pani_pelagia78
03.11.23, 09:31
Odszedł nam kotek. Wiekowy. Przejęty po zmarlej starszej pani - sąsiadce. Nasi goście komentowali, że zapewnie jej rówieśnik.
2 lata wcześniej pożegnaliśmy naszego kotka, który dożył pełnoletności, ale dzieci pamiętają go już tylko jako wylegiwującego się staruszka
Decyzja podjęta - szukamy maleństwa, nie chcemy szybko kolejnych kocich pogrzebów. Szukamy maleństwa, a najlepiej dwóch w tym jednego... rudego. Rudy warunek niekonieczny - miło by było, ale zobaczymy, co przyniesie los.
Na portalach piękne zdjęcia i łzawe ogłoszenia w typie "Kocie sierotki Henia i Benia szukają szczęścia w Twoim domku. Przygarnij..." Oczywiście na początku dzwonię jak leci, nie rozróżniam tego, kto wystawia - osoba prywatna, schronisko (zwykłe przez "dom tymczasowy") czy fundacja (cokolwiek to znaczy). Po miesiącu dzwonienia w okoliczne miejsca MAM rozeznanie i NIE MAM ani jednego kota.
Prywatnie
Wersja 1.
"Oj, kociaki?, ale to nie jest aktualne zdjęcie (dzwonię w dniu wystawienia oferty!), kotki już mają pół roku, a tak poza tym to Henię zjadł pies, a Benię auto potrąciło. Zdjęcie? A... to sprzed trzech miotów, ten rudy na zdjęciu to uciekł, bo tu są też bezpańskie koty, to mogę wypatrzeć, bo czasem blisko biegają, spróbuję pani jakiegoś rudego zlapać". O kastracji nie słyszał nikt, pierwotna wersja "kotka raz wyszła i wróciła w ciaży", zamienia się szybko w wersję "pani da na flaszkę, złapię kota swojego, obcego, jakiegokolwiek".
Wersja 2.
"Kocie sierotki są u cioci/babci/kuzynki 500 km dalej, mają "tylko katarek", ich mama zdechła na "tylko katarek". Po południu oddzwonię, sprawdzę, czy żyją, bo było w sumie ich 5, ale wie pani, one miały katarek. O weterynarzu nie słyszeli, ale mam się nie przejmować, bo jak żyją sierotki, to już jedzą resztki z obiadu.
Tak, po takich rozmowach, mam ochotę zasponsorować kastrowanie nie tylko kotów.
Schroniskowo
"Młodych kotków Beni i Heni nie ma, jest kulawa Jola i bezoki Miecio i bezogoniasty Stefan. Wybieraj szybko i tak nie przejdziesz weryfikacji. Powinnaś mieszkać w bloku, wtedy osiatkowałabyś sobie balkon. Mieszkasz w domu i nie masz balkonu? Pytasz o młode koty? Twoje szanse maleją do zera".
Fundacyjnie
"Jakie ma Pani doświadczenie ze zwierzętami? Dwa koty w dwa lata? Czy Pani się słyszy? O młodym nie ma mowy, nie ma Pani doświadczenia. Są dzieci? Czy dzieci wiedzą, że kot to nie zabawka? Żeby nie goniły! Jak w domu, to niedobrze, trudno upilnować. Przewidziane są trzy wizyty patronażowe. Pierwsza przed podpisaniem umowy adopcyjnej. Dwie kolejne po. W każdej chwili możemy rozwiązać umowę adopcyjną. Wystarczą małe nieprawidłowości. Jakie kryteria? To my ustalamy kryteria. Dzieci się przyzwyczają? No wie Pani... dla nas najważniejsze jest dobro kota!"
Kotka szukam... albo dwóch...