ixiq111
03.10.23, 14:04
Z plotek w pracy.
Para, ona 23 on 30 lat , dziecko w drodze.
Postanowili się pobrać. Mieszkają razem, wynajmują.
Rodzice chłopaka majętni (firma przynosząca duże zyski + maja kilka mieszkań na wynajem).
Starszemu dziecku rodzice pana młodego parę lat temu dali mieszkanie. Chłopak sprzedał i kupił inne w mieście do którego się przeprowadził i wszystko ok.
W związku z planami małżeńskim młodszego, rodzice pogratulowali i... cisza.
Na wspólnym obiedzie u przyszłych teściów dziewczyna wprost zapytała, czy mogą na nich liczyć w kwestii zapewnienia dachu nad głową.
Teściowa zapytała się młodej, czego konkretnie oczekuje, a ta odpowiedziała, że, tak jak u starszego syna, podarowania mieszkania, bo wnuk musi gdzieś mieszkać.
Starsza pani ze stoickim spokojem zapytała:
A co Twoi rodzice Wam dadzą?
Młoda poczuła się mega urażona, bo pochodzi z wielodzietnej rodziny, gdzie rodzice ledwo wiązali koniec z końcem. I rodzice chłopaka o tym wiedzą. Dziewczyna ma maturę i to wszystko. Zaraz po liceum poszła do pracy.
Jest dla mnie oczywiste, że młoda nie powinna wyskakiwać z takim tekstem (mylę się?).
Jeżeli już, to chłopak powinien porozmawiać z rodzicami.
Przyszła teściowa też powinna się ugryźć w język.
Teraz jest kwas.
Teściowie oburzeni, dziewczyna zdziwiona.
Chłopak bierny - tylko coś przebąkuje, że lepiej ślub przełożyć na później, na co narzeczona się nie zgadza.
Czy ten związek przetrwa?
Chyba wyczuwam niechęć rodziców chłopaka do dziewczyny.