Dodaj do ulubionych

Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo

26.09.23, 21:42
Wydaje sie na pozarcie i pewnie poczytam sobie a poczytam sad Ale licze na to, ze merytorycznych odpowiedzi bedzie wiecej... Bedzie dlugo.

No wiec chyba wtopilam ze zwiazkiem. Czuje sie strasznie naiwna. Jestesmy razem ponad 3 lata, mamy (mielismy?) zamieszkac oficjalnie razem po nowym roku. W tej chwili mieszkamy to u mnie to u niego, w sumie 7 dni w tygodniu. I to jest "domyslne ustawienie", ze jestesmy razem a czym ten czas wypelniamy, to juz zalezy. Zdarza sie oczywiscie, ze mamy jakies sprawy do zalatwienia itp osobno, ale to pare dni moze na miesiac.

Po pierwsze finansowo. Wylozylam pieniadze na wakacje, bo on mial trudna sytuacje (no mial, sporo niespodziewanych wydatkow). Moglam jechac sama, ale nie chcialam, bo i towarzystwo, i wygodniej i taniej dzielic koszty z nim (teoretycznie, bo ja wykladalam kase, no ale przeciez mial mi oddac). To byl pierwszy wyjazd. Drugi wyjazd zaproponowalam ze mu zafunduje, bo to mnie nosilo wykorzystac ostatni tydzien urlopu, a jego biednego nie stac. On niby protestowal, ale przystal. Sytuacja tymczasem wyglada tak, ze ja mam wieksze dochody, ale on ma wieksze oszczednosci (duuuzo wieksze z tego, co sie orientuje, bo PRZECIEZ OCZYWISCIE szczegolow nie znam). Ale i tak skonczylo sie tym, ze to ja z moich oszczednosci bralam na te wyjazdy, nie on. No nie ma ofiar, jak to sie mowi na tym forum. Chyba?

Umawialismy sie, ze po wakacjach zacznie splacac w ratach. Sierpien minal bez splaty, bo mial taaakie problemy finansowe. Tzn mialby, ale w koncu w praktyce az takich nie mial. Nawet obszedl je, bo sprzedal rzecz X za pewna sume, a kupil rzecz Y za mniej (niewazne co, wazny fakt), wiec nawet po zaplacie kosztow roznych powinna mu zostac jakas nadwyzka.

W koncu zaczelam z nim gadac, ze potrzebuje pieniedzy, bo bede na jesien miala spory wydatek (o czym on wie od ilus miesiecy), i ze byloby dobrze, zeby zaczal splacac. Najpierw sie zgodzil.... po czym zaczelo sie. Biedak nie spi po nocach, bo sie zastanawia, jak mnie splacic. I ze mial taakie koszty ze po prostu nie ma na splate (a powinno mu zostac, bo patrz wyzej, zreszta to bylo w sierpniu, a jest koniec wrzesnia). I ze chyba bedzie musial sprzedac rzecz Y, zeby mnie splacic. (A ta rzecz jest mu do codziennego zycia potrzebna, wiec jedzie po wyrzutach sumienia). Albo wezmie z kasy na jedzenie. W sumie sie zastanawiam, czy on w ogole ma zamiar mnie splacic. Nie, nie mam weksla, ze mu pozyczylam sad

Po drugie nie uwaza za stosowne omawiac ze mna spraw, ktore mnie dotycza. Po prostu oznajmia, ze to i to sie wydarzy, najczesciej w zwiazku z jego rodzina czy znajomymi (znam i lubie niemal wszystkich). Ktos np przyjedzie do niego wtedy i wtedy, co uzgadniane jest poza moimi placami i bez wzgledu na to, czy ja bede wtedy mogla byc czy nie. Najwyzej zostane u siebie przeciez, co mi juz pare razy powiedzial. W sumie mam wrazenie, ze chyba nawet lepiej, jesli mnie nie bedzie? Nie powiem, zebym sie czula mile widziana. Ani zebym czula, ze on chce mnie wprowadzic w swoja rodzine. W tym roku byla kumulacja takich sytuacji. KIedy z nim rozmawialam na ten temat, W KONCU powiedzial, ze postara sie o tym myslec. No, juz sie czuje uspokojona. W innych sytuacjach tez to sie przejawia, on mi mowi, co bedzie i oczekuje chyba, ze ja sie dostosuje. Kiedy okazuje sie, ze mam inna wizje, jestem ta ZLA, co robi zadyme o nic.

Nie wiem, jak on sobie wyobraza dalsze bycie i zamieszkanie razem, bo mi opadlo wszystko. Jak jestesmy sami, bez perspektywy towarzystwa jego rodziny i znajomych, to jest to rany przyloz (a potem krzycz hehe). Dba, nosi, donosi itp. Ale na pustyni czy ksiezycu nie mieszkamy, zawsze bedzie ktos, z kim bedzie sie liczyl bardziej niz ze mna.

Jak wy to widzicie? Jak z tego wybrnac, jest szansa czy walizki za drzwi? Mam ochote zerwac, ale jesli to zrobie teraz, to pewnie tez pozegnam sie z forsa... Czuje sie fatalnie






Obserwuj wątek
    • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:44
      No źle to wygląda.
    • ekstereso Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:48
      Dla mnie jest ważne ile macie lat, ile on ma. Jeśli mniej niż 25 to jest nadzieja, jeśli więcej to szkoda się w to bawić.
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:22
        No wiecej, wiecej sad
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:07
          On był w jakiś związkach wcześniej? Jak to u niego wcześniej wyglądało?

          Ja też miałam zapytać o jego wiek tylko extereso mnie ubiegła.
          Im starszy jest tym bardziej ma jakieś nie halo nawyki, na starokawalerskie wyglądające mi.
          No i jak u niego z zaangażowaniem.
          Dla mnie to on za mało jednak zaangażowany.
          I taki brzydko wygodny, żeby nie powiedzieć wygodnicki.
          W dodatku oszczędza na Tobie.
          Żeby nie powiedzieć wykorzystuje Ciebie finansowo.
          Czy to było jasno powiedziane, że ta kasa na wyjazdy to pożyczka i że ma zwrócić w konkretnym terminie??
          Czy był to jakby podarunek i normalne wspólne życie i wyjazdy, które częścią tej codzienności są.
          Wygląda na to, że jemy bardzo pasuje mieszkanie na dwa domy i nie ma parcia na 1 dom.
          Dzieci? Są, będą, jakieś plany albo decyzja, że nie?
          Facet jest oszczędny lub skąpy i dotyczy to wydatków wspólnych, co niepokojące.
          Jakim cudem Ty masz większe dochody, a on ma większe oszczędności???
          Co to znaczy, że Ty ze swoich oszczędności finansujesz wspólne wyjazdy, a on swoich oszczędności nie tyka?
          Dlaczego w ogóle macie na bieżąco robione oddzielne oszczędności skoro jesteście parą i planujecie życie razem, jeszcze bardziej razem, normalne bycie rodziną.
          Kwestią spotkań towarzysko- rodzinnych, skoro Ty nie czujesz się mile widziana, mimo, że tych ludzi lubisz - też jest dziwna.
          Rozumiem, że każdy związek wygląda inaczej i że ludzie starsi i po przejściach wolą zachować więcej odrębności i oddzielnych tematów i spraw ale Ty wyraźnie masz inne potrzeby, powiedziałabym takie oczywiste.
          Rozumiem, że nie czujesz się samotna czy odsuwana ale facetowi jest dobrze, blamczy do Ciebie o sponsoring, a gdzie są Twoje oczekiwania i potrzeby?
          Sprawa do negocjacji i zmiany lub zastanów się ile jesteś w stanie zaakceptować spraw, które Cię uwierają bez wystawienia walizek. I czy jesteś z nim szczęśliwa.
          To dopiero 3 lata, potem może być gorzej.

          Albo lepiej jeśli on będzie pracował nad sobą, cholera wie.
          Na początku zwykle widzi się same dobre rzeczy chyba? A u Was zanim zamieszkaliście nawet razem takie red flags.
          • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:25
            E tam, starokawalerskie. Manipulant i skąpiec.
          • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:01
            igge napisał:

            > On był w jakiś związkach wcześniej? Jak to u niego wcześniej wyglądało?
            >
            > Ja też miałam zapytać o jego wiek tylko extereso mnie ubiegła.
            > Im starszy jest tym bardziej ma jakieś nie halo nawyki, na starokawalerskie wyg
            > lądające mi.

            Ja jestem 40 ++, partner starszy ode mnie. Ma za soba i malzenstwo i konkubinat. Jak wygladalo - znam tylko jego wersje. W sumie nie powinien miec takich starokawalerskich nawykow, chyba ze sie sparzyl i teraz robi na odwrot.

            > No i jak u niego z zaangażowaniem.
            > Dla mnie to on za mało jednak zaangażowany.
            > I taki brzydko wygodny, żeby nie powiedzieć wygodnicki.
            > W dodatku oszczędza na Tobie.
            > Żeby nie powiedzieć wykorzystuje Ciebie finansowo.
            > Czy to było jasno powiedziane, że ta kasa na wyjazdy to pożyczka i że ma zwróci
            > ć w konkretnym terminie??

            Oczywiscie, z pierwszym wyjazdem bylo postawione jasno, ze pozyczam i ze zwrot w ratach od po wakacjach. Z drugim wtopilam, jestem naiwna a on to wykorzystal.


            > Czy był to jakby podarunek i normalne wspólne życie i wyjazdy, które częścią te
            > j codzienności są.

            Tak. Ten drugi wyjazd tak. Krotsze wyjazdy/wycieczki poza tym sa na jego koszt, dluzsze, drozsze na polowe.

            > Wygląda na to, że jemy bardzo pasuje mieszkanie na dwa domy i nie ma parcia na
            > 1 dom.

            Wlasnie on ma parcie na zamieszkanie razem, ja sie zastanawiam, zwlaszcza po tej akcji. Z tym ze on by raczej chcial pojsc na zywiol, tzn najchetniej zero ustalen przed. A tak sie nie da.


            > Dzieci? Są, będą, jakieś plany albo decyzja, że nie?

            Nie bedzie, z powodu jak wyzej (wiek). Partner ma dorosle dzieci.


            > Facet jest oszczędny lub skąpy i dotyczy to wydatków wspólnych, co niepokojące.
            > Jakim cudem Ty masz większe dochody, a on ma większe oszczędności???

            Zalezy przeciez z czego sa oszczednosci i kiedy powstaly. Nie chce wchodzic w szczegoly.


            > Co to znaczy, że Ty ze swoich oszczędności finansujesz wspólne wyjazdy, a on sw
            > oich oszczędności nie tyka?

            Dobre pytanie. Szczegolowej odpowiedzi nie znam, co pisalam wczesniej. Z tego co wiem, jego sa w calosci "zamrozone".

            > Dlaczego w ogóle macie na bieżąco robione oddzielne oszczędności skoro jesteści
            > e parą i planujecie życie razem, jeszcze bardziej razem, normalne bycie rodziną
            > .
            > Kwestią spotkań towarzysko- rodzinnych, skoro Ty nie czujesz się mile widziana,
            > mimo, że tych ludzi lubisz - też jest dziwna.
            > Rozumiem, że każdy związek wygląda inaczej i że ludzie starsi i po przejściach
            > wolą zachować więcej odrębności i oddzielnych tematów i spraw ale Ty wyraźnie m
            > asz inne potrzeby, powiedziałabym takie oczywiste.

            Najwyrazniej, choc on zachowuje sie tak, i chcialby, zebym zawsze na niego czekala, kiedy juz wroci od swoich spraw.

            > Rozumiem, że nie czujesz się samotna czy odsuwana ale facetowi jest dobrze, bla
            > mczy do Ciebie o sponsoring, a gdzie są Twoje oczekiwania i potrzeby?
            > Sprawa do negocjacji i zmiany lub zastanów się ile jesteś w stanie zaakceptować
            > spraw, które Cię uwierają bez wystawienia walizek. I czy jesteś z nim szczęśli
            > wa.
            > To dopiero 3 lata, potem może być gorzej.
            >
            > Albo lepiej jeśli on będzie pracował nad sobą, cholera wie.
            > Na początku zwykle widzi się same dobre rzeczy chyba? A u Was zanim zamieszkali
            > ście nawet razem takie red flags.

            No coz, dzis zrobilam to, co on robi mi. Oznajmilam, ze w weekend ide na koncert ze znajomymi, bez niego. Bardzo sie oburzyl, ze stawiam go przed faktem i nawet nie zapytalam, czy on by poszedl. Wyjasnilam, ze przeciez tak wyglada komunikacja miedzy nami, wiec nie wiem o co chodzi? wink Albo zalapie, albo nie.
            • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:08
              Z tego co wiem, jego sa w calosci "zamrozone".

              Pewnie na lokacie, i to nawet ma sens. Niech oddaje z bieżących dochodów.
              • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:04
                Albo odłożone jako coś na start lub na odziedziczenie kiedyś tam przez jego dzieci.
                • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 08:53
                  Z dziecmi mozliwe, ze wlasnie tak. Bardziej na dziedziczenie niz start, bo sa mocno dorosle, 30-40 lat.

                  Dotarlo do mnie, ze jednak on nie wszystko ma "zamrozone", do jakiejs czesci ma dostep wlasnie w wypadku sytuacji awaryjnej. Wypadlo mi to z glowy, bo dawno temu o tym wspominal. Ile tego w tej chwili jest nie mam pojecia, mial faktycznie wydatki przed wakacjami.
                  • nowel1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:16
                    Czy Ty nie pisałaś, że za "mniejsze wypady" płaci zazwyczaj on? Czy ja sobie coś dośpiewałam?
                    • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:42
                      Wypady typu wycieczka za miasto czy gdzies w okolice. Pan placi za benzyne (jego samochod), piknik ogarniamy razem. Nie mam z tym problemu.
                      • ritual2019 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:57
                        philippa_p napisał(a):

                        > Wypady typu wycieczka za miasto czy gdzies w okolice. Pan placi za benzyne (jeg
                        > o samochod), piknik ogarniamy razem. Nie mam z tym problemu.

                        To brzmi dobrze. Jednak wieksze wydatki typu wakacje to lepiej jesli kazde z was zaplaci za siebie. Jesli on nie moze zaplacic to wyjedz bez niego. Ja wiem ze w zwiazku to dosc dziwne i wolalabys z nim ale masz dwie opcje albo sponsorujesz albo nie jedziecie razem.
                        • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 10:06
                          Ritual ale czytalas co pisalam wczesniej? Tak wlasnie robilismy do tej pory. Te wakacje byly inne, i wyszlo tak jak wyszlo.
                          Na przyszlosc tak bedzie, sponsorowac nie bede.
                          • ritual2019 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 10:09
                            philippa_p napisał(a):

                            > Ritual ale czytalas co pisalam wczesniej? Tak wlasnie robilismy do tej pory. Te
                            > wakacje byly inne, i wyszlo tak jak wyszlo.
                            > Na przyszlosc tak bedzie, sponsorowac nie bede.

                            To w jakim celu ten watek zalozylas?
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:07
              Może załapie. Jak kilka razy tak zrobisz. Z Twoim komentarzem jak teraz.
              Ja to po prostu najprościej jak się da wyłożyłabym jak krowie na rowie kawę na ławę i tyle razy albo tak prosto, żeby załapał. Nie umiem w dyplomację.
              • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:17

                Swoją drogą mój mąż nie ma i nie miałby nic przeciwko, jak zrobiłabym tak jak Ty z koncertem. Nie byłby oburzony jak Twój partner.
                A przecież mąż, jeśli chodzi o nasz czas wolny mi tego nie robi.
                Nie umówiłbym się z kimś innym na coś, co ja też lubię. Bez zaproponowania mi najpierw.
                Tyle, że u nas nie jest to częste.
                Jak oboje jesteśmy w domu i mamy wolny czas - z reguły spędzamy go razem. Wręcz czasem przyklejeni. Nadmiarowo.
                Chodzę na muzykę poważną, on ze mną czasami. Coraz częściej sama chodzę lub z kimś kto lubi tak jak ja. Mąż mniej lubi. Raczej beze mnie nie wybrałby się.
                • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:19
                  Rodzinne spotkania to przez 30 lat ani razu oddzielnie jeśli mąż nie jest na pracowym wyjeździe. Zresztą samej niezbyt lubię, opuszczam i śluby i wesela jak go nie ma.
                  • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:04
                    Igge, nigdy wczesniej tak nie robilam. Tym koncertem on byl srednio zainteresowany (rozmawialismy wczesniej), poza tym byla mowa o tym, ze znowu ja wyloze pieniadze... do oddania pozniej.

                    No my tez bylismy lekko przyklejeni na codzien, wszedzie razem. Do moich znajomych i krewnych go zabieralam, bo jakby to oczywiste bylo. Dla niego chyba nie jest oczywiste najwyrazniej, zebym ja byla, kiedy jego odwiedzaja (z dosc daleka). Jak mi pasuje, to bede, jak nie - to najwyzej bede u siebie. Dosc niemile postawienie sprawy.
                    • ritual2019 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:53
                      To nad czym sie zastanawiasz? Pan skoro ma dzieci w wieku 30-40 lat to jest 50 plus a nie 40 plus, on ma swoje nawyki, skoro taki jest to tego nie zmienisz. Naciskaj zeby oddal ci pieniadze ktore wylozylas na wakacje a on powiedzial ze odda. Nie podejmuj decyzji o wspolnym zamieszkaniu bo bedzie zle, chyba to widzisz? Z ta rodzina, znajomymi skoro jemu nie zalezy zebys ty tam byla to nie naciskaj bo jak widzisz nic to nie daje. Moze czas na rozluznienie relacji? Mozecie byc w zwiazku ale raczej luznym, on niestety ale chyba nie rokuje na powazniejszy. Jesli bedziecie robic cos wspolnie to ustalcie zasady kto za co placi zeby bylo fair a nie zeby ktores z was czulo sie wykorzystane. Ty masz takie poczucie a to zly znak.
                      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 14:30
                        No tak, niby nie da się zmienić utrwalonych nawyków...

                        Ja bym walczyła ( może z wiatrakamisad), żeby mój partner nie zachowywał się niemiło. Albo tak jak ja tylko osobiście uważam, że niemiło.
                        Skoro philippa uważa za "dość niemiłe postawienie sprawy" partnera podejście do rodzinnych spotkań z jego krewnymi/ znajomymi z daleka - to zamiast ukrywać niezadowolenie i przykrość - na pewno chciałabym na jej miejscu to zmienić i walczyłabym o to.
                        Chyba jej partnerowi zależy by nie robić jej przykrości? No to musi spróbować tak organizować spotkania z tymi lubianymi przez philippę znajomymi/ krewnymi, żeby ona też miała szansę w nich uczestniczyć. Nie ma nie da się.

                        Trudniej, ale nie jest tak, że zmieniać nawyki możesz tylko jak jesteś bardzo młody.
                        Po 3 latach to związek jest na tyle mocny, że możesz autorko tupnąć nogą?!
    • marzeka11 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:48
      A JAK w ogóle z kimś takim wyobrażasz sobie związek na serio?
    • muszebosieudusze Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:49
      Jeśli o forsę chodzi to powinnaś sobie policzyć czy nie więcej cię kosztuje ciągniecie tego związku w oczekiwaniu na zwrot, to już sama wiesz jakie kwoty wchodzą w grę i jak dzielicie koszty życia.
      Jak pan powie ze musi sprzedać coś tam żeby cię spłacić to powiedz, że trudno i nie miej wyrzutów sumienia.
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:45
        muszebosieudusze napisała:

        > Jeśli o forsę chodzi to powinnaś sobie policzyć czy nie więcej cię kosztuje cią
        > gniecie tego związku w oczekiwaniu na zwrot, to już sama wiesz jakie kwoty wcho
        > dzą w grę i jak dzielicie koszty życia.

        Zycie dzielimy po polowie, w sumie on czesciej placi sam.

        > Jak pan powie ze musi sprzedać coś tam żeby cię spłacić to powiedz, że trudno i
        > nie miej wyrzutów sumienia.
        >

        No tak twierdzi, albo sprzedaz albo pieniadze na jedzenie.
        • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:47
          Ile on zarabia?!
          • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:48
            Przepraszam, że tak na chama, ale facet wkurzył mnie manipulacją.
            • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:04
              No wiesz, chyba nie oczekujesz, ze odpowiem wink

              Ale tak, manipuluje - widze to i wkurza mnie to niemozebnie.
              • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 20:27
                A jakoś ogólnie typu "powyżej średniej" da radę czy też nie? Jak nie da, to OK.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:10
        Bo pan manipuluje autorką.
        Liczy na jej dobre serduszko.
        I korzysta na tym.
    • shellyanna Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:50
      Musisz za niego wyjść, odzyskać forsę i się rozwieść.

      A na serio - naprawdę wierzysz ze odda Ci kasę? 😁
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:46
        Nie wiem, okaze sie w praniu. Uwierze jak zobacze.
    • figa_z_makiem99 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:50
      Nie fundowalabym panu wakacji, dla mnie facet kutwa, omijałam takich. Ma ciebie za frajerkę.
    • nowel1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:54
      Chyba desperujesz. Jesteście razem 3 lata, rozumiem że akcja z pieniędzmi zdarzyła się po raz pierwszy. Macie inny stosunek do kasy, więc chyba lepiej byłoby ustalić, nawet tylko we własnej głowie, sztywne zasady dotyczące rozliczeń. Ja bym te pieniądze już wydane przebolała, ale nigdy więcej nie weszłabym w płacenie za wspólne kosztowne wakacje czy inne sprawy, a kwestie rozliczeń codziennych ustaliła z partnerem w szczegółach.
      Druga kwestia, czyli goście - mój M działa podobnie. Ustala ze swoją rodziną czy znajomymi odwiedziny i informuje mnie po fakcie. Niby mogę się nie zgodzić, ale jak tu się nie zgodzić np. na wizytę jego ojca? Nie wiem, dla mnie to jest drobna niedogodność. Rozmawialiśmy o tym, jakoś to powoli docieramy, ale ja po prostu uważam, że związek to obszar koniecznych kompromisów.
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:05
        To nie jest kwestia zgody na wizyte. Ja nie mam nic przeciwko, wrecz przeciwnie w wiekszosci przypadkow. Tylko reaguje, kiedy jest to stawiane w sposob: A przyjedzie wtedy i wtedy, i najlepiej kiedy ty nie mozesz u mnie byc (nie takimi slowami, ale taki sens). Albo: B przyjedzie do mnie wtedy i wtedy, wiec bedziesz latala z wywieszonym jezykiem, zebysmy zdazyli dojechac na czas, bo ja nie moge B powiedziec, zeby przyjechal/a godzine pozniej (samochodem, na kilkudniowy pobyt).

        I na pewno, zadne wykladanie pieniedzy itp nie wchodzi juz w rachube.
        • pade Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 10:20
          philippa_p napisał(a):

          > To nie jest kwestia zgody na wizyte. Ja nie mam nic przeciwko, wrecz przeciwnie
          > w wiekszosci przypadkow. Tylko reaguje, kiedy jest to stawiane w sposob: A prz
          > yjedzie wtedy i wtedy, i najlepiej kiedy ty nie mozesz u mnie byc (nie takimi s
          > lowami, ale taki sens). Albo: B przyjedzie do mnie wtedy i wtedy, wiec bedziesz
          > latala z wywieszonym jezykiem, zebysmy zdazyli dojechac na czas, bo ja nie mog
          > e B powiedziec, zeby przyjechal/a godzine pozniej (samochodem, na kilkudniowy p
          > obyt).
          >
          > I na pewno, zadne wykladanie pieniedzy itp nie wchodzi juz w rachube.
          >
          Kompletnie się z Tobą nie liczy.
          Stawia przed faktem dokonanym i właściwie nie uwzględnia w planach.
          • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 12:38
            pade napisała:
            > >
            > Kompletnie się z Tobą nie liczy.
            > Stawia przed faktem dokonanym i właściwie nie uwzględnia w planach.
            >

            Tzn ja go zmuszalam do liczenia sie, czyli klocilismy sie. W rezultacie jednak jechalismy do niego pozniej np - ale to ja bylam ta ZLA i klotliwa, co ciagle cos wymysla sad
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 14:37
              Nie można mieć ciasta i zjeść ciastka. Albo jesteś ta zła i kłótliwa ( bzdura of course) albo musisz przełykać przykrości, których on wręcz może nie dostrzegać bo dla niego problemu nie ma.
              Złość Twoja oznacza, że przekraczane są jakieś Twoje granice, nic złego w złości nie ma.
              Nie idź w stronę pielęgnowania w sobie cnót niewieścich wink
              • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 18:45
                igge napisał:

                > Nie można mieć ciasta i zjeść ciastka. Albo jesteś ta zła i kłótliwa ( bzdura o
                > f course) albo musisz przełykać przykrości, których on wręcz może nie dostrzega
                > ć bo dla niego problemu nie ma.
                > Złość Twoja oznacza, że przekraczane są jakieś Twoje granice, nic złego w złośc
                > i nie ma.
                > Nie idź w stronę pielęgnowania w sobie cnót niewieścich wink

                Ja to wiem, i nie mam do siebie pretensji, ze czuje zlosc. Raczej zlosci mnie, ze on tak - raz za razem - tlumaczy.
            • pade Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 17:21
              philippa_p napisał(a):

              > pade napisała:
              > > >
              > > Kompletnie się z Tobą nie liczy.
              > > Stawia przed faktem dokonanym i właściwie nie uwzględnia w planach.
              > >
              >
              > Tzn ja go zmuszalam do liczenia sie, czyli klocilismy sie. W rezultacie jednak
              > jechalismy do niego pozniej np - ale to ja bylam ta ZLA i klotliwa, co ciagle c
              > os wymysla sad
              To też jest manipulacja. On nie bierze odpowiedzialności za to, co robi. Zwala winę na Ciebie, że psujesz nastrój, zamiast wziąć pod uwagę Twoje słowa. Czas bardzo stanowczo stawiać granice.
              • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 18:58
                pade napisała:


                > To też jest manipulacja. On nie bierze odpowiedzialności za to, co robi. Zwala
                > winę na Ciebie, że psujesz nastrój, zamiast wziąć pod uwagę Twoje słowa. Czas b
                > ardzo stanowczo stawiać granice.
                >
                No jest manipulacja. I mysle, ze on wie co robi, bo glupi przeciez nie jest.
                Troche sie zastanawiam, co w praktyce znaczy stawiac granice, bo ja poruszam sie troche miedzy dwoma biegunami: albo mowie, co mi nie pasuje (moje slowa on ewidentnie lekcewazy), albo chce zrywac (a moze byloby to najlepsze rozwiazanie, tylko ta kasa).
                • turbinkamalinka Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 19:36
                  No ale skoro lekceważy to znaczy że ma cię w odwłoku. On chce zrywać?
                  Kasa? ja bym go trochę z tym pomęczyła? Wymyśliłabym boł brzucha i że niby muszę się zapisać prywatnie do dobrego ginekologa. USG, cytologia, może badanie hormonów, przecież to parę groszy kosztuje. Chorobę cioci Krysi "no ale wiesz kotek, ciocia zawsze była dla mnie jak matka i nie mogę jej nie pomóc". I nie chodzi mi o to aby on tobie dołożył kasy ale żeby zobaczył że ty też możesz mieć wydatki których nie uwzględniasz.
                • figa_z_makiem99 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 19:40
                  Dajesz facetowi sygnały, że może na tobie żerować, skoro chcesz zrywać i nie zrywasz, on lekceważy twoje słowa. Toksyczna relacja, najwyraźniej aż tak go potrzebujesz, że zapłaciłaś mu za wakacje, on też jest na twoje zawołanie, to uzależnia a potem będzie odbierał sobie zapłatę, jak na przykład darmowe wakacje. I wie, że w końcu dasz spokój, nie jesteś konsekwentna.
                • pade Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 22:33
                  Stawianie granic w skrócie:
                  - mówisz o faktach, co konkretnie zrobił i co Ci w tym nie odpowiada
                  - następnie podkreślasz, że tego nie chcesz, nie zgadzasz się
                  - mówisz co Ci to robi
                  - I zapowiadasz co się stanie jeśli to zrobi po raz kolejny
                  I teraz, Twoje zrywanie to pewnie bezsilność i bezradność. Wiesz co Ci nie pasuje, ale nie wiesz co zrobić, żeby to się nie powtarzało. Niestety, krzyk rozpaczy to żaden konkret. Lepiej zapowiedzieć coś, co do czego jesteś przekonana i spokojnie możesz to zrobić. Co do tych spotkań rodzinnych to nazwij rzecz po imieniu. Że nie bierze Twojego czasu i planów pod uwagę, przez co czujesz się jak na doczepkę i skoro nie chce Cię włączyć do rodziny, to np. oznacza to, że nie jesteś dla niego na tyle ważna, czyli trzeba zmienić reguły związku na luźniejsze. Piszę przykładowo, bo nie znam szczegółów.
                  I jeszcze co do kasy. A jakbyś zakomunikowała wprost: słuchaj, umówiliśmy się na pożyczkę i spłatę w ratach, muszę mieć kwotę x jutro, czekam na przelew? I na każde "ale ja z głodu umrę", odpowiadała " ja też nie mam kasy i bardzo potrzebuję, na jutro". To co by się stało?
                  • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 23:46
                    pade napisała:

                    > Stawianie granic w skrócie:
                    > - mówisz o faktach, co konkretnie zrobił i co Ci w tym nie odpowiada
                    > - następnie podkreślasz, że tego nie chcesz, nie zgadzasz się
                    > - mówisz co Ci to robi
                    > - I zapowiadasz co się stanie jeśli to zrobi po raz kolejny
                    > I teraz, Twoje zrywanie to pewnie bezsilność i bezradność. Wiesz co Ci nie pasu
                    > je, ale nie wiesz co zrobić, żeby to się nie powtarzało. Niestety, krzyk rozpac
                    > zy to żaden konkret. Lepiej zapowiedzieć coś, co do czego jesteś przekonana i s
                    > pokojnie możesz to zrobić. Co do tych spotkań rodzinnych to nazwij rzecz po im
                    > ieniu. Że nie bierze Twojego czasu i planów pod uwagę, przez co czujesz się jak
                    > na doczepkę i skoro nie chce Cię włączyć do rodziny, to np. oznacza to, że nie
                    > jesteś dla niego na tyle ważna, czyli trzeba zmienić reguły związku na luźniej
                    > sze. Piszę przykładowo, bo nie znam szczegółów.
                    > I jeszcze co do kasy. A jakbyś zakomunikowała wprost: słuchaj, umówiliśmy się n
                    > a pożyczkę i spłatę w ratach, muszę mieć kwotę x jutro, czekam na przelew? I na
                    > każde "ale ja z głodu umrę", odpowiadała " ja też nie mam kasy i bardzo potrze
                    > buję, na jutro". To co by się stało?
                    >

                    Dzieki pade. Wlasnie z nim rozmawialam, po raz kolejny tego wieczoru. Jestem wkurzona na maxa. Wczesniej mowil ogolnie, ze stara sie rozwiazac sytuacje, ze mnie nie oszuka itp. Byla mowa - z jego strony - o calosci sumy. Bylo oburzenie, ze chyba mu nie ufam. A ja uwazam, ze mam prawo zadawac pytania i mam powody sie niepokoic, co mu powiedzialam. Nie chce opowiadac calosci rozmow,y bo nie tutaj.

                    No i w tej rozmowie sprzed momentu zastosowalam to, co napisalas wczesniej o pozyczce. Z modyfikacja, ze chce pierwszej raty (suma X) najpozniej we wtorek bo musze (cos, o czym on wie). No i oburz, bo jestem zimna i nieprzyjemna - po tym stwierdzilam, ze nie chce wiecej tego sluchac i powiedzialam, ze rozlacze sie, jesli nie przestanie. On sie pierwszy rozlaczyl. Po 5 minutach zaczal sie dobijac na telefon, ale nie mam sily juz z nim gadac dzis. Wylaczylam komorke. Manipulant.

                    Tak ze Twoich propozycji co do sytuacji z rodzina pewnie nie bede miala okazji zastosowac sad
                    • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 23:47
                      Borze, jaka drama w czasie rzeczywistym.
                      • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 23:49
                        Trzymaj się dziewczyno
                        • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 28.09.23, 00:04
                          Dzieki borsuczyca
                    • pade Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 23:56
                      Straszny manipulant. Ale z drugiej strony, nie dajesz się, więc jest szansa na refleksję z jego strony. Spokojnie.
                      Pooddychaj i prześpij się z tym. Ranek mądrzejszy od nocy.
                      Może jeszcze nie wszystko stracone i facet, gdy poczuje, że są granice, zacznie się reformować.
                      No chyba, że masz już go gdzieś.
                      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 28.09.23, 00:11
                        Pade, nie wiem. W tej chwili nie wiem.

                        Bede musiala sie postarac, zeby w ogole dzis zasnac. Na szczescie sa sposoby.
                        • pade Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 28.09.23, 00:18
                          Spokojnej nocy, mimo wszystko 🙂
                          • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 28.09.23, 00:23
                            Dzieki smile
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:15
        Nie wyobrażam sobie informowania mnie dopiero po fakcie.
        Tzn chyba, że masz na myśli informowanie mnie, że np teściowa zaprasza na najbliższą sobotę do restauracji bo są jej urodziny i czy idziemy czy nie, co ja wolę ( jak mamy mało czasu) ?
        Albo, że koleżanka prosiła, żebyśmy wpadli do niej po południu i co ja na to?
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:16
          Albo, że kolega go na wino zaprosił na jutro czy wieczór i czy zgadzam się, żeby poszedł.
        • nowel1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:24
          Ty sobie nie wyobrażasz, ja jakoś daję radę 😉
          Mówię o pojedynczych sytuacjach w ciągu roku, i dotyczących ważnych dla M osób, nie zwykłych znajomych.
          • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:23
            Po prostu mam inaczej. Daleka jestem do oczekiwania, że wszyscy mają tak samo. Nawet w dobrych i udanych małżeństwach, parach, związkach, konkubinatach, relacjach.
      • panna.nasturcja Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:01
        Im więcej kompromisów tym mniejsze szanse na udany związek, z kompromisu na dłuższą metę obie strony są niezadowolone.
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:25
          Nie uważam tak.
          Za to jak już jest jakiś kompromis to warto by go obie strony przestrzegały.
          A z tym bywa różnie. Chyba.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:21
        I różnic.
    • jolie Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:54
      Facet, który wymaga założenia wątku nie rokuje. Już sprawy finansowe by mnie wkurzyły i nic bym nie fundowała. Cierpliwa jesteś.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:20
        Może być, że raz on funduje, innym razem ona. Że robią sobie np prezenty z różnych okazji w postaci wyjazdu. Albo, że rzeczywiście to ona potrzebuje spędzić święta w górach nie z dalszą rodziną i akurat to ona chwilowo dysponuje większą gotówką by to sfinansować w większej części.

        Tylko, że wtedy to są podarunki, nie pożyczki. I jakaś równowaga, harmonia i wzajemność w naturalny sposób występuje.
        Nie może tak być, że jedna strona czuję się wykorzystywana.
        Wtedy ani związek ani nawet relacja przyjacielska odpada
    • szmytka1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:56
      Postaraj się wydebic te kase. Niech sprzeda rzecz Y i ci odda a potem ty wróć do siebie i tyle. Skoro ma oszczędności to chamstwem było ciebie naciagac. Nie powinnaś mieć żadnych skrupułów
      • sloneczna_paraolka1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:19
        szmytka1 napisała:

        > Postaraj się wydebic te kase. Niech sprzeda rzecz Y i ci odda a potem ty wróć d
        > o siebie i tyle. Skoro ma oszczędności to chamstwem było ciebie naciagac. Nie p
        > owinnaś mieć żadnych skrupułów

        Zdaje się nie musi sprzedawać skoro ma oszczędności.
    • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:57
      Biedak nie spi po nocach, bo sie zastanawia, jak mnie splacic.

      Przedstaw mu plan finansowy (zmniejszamy wydatek A, likwidujemy wydatek B), to będzie spał spokojnie. Manipulant jeden.
    • 35wcieniu Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:58
      Sam pomysł jechania na wakacje i ich spłacania miesiącami uważam za poroniony. Trzeba było jechać samej albo wspólnie gdzieś blisko.
      Co do reszty wygląda mi to na związek, który miałby szansę gdybyście się spotykali, ale nie mieszkali razem i nieszczególnie uzależniali od siebie swoje finanse i życie pozazwiazkowe. W formie, ktorą wybraliście wygląda jak zapowiedź nieustannego kwasu.
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:14
        35wcieniu napisał(a):

        > Sam pomysł jechania na wakacje i ich spłacania miesiącami uważam za poroniony.
        > Trzeba było jechać samej albo wspólnie gdzieś blisko.

        No czasami nie da sie. PIerwszy wyjazd byl polaczenie przyjemnego z pozytecznym (zalatwianie spraw), a drugi wyjazd, bo na dworze tutaj lalo i wialo smile

        > Co do reszty wygląda mi to na związek, który miałby szansę gdybyście się spotyk
        > ali, ale nie mieszkali razem i nieszczególnie uzależniali od siebie swoje finan
        > se i życie pozazwiazkowe. W formie, ktorą wybraliście wygląda jak zapowiedź nie
        > ustannego kwasu.
        • 35wcieniu Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:23
          No czasami nie da sie. PIerwszy wyjazd byl polaczenie przyjemnego z pozytecznym (zalatwianie spraw), a drugi wyjazd, bo na dworze tutaj lalo i wialo

          Aaaa nie no jak tak no to faktycznie. Sprawa pierwszej potrzeby, warto się na coś takiego zapożyczać.
          Po tej odpowiedzi mój werdykt brzmi: pasujecie do siebie. Jedno skąpe, drugie nierozsądne, oboje bez krzty pomyślunku.
          I jak nie trawie powiedzenia o ochotnikach tak tu faktycznie by pasowało.
          Skąd się w ludziach bierze coś takiego? No skąd?
        • alexa0011 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:30
          Nieno, jak lalo i wiało, to OK. Czytasz się w ogóle?
          • 35wcieniu Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:40
            No normalna rzecz. Jak wieje i leje to NIE DA SIĘ nie wyjechać, nawet jak z kasą źle, lepiej doprowadzać do kwasu z finansami ale wyjazd musi być. big_grin big_grin
            Zresztą z opisu wynika że wyjazd był pomysłem autorki, a facet protestował, ale za mało.
            W normalnie działającym związku raczej się przyjmuje do wiadomości że kogoś na coś nie stać, a nie doprowadza do sytuacji gdzie jedno koniecznie musi, a drugie musi towarzyszyć bo no jakże by inaczej. A później spłacać tę przyjemność.
            Ochotnicy, najprawdziwsi ochotnicy.
            Ciekawe jakie byłyby opinie forumek gdyby odwrócić role. "To on chciał jechać, ja nie chciałam wydawać takich pieniędzy, protestowałam, ale on koniecznie musiał na wakacje bo nie da się nie jechać więc pojechałam. Spłacam trzeci miesiąc, sprzedałam rzeczy bo ciężko z kasą" itd.
            • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:24
              35wcieniu napisał(a):


              > W normalnie działającym związku raczej się przyjmuje do wiadomości że kogoś na
              > coś nie stać, a nie doprowadza do sytuacji gdzie jedno koniecznie musi, a drugi
              > e musi towarzyszyć bo no jakże by inaczej. A później spłacać tę przyjemność.
              > Ochotnicy, najprawdziwsi ochotnicy.

              Ale rozumiesz, ze ja go na ten pierwszy wyjazd nie namawialam? JA musialam pojechac, on chcial i twierdzil, ze zwroci po wakacjach. Jezeli juz, to byla jakas potrzeba kontroli z jego strony. Drugiego wyjazdu splacac nie musi. Z perspektywy czasu bylo to lekkomyslne z mojej strony, przyznaje. Ale juz po ptokach, czasu nie wroce.


              > Ciekawe jakie byłyby opinie forumek gdyby odwrócić role. "To on chciał jechać,
              > ja nie chciałam wydawać takich pieniędzy, protestowałam, ale on koniecznie musi
              > ał na wakacje bo nie da się nie jechać więc pojechałam. Spłacam trzeci miesiąc,
              > sprzedałam rzeczy bo ciężko z kasą" itd.
              >

              Jak wyzej.
              • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:25
                A drugiego dlaczego nie musi spłacać?
                • arthwen Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 12:10
                  Przecież wyraźnie napisała, że na drugi go zaprosiła ze świadomością, że to ona płaci.
                  Natomiast przy pierwszym była mowa, że pożycza mu kasę na ten wyjazd, bo on _chwilowo_ nie ma, a odda po wakacjach. Tyle tylko, że nie oddaje.
              • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:36
                Lekkomyślne?
                Pracujesz, zarabiasz, masz większe niż partner dochody, to on nie ty pożyczał na tę przyjemność. Gdzie tu Twoja lekkomyślność?
                Jeszcze nawet nie mieszkacie razem. Nie zbieracie na remont czy auto dla dziecka. Stać Cię. I masz prawo do beztroskiego wyjazdu jak pogoda gdzie indziej lepsza.
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:32
              Surowa jesteś.
              Ja pewnie z tych nierozsądnych i bez pomyślunku jestem bo autorkę w kwestii wyjazdów trochę rozumiemwink.

              Za dużo się forum autorka może naczytała...tu ciągle temat numer 1 to wyjazdy . Jeden na drugim i trzecim pogania. Takie czasywink
              Wyjazdy są obowiązkowewink Marianna tylko zgryźliwie do nich podchodzi ( "szwędactwo"smile)
        • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:34
          drugi wyjazd, bo na dworze tutaj lalo i wialo

          Normalne objawy jesieni? Taki mamy klimat.
          • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:37
            Nie każdy musi lubić jesień. Autorka może jesieniarą nie być.
            • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 09:43
              Taaa, pazdziernik w sierpniu wink
            • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 20:30
              Nielubienie jesieni nie oznacza PRZYMUSU wyjeżdżania. Zwłaszcza kiedy nie ma się forsy.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:23
        No, on dokładnie tak żyje i dla niego nie ma kwasu. Jemu tak jest wygodnie. Nie wymiksował się ze związku tylko żyją trochę na odległość. I on na razie nie rokuje na zwiększenie bliskości. I wspólnoty. Na razie co jej to i jego, a co jego to tylko jego.
        • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:35
          Na razie co jej to i jego, a co jeg
          > o to tylko jego.

          Podobno takie było hasło socjalizmu [w żartach]: co twoje, to moje, a co moje, to nie ruszaj.
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:41
          To powyższe częściowi to cofam. Odszczekujęwink Pisząc nie wiedziałam, że facet ma duże parcie na zamieszkanie razem. I oczekuje czekania autorki na niego w domciu. I że wręcz na żywioł chce razem zamueszkać bez ustaleń szczegółowych. Czyli dość nieostrożnie chce tej wspólnoty i zamieszkania wspólnego.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:27
        Może to jakieś luksusowe wytęsknione wakacje?
    • alexa0011 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 21:59
      Bzyka się ekstraordynaryjnie? Nawet jeśli tak, nie rokuje, serio .Ma się rzucać do dokladania, nie musi stawiać , ale dążyć do równowagi. Podziękuj, z tego niczego nie bedzie. Stwierdzisz to za jakiś czas.
      • alexa0011 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:01
        alexa0011 napisała:

        > Bzyka się ekstraordynaryjnie?

        I jakoś czuję, że niewink
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:25
          A na podstawie czego tak czujesz?

          • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:15
            Jak w kimś brak szczodrości to najczęściej na wielu polach
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:41
              Oj tam oj tam
    • triss_merigold6 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:04
      Zgadzam się z forumką, która napisała:

      Ja bym te pieniądze już wydane przebolała, ale nigdy więcej nie weszłabym w płacenie za wspólne kosztowne wakacje czy inne sprawy, a kwestie rozliczeń codziennych ustaliła z partnerem w szczegółach.
      • joana012 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:10
        Facet to typowa złotówa. Lubi posiadać, podnieca go rosnący stan konta. Jeśli musi coś z niego uszczknąć dla siebie to już po nocach nie śpi, zapomnij że wyda choćby 5 zł na swoją kobietę. Myślę że spotykając się z tobą podwoził swoje oszczędności oczywiście twoim kosztem
        Nie rokuje na partnera, chyba że lubisz taki wolontariat
        • triss_merigold6 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:19
          Przypuszczam, że można z nim przyjemnie spędzać czas, ale kompletnie niezależnie finansowo i bez dzielenia funduszy.
          • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:28
            Pytanie czy autorka tak chce. Bo czemu nie.

            Jak ma inne oczekiwania czy potrzeby to słabo to widzę.
        • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:20
          joana012 napisała:

          > Facet to typowa złotówa.

          Co typowe...?
          • triss_merigold6 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:22
            Skąpiec w specyficznej wersji.
            • majenkirr Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:42
              Złotówa to nie taksówkarz?
          • joana012 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:28
            taki-sobie-nick napisała:

            > joana012 napisała:
            >
            > > Facet to typowa złotówa.
            >
            > Co typowe...?
            Ktoś kto biadoli że mu ciężko, prawie głodem przymiera więc tu się załapie na pomoc, tam skorzysta z darmowego obiadu, w szkole opłat nie zrobi bo nieobowiązkowe ale na koncie mu przyrasta okrągła Suma i dzięki temu śpi spokojnie
            • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:29
              Kutwa. Skąpiec. Skąpiradło.
              • 35wcieniu Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:40
                No, załapałaś, brawo.
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:30
              To jest paskudny rodzaj skąpstwa w dodatku. Bo niech skąpi konsekwentnie. Tzn odmawia SOBIE różnych dóbr I doświadczeń i przyjemności. Ale on autorkę niestety WYKORZYSTUJE.
              ABY SAMEMU mieć więcej, oszczędności swoich nie uszczuplać.
              • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:36
                Tak jest.
              • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:18
                Najbardziej skąpy facet świata kłania się jak nic. Tam też większość wątków dotyczy oszczędzania cudzym kosztem.
                • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:44
                  Umiejętność oszczędzania i odmawiania sobie przyjemności szczerze podziwiam tak ogólnie. U partnera autorki jednak nie bo paskudne jest oszczędzanie cudzym kosztem. To już wtedy niestety przestaje być cnotą.
      • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:26
        Ja też. I byłabym twarda. Autorka łyka te jego manipulacje i wyolbrzymiane kłopoty finansowe i....źle na tym wychodzi.
    • bistian Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:05
      Kombinuj, żeby oddał chociaż połowę i rozstań się. Według mnie, to wariant optymistyczny
      • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:06
        Ja bym przycisnęła o całość. Weźmie z kasy na jedzenie, trudno, będzie się gorzej odżywiał przez jakiś czas.
        • bistian Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:34
          taki-sobie-nick napisała:

          > Ja bym przycisnęła o całość. Weźmie z kasy na jedzenie, trudno, będzie się gorz
          > ej odżywiał przez jakiś czas.

          Nie znasz ludzi. On niczym nie ryzykuje, ma własne mieszkanie, najwyżej się obrazi i za miesiąc będzie chodził z następna panną, a nie odda nic i nic mu nie zrobi.
          • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:40
            To ja się nie dziwię, że on ma takie oszczędności.
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:32
          Tylko jak razem jedzą to jest to trudne do zrealizowania i jakieś mega dziwaczne.
          • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:06
            Autorka mogłaby jeść obiady w stołówce pracowniczej, jeżeli takową posiada.
      • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:20
        Albo olać kasę i potraktować to jako życiową lekcję. Czasami święty spokój jest najcenniejszy.
        • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:45
          Fakt.
    • ekstereso Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:09
      Bo w ogóle to że wydał kasę to pikuś w zestawieniu z tym że manipuluje ( a bo będzie głodny chodził a bo TRZEBA sprzedać). Dlatego wydaje mi się że na reedukację szkoda czasu.
      • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:17
        ekstereso napisała:

        > Bo w ogóle to że wydał kasę to pikuś w zestawieniu z tym że manipuluje

        Yhm.
      • trampki-w-kwiatki Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 06:39
        O tak!
    • alina460 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:12
      Słusznie piszesz, że kiepsko to wygląda. Nawet bardzo. Wiesz już przecież, co powinnaś zrobić, prawda? No, niestety. Pan nie rokuje, bo zupełnie się z Tobą nie liczy.
    • chatgris01 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:22
      Prawdopodobnie i tak nie odzyskasz tej forsy, a dodatkowo zmarnujesz swój czas. I będziesz kiedyś żałować, że nie zakończyłaś tego wcześniej.
      • azalee Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 10:45
        Dokladnie tak.
    • pepsi.only Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:23
      Ogólnie, on cię chyba nie traktuje zbyt poważnie, jesteś to jesteś a jak cię nie ma to też niewielki kram. . Ale próbuj, tak od razu nie zrywaj z nim, przynajmniej zobacz co dalej i jak dalej się to potoczy.
      Znając siebie odpuściłabym mu kasę, którą mi wisi (oczywiście nie wiem ile tego długu jest, ale sądzę, ze byłabym w stanie przeboleć nawet sporo). Za to w dalszym etapie żadnego "sponsorowania" faceta, żadnego- nawet drożdżówki, nawet kawy na mieście, nic.
      Szybko by wyszło, w jakim to kierunku zmierza. Czy traktuję cię jak frajerkę, czy jednak ma odrobinę honoru, i odda kasę ...
      I nie rób zadymy o nic, po prostu na jego informację, że coś się wydarzy mówisz- ok, ale trudno, bo ja mam inne plany. Żadnego więcej dostosowania się do jego planów.
      • primula.alpicola Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 10:22
        Zgadzam się z każdym słowem.
    • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:23
      Ileś ty mu pożyczyła...? Setki, tysiące...?
    • eagle.eagle Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:35
      Rób to co on, tylko bardziej.

      Znaczy zacznij płakać że nie masz pieniędzy , a masz duży wydatek, że będziesz musiała coś sprzedać , co tak bardzo jest Ci potrzebne ... albo że przestajesz się dokładać do pieniędzy na jedzenie, czy tam w ogóle nic nie kupuj do domu , bo zbierasz przecież pieniądze no i wykosztowałas się na wakacje. Wymyślaj co chwilę jakieś inne wydatki i płacz, płacz że nic a nic Ci nie zostaje a nawet brakuje ...
      Jednocześnie opowiadaj o super wakacjach w następne wakacje , np do Afryki ... może pójdzie na to i teraz Ci odda bo będzie miał nadzieję że za rok zafundujesz mu lepsze atrakcje.
      • kafana Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:44
        Haha wyobraziłam sobie ta szopkę 😀
      • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:21
        Piekne smile Zwlaszcza to plakanie, bo mam wrazenie, ze za malo placze i jemu sie cos wydaje. Zedla mnie to pikus np.

        A ten pomysl z Afryka - wymagal by lepszej aktorki niz ja wink
        • taje Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:23
          Ale po co z nim w ogóle jesteś? Sposób w jaki o nim piszesz wskazuje, że tam już nic nie ma. Pieniądze to najmniejszy problem. Lepiej się rozstać.
          • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:40
            A ja nie widzę tego w założycielskim poście.

            Po prostu nikt w sensownych relacjach nie powinien czuć się wykorzystywany i nie powinien być wykorzystywany. Kropka.

            Czasami trzeba zerwać tego typu relację ( np ze znajomymi, którzy poza tym mogą i być wesołymi rozrywkowymi miłymi ludźmi, z którymi lubimy spędzać czas), a czasami wystarczy postawić twarde granice i nie być miętkimwink.
            Np zacząć pilnować nawykowo by w takich ludzi nie ładować kasy. Ograniczyć inwestycje i prezenciki do absolutnego minimum i zwyczajnie zaprowadzić równowagę we wzajemnych finansach i inwestycjach w drugą stronę.
            • taje Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:08
              Serio, chciałabyś być w związku, gdzie musisz stawiać tego typu granice? Dla mnie to antyteza związku. Alby mamy wobec siebie zaufanie, albo nie. Sytuacja binarna. Ja bym wolała się rozstać niż "wychowywać" partnera.
              • philippa_p Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:34
                taje napisała:

                > Serio, chciałabyś być w związku, gdzie musisz stawiać tego typu granice? Dla mn
                > ie to antyteza związku. Alby mamy wobec siebie zaufanie, albo nie. Sytuacja bin
                > arna. Ja bym wolała się rozstać niż "wychowywać" partnera.
                >

                Wlasnie tak sie nad tym zastanawiam. Jak mam mu zaufac, jesli teraz jest taka sytuacja? Cale zycie pilnowac sie, zeby nie wydac wiecej na niego, niz on na mnie?

                Co do uczuc do niego - serio myslisz, ze wiesz, co sie w mojej glowie i sercu dzieje? Uwazasz, ze 3 lata jestem z kims, kto jest mi obojetny? Dziwne rozumowanie.
              • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:49
                W związku nie. Uciekałabym z krzykiem.
                Miłość rządzi się innymi prawami.
                Ale już znajomych takich, o ile w innych tematach poza finansami i skąpstwem byliby towarzystwem, z którym mogę się zrelaksować i pośmiać albo i wypłakać - to owszem zniosłabym tylko np zamiast kupić blachę ciasta na spotkanie kupowałabym najtańsze herbatniki.
                • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:56
                  Zaufanie w związku i to pełne to podstawowa i elementarna rzecz w związku. Razem z miłością to fundament.
                  Natomiast granice, umiejętność stawiania bliźnim granic i szanowanie granic innych to też podstawa jakichkolwiek relacji międzyludzkich.
                  Zawsze warto się tego uczyć i doskonalić tę ważną umiejętność , właściwie dwie umiejętności.
                  Natomiast od wychowywania partnera czy nawet dorosłych pełnoletnich dzieci ( znam takich co próbują) trzymałabym się jak najdalej.
                  Zresztą to mission impossible.
                  Dzieci powinny umieć spuścić takich " wychowujących" zbyt późno ich rodziców na drzewo. Partnerzy także nie mają szans na wychowywanie siebie nawzajem i głupie i niebezpieczne jest gdyby próbowali.
          • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:22
            taje napisała:

            > Ale po co z nim w ogóle jesteś? Sposób w jaki o nim piszesz wskazuje, że tam ju
            > ż nic nie ma.

            Też odniosłam takie wrażenie
            • igge Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 02:59
              A ja nie i autorka na to odpowiedziała.

              Po co tracić czas na szukanie sposobów na poprawę czy inne dbanie o relację, nawet pisząc tutaj, jeśli już pozamiatane??
    • dvdva Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:38
      Nie liczy sie z tobą i ciągnie od ciebie kasę?
      Ciśnij o oddanie pożyczki, a potem niestety, ale lepiej się rozstac. Tylko marnujesz z nim czas.
    • kropkaa Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:42
      Przypominasz mu o zaplanowanym wydatku jak zdarta płyta, pytasż kiedy możesz liczyć na zwrot, ew. proponujesz pomoc w sprzedaży rzeczy Y. I jak jesteście na zero, tak zostaje. Nie dopuszczasz, by był Ci winny więcej niż 5 zł.
      Co dalej, okaże się w praniu.
    • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:43
      Forum jest niestety jednomyślne.

      Odbierz ile się da i już potem ani grosza.

      A manipulanta puściłabym w trąbę.
      • taki-sobie-nick Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:43
        *nie pożyczaj ani grosza
      • nowel1 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:30
        Po rozwoju wątku zmieniam zdanie. Rozstanie jest nieuniknione.
        Nie z powodu poczynań faceta, b bo tam się nic strasznego nie stało.
        Z tego powodu, że autorka ma go dość i szuka pretekstu oraz wsparcia w decyzji rozstania.
    • engine8t Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 22:52
      Jest powiedzenie ze jak ktos pokaze Ci raz kim jest to mu uwierz i nie probuj sie ludzic albo probowac sobie udowodnic ze jest inaczej.
      • figa_z_makiem99 Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 26.09.23, 23:45
        Podpisuję się, a kobiety tłumaczą, kombinują jak mu wybaczyć i naprawiają. Z tej mąki chleba nie będzie. Taki facet nie byłby też dla mnie atrakcyjny jako kochanek, myśli wyłącznie o sobie i manipuluje, strata czasu.
      • borsuczyca.klusek Re: Musze bo sie udusze, czyli zwiazkowo 27.09.23, 00:24
        OMG nawet dziadzio engine dał radę coś mądrego napisać bez wyrzygu o złych kobietach 😳