Nastoletnie dziewczynki SP- kłótnie,dramy

[panirobak82]

Emamy napiszcie mi proszę z doświadczenia szkół Waszych dzieci.
Czy dziewczynki w wieku 12-14 (starsze klasy szkoły podstawowej) zawsze są takie wredne złośliwe, mają dramaty. Jedna nie lubi drugiej namawia do tego samego inne itp. później zmiana frontu itp.
U nas w szkole takich zachowań jest dużo, ja sobie tego ze swojej szkoły jie przypominam.
Jak wspierać dziecko w momencie, kiedy jest „olana” przez kolezanki a dla niej to bardzo duzy dramat.Dziękuję

[ursgmo]

W szkole u córki jest tak samo . Wychowawca gdzieś tak od stycznia bardzo na dziewczyny narzeka, że złośliwe, a wręcz wredne, knujące, kłótliwe. Moja córka nie ma bliskiej koleżanki w swojej klasie. Jest bardzo spokojna i grzeczna. Nie daje się sprowokować ani wciągać w gierki. Nie pomogę w kwestii olania, bo moja ma jak to się mówi „wywalone”. W klasie robi swoje i na przerwie idzie do swojej grupki podobnie jak ona spokojnych.

[ga-ti]

No niestety. Kiedyś pewnie nie było lepiej, tylko nie było internetu i dziewczyny plotkowały w wąskim gronie, cała szkoła nie wiedziała o ich knuciach oraz szybciej zapominano o sytuacjach.

Nie mam pomysłu, co robić, znaczy może jakieś mam, ale nieetyczne, niewykonalne. Moja córka w tym wieku miała swoje grono dziewczyn i z nimi się trzymała. I tak było u nich w klasie, że się dziewczyny trzymały grupkami i jedne drugim nie wchodziły w paradę, więc było całkiem dobrze.

[demodee]

> Jak wspierać dziecko w momencie, kiedy jest „olana” przez kolezanki a dla niej to bardzo duzy dramat.

Znaleźć jej inne grono rówieśnicze, poza szkołą (kurs językowy, zajęcia sportowe albo kurs malowania, gotowania czy szycia).

[panirobak82]

Teraz ósma klasa, czasu na takie atrakcje brakuje po lekcjach matma, polski, angielski

[memphis90]

Chcesz zajechać dzieciaka na smierć…? Szkoła, po lekcjach ciąg dalszy szkoły, zero relaksu i czasu na hobby?

[szczera.wiera]

Chyba NA lekcjach polski i matna. Jeśli dziecko w 8 klasie nie jest w stanie przygotować się do liceum, to po co je tam pchać???

[la_mujer75]

Kuźwa, to juz było. Milion razy wałkowane.
Wsadź sobie te uwagi w dudę.

[cegehana]

Jest to normalne (częste), ale niepożądane i wymaga pracy. Niektóre dzieciaki z tego wyrastają same innym się to niestety utrwala (i mamy wrednych doroslych). Żeby pomóc dziecku "olanemu" nalezy wzmacniać jego poczucie własnej wartości, pokazywać mu że jest dla świata wiele warte (w skrajnej sytuacji moze to oznaczać konieczność zmiany szkoły, w mniej skrajnej np. zapisanie na zajęcia gdzie dziecko sobie zapozna grupę rówieśnicza). W rozmowach zwracać uwagę na to, ile osób ją lubi, ceni, komu dzisiaj pomogła, kto jej okazał przyjaźń (być moze takich osób jest dużo, tylko umysł skupia się na tych niemiłych osobach, bo budzą silniejsze emocje). Nazywać uczciwie zachowania np. "złośliwość", "intrygowanie" - żadnego "wina leży po obu stronach".

[volta2]

No stety, ale się zdarza i to raczej częściej niż rzadziej. Ekstremalnie, to mieliśmy sytuację w której dwie przyjaciółki od przedszkola rozbiła nowa franca do tego stopnia, że jedna zdecydowała się odejść ze szkoły. Na szczęście klasa się kapela, co jest grane i nikt już się nie pozwolił do siebie jej zbliżyć. Na 8 klasę zdecydowała się też odejść. Klasa po jej odejściu bardzo się zgrała, wszystko było widać jak na dłoni, kto mieszał w klasie. Syn powiedział, że kiedyś o niej usłyszymy, jeśli nie zmieni nazwiska. Mała psychopatka...

[berdebul]

Co robi wychowawca i szkoła, czy w ogóle wiedzą co się dzieje?

Wzmacniać pewność siebie i tłumaczyć, ze lepiej być samemu niż w złym towarzystwie. Za chwile zmieni szkołę i zmijek więcej nie zobaczy. Tak było w moim przypadku, na szczęście podstawówka była tylko 6-klasowa.

[panirobak82]

Wychowawca wie, nic nie robi. On wie, że dzieci trudne i sam mówi im, że nie moze się doczekac az oni ze szkoly wyjda.

[berdebul]

To go zmotywuj ciepłym pismem do dyrekcji, kuratorium i organu prowadzącego. Palenie na terenie szkoły i zlamywanie rąk przez nauczyciela to po prostu patologia.

[runny.babbit]

Zawsze mnie ciekawi co faktycznie może zrobić wychowawca. Rodzic nie daje sobie rady z jedną pociechą, a nauczyciel ma ich dwudziestkę i ma "coś" zrobić. Na pogadanki, że dręczenie jest złe, to trochę już za późno. Wyrzucić że szkoły nie można, a oceny patola ma w nosie. E-papierosy to w ogóle walka z wiatrakami, bo całej szkoły nauczycielami nie obstawisz, rewizja nie wchodzi w grę, podobnie jak monitoring.

[alex_vause35]

Niestety, teraz i dzieci z porządnych domów potrafią zachowywać się jak patola.
Jeśli ktoś chce zdawać do LO, to brak czerwonego paska i chyba 7 punktów w rekrutacji (z powodu obniżonego zachowania) może być skutecznym motywatorem do przyhamowania.

[panirobak82]

Te „milusie” maja oceny w odwłoku albo prywatne LO jest grane albo fryzjerstwo. Same mowia, ze maja „wywalone”

[alex_vause35]

To tym bardziej może dałoby coś się zmienić, taka klasa to i nie da się uczyć.

[runny.babbit]

Zmień szkołę i nie oglądajcie się na nic. Tu już nic nie ugracie, a gorzej nie będzie.

[berdebul]

Działać jak w przypadku podejrzenia demoralizacji. Z udziałem sądu rodzinnego włącznie. Na początek może być wrzodem na 🍑 rodziców, którzy może wezmą się za wychowanie bombelków.

[runny.babbit]

Ech, teoretycznie nasz rację, a w praktyce rozwiązanie problemu nawet z uczniami naprawdę bardzo dysfunkcyjnymi jest tak długotrwałe i żmudne, że córka watkodajki zdąży już szkołę skończyć. Bo trzeba postępować zgodnie z procedurami, a te są długie, sądy są zawalone, a jak jeszcze do tego patolki mają rodziców, którzy staną za nimi murem, to wszystko będzie się jeszcze bardziej przeciągać.

[berdebul]

Imho problemem jest niekorzystanie z procedur, tylko przymykanie oczu i robienie niczego.

[runny.babbit]

To też. Ale akurat w naszej rejonowej mieliśmy przykład jak wolno to idzie nawet gdy szkoła chce działać. W momencie gdy potrzebny jest sąd, poradnia etc. sprawy dramatycznie zwalniają, a przecież dziubdzius do szkoły musi chodzić... Brakuje jakichś rozwiązań na cito.

[berdebul]

Nie musi iść szybko, chodzi o to ze odpuszczanie = przyzwolenie, za chwile ta żmija będzie uprzykrzać komuś zycie w pracy, będzie czyjąś sąsiadką, gdzieś będzie robić zakupy itd. W interesie społeczeństwa jest socjalizować takie bombelki, żeby nie wyrastały na odpady atomowe.

[bi_scotti]

runny.babbit napisał(a):

> Zawsze mnie ciekawi co faktycznie może zrobić wychowawca.

Sporo. Podobnie jak z doroslymi mozna pracowac nad tym zeby ludzie (mali czy duzi) mogli cooperate jako team (przecez nie musza sie kochac, wystarczy ze beda wobec siebie civil); z dziecmi definitely mozna & nalezy pracowac nad ich social skills, czasem leadership skills, team building etc. Jesli ktos jest by name "wychowawca" to do niego nalezy taka obserwacja dzeciakow, ktore ma "wychowywac" zeby dobrac odpowiednie srodki by pozyskac/byc na drodze do pozyskania oczekiwanych results. Wiadomo, poprawa sytuacji nie nastapi z dnia na dzien ale przy zalozeniu, ze "i tak nic sie nie da zrobic wiec tylko czekam az te dzeci graduate" trudno mowic o jakimkolwiek "wychowywaniu". Life.

[runny.babbit]

Z dziećmi pracować można i trzeba. Ale z nastolatkami to już za późno, tu można jedynie korygować zachowanie, a do tego szkoła musi mieć narzędzia. A nie ma ich za wiele.
Poza tym w polskich warunkach obecna ósma klasa dostala nowego wychowawcę w czwartej klasie. Pół roku później te dzieci zniknęły ze szkoły, by na dobre wrócić po roku! Kolejne pół roku spędziły w warunkach ciągłych kwarantann, nauczyciele musieli nadrabiać materiał jednocześnie próbując ogarnąć lawinę problemów ze zdrowiem psychicznym uczniów po lockdownie. O jakiej pracy wychowawczej możemy mówić w tym wypadku?

[bi_scotti]

No jesli sie nie da, to sie nie da - honestly, jak zawsze wszystko jst wylacznie kwestia attitude. Life.

[mamamisi2005]

runny.babbit napisał(a):

> Zawsze mnie ciekawi co faktycznie może zrobić wychowawca.
Mnie też to ciekawi. Większość rzecz jasna jest bezradna. Niemniej, niestety krótko, moje dziecko miało taką wychowawczynię, która potrafiła klasę ogarnąć, a przysłowiowe pożary gasiła na etapie iskry. Naprawdę nie wiem, jak to robiła, pewnie m.in. na tym polega warsztat pedagogiczny. Pani wcześniej była też metodykiem.
Symptomatyczne, że na zebraniach rodziców o dzieciach zawsze miała coś dobrego do powiedzenia, a wszystkie problemy omawiane były merytorycznie, a nie na zasadzie wyrzutu, jakie te dzieci nie są.

[ophelia78]

Jest tak
W tej kwestii obecnie dużo trudnienie jest mieć córkę niż syna.

Za naszych czasów dziewczyny to zazwyczaj były te grzeczne, co nie broniły i dobrze się uczyły. A chłopaki lobuzowali, bili sie, mowili brzudkie slowa i popalali w krzakach.
W kwestii chłopaków niewiele się zmieniło... dalej w momencie konfliktu albo dadzą sobie po ryju albo się omijają. A dziewczynki obmawiają, wyzlosliwiaja się i podkładają takie swienie ze głowa mała.

To oczywiście uogólnienie ale tak to z grubsza wygląda.

Moja przyjaciółka jest pedagogiem szkolnym w sp i mówi wlasnie ze chłopakami to prosta sprawa jest. Ale z dziewczynami dramat.

[panirobak82]

Dziękuję Wam bardzo, nie mam z kim o tym porozmawiać. Moje koleżanki mają synów i i nich takich problemów faktycznie nie ma.
Dzisiaj rozmawiałam z córką i przypomniałam jej, że w środę jadą na wycieczkę (na którą się bardzo cieszyła) i widziałam, że zaszkliły jej się oczy. Na pytanie dlaczego odparła, że tak się wszystko pozmieniało, że teraz nie będzie miała z kim siedzieć w autokarze a później będzie „chodzić” sama. Ja bardzo odbieram jej emocje i czuję się okropnie. Głowa mnie z tego stresu boli, czuję jej ból dosłownie. Została „odrzucona” ponieważ nie pali z nimi elektrycznych papierosów na przerwach

[berdebul]

Dżihad w szkole. Niech się wezmą za pilnowanie uczniów bo palenie na terenie szkoły podstawowej to kosmos.

[runny.babbit]

berdebul napisała:

> Dżihad w szkole. Niech się wezmą za pilnowanie uczniów bo palenie na terenie sz
> koły podstawowej to kosmos.
Niestety to norma.

[trampki-w-kwiatki]

O, masakra. Współczuję córce, naprawdę współczuję.

[alewcale]

Te papierosy powinny być pod kontrolą, bo bez kontroli grożą samozapłonem i np. w trakcie wf, gdy papieros jest w plecaku może pójść z dymem pół szatni.

[runny.babbit]

Przede wszystkim powinny być wycofane ze sprzedaży albo ich sprzedaż bardziej uregulowana, bo tak jak mieliśmy już odwrót od palenia, to dzięki atrakcyjności e-papierosow coraz młodsi wchodzą w nałóg. Bo łatwo to kupić, ładnie pachnie i wygląda.

[alex_vause35]

Czyli takie patoklimaty (rodzice mogą być wykształceni i kasiaści, ale palące g...niary z podstawówki to jak najbardziej patologia). Rosną małe wredne ganguski, które się dobrały. Może jednak jest szansa gdzieś się przenieść? Niby tylko 1 rok, ale kluczowy, kiedy dziecko powinno mieć spokój do nauki i opuścić dany etap edukacji z fajnymi wspomnieniami.

[ekstereso]

Alex przyhamuj może. Dziecko mojej koleżanki kl8 zostało w szkole złapane na paleniu. rodzina fajna mala też. Matka głowę posuszyla, pani pedagog też, no nie leć tak z tym potępieniem

[nick_z_desperacji]

Alex lubi potępiać. Nastolatki wg niej są albo idealne i zupełnie niekłopotliwe, albo kończą w rynsztoku. Nie ma miejsca na błędy.

[alex_vause35]

Palić pewnie każdy z nas próbował jako nastolatek. Ale towarzystwo, które wyklucza w podstawówce, bo się z nimi nie pali i nie spędza razem w ten sposób czasu, słabe jest bardzo.

[ekstereso]

Ja akurat nigdy ani szluga ( mam uczulenie i ból gardła jak usiądę koło KURTKI palacza). Ale 1. Młodzi ( i starzy) robią głupie rzeczy co ich nie skreśla 2. Dziewczynka jest słusznie rozżalona, ale z zewnątrz nie wiadomo co tam się kotłuje, polaryzując tylko słuchasz dziecko albo w " rynsztok" albo w samotność.

[ekstereso]

Spychasz*

[alex_vause35]

No ale ta dziewczynka właśnie nie chce z takim towarzystwem się zadawać... A tu cała klika powstała, i to skupiona wokół nie najlepszych wzorców zachowań. Nie wierzę, że nawet obecnie wszystkie dziewczynki w wieku dojrzewania są właśnie takie, jak ta gromadka, prawdopodobnie po prostu słabe towarzystwo się trafiło w klasie. Uczyć się też nie chcą, o czym autorka pisze - ja np. pamiętam, jak wyglądały lekcje, kiedy ok. 70% klasy wybierało się do zawodówki, chyba całą tę 8 klasę lepiej by było w domu przesiedzieć i samej się przygotować, w dodatku z dala od chamstwa co niektórych.
Późniejsze towarzystwo w dobrym liceum to było jak niebo a ziemia, i wcale nie chodzi o to, że wszystkie takie święte były.

[ekstereso]

Z mojej klasy 4 osoby poszły do liceum, było nas 18. Mimo to dobrze czułam się w klasie,a nawet bardzo dobrze. Chodzi mi o brak szufladkowania. Ale tej dziedzinie trzeba pomóc, to jasne, natomiast nie dyskredytując tamte, bo jak wyrobu sobie postawę zero jedynkową to trudno jej będzie.

[alex_vause35]

No dobrze, a nie byłabyś zmartwiona, gdyby dziecko z podstawówki dla odmiany świetnie się odnajdywało w towarzystwie palącym i nie aspirującym specjalnie do dalszej nauki?
Bo to chyba jeszcze większy powód do niepokoju, niż że tego typu kiepska grupa go nie akceptuje (można zawsze chociaż spróbować przenieść do klasy/szkoły o wyższym poziomie, będzie z tego korzyść i dla samych egzaminów).

[alex_vause35]

No i wreszcie, uwierz, że także selekcjonując znajomych można spokojnie znaleźć grupę o podobnym podejściu, zainteresowaniach i zasadach, a nie musisz zadawać się z ludźmi, którzy wywołują w Tobie dyskomfort. Ja odetchnęłam z ulgą, kiedy poszłam do liceum i okazało się, że większość klasy to ludzie na poziomie, a nie mniejszość, jak to było wcześniej.

[ekstereso]

Jeśli piszesz do mnie bo nie widzę drzewka, ja zajęci dyskomfortu w podstawówce nie czułam. Może koledzy się źle uczyli a nawet u mojej przyjaciółki rodzice przeklinali ( u mnie nigdy), ale czułam się tam dobrze, lubili mnie i ja ich, pomimo zonka. Ważne, że wszystko co mi nie pasowało do obrazu świata, omawiałam w domu.Rodzice mi tłumaczyli że świat jest różny i że nie mogę wysnuwać szybkich wniosków i mam szukać tego co łączy a nie dzieli. Inaczej w szkole naprawdę źle bym się czula a tak mogę śmiało powiedzieć że uwielbiałam szkołę. No ok to nie rada na wszystko, piszę o swoich doświadczeniach.

[ekstereso]

Nie wiem co martwiłoby mnie bardziej, obie sytuację by nie bardzo niepokoiły. Dziecko odrzucone też i używki w podstawówce to też jednak kosmos.

[alex_vause35]

Tu masz rację.

[panirobak82]

Wiem, że w zeszłym roku w szkole były też narkotyki.

[alex_vause35]

Niestety to chyba można powiedzieć o (prawie) każdej szkole.

[ekstereso]

U syna ale to liceum, jest bardzo solidna praca nad tym. Przychodzą często specjaliści od uzależnień i robią warsztaty, i ponoć fajne cokolwiek to znaczy, współpraca z policją (też często bywa) itd. Syn mi opowiadał że swojej strony ( bo ciekawe) a pani nauczycielka bardzo też chwali prowadząca ekipę. Są też dyżury indywidualne, więc toczyć może pójść, niektórym może być łatwiej do szkoły niż do pani uzależnień, po prostu na konsultacjach siedzą.Nie wiem czy coś to daje, bo np dyrekcja mówi o używaniu leków, ja nic takiego nie widzę. , ani w zachowaniu ani w pokoju, więc nie mogę się wypowiedzieć. Ale jest pewne, że praca jest na bieżąco. My rodzice mamy możliwość uczestniczyć i to dość często w warsztatach nt używek a młodzież ma na bieżąco tłuczone. Wiadomo, jak jest problem to niewiele da, ale może pomóc zapobiec u kogoś kto problemu nie ma a rozwinąłby się

[ekstereso]

Ps żeby nie było: do pokoju pod nieobecność nie wchodzę i nie szperam, tylko i wyłącznie jeśli syn zadzwoni i prosi o znalezienie zaświadczenia czy czegoś, więc też nie mam pola obserwacji: prowadziłabym je gdybym się niepokoiła a tak to nie. Mogłabym jednak coś zauważyć w normalnych sytuacjach jak przychodzę do syna, to znaczy przez przypadek.

[memphis90]

O matko, kiedy było to „za moich czasów”…?

Bo ja z mojej podstawówki pamietam i dramy, i regularny bullying w środowisku dziewcząt, uczyły się różnie - lepiej i gorzej, cześć paliła, cześć przeklinała. W żadnym razie dziewczęta nie były zbiorowiskiem potulnych, grzecznych zastrachanych istotek przejętych wylacznie oceną za szlaczki w zeszyciku… Pod koniec podstawówki tak czy inaczej raczej nikogo nie szokowały „brzydkie słowa”, chłopcy nie „łobuzowali” i „nie dawali sobie w ryj”…

Aktualnie w szkole mojego syna rozdzielono chłopców z jednej klasy z powodu jątrzenia. Nowo przybyły już próbował skłócać jednych chłopców przeciwko innym, nastawiać grupę przeciw „wrogom”. Nikt się jednak nie bije, nikt nie „łobuzuje”, nikt „nie daje nikomu w ryj”.

[sol_13]

U nas dawali sobie w ryj, nawet zdarzały się bójki dziewczyn. U syna też się zdarza, że się chłopcy biją (5 klasa, sporo chłopców w klasie).

[memphis90]

Ale tu mowimy o 14- 15 latkach z ósmej klasy… Za moich czasów ani dziewczynki w ósmej klasie nie były „grzeczne”, milutkie dla każdego wokol i zainteresowane tylko ocenami, ani chłopcy nie „lobuzowali” i nie „dawali sobie w ryj”… I w klasach moich dzieci również nie widzę takich zachowan…

[alex_vause35]

Za moich czasów te zainteresowane dobrym liceum ostro pracowały na super oceny, kłótnie, intrygi, wykluczanie były, ale bez tej patusiarskiej otoczki. W tym akurat koledzy kochani celowali.

[nick_z_desperacji]

"ZA moich czasów" bla bla bla....I dziewczynki nie paliły w toaletach, bla bla bla to tylko patologia!

[alex_vause35]

Dziewczynki paliły, ale dopiero w LO . Nawet musiały łazienkę odmalować,, taka czarna była od dymu.
W podstawówce pod koniec wszystko robiło się grupkami, nawet sikało - więc człowiek wiedział, co koleżanki robią na przerwach.
Teraz dziewczynom wcześniej w du... się przewraca, w wieku 14-15 lat uważają się często za prawie dorosłe, a tak naprawdę są po prostu wulgarne.

[nick_z_desperacji]

Wiesz, mi możesz opowiadać, bo ja już nie mam nastu lat i pamiętam jak było, wiem tez jak było u moich rodziców, a nawet babci. Ale takim pitoleniem tracisz wiarygodność w oczach własnego dziecka.

[alex_vause35]

A ty jaką masz wiarygodność w oczach własnego, by chyba żadną?
Uciekł już do Krakowa, czy jeszcze nie?

[bi_scotti]

ophelia78 napisała:

> Za naszych czasów dziewczyny to zazwyczaj były te grzeczne, co nie broniły i do
> brze się uczyły.

Kiedy byly takie czasy??? I was bullied glownie przez dzewczynki, dziewczyny w szaro-burosci PRLu. Sure, one byly grzeczne & dobrze sie uczyly ale podle byly przy tym koncertowo Chlopcy byli przemocowi ale przynajmniej szanowali czlowieka gdy sie udalo ktoregos pokonac na reke Wiecej sie nie czepiali. Dziewczyny byly simply okrutne Life.

[trampki-w-kwiatki]

Do SP chodziłam ćwierć wieku temu a było tak samo. Stado wrednych żmij a te fajne dziewczynki, wrażliwe, nieskupione na swoim wyglądzie były gnębione przez te paskudy. Mi pomogła zmiana szkoły na taką, gdzie zjawisko nie było tak nasilone. Ale w liceum znów to samo, bo trafiłam na takie głupie kozy w swojej klasie. Na szczęście były też fajne osoby.

[wkswks]

Ja choć nie paliłam, chodziłam na tajne fajki za szkole z dwoma koleżankami, które paliły.

[memphis90]

Zapraszać pojedyncze koleżanki do domu po lekcjach, organizować dziewczynkom spotkania, wyjścia, imprezy - na tej bazie tworzyć grupę przyjaciółek.

[obrus_w_paski]

W mojej podstawówce x lat temu tak było. Z perspektywy czasu i dorosłej osoby widzę jak bardzo poyebane były te dziewczyny. Co ciekawe jedna z tych „moich” szkolnych psychopatek jest/ była dość znana walnięta bohaterką ogólnopolskich portali plotkarskich czyli nic się nie zmieniło

Wśród znajomych mających starsze dzieci, jak opowiadają o przypadkach bullingu w szkołach to raczej chodzi waśnie o takie dziewczęce knucie- wg protokołu szkol to jest tez bulling

[tokyocat]

Trudno sprawa. Zapisac dziecko na jakies zajecia zeby znalazla sobie inne kolezanki.

[berdebul]

8 klasa to młyn z milionem godzin, większość dnia i tak spędza w żmijowisku.

[banicazarbuzem]

Ale to nie rozwiąże problemu bo na wycieczce, na przerwach w szkole córka autorki i tak będzie sama.
Moim zdaniem wychowawca albo pedagog szkolny powinien zadziałać.
Wiadomo, że to rodzice (nie) wychowują te dzieci ale szkoła też coś może zrobić.

[panirobak82]

Proponowałam córce takie rozwiązanie ale ona nie chce o tym słyszeć, boi się, że gdy „one” się dowiedzą, że rozmawiałam o tym w szkole będzie jeszcze gorzej.
Teraz dla przykładu są u niej dwie kolezanki spoza szkoły, śmieją się słuchają muzyki, córka jest szczęśliwa. Zmieni się to wieczorem jak dziewczyny pojadą do swoich domów a do kije dotrze, że jutro na 8 godzin idzie do szkoly : (

[runny.babbit]

Na co czekasz, aż będzie miała fobię szkolną takich rozmiarów że nie będzie mogła wyjść z domu? Zabierz ją z tej szkoły skoro nie chcecie interwencji na miejscu.

[waleria_bb]

Tylko można wpaść z deszczu pod rynnę, bo to jest 8 klasa, egzaminy, stres. Trudne warunki już same w sobie, bo dzieciaki się tym przejmują, nakręcają i dodaj do tego jeszcze zmianę szkoły, dostosowanie się do nowych wymagań i poziomu. Za to poważnie myślałabym nad przeniesieniem do innej klasy.

[panirobak82]

Właśnie tego się obawiam, sama adaptacja w nowym miejscu może zająć sporo czasu. Bardzo mnie to stresuje, dzisiaj praktycznie nie zmrużyłam oka, boli mnie głowa. Ta sytuacja mnie psychicznie wykańcza.

[alex_vause35]

A któraś z trochę lepszych, czy tam spokojniejszych klas na miejscu? Nie dałoby się? Albo dołączenie do klasy/szkoły, w której jest już koleżanka?

[jak_zwykle_wszystko_zajete]

Przeczytałam wątek. Każda rada jest o znalezieniu nowych koleżanek. A dlaczego nie radzicie, żeby córka autorki zakumplowala się z chłopakami?

Ja tak przetrwałam końcówkę podstawówki, lata temu, gdy żmijki były takie same, tyle, ze nie miały internetu, żeby ich zachowania było tak mocno widać.

[panirobak82]

Miała fajnego kolegę, wydawał mi się być fajnym miłym chłopcem. Ta dobra strona znajomości skończyła się w momencie, gdy chłopiec zaczął patrzeć na córkę inaczej. Chciał czegoś więcej niż kumplowania a córką nie. Powiedziała mu, że nie szuka chłopaka chciałaby żeby zostali przyjaciółmi. Od tej chwili chłopiec traktuje ją jak powietrze a jak ona do niego napisze i pyta co tam to jej potrafi odpisać „spier.alaj” albo „zab.j się”

[furiatka_wariatka]

No to faktycznie fajny kolega. Warto uświadomić córce, że szkoła zaraz minie, a po latach to ledwo się pamięta jak się kto nazywał. Warto inwestować w znajomości poza klasowe, dzieci z sąsiedztwa itd, chociaż na to już może być za późno. Wg mnie zawsze tak było, a jak ktoś pisze, że on tego nie doświadczył oznacza to tylko, że sam był w tzn śmietance klasowej i innych olewał.
Po prostu córka musi również olać te dziewczyny, pójść do szkoły, nie zwracać na nie uwagi, wrócić do domu i tyle, zająć się sobą. Piszesz, że to ósma klasa, więc pewnie i tak ma co robić po lekcjach, za 8miesiecy będzie z głowy. Jak na wycieczkę nie chce jechać, to niech nie jedzie, po co ja katować ta wycieczka.

[berdebul]

Bullyingu się tak łatwo nie zapomina.
Można olać bycie poza grupą, ale jeżeli jest obgadywana, wyśmiewana i poniżana to olewanie tylko rozzuchwali małe żmije.

[1matka-polka]

panirobak82 napisała:

> a jak ona do niego napisze i pyta co tam to jej potrafi od
> pisać „spier.alaj” albo „zab.j się”


I co, czesto do niego pisze?

[panirobak82]

Już nie pisze, przykro jej, że tak ją potraktował. W szkole nawet nie odpowiada jej na cześć

[trampki-w-kwiatki]

Kumplowanie z kolegą to woda na młyn takich żmij. Miałam kilku przyjaciół w podstawówce i nie dość że wtedy żmije wbijały między żebra kij w postaci śmieszków, że jestem taka "majtki przez głowę" gdy widzę tych chłopców to jeszcze ci chłopcy się w końcu we mnie zakochali i cała idea kumplowania poszła się trzaskać. Jako dziewczynka w tym wieku baaardzo potrzebowałam przyjaźni z inną dziewczynką, bo tylko w obrębie tej samej płci mogłyśmy dzielić się wspólnymi doświadczeniami z okresu dojrzewania, emocjami, bardzo intymnymi sprawami.

[anorektycznazdzira]

cóż, w mojej klasie tak nie było, w kasie córki i owszem, tylko córka miała gwiazdywannabe w tyłku, w klasie syna zobaczyłam, że chłopaki mogą robić to samo tylko dochodzi przemoc fizyczna lub straszenie nią
szkoła i jej reakcje- ż.e.n.a.d.a.

[kandyzowana3x]

Przemoc fizyczna, jest eskalacja przemocy psychicznej.Najczesciej tam gzie dochodzi do przemocy fizycznej , to psychiczna jest juz pociagnieta do ekstrmum.

[mia_mia]

Obawiam się, że nie. „Za moich czasów” były solówki, a następnego dnia albo podbite oko, albo uwaga, albo rodzice w szkole, albo najczęściej nic. Przemoc fizyczna ma namacalne skutki i często kończy się szybko, przemoc psychiczna jest trudniejsza do wychwycenia, może trwać latami i na koniec jest targnięcie się słabszej strony na swoje życie, często niestety udane i „wina” jest po stronie ofiary.

[runny.babbit]

Zgadzam się. Przemoc fizyczną znacznie prościej udowodnić i ukarać sprawcę. Psychiczną dużo trudniej, ponieważ można dręczyć na różne, bardzo czasem subtelne sposoby, tak że wszystkie zachowania są niewinne i dozwolone, a jednak ofiara czuje że jest gnębiona. Najlepiej zapobiegać i tak wychowywać dzieci by czuły empatię do innych. No, ale to ponad siły szkoły i przede wszystkim rodziców.

[kandyzowana3x]

Piszesz tak jakby przemoc fizyczna wykluczala psychiczna, a tak zupelnie nie jest. Prawie zawsze one wspolistnieja. JKuz widze jak kazdy chlopak z checia i poczuciem wyzwania umawia sie na solowki za szkola . Szczegolnie ci slabsi fizycznie introwertycy.

[anorektycznazdzira]

Przemoc fizyczna związana z bullingiem to nie solówka, to raczej szarpanie w szatni, podduszanie w kącie, zabieranie rzeczy.
Nie jest jakimś ukoronowaniem bullingu, jest jego "normalnym" elementem, raz się koledze mówi, że śmierdzi i wygląda jak rzygi, a innym razem popycha się go przechodząc obok. Osoby dręczone są dręczone na oba sposoby.

[princy-mincy]

zdarza się, te nastoletnie dramy są straszne.
moja corka miała w 7-8 klasie bardzo fajna paczkę 6 dziewczyn i nagle jedna zaczęła tak właśnie nakręcać dramy. gadała jednej na druga, szła do tej drugiej i gadała na pierwszą. połapaly się w końcu i z 6 zostało ich w paczce 5.
Moja corka teraz w I klasie LO i mowi, ze na razie woli z chłopakami,bo oni nie kręcą dram. Powoli zaczyna się zaprzyjaźniac też z pozostałymi dziewczynami.

[runny.babbit]

panirobak82 napisała:

> Emamy napiszcie mi proszę z doświadczenia szkół Waszych dzieci.
> Czy dziewczynki w wieku 12-14 (starsze klasy szkoły podstawowej) zawsze są taki
> e wredne złośliwe, mają dramaty.
Nie zawsze. Takie wam się patośrodowisko trafiło, a trudny wiek nie pomaga.

Jedna nie lubi drugiej namawia do tego samego
> inne itp. później zmiana frontu itp.
> U nas w szkole takich zachowań jest dużo, ja sobie tego ze swojej szkoły jie pr
> zypominam.
Miałaś szczęście i tyle.... Ja nawet znam takich intrygantów - mężczyzn ( wiem , wiem niemożliwe, przecież faceci w ogóle nie są wredni, nie knują etc wystarczy wejść w wątki rozwodowe 😁) To jest kwestia przypadku, w jakie towarzystwo się trafi.

> Jak wspierać dziecko w momencie, kiedy jest „olana” przez kolezanki a dla niej
> to bardzo duzy dramat.Dziękuję
Najlepiej byłoby gdyby miała koleżanki z innego środowiska. Takie dręczycielki gdy widzą, że ich działania nie robią większego wrażenia na ofierze, odpuszczają. Możesz też pragmatycznie - pocieszać, że to ostatni rok z nimi, a w nowej szkole powinno być lepiej.

[panirobak82]

Ma koleżanki poza szkołą, głównie te, które odeszły z klasy przez właśnie takie akcie, nie wytrzymały presji. Ma też zupełnie niezwiązane ze szkołą. Niestety odległość robi swoje, żadna nie mieszka w pobliżu.

[runny.babbit]

Skoro koleżanki odeszły do innej szkoły, to może i córka powinna ? Czasami z patologia inaczej nie wygrasz.

[alex_vause35]

Może rozważ również zmianę klasy, szkoły - gdzieś, gdzie są te normalne porządne koleżanki.

[alewcale]

To teraz widzicie, jak mają ukraińskie nastolatki, które takiej swołoczy przeciw sobie mają więcej. Młodsze dzieci to słyszą często na codzień tylko w formie właściwej dla wieku.

[runny.babbit]

alewcale napisała:

> To teraz widzicie, jak mają ukraińskie nastolatki, które takiej swołoczy przeci
> w sobie mają więcej. Młodsze dzieci to słyszą często na codzień tylko w formie
> właściwej dla wieku.
Się nie martw, swolocz ukraińska jak najbardziej też istnieje i ma się świetnie. Dręczenie nie ma narodowości.

[alex_vause35]

U mnie w mieście właśnie 13-letnia Ukrainka skoczyła z 11 piętra, nie przeżyła, od września tego roku w polskiej szkole.

[kochamruskieileniwe]

Myślisz, że do polskiej szkoły trafił sam kwiat ukraińskiej młodzieży??? W tym sami geniusze matematyczni? ( Z innych wątków). Jeśli tak, to jesteś w ogromnym błędzie...

[kornelia_sowa1]

Nastoletniego mam syna, ale obserwacje mam podobne.

Te, które znam (oczywiście nie wszystkie, zaznaczam) z jego klasy/klubu są dużo mniej kulturalne od chłopaków, sporo jest zawistnych, niestabilnych emocjonalnie, fałszywych, chamskich, wrednych.

Syn nieraz mówił, ze współczuje koleżankom przez co przechodzą ze strony niektórych dziewczyn.

[kornelia_sowa1]

Teraz 1 klasa LO i na razie mówi, że klasa bardzo spoko. Niestety podstawówka to zbiór grupy osób z rejonu, sporo patolstwa mentalnego. W ogólniaku jednak mniej tych inteligentych inaczej.

Nawet sytuacja z zeszłego tygodnia. Kóryś rzucił jakiś chamski żarcik - w podstawówce ze trzech półgłówków by już rechotało, tutaj był od razu komentarz: wydaje ci się, ze zabawny jesteś?

[runny.babbit]

Zgadzam się. Zwłaszcza jak ktoś ma SP w niezbyt ciekawej okolicy, nawet zwykła normalna szkoła średnia jest wyzwoleniem. A bardzo dobra objawieniem.

[mia_mia]

Dziewczyny w tym wieku szybciej dojrzewają niż chłopcy, niestety ta burza hormonalna i emocjonalna zanim stan się ustabilizuje bywa przykra dla otoczenia.

[runny.babbit]

A innym nie mija, bo taki mają charakter. Vide wszystkie wątki o mobbing. Dorośli ludzie, teoretycznie dojrzali i z lubością dręczą innych.

[blue_meerkat1]

U nas zaczelo sie juz w wieku 10-11 lat, grupa 4 kolezanek - macila jedna, dominujaca i prowokujaca innych z opinia wedrujaca za nia juz od przedszkola, potem tylko mama plakala ze corka jest przesladowana przez innych bo sama jest przeciez niewinna... Pomoglo - rozmowa ze szkola, rozdzielenie kwartetu na dwojki (dwie klasy bo bylo przetasowanie), cena byla utrata jednej kolezanki ale bylo warto bo dziecko odzylo. Mama sie obrazila ze dziecko znow jest przesladowane...

[kornelia_sowa1]

A tak, tak.

Mój syn ma jedną taką "koleżankę" z klubu.

Z moich obserwacji to już nie wredna nastolatka, to jest zły człowiek po prostu- chamska, wulgarna, kłamie jak z nut , antypatyczna - nie wiem pewnie zazdrości tym innym dziewczynkom urody i talentu.
No, ale płacze na zawołanie i zawsze winni sa inni a ona to ofiara.

Jak dla mnie to jeśli dziecko jest nieakceptowane w szkole, w klubie, na podwórku to raczej rodzice powinni przejrzeć na oczy a nie wierzyć w te bajki o tym, ze wszysycy są źli a dziecko dobre

[blue_meerkat1]

Ciekawa byla opinia kolezanki z ktora corka zmienila klase - byla zaskoczona ze skonczyly sie dramaty i przesladowania..

[mia_mia]

Tragedie i dramaty jak najbardziej realne dla tych dziewczyn, ale całkowicie normalne. Jeśli sobie nie przypominasz własnych to może wyparłaś, bo trudno uwierzyć, że ich nie było, a może problemy dziecka przeżywasz bardziej niż własne. Cudów nie zdziałasz, bo tu w grę wchodzą emocje.

[panirobak82]

Miałam dwie dobre koleżanki w podstawówce, obie były moimi sąsiadkami i trzymałyśmy się zawsze razem. Nie wiem jak pozostale dziewczyny. Co do tego przezywania to mnie pokonuje. Bardzo sie tym stresuje, obecnie nie jes w stanje sie na niczym innym skupic, to chyba nienormalne ech juz sama nie wiem co robic.

[ekstereso]

Też myślę że ten Twój brak dystansu młodej nie pomaga. Zakladam że" nie pokazujesz" ale to i tak się wyczuwa. Przegadaj to z kimś to młoda będzie miala łatwiej

[mia_mia]

Poczekaj na pierwsze miłości, przy nich rozważania kto z kim siądzie i kto z kim pójdzie do łazienki, zaprosi na urodziny, powie sekret to pikuś. Zacznie się walka o chłopaków i to już nie są przelewki

[panirobak82]

Haha, uśmiałam się dzięki : )

[karmello29]

panirobak82 napisała:

> Emamy napiszcie mi proszę z doświadczenia szkół Waszych dzieci.
> Czy dziewczynki w wieku 12-14 (starsze klasy szkoły podstawowej) zawsze są taki
> e wredne złośliwe, mają dramaty. Jedna nie lubi drugiej namawia do tego samego
> inne itp. później zmiana frontu itp.
> U nas w szkole takich zachowań jest dużo, ja sobie tego ze swojej szkoły jie pr
> zypominam.
> Jak wspierać dziecko w momencie, kiedy jest „olana” przez kolezanki a dla niej
> to bardzo duzy dramat.Dziękuję


jakbyś pisała o młodej dosłownie i jej klasie.
jest dokładnie tak samo,no może ciut lepiej teraz-zaczela 4 klase sp (10 lat) i chociaz dramy ,spiny i olewanie sie zdarzaja to i tak ,w porownaniu do 1-3 sie polepszylo a młoda radzi sobie lepiej
w 3 klasie miala sytuacje ze najlepsza kolezanka ja olała i zaczela sie przyjaznic z druga -w klasie byla nieparzysta liczba dziewczynek i moja corka zostala sama.potworzyly sie grupki ,do ktorych nikt nie dopuszczal kogos spoza grupy ,dzieci tworzyly tez relacje poza szkołą i nie czuły zadnej wiezi z kims spoza swojego układu.
moja corka probowala sie wbic,chciala bawic sie w trojke ale byly proby wyautowania jej i to konkretne (background byl mi w sumie znany ,zazdrosc o jej dzialanosc pozaszkolną ,nauke no i jest po prostu bardzo łądna ).
zrobilam konkretny kipisz-wychowawca ,psycholog szkolny,pedagog,rozmowy z rodzicami-nikt tak naprawde nie mial młodej nic do zarzucenia ,miła ,grzeczna,ogarnieta ,normalnie i schludnie ubrana,zadnego powodu.
po prostu tamta dziewczynka chciala miec kolezanke na wylacznosc a los mojej w ogole jej nie interesowal.
zajelo mi to sporo czasu i nerwow ale sytuacja w klasie unormowała sie,dzieci zaczely chetniej wchodzic w relacje miedzy soba.
wspomne tez ze wychowawczyni byla beznadziejna ,nie angazowala sie ,nie zalezalo jej .
moim zdaniem zawsze trzeba dzialac ,dochodzic przyczyny-rozzuchwalone dzieci sa zdolne do wszystkiego.
a corke wspierac ,duzo z nia rozmawiac.

[panirobak82]

Dziekuje

[nick_z_desperacji]

Wsadzę kij w mrowisko pewnie: jak młoda zachowywała się, jak w klasie była moda na szczucie kogoś innego? To istotne, bo jak walka z wrednymi zaczęła się dopiero jak ją wykluczyli, a wykluczanie innych nie przeszkadzało młodej to wytrąca dużo argumentów.

[panirobak82]

Ona właśnie z tych spokojnych, które unikają dram, nie pali nie interesuje się chłopakami. Najelpiej spędza czas z kolezankami wyjscia do kina, na zakupy. Okazało sie, że jest za nudna dla towarzystwa.

[alex_vause35]

Najwyraźniej to towarzystwo jest słabe (z twojego opisu).

[wkswks]

O jeny, to samo jest u mojej 8letniej córki. U syna w 5 klasie też były ciągle dramy i rozmowy wychowawcze wsród dziewczyn. Jedna musiała opuścić szkołę. Ale juz było grubo, bo popchnęła inna dziewczynkę na schodach.

[maja0026]

U mojej córki wychowawca zrobiła bardzo dużo ale nie sama, była współpraca z psychologiem, były spotkania i warsztaty z renomowanymi psychologami z Polski, to już dyrektorką organizowała. Ja uważam że takich spraw nie należy lekceważyć, bo to że dziecko jest silne to może się tylko wydawać, a potem nagle wszyscy zdziwieni że ktoś próbował popełnić samobójstwo. Dziewczynki tna się teraz na potęgę, dzieciak są bardzo słabe psychicznie, emocjonalne, już nie wystarczy nasze wzmocnienie słowem. U córki to była jedna dziewczynka agresywna i wulgarna ale szkola świetnie sobie poradzila- poradziła sobie bo wiedzieli o problemie i to jest clue sprawy

[runny.babbit]

W ilu szkołach masz psychologa... Ludzie, wiadomo, że ogólnie się da. Ale w polskich warunkach, gdzie brakuje w szkołach wszystkiego, od nauczycieli poczynając, to naprawdę nie jest oczywista sprawa. Można miec super podejście, ale bez zaplecza i pomocy wyżej d nie podskoczysz.

[manala]

Zawsze.

[manala]

Zastaanawia mnie skąd w dzieciakach tyle wredoty? Czemu tak chętnie pogrywają na czyichś uczuciach? Może od małego są zbyt w centrum uwagi? Zawsze tylko one, ich potrzeby, ich uczucia. Może trzeba uczyć dzieci empatii? Tłumaczyć?

[nick_z_desperacji]

Jedne są w centrum uwagi, inne są w domu ignorowane, jeszcze inne uczą się tego obserwując rodziców (na nic tłumaczenia, jeśli centrum życia towarzyskiego rodziców to plotki), albo są socjopatami.

[runny.babbit]

Albo odwrotnie, nie umieją w inny sposob być zauważone, w domu nic nie znaczą więc odgrywają się na słabszych, budują swoją pozycję w grupie

[manala]

Też racja.Choć takich dzieci wydaje się być obecnie mniej.

[bene_gesserit]

manala napisała:

> Zastaanawia mnie skąd w dzieciakach tyle wredoty? Czemu tak chętnie pogrywają n
> a czyichś uczuciach? Może od małego są zbyt w centrum uwagi? Zawsze tylko one,
> ich potrzeby, ich uczucia. Może trzeba uczyć dzieci empatii? Tłumaczyć?

Szczęśliwe dzieci, które mają wsparcie i miłość, nie są wredne.

Wredne, umniejszające, podłe dzieciaki nie są kochane albo są kochane głupio. Nie dostają uwagi i troski.

[wkswks]

Podbijam. Najwieksza skłócająca innych gwiazda w klasie córki to trzecia córka ojca kierowcy zawodowego i mamy pielęgniarki.

[kklamra]

Jestem mamą chłopca i nigdy nie miałam tego typu problemów. Jednak na zebraniach ten temat zawsze był poruszany przez mamy dziewczynek. Zawsze była jedna "domina" w grupie, która określała zasady. Z kim rozmawiać, kogo zaprosić czy z kim się zadawać. Chłopaki jak mają problem to się pobiją i za chwilę jest ok a wśród dziewczyn wiadomo jest inaczej.