pani_pelagia78
25.09.23, 11:29
Pytanie do posiadaczek kotów niewychodzących i forumowiczek z wyobraźnią.
Kot niewychodzący, lat 7 i pół, zdrowy, wykastrowany kanapowiec. Okna w domu osiatkowane, drzwi zewnętrzne podwójne z uwagi na kocia właśnie. Kot do tej pory nie podejmujący próby wydostania się z domu.
Przed domem spory ogród, ale tuż za nim droga szybkiego ruchu.
Wracacie do komu i w ogrodzie widzicie... swojego kota (czarno biały, identyfikowalny po proporcjach czerni i bieli w odpowiednich miejsacach), który przygląda się wam, ale nie reaguje na imię. Kot wygląda na zdezorientowanego, dzikiego niemalże, im bliżej wy ... tym dalej kot.
Jest szansa, że to zdecydowanych ruchach w jego kierunku zniknie i tyle go widzieli.
Między waszym wyjściem z domu a powrotem wychodziły jeszcze 3 osoby pojedynczo: mąż i dzieci. Obecnie w domu nie ma nikogo do tak zwanej pomocy.
Zastygacie na chwilę w bezruchu na widok i co? Co dalej?