Dodaj do ulubionych

Gdzie te kocie bidy? - długi wątek

03.11.23, 09:31
Odszedł nam kotek. Wiekowy. Przejęty po zmarlej starszej pani - sąsiadce. Nasi goście komentowali, że zapewnie jej rówieśnik.
2 lata wcześniej pożegnaliśmy naszego kotka, który dożył pełnoletności, ale dzieci pamiętają go już tylko jako wylegiwującego się staruszka
Decyzja podjęta - szukamy maleństwa, nie chcemy szybko kolejnych kocich pogrzebów. Szukamy maleństwa, a najlepiej dwóch w tym jednego... rudego. Rudy warunek niekonieczny - miło by było, ale zobaczymy, co przyniesie los.

Na portalach piękne zdjęcia i łzawe ogłoszenia w typie "Kocie sierotki Henia i Benia szukają szczęścia w Twoim domku. Przygarnij..." Oczywiście na początku dzwonię jak leci, nie rozróżniam tego, kto wystawia - osoba prywatna, schronisko (zwykłe przez "dom tymczasowy") czy fundacja (cokolwiek to znaczy). Po miesiącu dzwonienia w okoliczne miejsca MAM rozeznanie i NIE MAM ani jednego kota.

Prywatnie
Wersja 1.
"Oj, kociaki?, ale to nie jest aktualne zdjęcie (dzwonię w dniu wystawienia oferty!), kotki już mają pół roku, a tak poza tym to Henię zjadł pies, a Benię auto potrąciło. Zdjęcie? A... to sprzed trzech miotów, ten rudy na zdjęciu to uciekł, bo tu są też bezpańskie koty, to mogę wypatrzeć, bo czasem blisko biegają, spróbuję pani jakiegoś rudego zlapać". O kastracji nie słyszał nikt, pierwotna wersja "kotka raz wyszła i wróciła w ciaży", zamienia się szybko w wersję "pani da na flaszkę, złapię kota swojego, obcego, jakiegokolwiek".
Wersja 2.
"Kocie sierotki są u cioci/babci/kuzynki 500 km dalej, mają "tylko katarek", ich mama zdechła na "tylko katarek". Po południu oddzwonię, sprawdzę, czy żyją, bo było w sumie ich 5, ale wie pani, one miały katarek. O weterynarzu nie słyszeli, ale mam się nie przejmować, bo jak żyją sierotki, to już jedzą resztki z obiadu.

Tak, po takich rozmowach, mam ochotę zasponsorować kastrowanie nie tylko kotów.

Schroniskowo
"Młodych kotków Beni i Heni nie ma, jest kulawa Jola i bezoki Miecio i bezogoniasty Stefan. Wybieraj szybko i tak nie przejdziesz weryfikacji. Powinnaś mieszkać w bloku, wtedy osiatkowałabyś sobie balkon. Mieszkasz w domu i nie masz balkonu? Pytasz o młode koty? Twoje szanse maleją do zera".

Fundacyjnie
"Jakie ma Pani doświadczenie ze zwierzętami? Dwa koty w dwa lata? Czy Pani się słyszy? O młodym nie ma mowy, nie ma Pani doświadczenia. Są dzieci? Czy dzieci wiedzą, że kot to nie zabawka? Żeby nie goniły! Jak w domu, to niedobrze, trudno upilnować. Przewidziane są trzy wizyty patronażowe. Pierwsza przed podpisaniem umowy adopcyjnej. Dwie kolejne po. W każdej chwili możemy rozwiązać umowę adopcyjną. Wystarczą małe nieprawidłowości. Jakie kryteria? To my ustalamy kryteria. Dzieci się przyzwyczają? No wie Pani... dla nas najważniejsze jest dobro kota!"

Kotka szukam... albo dwóch...



Obserwuj wątek
    • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:40
      Oj, zjadło mi zakończenie.... Wątek koleżankowy z jej poszukiwań kota...

      Ja kotka mam (szczęśliwie) I nie szukam.

      Pytanie było takie - czy podzielacie wrażenie mojej koleżanki?
      • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:02
        W zasadzie to ja nie bardzo rozumiem o co chodzi. Ktokolwiek tego kotka szuka to ma konkretne wymagania ale widac, ze wiedzy i doświadczenia niewiele. Co prawda zdarzają się mioty wcześniejsze lub późniejsze ale wysyp urodzen zazwyczaj jest 2x do roku wiosna i jesiesienia, male kotki szybko rosna i choc nadal sq kociakami to juz nie są słodkie kuleczki. Kot z wiosennego miotu jesienią będzie juz samodzielnym średniakiem. Koty kastruje się mniej więcej w okolicy 7 miesięcy choc niektórzy robią to wczesniej ale nir u kocich dzieci raczej. Biorac dzikuska z gospodarstwa lub z ulicy trzeba się liczyć, że może mieć problemy zdrowotne nawet gdy mama o niego starała się dbać z pomocą ludzi. Moj miał " tylko" zaawansowany swiefzb wymagajacy miesięcznej kuracji i 8 sztuk kleszczy na małym 4tygodniowym ciałku. Oczywiście to poza zwykłym odrobaczeniem i szczepieniami. Schroniska i fundacje staraja się przekazać zwierzaka w naprawdę dobre ręce i maja wymagania, niestety czasem wygórowane. Ja mialam to szczęście, że osoba do której fundacja miala zaufanie pośredniczyła w adopcji, ankieta i kontakty odbyły się telefonicznie i potwierdzone przez osobę polecającą i przebiegła bez problemu. Gdy nie chce się spełniać " dziwnych" warunków trzeba zamówić sobie kociaka u kogoś u kogo , niestety, mnożą się one regularnie. Tak zrobil moj syn, mial możliwość nadzorować wtedy malucha praktycznie od urodzenia dbać o jego zdrowie i wykarmienie nawet gdy urodzil się na wsi
        • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:06
          Koty potrafią się rodzic cały rok. Najwiecej kociakow jest w schronie w wakacje i późna jesienią - czyli teraz drugi wysyp będzie.
          Schroniska zwykle nie stawiają wygórowanych wymagań.
        • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:30
          Jakie bzdury 🙈
          Koty rodzą się cały rok, kastrować można wcześniej niż 7msc, 3 miesięczne się kastruje "na luzie", jeśli waga jest w odpowiednich widełkach.
          Wiesz, że koty ze schroniska zazwyczaj nie rodzą się tam w miłości, jako zaplanowany miot ppo przebadanych rodzicach? Koty ze schroniska są tam zazwyczaj ...uwaga, uwaga!....z ulicy. I to, że schronisko czy fundacja kota odrobaczy, zaszczepi i przeleczy nie znaczy, że kot będzie na pewno zdrowy, to zawsze jest loteria.



          "trzeba zamówić sobie kociaka u kogoś u kogo , niestety, mnożą się one regularnie. Tak zrobil moj syn, mial możliwość nadzorować wtedy malucha praktycznie od urodzenia dbać o jego zdrowie i wykarmienie nawet gdy urodzil się na wsi"

          Serio?
          • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:15
            Serio i serio, xe ty piszesz bzdury. Owszem koty rodza się poza standardowymi okresami ruji u lotek choćby dlatego ze te późno urodzone dostają ja pizniej a pozatym niepokryta kotka potrafi dostać fodatkowa ruje " navobecnosc" samca. O tym, że bywają mioty poza zwykłym okresem napisałam wyzej ale czytanie ze zrozumieniem jak widać nie jest twoja mocna strona. Tego samego dotyczy twoj wyręr dotyczacy rozrodu w schroniskach bo na ten temat nie pisałam wogóle. Pusalam o warunkach uzyskania kota z fundacji, nie określiłam wieku a mój byl po przejściach i juz dorosły ale i tak musiałam przejść weryfikację. Tak serio mozna zamówić i dopilnowac zdrowia młodego u znajomego ze wsi. Moj syn tak pozyskał dwa kociaki. Opłacił odrobaczeniem matki przedbokresem ruji potem uczestniczył w dokarmianiu jej i całego miotu a gdy odbierał maluchy wymagały juz tylko przeglądu u weta i zwyklychbszczepuen. Nie mialy nawrt pcheł. O ile się nie mylę waga ktora jest normalnie wymagana do kastracja to ok 2,5 kg, moj wet zapisal mojego młodego na 7 miesiąc i w tym okresie faktycznie taka wagę osiągnął. Niektórzy, szczegolnie hodowcy lub ludzie którzy opiekują się bezdomniakami i nie chcą pozniej łowić podrostków kastruje kocuaki wczesniej ale moim zdaniem to nie jest dobry pomysł bo ich organizm jest kaleczony praktycznie w okresie dziecięcym. Z kocurami pol biedy gorzej z kotkami i wnętrami u których maleńkiego jądra trzeba szukać w czasie rozległej operacji we wnętrzu brzuszka .
            • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:35
              Obecne stanowisko wielu lekarzy mówi jasno, że korzystna jest kastracja/sterylizacja kotek i suk przed pierwszą rują/cieczką. Kastracja kocurków poniżej 6msc życia też nie niesie konsekwencji zdrowotnych innych niż zabieg po 7,8, czy 12 msc życia.

              Nie, kochanie, nie ma czegoś takiego, jak opóźniona ruja. Kotki domowe mają ruję całorocznie, dzikie zazwyczaj nie mają jej tylko w okresie zimowym, chociaż zależy to od konkretnego egzemplarza.
              I nie, kotki nie dostają rui na widok samca, jest to niezależne, to nie kawia🙈
              U ciebie z czytaniem tak samo jak z pisaniem... Twierdzisz wyżej, że:
              "Biorac dzikuska z gospodarstwa lub z ulicy trzeba się liczyć, że może mieć problemy zdrowotne nawet gdy mama o niego starała się dbać z pomocą ludzi. "
              Więc ja ci odpowiadam, że biorąc ze schroniska/fundacji takoż. Bo choroba to nie tylko pchły czy świerzb.

              Czy ty siebie w ogóle czytasz czasem?
              Naprawdę nie ma się czym chwalić. Pozyskiwanie kota ze wsi na zamówienie przy takiej liczbie bezdomnych zwierząt, to jest dokładnie to samo, co wspieranie patohodowli. Gratuluję 👏

              Szukanie kociego jądra wewnątrz brzucha to pikuś przy poszukiwaniu mózgu...
              • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:40
                A i dla jasności, całorocznie nie oznacza cały rok bez przerwy, tylko że może wystąpić o dowolnej porze roku i występuje zdecydowanie częściej niż 2 razy, dzika kotka ma zazwyczaj 3 w ciągu roku.
              • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 11:11
                Biorac malucha z schroniska lub fundacji nie mówiąc o uznanej hodowli z dużym prawdopodobieństwem mozna założyć ze zwierzak mial juz kontakt z wetem został odrobaczony, odpchlony, nie ma doraźnych chorób lub jest w trakcie leczenia, możliwe że zostaly zdiagnozowane skłonności do jakis chorob lub choroba przewlekla stad np zalecenie podawania karmy specjalistycznej, okreslonych leków lub sprawdzania stanu jakis narządów stawów. Masz szanse uzyskacvinformacje co do charakteru zwierzaka a przynajmniej jak reaguje na jakieś bodzce, inne zwierzęta itp.W przypadku kociaka zgarniętego z ulicy lub ze wsi gdzie ktos nie dba a zwierzę tylko się peta przy gospodarstwie trzeba mieć świadomość, że wszystkiego trzeba do pilnowac samemu. Pitencjalne choroby dziedziczne sa loteria w każdym przypadku ale np koci katar w schronisku czy fundacji ktos jednak rozpoznaje bywa, ze koty maja zrobione tez testy by wykryć choroby przewlekłe lub nieuleczalne.. Ruja u kotek zwiazana jest z wydzielaniem określonych hormonów i nie są one wydzielane nieustannie za to jest możliwe zainicjowanie tego zjawiska w momencie gdy pojawi się samiec zdolny do rozrodu. Ruja moze byc dlugotrwala i trwać nawet 4 miesiące ale nie na okrągło. Mozna ja tez przerwać blokując wydzielanie hormonów. Jest to np koniecznosc gdy planuje się sterylizacji. Czy Ci się to podoba czy nie niestety są ludzie, którzy tolerują koty i psy przy swoich domach ale albo lekceważą kastracja albo wrecz sa im przeciwni. Nie jest to niestety rzadkie zjawisko. Jezeli mozna poprawić los takiej kotki i chociaz jednemu miotowi ktory sie i tak urodzi a nawet pozostałym kociakomvznalezc dobre domy bo urodzily sievzdrowsze i byly zadbane od urodzenia to lepiej niż nic nie robić. Moj najmlodszy kociak urodzil się w hurtowni ktorej wlasciciel uwaza kotkę za swoją, każe pracownikom ja dokarmiać ale nic pozatym wiec co roku jest miot. Pracownicy mojego syna o nie dbają dodatkowo, po sąsiedzku
                znajduja domy ale z matka nic nie zrobisz bo teoretycznie ma właściciela ktory jedynie zgadza się zagospodarować mlode. Są i tacy ludzie
                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 11:24
                  No chwila, moment. Ty nie zestawilaś kota prosto z ulicy z kotem fundacyjnym, tylko napisałaś, że z fundacji to na bank zdrowy, a z gospodarstwa z opieką ludzi, to będzie chory i ja do tego się odnoszę. Więc nie, kot z fundacji nie zawsze będzie zdrowy, tak samo jak kot ze wsi nie zawsze będzie miał pchły, świerzb etc. I tak, jak napisałam zdrowie kota to nie tylko aktualna książeczka szczepień.
                  Zabranie dorosłego kota ze wsi, ze złych warunków jest pomocą, zamawianie koteczka "u gospodarza", bo ja chcę koteczka, jest po prostu KARYGODNE.
                  • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 13:18
                    Zamówienie dotyczy kociaka ktory i tak się urodzi czy czlowiek zaangazuje się w jego dziecinstwo czy nie. W czasie kontaktów " cuażowych" jest szansa by przekonać " własciciela" do sterylizacji oraz pokazać, że można zaopiekować się zwierzakiem inaczej , niezbyt dużym kosztem i wcale to nir wpłynie na łownosc kotki i jej przydatność w gospodarstwie. Mi się udało w przypadku składu opałowego połączonego z sklepem rolniczym gdzie pracownicy co prawda dbali o " swoja" kotkę ale szczegolnie panowie, byli przeciwni "okaleczeniu" jej sterylizacjią. Dokarmiali ja zapewniali cieple pomieszczenie godzac sie na to ze razem z nią spaly w kartonie dwa nowe mioty w ciągu roku. Nie wiem jak i czy zapewniali im nowe domy ale chyba jedno malenstwo od nich dxis jest moja kotką bo przyszlo pod moja firmę głośno dopominając się o domek i opiekę. Kotka została wysterylizowana i dalej pełniła służbę , dostawała tez odpowiednią karmę a nie resztki
                • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 16:19
                  babcia47 napisała:

                  > Biorac malucha z schroniska lub fundacji nie mówiąc o uznanej hodowli z dużym p
                  > rawdopodobieństwem mozna założyć ze zwierzak mial juz kontakt z wetem został o
                  > drobaczony, odpchlony, nie ma doraźnych chorób lub jest w trakcie leczenia, mo
                  > żliwe że zostaly zdiagnozowane skłonności do jakis chorob lub choroba przewlekl
                  > a

                  I tu widać, jak niewiele wiesz o schroniskach, fundacjach, uznanych hodowlach i kociętach w ogólności. A jak nie wiesz, to najlepszym wyjściem jest niezabieranie głosu.
                  • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 13:05
                    Fakt, że o schroniskach itd wiem niewiele bo raczej znam je z cudzych relacji poza jedyna w moim przypadku. Kociakow odchowalam sporo również we własnym domu w tym jednodniowego i wiekszosc odżyła poznej starości.
                    • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 18:31
                      babcia47 napisała:

                      > Fakt, że o schroniskach itd wiem niewiele bo raczej znam je z cudzych relacji
                      > poza jedyna w moim przypadku. Kociakow odchowalam sporo również we własnym dom
                      > u w tym jednodniowego i wiekszosc odżyła poznej starości.

                      I masz nieco za mały przegląd sytuacji.
                      • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 13:28
                        No i? Mimo wszystko ueazam, ze wzięcie kota z placówki czy hodowli daje wieksza szanse na jakąś tam wiedzę o zwierzaku i możliwość, ze mial juz jakis kontakt z wetem. Biorac kociaka x ulicy lub na pol dziko żyjącego z gospodarstwa trzeba być świadomym ze samemu trzeba będzie zadbać o kociaka od zera. Z drugiej strony trafiają się dobre fundacje ktore dbają i wynagają bsa tez schroniska ktore są umieralnią dla podopiecznych ale wymagania mają wyjechane w kosmos, mam takie w okolicy... ale wiem to z opowiadań. Ja gdy mam miejsce w domu i napotykam kocią bide to ja po prostu zgarniam z ulicy upewniwszy się ze nie ms domu i bardzo chce go mieć. Ostatnio obawiając się ze moja 20latka odejdzie za TM, i srednia zostanie sama przygarnęłam jednego kociaka z w/w hurtowni. Odpukać Stara doszła do siebie a maly jest członkiem stada , zakochany zresztą w najstarszej
                        • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 13:39
                          Ps. A żeby dopisać jak wygląda samodzielna opieka. Syn zle ocenił wiek kociaka. Byl bardzo samodzielny i przedsieniorczy ale mial nie wiecej niż 4 tygodnie. Pcheł nie mial ale w pierwszej dobie z 0,5kilowego ciałka wyciągnęłam 8 kleszczy, mial swierzbowca ktory wymagał intensywnej kuracji przez ponad miesiąc i regularnych wizyt u weta poza zwykłym przeglqdem, odrobaczeniem i szczepuenuami. Byl za malutki by trzymać go osobno na kwarantannie wiec reszta stada, w kotki i psiak musialu zostać prewencyjnie zabezpieczone medycznie .Później okazało się, że jest wnętrem i zwykla kastracja stala się poważna operacją połączoną z wykopaliskami Taki dziki maluch a kosztował mnie w sumie pewnie niewiele mniej niż kociak z hodowli ale nie żaluje ani złotówki ani żadnej minuty ktora musiala mu poświęcić
                          • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 13:47
                            Ps2. Wiedząc co trapi mojego kociaka sfinansowałem przy okazji środki na odrobaczeniem jego matki i rodzeństwa, które pozniej trafiły do znalezionych przez załogę firmy syna domow. Przypominam, kotka, matka nalezy do właściciela innej firmy i mozna ja tylko ewentualnie ukrasc ale co pitem? Gdy wszyscy juz zakoceni na maksa a schronisko w pobliżu poniżej krytyki? Pozostaje tylko dorazna pomoc
                            • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 21:47
                              babcia47 napisała:

                              > irmy i mozna ja tylko ewentualnie ukrasc ale co pitem? Gdy wszyscy juz zakoceni
                              > na maksa a schronisko w pobliżu poniżej krytyki? Pozostaje tylko dorazna pomoc

                              Każde schronisko jest ponizej krytyki dla kota. Nie ma dobrych schronisk. Wszędzie koty są straumatyzowane i wszędzie umierają ponad przeciętną. Doraźna pomoc to organizacja sterylki - to pierwsza pomoc dla takiej kotki i dziesiątek jej nienarodzonych jeszcze kociąt.
                              • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 08.11.23, 19:50
                                Wobec kota, do którego ktos rosci sobie prawo, zobowiązuje ( chyba) pracowników do podstawowej opieki nad kotka nikt nie może wymóc by wlasciciel wysterylizowana zwierzaka. I tak dobrze, ze chociaz nie protestuje gdy ktoś " zagospodarowuje" potomstwo . W sumie moj maluch jeszcze przed skończeniem miesiaca potrqfil zawędrować do firmy mojego syna i przeżyć choc jeździły pomiędzy nimi duże samochody. Cód ze ocalał z takiej wycieczki chociaz teraz się nie dziwie bo jest bardzo przedsiębiorczy. Nasze schronisko jest naprawdę kiepskie mimo prob pomocy materialnej i przez wolontariuszy. Znajduje się daleko od miasta funkcjonuje od czasów PRL i niezmiennie ma bardzo zlą opinię. Nie wiem czy wogole staraja się o jakieś adopcje avwarunki sa paskudne
                                • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 09.11.23, 00:38
                                  babcia47 napisała:

                                  > Wobec kota, do którego ktos rosci sobie prawo, zobowiązuje ( chyba) pracowników
                                  > do podstawowej opieki nad kotka nikt nie może wymóc by wlasciciel wysterylizow
                                  > ana zwierzaka. I tak dobrze, ze chociaz nie protestuje gdy ktoś " zagospodarowu
                                  > je" potomstwo .

                                  Po co ma sterylizować, jeśli ktoś "zagospodarowuje" potomstwo? Dlatego zagospodarowanie potomstwa powinno być elementem pakietu z pomocą w sterylce.

                                  > d czasów PRL i niezmiennie ma bardzo zlą opinię. Nie wiem czy wogole staraja s
                                  > ię o jakieś adopcje avwarunki sa paskudne

                                  Im więcej kotów, tym warunki paskudniejsze dla kota.
                                  • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 10.11.23, 09:21
                                    Coz.. mozna maluchom pozwolić zginac i chorować wczesniej. Ja najpierw mialam do siebie troche pretensji, ze tak młodego kociaka oddzielono od mamy choc nie spędzała zbyt dużo czasu z potomstwem. Po przeglądzie zmieniłam zdanie bo nie wiem czy by przeżył kolejny miesiąc ze względu na ilość robili ktore go już zaatakowały i pewnie szybko by zupelnie osłabili mlodziutki organizm. Ostatniej dwójce rodzeństwa udało się znaleźć dom 60km od naszego miasta bo ktos zamówił w dwupaku. Wczesniej byly juz odrobaczone, dokarmiane ale zaczęły się przymrozki i trzeba było zadbać o ocieplone miejsce do spania. Bez pomocy byłoby po kociakach .. mozna i tak ale wątpię czy wlasciciela by to do czegokolwiek zmusiło. Z moich kontaktów z ludźmi mającymi zwierzaki w małych miejscowościach a szczegolnie z mężczyznami maja zupelnie irracjonalny , zakorzeniony sprzeciw przeciw Jastarni jakby dotyczyło to ich samych i uważają ze to dla zwierzaków największe nieszczęście. Bez sensu ale co zrobisz? W mojej okolicy czesto sa akcje organizowane przez miasto nie tylko szczepienia przecue wsciekliznie ale również sterylizacji finansowanej przez urząd. Dzialkowcy i mieszkańcy blokow z tego korzystają jednak w małych miasteczkach i wioskach nie.. bo nie
                                    • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 11.11.23, 11:19
                                      babcia47 napisała:

                                      > Coz.. mozna maluchom pozwolić zginac i chorować wczesniej.

                                      Zabierając te maluchy, pozwalasz maluchom w schronisku zginąć i chorować wcześniej - bo wybrałaś inne zamiast schroniskowych. Tu nie ma dobrych rozwiązań oprócz wymuszenia na właścicielu sterylizacji kotki (a nawet sfinansowaniu mu jej, zamiast leczenia kolejnych miotów jego kociąt).
                        • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 21:44
                          babcia47 napisała:

                          > No i? Mimo wszystko ueazam, ze wzięcie kota z placówki czy hodowli daje wieksza
                          > szanse na jakąś tam wiedzę o zwierzaku i możliwość, ze mial juz jakis kontakt
                          > z wetem.

                          Kontakt z wetem to za mało, żeby mieć jakąkolwiek pewność co do kota, biorąc pod uwagę wady wrodzone i możliwość kontaktu z chorobami zakaźnymi. Raczej nie robi się kociakom np. echa serca, przeciętni weci też niespecjalnie się garną do osłuchiwania serca kota, a wady serca zdarzają się i u kotów z ulicy, i ze schroniska, i z hodowli. Rzadko, ale znam kilka takich przypadków, w tym 2 z hodowli (kot nie dożywa roku, z reguły załamuje się nagle i umiera ok. 6-10 miesiąca życia).

                          Nie ma reguł ani pewności - koty nie są badane już w łonie matki, jak dzieci. Wobec kotów obowiązują reguły jak u ludzi jeszcze niedawno, w XIX wieku - jak przeżyje do dorosłości, to jest duża szansa, że jeszcze trochę pożyje, ale z kociakiem może się zdarzyć wszystko.
                          • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 08.11.23, 19:52
                            A gdzie ja pisze o jakiejkolwiek pewnosci? Pisze, że jest większa szansa a to chyba nie to samo
                            • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 09.11.23, 00:36
                              Szansa jest pod pewnymi względami większa, a pod innymi mniejsza.
            • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:37
              Ps. Kot, którego dostałam z fundacji byl przeleczony, zaszczepiony, wykastrowany byl wczesniej co było widać po nacietym jednym uchu, znaczy,vze wrocil w miejsce gdzie byl odlowiony. Pozatym dostałam wskazania co do jego karmienia, ns co zwrócić wetów uwagę w czasie wizyt bo ma skłonności oraz zapas delikatnych środków uspokajających z instrukcja bo musial odbyć dosc daleka podróż a u mnie bylo juz malevstado tj 2 koty i pies wiec dostal na początek choc i tak odbył kwarantanne w osobnym spokojnym pomieszczeniu. Niektóre organizacje zajmuja się naprawdę solidnie i nie ma się co dziwić ze chcą zwierzaka przekazać w dobre ręce. Sa tez takie ktore wymagania maja z kosmosu a zwierzęta w kiepskim stanie
              • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:54
                Pisze osoba która dostała kota po znajomosci bo miała w fundacji zaufana osobę…
                • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 10:44
                  Doklanie i co z tego? Przy przeprowadzaniu wywiadu nie kłamałam, osoba która kilkakrotnie brała zwierzaki z fundacji potwierdziła, że nie ściemniam i poręczyła za mnie.
                  • reinadelafiesta Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:20
                    Nie chodzi o to, że kłamałaś w sprawie swoich warunków, tylko że zostałaś Ty i kot potraktowani wyjątkowo, po znajomości. Wyleczony, odpchlony, zaszczepiony wykastrowany wcześniej, z zaleceniami weta i zapasem środków uspokajających. Jeśli myślisz, że każdy kot/pies z fundacji wychodzi zdiagnozowany i z zapasem leków, to weź się kobieto obudź. Aż by się chciało dosadniej napisać.
    • andaba Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:41
      Nie jesteś z Krakowa ani okolic, nie? Bo mogłabym popytać.
      • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:42
        Nie jesteśmy (ani ja - nie szukam - zjadlo mi cześć watku startowegosad((), ani koleżanka - szukająca
        • andaba Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:48
          A, myslałam, że ty szukasz. Ale dla koleżanki też bym mogła, no ale jechać po kota z drugiego końca Polski to bez sensu. Co do obserwacji koleżanki - niewykluczone że tak jest, jeżeli nie ma się znajomości poza kręgami kotów rasowych. Fundacje są... przewrażliwione, schrony mają raczej dorosłe koty, a jak mają małe, to zapaskudzone. Lepiej "od chłopa ze wsi".
          • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:50
            Mam siedmiolatniego urwisawink
          • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:01
            Paluch w szczycie kocich narodzin miewa ponad 100 kociąt. Z własnego doświadczenia - koteczka z kocim katarem i zawalonymi oczkami blyskawicznie odzyskała siły i zdrowie w domu (tydzień podawania leków).
    • husky_cat Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:43
      A probowalas bezpośrednio w schronisku?
      Koleżanka ma kotkę z Palucha. Albo w Kociej Lapce?
      • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:44
        Zgaduję - dorosłego?
        • husky_cat Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:56
          Chciała dorosłą kotkę i taką wzięła. Ale kociat też tam jest dużo.
          Z Kociej Łapki inna wzięła starszego kociaka, tak 6-8 miesięcy, dali jej pomimo dwóch psów i kota w domu. A btw, ten pierwszy kot to z wakacji w agroturystyce, wzięty jako maleńkie kocie.
          • nick_z_desperacji Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 17:33
            Ale z postu wynika, że pół roku to już "za stary", czyli nie słodka kuleczka-zabawka (bo sorry, ale innego wytłumaczenia, dlaczego pół roku to za dużo nie kupię)
        • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:59
          Ja mam kociaka z Palucha, wziętego w sietpniu (Lita miała wtedy 3 mce, wahalismy się tez nad 2 miesiecznym kotkiem) . Dorosłego kota tez stamtąd brałam 3 lata temu. Bez dziwnych pytań, wizyt, fochów. Przyjechalismy, po 2 godzinach wychodzilismy z kotką w transporterze.
    • tilijka123 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:45
      Popatrz tutaj www.facebook.com/kotozsuwalki i ich druga kociarnia www.facebook.com/DlaDobraKota . Mają też rude kociaki.
      Są w Suwałkach ale organizowany jest transport.
      Jest procedura przedadopcyjna, koty maja być niewychodzące i ewentualnie osiatkowany balkon.
      Rozmowy przedadopcyjne są chyba przez whatsuppa. Z tego co kojarzę nie ma wizyt poadopcyjnych.
      Kuzyn ma od nich 2 kociaki. Byłam tam kilka razy, koty zadbane, nie śmierdzi.

      Aktualnie mam u siebie w domu tymczasowym dwa ich koty. Ok. 2,5 roku, kotka krówka, kocur biały z domieszką czarnego - zwrócone po 1,5 roku z adopcji bo były zbyt żywiołowe.

      • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:47
        Ok, podpowiemsmile
    • paola.brunetti Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:45
      Popatrz na profil na fb lub insta Za moimi drzwiami. Prowadzi go anioł w ludzkiej postaci, pani Małgosia. U niej regularnie są na tymczasie koty, którym szukane i znajdowane są domy. Ona jest z Wrocławia, ale ludzie przyjeżdżają po kotki z całej Polski. Nawet jeśli w tej chwili żadnych kotków nie ma, to na pewno wkrótce się jakieś pojawią.
      • pani_pelagia78 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:47
        Podrzucę pomysły koleżance z watkusmile
      • czoobakka Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:59
        Potwierdzam, ciocia Gosia jest najlepsza. Niedawno miała małe koty. A jak ona nie ma, to udostępnia grzecznościowo ogłoszenia innych potrzebujących.
    • filutek.von.glutek Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:47
      Szukałam kiedyś kota, małego tricolora. Było mi wszystko jedno czy kot czy kotka. Po kilku rozmowach z fundacjami zainteresowanymi moim stanem konta, sytuacją rodzinną, warunkami mieszkaniowymi i buk wie czym jeszcze (z żądaniami kilku wizyt w domu, w tym nie zapowiedzianych) zrezygnowałam i kupiłam brytyjczyka, a później drugiego. Sorry, nawiedzone wolontariuszki nie będą mi dyktować jak mam żyć.
      • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:55
        Trikolor to raczej samica - bardzo rzadko się trafia kocur z takim umaszczeniem
        • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 12:01
          W zasadzie to wtedy już nie kocur tylko chimera 😁
        • filutek.von.glutek Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 12:49
          Naprawdę? Nie wiedziałam, ale rzeczywiście to raczej były kotki niż kocury, tudzież chimery 😉
          • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:20
            W dużym uproszczeniu, za umaszczenie odpowiadają geny, konkretnie to chromosomy X (żeńskie), więc w przypadku kocura nie mogą się spotkać dwa X dające razem szylkret, bo kocur ma XY. Ale niezwykle rzadko zdarzają się właśnie chimery XXY, czyli pan kot o takim umaszczeniu.

            P.S. chimera nie jest tu określeniem charakteru kotki😁 tylko mutanta genetycznego.
            I w drugą stronę, jak widzisz calego rudego kota, to wiedz, że to samiec.
            • tilijka123 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:29
              maleficent6 napisała:

              > I w drugą stronę, jak widzisz calego rudego kota, to wiedz, że to samiec.

              Rude kotki się zdarzają ale zdecydowanie rzadziej niż kocury. Muszą mieć dwa geny odpowiedzialne za rudość, a u kocura jest tylko jeden.
              • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:33
                Mamy w pracy dwie rude kotki. Bez innego koloru.
                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:36
                  anilorak174 napisała:

                  > Mamy w pracy dwie rude kotki. Bez innego koloru.

                  A moja koleżanka ma kocura szylkreta...
                  Przecież napisałam w dużym uproszczeniu. Na dole masz doprecyzowane.
                  • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:47
                    Ale ja neguję tego co piszesz. Po prostu nie wiedziałam, że rude kotki są tak rzadkim zjawiskiem.
                    • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 14:46
                      No są, są ☺️ chciałam napisać prosto i wyszło za prosto, za duży skrót myślowy uczyniłam.
              • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:35
                Zgadza się, napisałam, że to duże uproszczenie 😉
                Ruda kotka musi mieć rudą matkę i rudego ojca, dlatego też jest rzadkim zjawiskiem, bo w ogóle w kociej populacji rude umaszczenie jest średnio popularne, a tu się muszą jeszcze spotkać dwa takie same osobniki.
                Zresztą adekwatnie dla umaszczenia czarnego, z tym że o spotkanie dwóch czarnych kotów znacznie łatwiej.
                • tilijka123 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:37
                  maleficent6 napisała:

                  > Zgadza się, napisałam, że to duże uproszczenie 😉
                  > Ruda kotka musi mieć rudą matkę i rudego ojca, dlatego też jest rzadkim zjawisk
                  > iem, bo w ogóle w kociej populacji rude umaszczenie jest średnio popularne, a t
                  > u się muszą jeszcze spotkać dwa takie same osobniki.
                  > Zresztą adekwatnie dla umaszczenia czarnego, z tym że o spotkanie dwóch czarnyc
                  > h kotów znacznie łatwiej.

                  Matka musi mieć jeden gen rudy czyli może być ruda, trikolorka lub szylkretka.
                  • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:42
                    Ale wtedy prawdopodobieństwo jest jeszcze mniejsze.
                  • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:50
                    I jeszcze można wziąć pod uwagę krycie rudej kotki kremowym samcem, wtedy też mamy dużą szansę na rudą kociczkę-córkę, albo kremowej kotki rudym samcem, jeśli mam być już mocno precyzyjna. Tylko to już raczej nie dotyczy kotów schroniskowych.
                    • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 12:24
                      Rude z rudym to zawsze rude. Rude z kremowym - to rude i jesli kot rudy niesie gen rozjasnienia to też mogą sie urodzić kremowe koty.
                      Rude kotki też z połaczenia szylkretki z rudym/kremowym.

                      Kremowy kot to kot rudy z dodatkowym genem rozjaśnienia.
                  • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 12:25
                    Trikolorka to tez szylkretka. Ale z bielą wink
                    • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 13:57
                      Wszystko się zgadza 👍😁 szylkret ma w ogóle sporo "odcieni".
                      • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 14:06
                        Owszem. Moze sie pojawić na każdym kolorze podstawowym (czerń, czekolada, cynamon, bursztyn, carmel i apricot, i rozjasnieniu tych kolorów). Moze pojawic sie też w opcji złotej i srebrzystej albo bimetalic).
                        Pręgowana (ticked, cętki, tygrys, klasyk, nieoznaczone pregowanie) lub nie. W odmianie point lub nie. Z bielą lub nie.

                        Jest trochę mozliwosci.
                        • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 14:40
                          Yenna, a mój kotek jaki jest? Mam wpisane F22 ale ona tez taka ruda…
                          • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 15:17
                            Jak masz wpisane f22 to jest to szylkretka pręgowana klasycznie smile
                            • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 15:18
                              Dokladnie: czarna szylkretka pręgowana klasycznie.
                              • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:40
                                Bardzo dziękuje big_grin zawsze mnie zastanawia jaki to jest kolor bursztynowy karmel apricot niebieski itd
                                • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:50
                                  Bursztyny sama hodowałam. Kolor rzadki, wystepuje tylko u kotów norweskich, w tej chwili 1 hodowla w Polsce ma takie koty. Tu masz bursztynowego kota pręgowanego na różnych etapach życia.
                                • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:53
                                  A tu bursztyn niepręgowany (pręgowanie, ktore widzisz to tzw duchy). Koty te są slangowo nazywane "czarnymi nosami".


                                • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:58
                                  forestgate.pl/koty_amber_fotki/ tu masz foty bursztynów w różnych wersjach kolorystycznych smile
                                  • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 09:21
                                    Nie nadaje się na hodowcę - dla mnie wszystkie takie same 🤣🤣🤣
                                    • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 09:32
                                      Inne są 😂😂😂
                                      Wszystkiego się można nauczyć.
                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:39
                  I np. calico, to też prawie na pewno kotka.
                • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:46
                  Podobno koty jednolicie umaszczone są mniej atrakcyjne dla innych kotów (a najbrzydsze to są białe)
                  • tilijka123 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 13:50
                    ichi51e napisała:

                    > Podobno koty jednolicie umaszczone są mniej atrakcyjne dla innych kotów (a najb
                    > rzydsze to są białe)
                    >

                    Chyba jestem kotem bo białe najmniej mi sie podobają ze wszystkich.
                    • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 22:53
                      Ja też smile
                • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 11:32
                  maleficent6 napisała:

                  > Zgadza się, napisałam, że to duże uproszczenie 😉
                  > Ruda kotka musi mieć rudą matkę i rudego ojca, dlatego też jest rzadkim zjawisk
                  > iem, bo w ogóle w kociej populacji rude umaszczenie jest średnio popularne, a t
                  > u się muszą jeszcze spotkać dwa takie same osobniki.
                  > Zresztą adekwatnie dla umaszczenia czarnego, z tym że o spotkanie dwóch czarnyc
                  > h kotów znacznie łatwiej.

                  Ciekawy poglad.. mpj syn ma dwa czarne kocurki o jedwabistej sierści. Matki obu są zwykłymi szaroburym dachowcami.
                  Jak sądzę wśród przodków kocicy raczej muszą być osobniki danego koloru i to ich geny odzywają się w kolejnym pokoleniu. Matka mojego najmłodszego jest też zwykla buraską ojcowie nieznani a z jego miotu byla samiczka trikolorka samiec rudasek, bura koteczka i moj łaciaty bialo- bury . W tym przypadku mogą to być jednak dzieci kilku ojców lub odezwały się geny przodków.
                  • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 04.11.23, 16:20
                    Ten pogląd nazywa się genetyką. Za umaszczenie odpowiadają odpowiednie allele. 🤷
                    Jak sądzę te czarne koty miały też ojców, więc w czym widzisz nieścisłość? Z genetycznego punktu widzenia bura kotka jest w zasadzie jak czarna, różni się ilością alleli recesywnych.
                    I co z tego, że matka była buraską a miała różne potomstwo, gdzieś napisałam, że to się wyklucza?
                    • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 13:27
                      W teorii, że muszą się spotkać dwa czarne koty, wystarczy gdy jedno z rodzicow mialo czarnego przodka a nawet moze to dotyczyć obojga. Podobnie jest u ludzi. Wszyscy dziadkowie moich dzieci mieli rh+, ja i mąż oboje rh- . Odezwały się geny przodków
                      • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 15:57
                        Nie zrozumiałaś.
                        Dwa czarne koty zawsze dadzą kota fenotypowo czarnego.

                        Jezu...jakie geny przodków ci się odezwały?
                        • babcia47 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 13:18
                          maleficent6 napisała:

                          > Nie zrozumiałaś.
                          > Dwa czarne koty zawsze dadzą kota fenotypowo czarnego.
                          >
                          > Jezu...jakie geny przodków ci się odezwały?
                          Recesywne. Po rodzicach nie mogliśmy odziedziczyć braku czynnika rh we krwi bo ten czynnik mieli ale mogli ich nie mieć nasi przodkowie. Owszem dwa czarne koty x dużym prawdopodobieństwem mogą dać czarne potomstwo.. chyba, ze tez mieli kolorowych przodków.
                          • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 07.11.23, 16:36
                            🤦
            • heca7 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 14:17
              Miałam dziewięć lat rudą całkowicie kotkę. I początkowo nie wiedziałam, że to taki rzadki przypadek wink Ale wredna była do niemożliwości. Gryzła i drapała do krwi bez ostrzeżenia. Ot tak sobie. Kiedyś podniosłam ją a ona złapała mnie za twarz i pogryzła do krwi ucho, policzek itd. Za co złapała to gryzła i nie chciała puścić. Generalnie miała jakiś problem z głową i agresją.
              • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 14:21
                Urocza 🙄 u mnie stacjonowała Brytyjka odebrana z interwencji. Miała manierę rzucania się na łeb z lodówki i wczepiania pazurami i twarz. Ogólnie 3/4 życia spędziła na tej lodówce, resztę dzieliła na kuwetę i rzucanie się z pazurami i zębami na ludzkie nogi.
                • heca7 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 17:36
                  Ta moja ruda potrafiła całkiem spokojnie z własnej woli podejść, łasić się do nóg, wskoczyć na kolana i kiedy już na nich siedziała po prostu w sekundę wbić pazury i ugryźć w rękę uncertain W życiu nie widziałam kota, który by z taką częstotliwością prychał. Np spała, coś ją przebudziło, spojrzała na mnie siedzącą obok przed komputerem i ...oprychała mnie. Po czym poszła dalej spać. Sądzę, że miała coś z głową.
                  • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 19:28
                    U młodych kotów to normalne, że nagle atakują dłoń, która je głaszcze mimo przyjemności z tego płynącej czy też w trakcie zabawy.
                    Zresztą u szczeniaków też, z tym że szczeniaka łatwiej wychować 😁
                    Natomiast jeśli ona cały czas była taka "atakująca" to ewidentnie jakieś zaburzenia wchodziły w grę.l
              • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 14:32
                Z naszych pracowych dwóch jedna to dzikus i nie garnie się do kontaktu z człowiekiem. Druga za to jest mruczka i przytulakiem.
                Czesto pracuję z nią śpiąca na moim biurku z łebkiem wtulonym w zgięcie łokcia lub ramię.
                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 14:47
                  No...to kiedy ją zabierasz do domu? 😛
                  • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 15:20
                    Mam juz dwa koty w domu.
                    • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 15:29
                      Dwa czy trzy, co za różnica 😉 przecież widać, że jesteś już zaklepana na własność.
                      • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 16:06
                        To moj kot służbowy 😉
                        • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 17:24
                          Eeeee...to chyba ty jesteś służbowa 🙄 jak tak można o kocie...
                          • nick_z_desperacji Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 17:47
                            To przecież oczywiste. Oni tam są wg grafiku opiekowania się kotem. Po prostu ten kot ma nieco więcej służby niż jego koledzy :p
            • mamamisi2005 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 18:20
              maleficent6 napisała:

              > I w drugą stronę, jak widzisz calego rudego kota, to wiedz, że to samiec.
              Prawda. W ok. 80%😉
              • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 18:45
                mamamisi2005 napisała:

                > maleficent6 napisała:
                >
                > > I w drugą stronę, jak widzisz calego rudego kota, to wiedz, że to samiec.
                > Prawda. W ok. 80%😉

                A w żyvcu. Szczegolnie w hodowlach, gdzie hodowcy kryją swiadomie i swiadomie decydują sie na powołanie kociąt okreslonego koloru, dobierając pod wzgledem kolorystycznych efektów krycia rodzicow kociąt.


                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 20:24
                  Ale to dotyczyło przecież kotów schroniskowych, hodowlane żądzą się zupełnie innymi prawami.
                  • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 20:49
                    Genetyka wszedzie taka sama.
                    • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 05.11.23, 23:11
                      Odnoszę się do tego:

                      "gdzie hodowcy kryją swiadomie i swiadomie decydują sie na powołanie kociąt okreslonego koloru,".

                      Nie porównuj doboru kotów, często poprzedzonego wielomiesięcznymi planami do przypadkowego krycia dzikich kotów na ulicy.
                      • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 00:41
                        Alleż porownuję bo koty rodzące się w hodowlach stanowią niemaly odsetek kociej populacji w PL.

                        Wiesz, dlaczego kotki rude to rzadkosc? Bo rude kocury w naturze to rzadkosc (bury lepiej wtapia sie w otoczenie).
                        Do rudej kotki wystarczy matka szylkretka i rudy kocur.
                        Do matki szylkretki wystarczy czarna babka i... rudy kocur (wszystkie kotki będą szylkretowe).

                        Nie podniecalabym się tzw rzadkością rudych kotek.

                        Znam duzo rzadsze kolory, trudniejsze do uzyskania wink
                        • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 01:01
                          Ogarnij drzewko od początku i zobacz o czym była rozmowa. O kotach z fundacji, czyli w domyśle zazwyczaj są to zwykłe dachowce.
                          Umaszczenie kocich kundelków a umaszczenie rasowych kotów, to trochę inna bajka jednak, choćby dlatego że pewne rasy cechują się umaszczeniem raczej nie osiągalnym dla dachowca.

                          A ktoś się tu podnieca? Przecież to jest fakt, że +/- 80-84% rudych kotów to samce. Tak samo, jak trafiają się samce szylkretowe.


                          "Hodowcow, ktorzy rzeczywiscie mają w glowie prawdziwy plan hodowlany nie jest zbyt wielu."
                          Pozostała część to pseudohodowcy nastawieni na robienie kotków po to by rodziły się małe kotki i hajs się zgadzał.
                          W szanującej się hodowli wpadki są niedopuszczalne, serio to że Halinka ma rasową parkę i sprzedaje rasowe kotki nie czyni jej hodowcą.
                          • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 02:00
                            Bzdury takie opowiadasz, ze az zęby bolą.

                            1. Piszesz o kremusach. Nie widzialam niebieskiego ani tym bardziej kremowego piwniczaka. A tobie pojawil sie kremus w wywodach. Ja tylko prostuję pewne bzdurki.


                            2. Wchodzisz w kwestie genetyki i organizacji hodowli, ktorych nie ogarniasz. Po wuj wybiegasz z tematu?

                            3. Koty z fundacji to też koty w typie, koty z hodowli i pseudohodowli, ktore znalazly sie tam na skutek splotu nieszczesliwych wypadkow.

                            4. W szanujacych sie hodowlach KLATKOWYCH nie zdarzy sie wpadka. Bo koty siedzą w klatkach i są izolowane. Nazwij te klatki oddzielnymi zawsze pozamykanymi lazienkami, pokojami, wolierami czy klatkami - co za roznica? Tam, gdzie koty są czescia rodziny, nie są izolowane od ludzi, maja do dyspozycji cale mieszkanie, niestety, wpadka moze sie zdarzyc. Nie jest pożądana ale sie zdarza.

                            5. Dostepnosc kocurow do krycia zewnetrznego jest taka, ze zwykle ludzie kryją tym, co mają. Rzadko kto moze sobie pozwolic na 6 importow w 7 lat (ja se moglam pozwolic i se pozwalalam, ale jednak realia sa takie, jakie są). A to ci tez okresla plany. Powiem tez, ze ok 80 proc legalnych hodowli Twoim zdaniem jest pseudo (z wyjatkiem tych klatkowych, rzecz jasna) wink

                            Bawią mnie takie wynurzenia nt hodowlu, gdy się zna problematyke z czytania propagandowych artykulow, ktore nijak sie mają do rzeczywistosci, tak samo jak bawią mnie wynurzenia niekumatych humanistow nt budowy mostów.

                            Hodowla nie przynosi hajsu. Zmartwię cie. To w xuj drogie hobby. U mnie wycenione na wartosc niezlego samochodu. Wbrew pozorom na kotach zarabiaja najmniej te male domowe hodowle, ktore kochają koty i kocieta traktuja jak dzieci (a wiec dobrze socjalizują), mają max ze 2-3 mioty rocznie i nie mają fabryki. Zarabiasz, gdy masz fabrykę (ponad 5 miotow rocznie), na wszystkim wytaniasz, nie badasz kotow. Aha. Duza topowa hodowla to tez ryzyko otrzymania dzikiego, niesocjalizowanego kota big_grin

                            Bardzo cenię male, zaangazowane hodowle, nastawione PRZEDE WSZYSTKIM na zdrowie, socjalizację i normalny dom dla kotow doroslych i kociat. Takie, gdzie hodowla jest domem z kotami a dzieci tych kotow się ma przy okazji i sie je po prostu kocha. Tak jest po prostu etycznie.

                            Ale co moze o tym wiedziec ktos, kto swoje wyobrazenie na ten temat oparl na reklamowo-propagandowym belkocie z netu?
                            • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 10:49
                              yenna_m napisała:

                              > Bzdury takie opowiadasz, ze az zęby bolą.

                              Gdzie konkretnie? Bo póki co to ty odpowiadasz nie ogarniając kontekstu.
                              >
                              > 1. Piszesz o kremusach. Nie widzialam niebieskiego ani tym bardziej kremowego p
                              > iwniczaka. A tobie pojawil sie kremus w wywodach. Ja tylko prostuję pewne bzdur
                              > ki.
                              >

                              "Umaszczenie kocich kundelków a umaszczenie rasowych kotów, to trochę inna bajka jednak, choćby dlatego że pewne rasy cechują się umaszczeniem raczej nie osiągalnym dla dachowca"
                              Z czym właściwie dyskutujesz?

                              (Swoją drogą ja kremowego widziałam, nawet dwa i co w związku z tym?)


                              >
                              > 2. Wchodzisz w kwestie genetyki i organizacji hodowli, ktorych nie ogarniasz. P
                              > o wuj wybiegasz z tematu?

                              Dobrze, że ty jedyna na tym forum ogarniasz.

                              >
                              > 3. Koty z fundacji to też koty w typie, koty z hodowli i pseudohodowli, ktore
                              > znalazly sie tam na skutek splotu nieszczesliwych wypadkow.

                              Koty rasowe i w typie raczej nie są kotami, których ogłoszenia wiszą miesiącami i które czekają na adopcję. Na takie koty są rzesze chętnych i często w ogóle nie są ogłaszane (z wyżej wymienionego powodu, chyba że nie nadają się do adopcji z różnych przyczyn).

                              Po co się wypowiadasz, skoro nie wiesz jak to działa? 😉😁
                              >
                              > 4. W szanujacych sie hodowlach KLATKOWYCH nie zdarzy sie wpadka. Bo koty siedzą
                              > w klatkach i są izolowane. Nazwij te klatki oddzielnymi zawsze pozamykanymi la
                              > zienkami, pokojami, wolierami czy klatkami - co za roznica? Tam, gdzie koty są
                              > czescia rodziny, nie są izolowane od ludzi, maja do dyspozycji cale mieszkanie,
                              > niestety, wpadka moze sie zdarzyc. Nie jest pożądana ale sie zdarza.
                              >
                              Bzdura. Szanująca się hodowla nie jest hodowlą klatkową, to się wyklucza.

                              > 5. Dostepnosc kocurow do krycia zewnetrznego jest taka, ze zwykle ludzie kryją
                              > tym, co mają. Rzadko kto moze sobie pozwolic na 6 importow w 7 lat (ja se mogla
                              > m pozwolic i se pozwalalam, ale jednak realia sa takie, jakie są). A to ci tez
                              > okresla plany. Powiem tez, ze ok 80 proc legalnych hodowli Twoim zdaniem jest p
                              > seudo (z wyjatkiem tych klatkowych, rzecz jasna) wink
                              >

                              Nie insynuuj czegoś, co nie padło. Jest znacząca różnica między hodowlą realnie dobrą a hodowlą legalną. Kto jak kto, ale ty powinnaś to wiedzieć. Adekwatnie do psów, to że ktoś jest zrzeszony z ZKwP nie znaczy z automatu, że prowadzi profesjonalną hodowlę.


                              > Bawią mnie takie wynurzenia nt hodowlu, gdy się zna problematyke z czytania pro
                              > pagandowych artykulow, ktore nijak sie mają do rzeczywistosci, tak samo jak baw
                              > ią mnie wynurzenia niekumatych humanistow nt budowy mostów.

                              Mnie z kolei nie bawi to, że czytasz coś czego nikt nigdzie nie napisał. Raczej zastanawiam się z czym masz problem, że tak popłynęłaś.

                              >
                              > Hodowla nie przynosi hajsu. Zmartwię cie. To w xuj drogie hobby. U mnie wycenio
                              > ne na wartosc niezlego samochodu. Wbrew pozorom na kotach zarabiaja najmniej te
                              > male domowe hodowle, ktore kochają koty i kocieta traktuja jak dzieci (a wiec
                              > dobrze socjalizują), mają max ze 2-3 mioty rocznie i nie mają fabryki. Zarabias
                              > z, gdy masz fabrykę (ponad 5 miotow rocznie), na wszystkim wytaniasz, nie badas
                              > z kotow. Aha. Duza topowa hodowla to tez ryzyko otrzymania dzikiego, niesocjali
                              > zowanego kota big_grin
                              >

                              Czy gdzieś coś takiego napisałam, czy jednak kolejny raz insynuujesz coś, co nie padło?
                              Jeśli hodowla jest naprawdę profesjonalna to zysk jest symboliczny tudzież trzeba dopłacać.
                              Ja pisałam o pseudohodowlach l, gdzie główną pobudką jest zysk, nie sądzisz? Tam nikt nie rozmnaża dla idei, a przecież hodowca powinien mieć plan hodowlany, wszak nie rozmnażamy dla kasy, tylko dla celu.

                              I znowu, gdzieś pisałam o małych hodowlach? Nie, znowu to twoje założenie.


                              > Bardzo cenię male, zaangazowane hodowle, nastawione PRZEDE WSZYSTKIM na zdrowie
                              > , socjalizację i normalny dom dla kotow doroslych i kociat. Takie, gdzie hodowl
                              > a jest domem z kotami a dzieci tych kotow się ma przy okazji i sie je po prostu
                              > kocha. Tak jest po prostu etycznie.

                              Tak, z tym się całkowicie zgadzam, ja również cenię takie hodowle zarówno kocie jak i psie. I tutaj paradoksalnie legalność hodowli nie przekłada się na jej jakość. Z największymi zaniedbaniami miałam doczynienia u hodowcy z ZKWP.

                              >
                              > Ale co moze o tym wiedziec ktos, kto swoje wyobrazenie na ten temat oparl na re
                              > klamowo-propagandowym belkocie z netu?

                              Ulżyło ci?
                              Ciężko dyskutować z kimś, kto czytany tekst interpretuje według swojego wybujałego ego.
                              • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 11:51
                                Koty rasowe to koty, ktore powstaly naturalnie i na pewnym etapie zostaly "wylapane" przez hodowcow. Wiedzialabys to, gdybys zaglebila sie w historie jakiejkolwiek rasy. Wiec dalej nie wiesz, o czym piszesz. Te wszystkie kolory powstaly NATURALNIE i są spotykane u tych "kundelkow" (kundelki to psy, nie funkcjonuje takie okreslenie w kocim swiecie, raczej funkcjonuje okreslenie "kot wolnozyjacy", "kot dziki" czy jako wystawowa kategoria na koty nierasowe w kocich federacjach - okreslenie "koty domowe - krotkie i dlugowlose".
                                Kolory tych kotow NIE SĄ wynikiem manipulacji genetycznych czynprac hodowcow tylko tworem natury, spontanicznymi, naturalnymi mutacjami, ktore zaistnialy w roznych rejonach swiata u kota domowego/wolnozyjacego. Wiec nadal mowimy o kolorach wystepujacych w ROZNYCH REJONACH SWIATA U WOLNOZYJACYCH CZY UDOMOWIONYCH KOTACH DOMOWYCH. To, ze pula gebetyczna wolnozyjacego kota europejskiego jest taka jaka jest, nie oznacza, ze to jest pula genetyki kociego koloru wlasciwa tylko dla kota rasowego.

                                Koty rasowe szukaja dobrego domu tak samo dlugo jak koty nierasowe. Tylko ten, kto wyadoptowywal kota rasowego wie, o czym mowie. I wie, jakie slabe oraz krytyczne momenty wiąża sie z szukaniem normalnego domu dla takiego kota. Chyba, ze wypychal tego kota na szybko, byle komu, ryzykujac, ze za miesiac kot znow pojawi sie jako kot do adopcji.
                                Zdarzalo mi sie szukac adopcyjnego domu dla kotow rasowych i niestety, trwalo to nawet i pol roku. Zdarzalo mi sie tez szukac domu dla dachowcow i bywalo, ze dom sensowny znajdowal sie w ciagu dnia lub tygodnia.
                                Tak, ze ten.

                                Autorce polecam poszukanie kota do adopcji w hodowli.
                                Hodowca tez bedzie sie starac wybrac kotu dobry dom ale nie bedzie tego calego cyrku z zarabianiem na zbiorkach, bo poki kot zarabia, to jest czesto niewyadoptowywany.

                                Pisalam o domu, w ktorym hodowca ma kotke i kocura, i robi pierdyliar takich polaczen, a ty okreslilas je jako pseudohodowlę. I znow nie wiesz, o czym mowisz. Znow: to zalezy. Takie polaczenie, nawet kilakrotnie potwarzane moze byc niezwykle cenne.
                                Dlaczego?
                                - w rasach, gdzie pula genetyczna sie zacisnila to polaczenie moze byc np sytuacją, gdzie jest totalny oucross od tego, co sie hoduje. I np w MCO jest taki problem, ze wiele hodowli ma te same linie a BRZYDKIE koty z outcrossu (czyli niespojrewnione z tymi popularnymi liniami) sa bardzo cenione i kosztują majatek.
                                2. Ta konkretna para moze byc tez bardzo zdrową parą w rasie borykajacej sie z problemami zdrowotnymi (np z chorobami nerek, serca itp). Dzieci tej pary mogą pomóc w pracy hodowlanej nad zdrowotnoscią rasy i mogą pomóc zgubic geny powodujace problemy zdrowotne.
                                3. Ta para to moga byc tez koty wybitne w typie o bardzo szlachetnym fenotypie.
                                Tak wiec bez znajomodci KONKRETNEJ sytuacji, nie ferowalabym wyrokow.

                                Co do braku wpadek - nadalnnie rozumiesz pewnych rzeczy. Nie wymagam tej wiedzy. Ale nadal nie masz swiadomosci, ze jesli koty zyja w stadzie i nie sa od siebie odizolowywane (w kocich pokojach, wolierach itp a to JEST forma klatki) to ZAWSZE jest ryzyko wpadki. Nie znam hodowli (i są to naprawdę dobre hodowle, dbajace o jakisc hodowli oraz o etyke hodowlana), gdzie niestety w ciagu -nastu lat hodowania wpadka sie zdarzyla. I nadal sa to dobre, szanowane oraz ETYCZNE hodowle. Specyfika kocich hodowli jest troszke inna niz psich.

                                Tak wiec ryzykowne jest to, co piszesz. Ale nie znasz tematu i sie madrzysz.
                                Doceniam pomoc ale po prostu piszesz glupoty.

                                PS. Mialam psy z ZKwP z syfu i psy z pseudo z naprawde dobrych miejsc. Ale to nie znaczy, ze wszyscy hodowcy to zlo wcielone. Jest tak jak wszedzie w kazdej "branzy". Rowniez w "branzy" fundacyjnej i domow tymczasowych. Sa dobre miejsca i zle. Ale proszę, nie wypisuj juz glupot.
                                • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 13:47
                                  yenna_m napisała:

                                  Te wszystkie kolory powstaly
                                  > NATURALNIE i są spotykane u tych "kundelkow" (kundelki to psy, nie funkcjonuje
                                  > takie okreslenie w kocim swiecie, raczej funkcjonuje okreslenie "kot wolnozyjac
                                  > y", "kot dziki" czy jako wystawowa kategoria na koty nierasowe w kocich federac
                                  > jach - okreslenie "koty domowe - krotkie i dlugowlose".

                                  A to ty wcześniej:
                                  "Piszesz o kremusach. Nie widzialam niebieskiego ani tym bardziej kremowego piwniczaka."

                                  Jesteś bardzo niekonsekwentna.
                                  Och, naprawdę? Koci kundelek nie funkcjonuje, ale piwniczak czy kremus to rozumiem z oficjalnej nomenklatury? Czy jednak nie będziemy się czepiać określeń "z przymrużeniem oka", skoro są zrozumiałe dla rozmówcy?


                                  To, ze pula gebetyczna wolnozyjacego kota europejskiego jest tak
                                  > a jaka jest, nie oznacza, ze to jest pula genetyki kociego koloru wlasciwa tylk
                                  > o dla kota rasowego.

                                  Oczywiście. Weź tylko pod uwagę, że dyskusja cały czas dotyczyła kotów fundacyjnych/schroniskowych czyli w domyśle jednak nie są to koty rasowe ani koty o unikalnym umaszczeniu, które obecnie zdarzają się bardzo rzadko w populacji polskich kotów domowych.


                                  >
                                  > Koty rasowe szukaja dobrego domu tak samo dlugo jak koty nierasowe.

                                  Zgadza się i to nie przeczy temu co wcześniej napisałam. Kot rasowy ma masę chętnych, pierwsze pytanie jakie pada, to w 3/4 jest to : czy jest wykastrowany. Bo takie koty bardzo chętnie przyjmują osoby, które chcą rozmnażać kotka by mieć kotka oraz osoby, które chcą pięknego rasowego kota za darmo, chociaż nie są osobami które mieć takiego kota powinny ( z bardzo różnych względów).
                                  I dalej, koty rasowe nie są zwykle wystawiane w ogłoszeniach (nie piszę o grupach na FB czy "instytucjach" skupiających się głównie na konkretnych rasach - jak np. stowarzyszenie, które zajmuje się głównie Brytyjczykami.
                                  Dobre fundacje takie koty wyadoptowuje osobom, które często miała wcześniej "na oku", a nie randomom.

                                  > Pisalam o domu, w ktorym hodowca ma kotke i kocura, i robi pierdyliar takich po
                                  > laczen, a ty okreslilas je jako pseudohodowlę.

                                  Czytaj ze zrozumieniem, co określiłam pseudhodowlą, bo na pewno nie to, co próbujesz mi wcisnąć.
                                  I naprawdę nie bardzo rozumiem, w jakim celu twoje wywody na temat rozmnażania cennych osobników w hodowli, bo nijak ma się to do meritum wątku (dopiero co bardzo kulturalnie pytałaś mnie, dlaczego to ja odbiegam od tematu).
                                  Co do wpadek, to chyba mamy nieco inną definicję, czym jest wpadka w hodowli. Przy płodnym samcu i płodnej samicy chyba każdy zdaje sobie sprawę, że ta ciąża się pojawi. Trudno określić wpadką coś, co nie jest zaskoczeniem.

                                  >
                                  > Tak wiec ryzykowne jest to, co piszesz. Ale nie znasz tematu i sie madrzysz.
                                  > Doceniam pomoc ale po prostu piszesz glupoty.

                                  Jaką znowu pomoc? O czy ty piszesz.
                                  Problem w dyskusji z tobą polega na tym, że kiedy ja piszę, że X jest X, to ty czytasz coś innego i zaczynasz się wykłócać tonem mędrcy, że ....X jest X.
                                  Wiesz, nie ma też ludzi nieomylnych, ja również taka nie jestem i naprawdę nie mam problemu z przyznaniem się do błędu, pomyłki czy niewiedzy. Pod warunkiem, że dyskusja jest prowadzona merytorycznie, na temat. Bo jednak ciężko odnieść się do twojej odpowiedzi na mój wpis, jeśli ty piszesz zupełnie nie na temat.

                                  >
                                  > PS. Mialam psy z ZKwP z syfu i psy z pseudo z naprawde dobrych miejsc. Ale to
                                  > nie znaczy, ze wszyscy hodowcy to zlo wcielone. Jest tak jak wszedzie w kazdej
                                  > "branzy". Rowniez w "branzy" fundacyjnej i domow tymczasowych. Sa dobre miejsca
                                  > i zle. Ale proszę, nie wypisuj juz glupot.

                                  Owszem, dokładnie to napisałam. Żadne zrzeszenie nie daje ci gwarancji, że dana hodowla będzie profesjonalna. Dlatego też nie dostaję orgazmu na dźwięk ZKwP, bo tam się takie cuda dzieją, że książkę możnaby napisać. Jednocześnie nie popieram też pseudozrzeszeń , a rozmnażanie bez pojęcia dla zarobku uważam za karygodne.
                                  I znowu. Gdzie napisałam, że każda hodowla to zło? Czytasz w ogóle na co odpowiadasz?

                                  I jeszcze jedno, piszesz z perspektywy hodowcy która nijak ma się do specyfiki DT czy fundacji.
                          • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 02:05
                            Aha. W calej swojej karierze hodowcy (od 2007 roku) NIE WIDZIALAM szylkretowego kocura.
                            Chimery i koty z zespolem Klinefeltera są naprawdę niezwykle rzadkie. A piszesz o tych szylkretach, jakby rodzily sie na tyle czesto, ze mozna gdzies ogladac takie koty. No nie, to tak nie dziala.
                            • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 02:13
                              Aha. Bycie szylkretowym kocurem wiąże sie z byciem kotem z wadą genetyczną. Jeszcze chimeryzm - jak cie mogę, moze byc neutralny dla zdrowia kota. Ale już zespół Klinefeltera jest po prostu chorobą genetyczną.
                              • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 10:53
                                yenna_m napisała:

                                > Aha. Bycie szylkretowym kocurem wiąże sie z byciem kotem z wadą genetyczną. Jes
                                > zcze chimeryzm - jak cie mogę, moze byc neutralny dla zdrowia kota. Ale już zes
                                > pół Klinefeltera jest po prostu chorobą genetyczną.

                                A ktoś gdzieś napisał, że nie jest?
                                Bo ja np.pisalam że jest, więc o zgrozo! znowu nie bardzo wiem z czym dyskutujesz.
                            • heca7 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:28
                              W Czarnogórze jest mnóstwo kotów bezdomnych o ubarwieniu szylkretowym. Ogólnie w porównaniu z naszymi dachowcami tam koty są we wszystkich kolorach tęczy (przesadzam wink ). Ale po ulicy chodzą tysiące kocich nieszczęść w takim umaszczeniu, że oczy wychodzą ze zdumienia. Rude, szylkretowe, trikolory oraz takie z połową pyska w innym kolorze...To co u nas jest rzadkie i pokazywane przez właścicieli na Instagramie tam zjada resztki spod śmietnika uncertain
                              • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 08:41
                                To pointy.
                                Wśrod polskich dachowcow też się zdarzają. Rzadko, ale się zdarza. Wystarczy, żeby w przeszłości jakis rasowy kot pszedł na lewiznę miedzy dachówki i gen się przeniósł przez pokolenia. Do tej cechy potrzebne są 2 koty z takim recesywnym genem.

                                Ta czekolada, cynamon, rozjasnienia, poity, bursztyny, srebra tez się znikąd nie wzięły. Wszystko to dzieło natury i na jakimś etapie takie koty tak umaszczone były wygarniane z natury przez ludzi i rozmnażane. Hodowle kotów to tak naprawdę dość nowa sprawa bo szacuje sie, że ludzie zaczeli hodować koty gdzieś około XIX wieku.
                            • maleficent6 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 10:52
                              yenna_m napisała:

                              > Aha. W calej swojej karierze hodowcy (od 2007 roku) NIE WIDZIALAM szylkretowego
                              > kocura.
                              > Chimery i koty z zespolem Klinefeltera są naprawdę niezwykle rzadkie. A piszesz
                              > o tych szylkretach, jakby rodzily sie na tyle czesto, ze mozna gdzies ogladac
                              > takie koty. No nie, to tak nie dziala.

                              Gdzie tak napisałam? Proszę, zacytuj mi konkretnie gdzie.
                              Albo może przeczytaj jeszcze raz drzewko od góry, tym razem ze zrozumieniem.

                              I znowu, ja widziałam takowego, w zasadzie widuję go dość często. I co w związku z tym?
                      • yenna_m Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 06.11.23, 00:45
                        maleficent6 napisała:

                        > Odnoszę się do tego:
                        >
                        > "gdzie hodowcy kryją swiadomie i swiadomie decydują sie na powołanie kociąt okr
                        > eslonego koloru,".
                        >
                        > Nie porównuj doboru kotów, często poprzedzonego wielomiesięcznymi planami do pr
                        > zypadkowego krycia dzikich kotów na ulicy.

                        I daruj sobie snucie fantasmagorii o wielomiesiecznych planach po hodowlach. W wielu hodowlach plan jest taki: mam w domu taką kotke i takiego kocura, bedziemy po raz pierliardowy robic to samo polaczenie bo takie mamy koty big_grin A ile miotow rodzi sie z tzw wpadek i nieplanowanych kryć? Omatkobosko, wcale niemało big_grin

                        Hodowcow, ktorzy rzeczywiscie mają w glowie prawdziwy plan hodowlany nie jest zbyt wielu.
        • kiddy Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 17:09
          Mam takiego kocura. Do 10 tygodnia życia był kotką, ale mnie się wydawało, że ma jednak męskie podogonie. I faktycznie, okazało się, że to facet. Podobno jeden na 3000 wink)
    • randomstory Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:52
      Szukałam psa, mieszańca. Mam podobne doświadczenia z fundacjami. Pytali nawet czy dom jest na kredyt czy bez.
      Ostatecznie wzięłam kundelka z OLX od jakiejś pani ze wsi co jej się suka oszczeniła.
    • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 09:56
      Jedź do schroniska i wybierz kota na miejscu. W większych schronach małych kotków są dziesiątki.
    • swinka-morska Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:01
      Jeśli Warszawa i okolice, to popatrz na FB na profil "Koty pod Górą" - prowadzi go pani mieszkająca w Górze Kalwarii, która na pewno dobierze Ci kota. Pani wykonuje tytaniczą pracę na rzecz bezdomnych kotów, robi sporo adopcji. www.facebook.com/profile.php?id=100053716038589
      Jest do wzięcia np. taki dwupak:
      <iframe src="www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fpermalink.php%3Fstory_fbid%3Dpfbid0WjEpsYyvbvbKDKYaKV8n4oVFDy1cHwji2mh5p6rRSBLgYMMnzucV7HsxWXdkPpR3l%26id%3D100053716038589&show_text=true&width=500" width="500" height="479" style="border:none;overflow:hidden" scrolling="no" frameborder="0" allowfullscreen="true" allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; picture-in-picture; web-share"></iframe>
    • kaki11 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:04
      Zacznę nie od odpowiedzi a od rady. Większość ludzi ma rodziny, znajomych lub rodziny znajomych w mniejszych miastach i na wsiach, gdzie wśród kotów wychodzących sporo jest kotek, które nie miały kastracji. W odpowiednim okresie, łatwo znaleźć kotka na zasadzie "u sąsiadki mojej mamy się okociły, i szukają domu. Czekaj wyślę ci zdjęcie", ewentualnie można poszukać na grupach facebookowych tych pobliskich miast.
      Po drugie, nie wiem czy podzielam obserwację, to znaczy co do schronisk i fundacji nie mam zielonego pojęcia, nigdy nie adoptowałam tam kota. Jak szukaliśmy psa to się interesowałam procedurami, ale w efekcie i tak wzięliśmy od ludzi, z ogłoszenia przez olx chyba. Widziałam, po rozmowach, że czasem te wymagania może są na wyrost i pewnie nie jeden człowiek psa kupił/dostał/adoptował od kogoś, i on i pies są teraz szczęśliwi,ale ze schroniska by nie dostał bo coś tam. Co do ludzi to bywa różnie, różniaście - pewnie, są tacy którym te kotki pozdychają, albo coś tam im się stanie, ale naprawdę dużo jest też takich którzy realnie o nie dbają i chętnie oddadzą je innym ludziom w formie jak najbardziej żywej i wykarmionej, a matkę dalej będą miziać wieczorami na kolanach (niestety nie wszyscy ją później wysterylizują,to inny temat). Pewnie tak od ludzi to najłatwiej właśnie załatwić przez znajomości
      • tilijka123 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:21
        kaki11 napisał(a):

        > Po drugie, nie wiem czy podzielam obserwację, to znaczy co do schronisk i funda
        > cji nie mam zielonego pojęcia, nigdy nie adoptowałam tam kota. Jak szukaliśmy p
        > sa to się interesowałam procedurami, ale w efekcie i tak wzięliśmy od ludzi, z
        > ogłoszenia przez olx chyba. Widziałam, po rozmowach, że czasem te wymagania moż
        > e są na wyrost i pewnie nie jeden człowiek psa kupił/dostał/adoptował od kogoś,
        > i on i pies są teraz szczęśliwi,ale ze schroniska by nie dostał bo coś tam.

        Z jednej strony fundacje stawiają wymagania, z drugiej ja dostałam kota z lokalnej fundacji w zasadzie bez spełnienia jej wymagań. Podrzuciłam tam trochę karmy jako pomoc i mimochodem rzuciłam że za 3 miesiące będę chciała adoptować kota. Dostałam kota w ciągu paru dni, bez wizyt przedadopcyjnych, bez osiatkowanych okien. Pani przywiozła do nas kotka, rzuciła okiem jakie mamy warunki i potem przez kilka dni pytała smsem jak kotek sie czuje.

      • ichi51e Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:56
        Można tez pójść do pobliskiego weta i zapytać czy nie wie czy gdzie nie ma kociakow
      • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 23:25
        kaki11 napisał(a):

        > Zacznę nie od odpowiedzi a od rady. Większość ludzi ma rodziny, znajomych lub r
        > odziny znajomych w mniejszych miastach i na wsiach, gdzie wśród kotów wychodząc
        > ych sporo jest kotek, które nie miały kastracji.

        To straszne. Nie ma czym się podniecać. Trzeba wzmóc wysiłki w celu kastracji.

        > do ludzi to bywa różnie, różniaście - pewnie, są tacy którym te kotki pozdycha
        > ją, albo coś tam im się stanie, ale naprawdę dużo jest też takich którzy realni
        > e o nie dbają

        Jeśli dopuścili do ich narodzin, to znaczy ze nie dbają. Najlepszy test - zapytaj, czy kocięta są zaszczepione i odrobaczone. Jeśli nie, to znaczy, że są zaniedbane.
    • pepsi.only Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:04
      Daj ogłoszenie na FB na Spotted waszej lub sąsiedniej miejscowości/ miasta. Zobaczysz jaki będzie odzew!!!
    • alex_vause35 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:10
      Bezdomniaczki Lewin Brzeski, Kociarka Szczecin - fakt, że tam trzeba spełnić pewne wymagania...
      A jak koleżanka nie chce spełniać, to niech sobie kota złapie, pełno ich niestety na osiedlach, kamienicznych podwórkach itp.
    • afro.ninja Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:15
      Trzeba szukać ogłoszeń typu, oddam kota i slabe zdjęcie.
      • afro.ninja Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:16
        Ewentualnie miec rodzinę, znajomych na wsi i masz kota na cito, albo nawet dwa.
    • eresse Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:17
      Polecam zgłosić się do sprawdzonej/poleconej fundacji, ale nie w odpowiedzi na konkretne zgłoszenie. Odwiedzić kociarnie, porozmawiać o swoich oczekiwaniach i fundacyjnych. Mogę polecić z Poznania fundację, którą wspieram i odwiedzam raz/dwa razy w miesiącu. Mają regularnie tzw. bazarki, które są połaczone z dniem otwartym. Wszystkie koty w kociarni można zobaczyć, pogłaskać te, które chodzą luzem, pobawic się z nimi, poprosić wolontariuszy o doradzenie w wyborze kota. Fundację prowadzi lekarka weterynarii, nie ma tam pracowników, tylko wolontariusze. Na stanie brak obecnie rudego, takie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki jeśli są zdrowe. Mają kilka młodych miotów, część kotków z zeszłego roku, mnóstwo dorosłych.

      Takich miejsc jest więcej, zazwyczaj wydają koty tylko w obrębie swojej siedziby i okolic.

      Adopcja do domu z niezabezpieczonym tarasem/ wyjściem na taras rzeczywiście skreśli Cię w większości fundacji. Na okna zamiast siatek można zastosować ograniczniki.

      • figa_z_makiem99 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:30
        Chcialam konkretnego kota z fundacji i dostalam go. Zobaczyłam go na zdjęciu i filmach. Fundacja duża i konkretna. Jeśli ktoś mieszka bliżej, można podjechać i obejrzeć koty. Zwierzęta nie mieszkają tam w klatkach. Pojedyncze ogłoszenia ze zdjęciami kociakow to wyłudzanie pieniędzy.
        • eresse Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:23
          figa_z_makiem99 napisała:

          > Chcialam konkretnego kota z fundacji i dostalam go. Zobaczyłam go na zdjęciu i
          > filmach. Fundacja duża i konkretna. Jeśli ktoś mieszka bliżej, można podjecha
          > ć i obejrzeć koty. Zwierzęta nie mieszkają tam w klatkach. Pojedyncze ogłoszen
          > ia ze zdjęciami kociakow to wyłudzanie pieniędzy.

          Oczywiście, że można konkretnego, ale zdarza się że ogłoszenie nieaktualne albo inny na żywo skradnie serce. W tej fundacji, która wspieram część kotów jest w klatkach ze względu na kwarantannę, zabiegi operacyjne, leczenie. Większość chodzi luzem, jest kilka pokoi, mają dobre warunki.
    • mamtrzykotyidwato5 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:20
      Tu są, cale mnóstwo, rude też. Przygotuj się na to, że nie wszystkie koty można brać pojedynczo. Np jak są dwa z rodzeństwa, to idą razem do adopcji.

      napaluchu.waw.pl/zwierzeta/zwierzeta-do-adopcji/?pet_page=1&pet_species=2&pet_weight=0&pet_age=1

      Podejrzewam, że w innych schroniskach też są, bo to dobra pora na kociaki jeszcze.
      tylko nie dzwoń do wolontariuszy i nie pytaj o konkretne koty, pojedź do schroniska w dzień powszechny, nie w sobotę i niedzielę. Koty na pewno znajdziesz. Jeśli nie chcesz jechać w ciemno, tylko najpierw zadzwonić, to dzwoń na ogólny numer schroniska, nie na te numery pod konkretnymi kotami i pytaj o to, czy są małe kociaki i czy dużo, a jeśli są to jedź. Najlepiej jechać przed południem. Na miejscu wypełnisz ankietę i koty od razu weźmiesz, weź ze sobą kontener na kociaki. W tym konkretnym schronisku nikt nie przeprowadza żadnych inspekcji domowych.
      • anilorak174 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:35
        Potwierdzam. Oba koty, które mam są z Palucha i wzięte na zasadzie- przyjeżdżam z kontenerem, wypelniam ankietę i wychodzę z kotem.
        Nikt potem nie wydzwania, nie wizytuje domu itp. Pierwszego kota dostaliśmy bez problemów mimo wpisania w ankiecie, że nie mamy osiatkowanego balkonu i okien i dopiero zamierzamy to zrobić.
        Drugą koteczkę też bez problemu stamtąd mamy. Kociakow są dziesiątki.
        • mamtrzykotyidwato5 Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 11:50
          Jak ktoś przyjechał bez kontenerka, to nawet dają, tzn.wypożyczają kontenerki, żeby tylko koty zabrać, ale trzeba brać te, co są w klatkach, bo jak ktoś się uprze na takiego z domu tymczasowego/fundacji, to wtedy schody z paniami wolontariuszkami się zaczynają.
    • kiddy Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:23
      Bardzo długo byłam zdania, że fundacje są krystalicznie czyste, że dbają o dobro kotów, stąd te procedury, załatwianie, wizyty. Aż wzięłam na tymaczas kociaka. Kociak miał oko tak chore, że niemal mu wypłynęło. Przez 2 tygodnie był podobno pod opieką weterynarzy w zaprzyjaźnionej w fundacji lecznicy. Podawano mu jakieś krople, ale poprawa była po tym żadna. Nikt nie wpadł na to, żeby małego skonsultować u okulisty, co zrobiłam sama następnego dnia. Oko udało się podleczyć na tyle, że kot na nie widzi, choć słabo. Maluch trafiła do mnie jako rzekomo 8-tygodniowe kocię. Już na moje oko był że 2 tygodnie młodszy. Dzieciak był w mało "chodliwym" kolorze, do tego to oko. Fundacja obiecała intensywną akcję "promocyjną" kotka, żeby szybko zaleźć mu dom. Umieściła jedno ogłoszenie na swoim FB. Po kilku miesiącach przestali się odzywać. Zupełnie przestał ich interesować kot. Do dzisiaj, a kot ma ponad 2 lata, nikt się do mnie nie odezwał. Ale hitem było to, że pół roku temu wykryliśmy u niego kocią białaczkę. Fundacja zapewniła mnie, że kto robiono testy. Było to o tyle ważne, że miałam już w domu kota. Okazuje się, że tak młodym kotom, jaki do mnie trafił, nie robi się testów, bo mogą nie być wiarygodne. Zwyczajnie mnie oszukano. Na szczęście oba koty mają się dobrze, moja rezydentka nie zaraziła się, jest zaszczepiona. Kot fundacyjny u nas został, jest uroczym chłopakiem, niestety na ten moment nieadopcyjnym - nikt nie weźmie kota z białaczką.
      Podsumowując, mam teraz ogromną rezerwę wobec tzw. fundacji. Po trochu dowiadywałam się, że niestety wykręcają one domom tymczasowym różne numery, a potem płaczą na FB, że nie mają u kogo trzymać zwierząt. Mojego kota po prostu porzucono, przestano się interesować jego losem. A mógł różnie trafić.
      • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 23:39
        kiddy napisała:

        > Bardzo długo byłam zdania, że fundacje są krystalicznie czyste, że dbają o dobr
        [...]
        > Podsumowując, mam teraz ogromną rezerwę wobec tzw. fundacji.

        Ale wiesz, że fundacje to tacy ludzie jak ty, w dodatku notorycznie szantażowani przez dobrych ludzi, którzy "mają już 2 koty i nie mogą przyjąć więcej", żeby wzięli kolejnego kota, mając już na stanie -naście albo -dzieści, niekiedy wszystko we własnym mieszkaniu? I kwestują na leczenie tych kotów, ale zwyczajnie po ludzku często nie dają rady, dlatego zakładają fundacje, co im ułatwia tylko rozliczenia, a nic więcej? Nawet pieniędzy za bardzo nie przysparza? A utrzymać się muszą z pracy zarobkowej i wszystko to ogarnąć w czasie wolnym?

        Też miałam sytuację, w której znany azyl przestał się interesować swoim tymczasem, ale nawet się ucieszyłam - paradoksalnie dało mu to szansę na dom, bo mogłam go ogłosić na własną rękę (zmieniając imię dla niepoznaki) i porozmawiać z ludźmi po swojemu. Od lat jest teraz we wspaniałym domu. Azyl słynął z księżycowych wymagań i odmów adopcji. Ja jako DT byłam w ogóle niezweryfikowana i pies z kulawą nogą do mnie nie zajrzał.

        Twoja historia akurat była mocno średnia z uwagi na FeLV, ale znam duży i samodzielny dom tymczasowy, w którym wydarzyło się to samo (mimo testów dla nowych kotów na wejściu), tylko było w nim pewnie kilkanaście kotów - i nagle z dnia na dzień wszystkie stały się nieadopcyjne. Co byś powiedziała na taką sytuację? One się po prostu zdarzają. Równie dobrze kierunek zarażenia mógłby być odwrotny, od rezydenta do tymczasa, bo ludzie miewają po domach białaczkowe koty i nic o tym nie wiedzą - nie testują ich.
    • jamnik.ryszard Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 10:55
      Schroniskowo
      "Młodych kotków Beni i Heni nie ma, jest kulawa Jola i bezoki Miecio i bezogoniasty Stefan. Wybieraj szybko i tak nie przejdziesz weryfikacji. Powinnaś mieszkać w bloku, wtedy osiatkowałabyś sobie balkon. Mieszkasz w domu i nie masz balkonu? Pytasz o młode koty? Twoje szanse maleją do zera".


      W ten sposob zostalam wlascicielka 11letniej suki z nerwicowym sikaniem marki Halina.
      Nie zrozumcie mnie zle, Halina zyje z nami pieknie i godnie, natomiast nastepny pies, Ryszard, byl juz z hodowli.

      • ardzuna Re: Gdzie te kocie bidy? - długi wątek 03.11.23, 23:41
        jamnik.ryszard napisała:

        > Nie zrozumcie mnie zle, Halina zyje z nami pieknie i godnie, natomiast nastepny
        > pies, Ryszard, byl juz z hodowli.

        Ale gdybyś przyszła do schronu/fundacji i powiedziała, ze chcesz drugiego psa, ale zdrowego bo masz już jednego choruska z adopcji, to na pewno by ci wolo znaleźli takiego, jak tylko sobie wymarzysz. Możliwe, że nawet by ci znaleźli niebieskiego psa w różowe paski, gdybyś sobie tego zażyczyła. Spróbuj następnym razem smile