manala
27.10.23, 19:27
Obserwuję, że bardzo duży procent współczesnej młodzieży chodzi do psychologa, na terapię, leczy się psychiatrycznie. Lub się nie leczy, ale (tak jak chłopak z watku obok) ma jakieś zachowania depresyjne.
Zastanawiam się z czego to wynika.
Czy jest to jakaś moda (wszak przy dostepności informacji na temat różnych zaburzeń, łatwo można sobie coś przypasować)? Koledzy chodzą, więc i ja też?
Czy to wynik nieudolności rodziców - braku stawiania granic i wymagań (pomijam przypadki, gdzie wymagania są zbyt wysokie - wiem, ze tak też czasem bywa)? Przy byle pobolewaniu brzucha, czy głowy dziecię zostaje w domciu, do szkoły nie idzie. A potem trzeba oprócz pisania przewidzianych sprawdzianów, trzeba pozaliczać zaległe i koło się zamyka...
Czy jest to związne z digitalizacją życia społecznego? (Każdy nos w telefon...) Trudnosci w relacjach z rówieśnikami?
Czy dzieciaki szybciej dziś dojrzewają i szybciej zauważają bezsens życia?
Czy może zawsze tak było?
Jak myślicie?