana poleconym (lub małżeństwo z kimś innym, wtedy Pacs się rozwiązuje automatycznie).

[vivi86]

Przed notariuszem? Ale to było tylko jak sprawy majątkowe były dogadane. Jak nie to sąd.

[princy-mincy]

W PL jednak malzenstwo sie oplaca- chocby wspolne rozliczanie sie i dziedziczenie

[vivi86]

bywa, że nie jest niczym innym jak zalegalizowaną prostytucją.

[beataj1]

Jedna z moich ulubionych terapeutek powiedziała kiedyś:
Dawniej małżeństwo/monogamia to bycie z jednym partnerem dopóki śmieć nas nie rozłączy.
Obecnie małżeństwo/monogamia to bycie z jednym partnerem w określonym czasie.

Żyjemy coraz dłużej, szybciej, mamy coraz więcej opcji. Nasze zadowolenie życia jest dla nas ważne: w sumie dlaczego nie? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie przedłużenie umowy jak układ się sprawdza.

[angazetka]

Dawniej małżeństwo pełniło jednak znacząco inną funkcję.

[asiairma]

czyli monogamia seryjna

[pani_tau]

Jak najbardziej się z tym zgadzam.

[ayelen40]

Pomijając kwestie obyczajowe - kiedyś człowiek był tak życiem zajęty, że nie miał czasu na "głupoty".

[princy-mincy]

Ale ze jak to mialoby wygladac? Co 5 czy 10 lat ide z mezem do urzedu i oboje zgodnie potwierdzamy, ze slub jest wazny i chcemy prrzedluzyc o kolejne x lat?

[princy-mincy]

Aa, dodam, ze ejstem z moim mezem od 17 lat (staz malzenski krotszy) i jesli by sie nam przestalo ukladac to bysmy sie po prostu rozwiedli.

[kropkacom]

Taka myśl w związku z tym co ktoś obserwowany na Insta napisał. Żadnych konkretnych rozwiązań.

[tanebo001]

Nie. Zawierasz małżeństwo na 5 lat i potem koniec. I nie możesz wyjść za tego samego faceta.

[triss_merigold6]

Dostaję z przydziału nowego?

[ggrr.ruu]

Tak, z Konfederacji

[triss_merigold6]

Może chociaż wolno by było losować?

[memphis90]

Ja to od dawna uważam, ze kobiety powinny żyć z innymi kobietami, a samców trzymać w pewnej ograniczonej licznie do celów prokreacyjnych i rozrywkowych.

Cos takiego na przykład:
www.niezatapialna-armada.pl/category/dominik-wang/ucieczka-z-kraju-kobiet/

[memphis90]

No nie, z Konfy to nie, tam musi biskup wyrazić zgodę na rozwód!

[tanebo001]

A po co ci przydział. Połóż się i pachnij...

[asia_i_p]

Nie no, ja myślę, że online z opcją stacjonarną dla chętnych.

[princy-mincy]

No i jak ktores z nas zapomni o tym to juz po malzenstwie i dowiemy sie po fakcie ze jestesmy rozwodnikami?

[little_fish]

Powinna być aplikacja i wysyłać powiadomienia. I potwierdzenie też najlepiej przez aplikację robić.

[daniela34]

Nie bardzo widzę sens - zamiast tego wolałabym maksymalne uproszczenie i odformalizowanie rozwodów, w szczególności rezygnację z orzekania o winie (za tym idzie także zniesienie zakazu orzekania rozwodu jeśli wnosi o niego małżonek wyłącznie winny).

[memphis90]

Metoda amerykańska- „nasi prawnicy” szykują papiery, które następnie zgodnie podpisujemy i po kłopocie? Jestem za.

[triss_merigold6]

Nie, no, sorry. Jeśli żadna ze stron nie ma focha, to rozwód jest prosty jak budowa cepa i załatwia się go na jednej rozprawie. Problemem jest czas oczekiwania w sądach, a nie rozwód.

[daniela34]

No właśnie "jeśli żadna ze stron nie ma focha" jest jakby kluczowe 😀 dwa - przy dzieciach musisz mieć albo świadka albo wywiad kuratorski - to tez wydłuża i komplikuje. I to wszystko bym wyrzuciła.

[triss_merigold6]

To umawiasz sobie świadka, wskazujesz, w pozwie i wciąż jedna rozprawa <been there>. Żaden kurator nie był potrzebny.

[daniela34]

Serio, Triss? Po pierwsze - nie, nie każdy sąd okręgowy akceptuje świadka zamiast kuratora, owszem np.krakowski tak. Ale nie wszystkie. Również "been there." Pare razy. A po drugie wystarczy, że świadek zachorzeje i rozprawa spada. A jest to doskonałe zbędna kolejna formalność. Poza tym, w tych sądach, w których świadek nie jest opcja akceptowalną, spadały mi już rozprawy bo wywiad nie dotarł na czas.

[mizantropka_20]

Brałam rozwód mając dziecko bez świadka, ba nawet na rozprawie (pełnomocnik) nie byłam.

[ayelen40]

Widać był za to kurator.

[kropkacom]

Ogólnie, jeśli chodzi o formalizacje związków, powinno być jak najwięcej możliwości. Ogólnie, zaznaczam. Też dla związków jednopłciowych.

[vivi86]

a nie jest tak, że i tak się w końcu ten rozwód dostanie? Np przy wykazaniu, że małżeństwo to fikcja i nie ma szans by funkcjonowało plus małżonek niewinny blokuje rozwód z zemsty i czystej złośliwości?

[daniela34]

Nie zawsze. Coraz częściej na szczęście tak, ale mie zawsze.

[ayelen40]

Jak jest już nowa rodzina, to chyba jednak zawsze.

[daniela34]

Jeśli jest z kolejnego związku dziecko. Ale - co dosyć oczywiste, nie zawsze można sobie "pstryknąć dzidziusia" celem otrzymania rozwodu. I nie zawsze chce się w ten sposób.

[taje]

Pewnie, że bywają nadużycia (choćby casus Marcinkiewicza i Isabel) ale obawiam się, że rezygnacja z orzekania o winie (i co za tym idzie brak obowiązku alimentacji przez winnego małżonka) działa na niekorzyść strony słabszej ekonomicznie czyli zazwyczaj kobiet. Przykład z otoczenia - doskonale zarabiający pan bezwstydnie zdradza panią, pan nie chce się rozwodzić ale oczekuje akceptacji dalszych zdrad, panią to rozwala psychicznie i jest dla niej nie do przejścia, trójka małych dzieci, pani jest ciężko i przewlekle chora, pracuje ale zarabia nieporównywalnie mniej i stan zdrowia może się w każdym momencie załamać. Efekt - pani tkwi w małżeństwie godząc się na przemoc ekonomiczną i psychiczną. Gdyby istniał rozwód z winy małżonka to albo pani łatwiej byłoby się zdecydować na rozwód, albo pan by się bardziej hamował wiedząc, że nie będzie bezkarny (po zbadaniu lokalnego prawodawstwa i odkryciu, że nie ma tu rozwodu z winy zachowanie przemocowe się nasiliło).

[azalee]

Pani powinna skonsultowac sie z adwokatem i dokladnie przedstawic swoja sytuacje.
We Francji orzekania o winie nie ma, ale sa sposoby na zabezpieczenie strony slabszej.

[taje]

Nie Francja. Pani się skontaktowała nie z jednym, a z wieloma, i zasadniczo jest w czarnej d.

[ayelen40]

W Niemczech? Jak będzie miała pecha, to jeszcze usłyszy, że za mało się zawodowo stara i stąd te kiepskie zarobki.

[daniela34]

Z mojej perspektywy to nie są jedynie nadużycia tylko praktycznie w każdej sytuacji, w której strony są niezgodne co do rozwodu, czynnik antagonizujący, przedłużający postępowanie, negatywnie wpływający na dzieci. Stronę słabszą finansowo można byłoby zabezpieczyć bez konieczności walki o winę - uwzględniając tylko sytuację finansową, bez oglądania się na to kto kogo gdzie z kim i w jakiej pozycji.

[taje]

Można byłoby, niestety tutejszy prawodawca o tym nie pomyślał nowelizując prawo rozwodowe kilka lat temu i znosząc orzekanie o winie.

[daniela34]

No to nasz może się uczyć na błędach
Owszem, uważam że że względu na nadal istniejące różnice w zarobkach ale też spory odsetek niepracujacych kobiet (niepracujacych często na życzenie męza) takie zabezpieczenie byłoby konieczne.

[langsam]

Ale zauważ, że alimenty na słabszą ekonomicznie stronę nie są w wielu państwach związane z orzekaniem winy i to w dodatku winy wyłącznej.

[taje]

I to jest słuszne rozwiązanie. Niestety nie w kraju, gdzie mieszkam. A najgorsze w tym wszystkim jest reakcja męża mojej znajomej po dowiedzeniu się, że nic mu finansowo nie grozi - całkowite poczucie bezkarności.

[vivi86]

O tyle o ile....rozwód z wyłącznej winy nie tak prosto dostać. No i nie mamy stopniowalności winy. 1% po stronie pani to już z winy obu stron i pa pa alimenty na panią. Polska to nie Szwajcaria.

[taje]

Nie wiem jak w Szwajcarii ale niekoniecznie niepolskie sądowe rozwiązania są zawsze lepsze. Opisuję wyżej to co widzę w Lux na przykładzie mojej znajomej. Moja konkluzja to, że jednak lepiej mieć możliwość dostania rozwodu z winy (choć jak piszesz w Pl są trudności), niż tej możliwości w ogóle nie mieć.

[vivi86]

W Szwajcarii po rozwodzie alimenty nie tylko na dzieci, ale i na ex żonę to norma. I bardzo często praca samotnych matek na max 60% etatu. Reszta "etatu" to opieka nad dziećmi. A kasa spokojnie się zdadzą.

[taje]

No to w Szwajcarii lepiej niż w Luksemburgu.

[vivi86]

Szwajcaria ma bardzo prokobiece przepisy prawne.

[abidja]

kropkacom napisała:

> Po pewnym czasie ewentualnie (po przeanalizowaniu tego jak wszystko funkcjonuje
> i omówieniu na nowo celów) odnowienie ślubu. Co ematka na to? Wasze małżeństwa
> przetrwały próbę czasu?

Tak, planuje.
Ale najpierw mysze zobaczyc pierscionek i sie zastanowie czy przyjme kolejne oswiadczyny 😃
Jak cos to buty na impreze ( watek obok ) juz mam upatrzone a poniewaz nie pielegnuje i nigdy nie pielegnowalam cnot niewiescich to welon ( czarny ) zamowie 3 m dlugi aby mi powiewal wysoko jak bede stala na szczycie Gaustatoppen.

[triss_merigold6]

Małżeństwa nie, przetrwał jak na razie konkubinat 🤣

[ggrr.ruu]

Nie przetrwało. U mnie związki niemałżeńskie są dłuższe od małżeńskich

[aqua48]

Nie bardzo rozumiem celowość i potrzebę takiego odnawiania. My za parę tygodni będziemy obchodzić 35 rocznicę ślubu, a jesteśmy razem dobre 40 lat. To nie próba czasu była najtrudniejsza, tylko nauka konieczności wzajemnej życzliwości i ugodowości - akceptacji odmienności charakterów i potrzeb oraz machania ręką na denerwujące drobiazgi. Czy się udało? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo oczywiście idealnie nie jest, ale chyba jest całkiem nieźle.

[triss_merigold6]

Również nie widzę celowości i potrzeby. Jeśli komuś nie pasuje, może się rozwieść.

[muszebosieudusze]

Można założyć, że jak nie przedłużysz to małżeństwo automatycznie wygasa. To co jakiś czas zmuszałoby do rewizji i takich generalnych porządków, niekoniecznie w emocjach (choć u niektórych na pewno też) ale w sprawach formalnych, finansowych i tak dalej, w końcu sytuacja rodzinna się zmienia, pojawiają się i znikają zasoby, zobowiązania, cele itd.

[princy-mincy]

i na bank to przedłużanie wiązałoby się z jakimiś opłatami skarbowym za usługę urzednuja

[muszebosieudusze]

Wiesz co, w trakcie kilkudziesięciu lat wspólnego życia ma miejsce wiele wydarzeń które się wiążą z różnymi urzędowymi opłatami, ludzie się rodzą, umierają, starzeją, rozwodzą, dorastają, dorabiają się, bankrutują, przeprowadzają, płaca podatki razem lub osobno bo tak się przyswyczaillli a może opłaca im się płacić osobno itd. I nie zawsze pilnują żeby wszystkie dokumenty updatować, bo „może jutro”. Jak wyrabiałam paszport to przede mną stała na przykład pani, która była w dupie, bo przy okienku się dowiedziała, że mimo se ID ma aktualne to jego numer jest nieważny, bo wyszła za mąż i zmieniła nazwisko a pierwsza litera nazwiska jest pierwszą literą tego numeru. O ile to takie odnowienie ślubów jak na filmach to jest dla mnie jakaś zbednabzdurkanale co kto lubi, o tyle taki remanent rodzinnych spraw przy okazji odnawiania licencji małżeńskiej za jednym zamachem i przy jednej opłacie pewnie niejednej osobie by się przydał. Z tym że ja tu nie pisze projektu ustawy tylko sobie luźno rozmyślam.

[vivi86]

Ciekawe czy zniknie zobowiązanie pt dzieci z tymczasowego małżeństwa.

[muszebosieudusze]

Nie, dlaczego? Przy rozwodach nie znika.

[vivi86]

Tzn, że to ciach, reset i zaczynam od nowa jak gdyby nigdy nic to i tak by była fikcja.

[vivi86]

Idźmy za ciosem. Życie na próbę, życie do poprawki, przeżyjmy to jeszcze raz
Dzieci też na próbę?

[kropkacom]

Koniecznie.

[kropkacom]

I to jest sarkazm.

[nellamari]

Formalnego odnawiania bym nie chciała, nie lubię takich cyrków., nieformalnie małżeństwa się odnawiają przy każdej trudnej próbie losu / nowym, dużym projekcie życiowym.

Ja jestem z frakcji idealistycznej, dla mnie małżeństwo jest na całe życie, a jak pierdyknie, a ja już dzieciata, to z wrodzonego lenistwa już by mi się nie chciało zaczynać od zera.

[asfiksja]

Totalna bzdura, która wynika chyba z niezrozumienia konsekwencji takiego kontraktu, który wygasa po upływie określonego czasu. Nie, małżeństwo musi być kontraktem na czas nieokreślony, po prostu skutki ludzkie, społeczne, majątkowe przegapienia terminu i przypadkowego wygaśnięcia umowy byłyby zbyt poważne i zupełnie niepotrzebne. A konieczność pilnowania kolejnego terminu odnowienia kontraktu co jakiś czas też byłaby upierdliwa i stresująca.
W porównaniu z tym rozwód to bajecznie miła i prosta w obsłudze instytucja.

[marzeka11]

W przyszłym roku będę miała 35-lecie małżeństwa 🙂 tzw odnowienie przysięgi mieliśmy na nasze 25-lecie. Dobrze mi w małżeństwie, oprócz miłości zwyczajnie także lubię mojego męża. Sprawdziliśmy się wobec siebie w tzw.trudnych doświadczeniach. No i teraz gdy mamy dorosłe dzieci, żyje nam się bardzo wygodnie 🙂

[vivi86]

This.

[misiamama]

W przyszłym roku 25 rocznica małżeństwa. Pomysł odnawiania wydaje mi się z deka dziwny i całkiem niepraktyczny. Odformalizowanie rozwodu natomiast wymagałoby równoczesnego odformalizowania samej instytucji małżeństwa. Zamiast tego, wolałabym wprowadzenie związku partnerskiego. Związek partnerski powinien mieć charakter czysto prawny, bez szopki przy zawieraniu i z prostą procedurą rozwiązania.

[asia_i_p]

Całkiem fajny pomysł. Odciążający sądy ze spraw rozwodowych, ułatwiający decyzję w przypadku problemów. Ja z mężem na pewno bym odnowiła, pytanie czy on ze mną?

Natomiast pewnie to nie przejdzie z prostego powodu, że państwu zależy na trwałości małżeństwa i to bynajmniej nie ze szlachetnych pobudek. Po prostu lepiej się organizuje opiekę społeczną, kiedy jak najwięcej obywateli ma przypisanego dożywotniego opiekuna, który się nie wykręci.

[vivi86]

Odciążający sądy ze spraw rozwodowych, ułatwiający decyzję w przypadku problemów.

Ja umowa wygaśnie to i rozwodu, IE będzie, ale czy nie będzie problemów? To argument na zasadzie nie bierzmy ślubu bo nie będzie rozwodu i darcia kotów przy jego okazji. I serio każdy ex konkubinat tak sielankowo się rozstaje bez zgrzytów ws majątku i dzieci? Z życia wiem, że nie. A jak nie można zastosować przepisów małżeńskich to dopiero są jazdy z podziałem .

[panna.nasturcja]

Jedno nie (półtora roku), drugie tak (zbliżamy się do 30 lat razem). Więc na dwoje babka wróżyła
Nie widzę potrzeby czegoś takiego, nikt nie zabrania żyć razem przed ślubem lub po prostu beż ślubu.

[arthwen]

Nie bardzo do mnie przemawia, bo co jeśli wcześniej przestanie pasować obu stronom? Masz czekać do terminu określonego umową? A jeśli rozwody istnieją normalnie, to jaki sens w określaniu czasu?

(W tym roku nam stuknęła 18 rocznica ślubu, więc nie wiem czy to wystarczające na "próbę czasu")

[muszebosieudusze]

Nie, dlaczego? Tak jak masz jakieś dokumenty typu paszport czy prawo jazdy ważne na 10 lat, ale to nie znaczy, ze masz w tym czasie obowiązkowo jeździć ani że nie możesz w międzyczasie unieważnić i wyrobić nowego.

[arthwen]

Ale małżeństwo to nie jest prawo jazdy.

[muszebosieudusze]

Co Ty nie powiesz

[tanebo001]

A co z dziećmi? Rozumiem że alimentów nie trzeba płacić...

[ewka.n]

Małżeństwo zawierane na 7 lat (kryzys w wielu związkach po 7-8 latach skutkujący rozpadem). W ostatnim miesiącu 7 roku małżeństwa każdy z małżonków ma kliknąć w epuap, mobywatel itp., że chce przedłużyć na kolejne 7 lat. Jak któreś nie kliknie - wolność. Ależ wygoda!

Kanał zapasowy: list polecony do urzędu z jednozdaniowym oświadczeniem:
"Ja imię nazwisko PESEL chcę przedłużyć małżeństwo z imię nazwisko PESEL." Decyduje data stempla pocztowego.

Ad. 2 to już wyobrażam sobie rozmowy małżeńskie po 7 latach:

- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę żonki? List? Wrzuciłem, żonko miła!
- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie!
- Jak żoncię kocham, proszę żonci, że nie kłamię!
- Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę żonci!
- Urząd czeka na ten list, więc daj mi słowo.
- No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:

List był do urzędu stanu cywilnego,
A skrzynka była koloru czerwonego,
A koperta...no, taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka... i powóz...
I krowę prowadzili... i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...

[memphis90]

Jako dobra żonka niczego nie zlecam misiaczkowi, bo przecież zapomni, zle wyśle, zapomni loginu - ma kliknięte na swoim epuapie „thousand times yes” zanim jeszcze zdąży sam o tym pomyśleć…

[ponis1990]

Bardzo fajne ;p

[cegehana]

Życie pisze swoje scenariusze niezależnie od tego co ematka na to. Ten układ ma dokładnie tę samą wadę co tradycyjne małżeństwo "na zawsze": nie przewiduje wszystkiego co może przynieść życie.

[longina84]

Nie mylmy małżeństw ze związkami partnerskimi, wprowadźmy po prostu te drugie dla osób, które nie godzą się ze wszystkimi warunkami umowy cywilno-prawnej, jaką jest małżeństwo. Nie mam pojęcia, dlaczego będąc szczęśliwą, miałabym biegać po urzędach i to potwierdzać, pamiętać o kolejnych terminach - przeciążenie kolejnego urzędu sprawami, bo i tak większość rozwodów to ustalanie opieki i podział majątku. Rozwiązanie małżeństwa to nie jest tylko - znudziłeś mi się. Małżeństwo to nie tylko związek, to skomplikowany status prawny. Sprytny, bo sama wiem, że gdyby chcieć załatwić większość jego zasad aktami notarialnymi... Oesu, kupa kasy, kupa czasu, kupa problemów, a skuteczność prawna znacznie mniej pewna.

[novembre]

Od zawsze to postuluję!

[ritual2019]

Malzenstwo jest na czas okreslony, na szczescie nie trzeba tkwic w nim till death do us part. Nie trzeba tez w ogole brac slubu, sa kraje w ktorych nie ma to wplywu na dziedziczenie itp.

[stokrotka00000]

A to ciekawe,w których krajach małżonkowie nie dziedziczą po sobie?

[ritual2019]

stokrotka00000 napisała:

> A to ciekawe,w których krajach małżonkowie nie dziedziczą po sobie?

??? Czy ja cos takiego napisalam?

[figa_z_makiem99]

Po co? Brałam ślub cywilny, nie lubię cyrku. Jak ma się rozpaść to się rozpadnie. Im większy publiczny show, tym większy syf pod spodem wg mnie i huczny rozwód wkrótce. Miłość nie lubi teatrzyku dla postronnych.

[vivi86]

Myślę, że huczny rozwód jest z powodów innych niż huczny ślub. Zdrada, słynna niezgodność charakterów, przemoc itp. Serio nie spotkałam się z rozwodem z powodu hucznego wesela. Kochanie składam pozew bo było u nas 200 gości
I mówię to jako osoba, która miała przyjęcie. Nie wesele.

[shmu]

Jak na razie tak, ale myślę, że mniej byśmy się brali za pewnik, czy więcej doceniali, jakby taka procedura była obowiązkowa. Więcej by się o tym myślało. Przy dwójce małych dzieci małżeństwo schodzi na drugi plan niestety, jak wiele różnych innych rzeczy, szczególnie jak się nie ma wioski do pomocy

[chococaffe]

A dlaczego musi być na określony a nie na dowolny?