Dodaj do ulubionych

Co zrobiliśmy naszym dzieciom...

15.11.23, 17:39
...że są tak przewrażliwione?
poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,30404987,wnetrznosci-swini-na-lekcji-biologii-w-poznanskim-liceum-zapach.html
W skrócie dla tych bez dostępu: nauczycielka biologii przyniosła na zajęcia w klasie biol-chem wnętrzności świni. Uczniowie skarżą się w prasie, że "nie czuli się na lekcji bezpiecznie" i że w sali panował brzydki zapach.
Nie mogę wyjść z zadziwienia. Klasy biol-chem, a więc za parę lat pójdą na medycynę i będą mieli zajęcia z anatomii w prosektorium, albo na weterynarię i będą wkładać rękę w drogi rodne krowy. Nie mówiąc już o przyszłych dentystach, smród z ludzkiej paszczy też jest niewyobrażalny. Rozmawiałam dziś na ten temat z moją córką, która skomentowala: no tak nas wychowaliście... I niestety muszę przyznać jej 100% racji. Chyba coś poszło nie tak.
Obserwuj wątek
    • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:45
      Mogą też iść na botanikę (i wąchać kwiatki) albo chemię... Nie muszą się babrać w ludzkich wnętrznościach czy paszczach
      • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:45
        A, jestem po biol -chem, na medycynę poszły dwie osoby. 😉
        • panna.nasturcja Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:04
          To tak jak ode mnie. I do tego jedna się nie dostała.
        • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:26
          Babrać się im nikt nie kazał. Młoda w 4 klasie miała na kołku biologicznych o sercu. I mieli serce kurczaka w całości i w przekroju
          • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:38
            Biologia jest od V klasy, a kółka przedmiotowe są dla chętnych.
          • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:44
            Skoro mieli zakupić jednorazowe rękawiczki - to chyba się jednak babrali…
      • paola.brunetti Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:56
        Za moich czasów był dobry zwyczaj zgłaszania problemów wychowawcy, albo rodzice poruszali temat na zebraniach rady rodziców. W dzisiejszych czasach leci się z tym do prasy...
        Zresztą, myślę, że gdyby uczniowie zgłosili nauczycielce, że nie czują się komfortowo obcując z tymi wnętrznościami, to pewnie pozwoliłaby im się odsunąć. Na brzydki zapach pomagają zwykłe maseczki...
      • dwa_kubki_herbaty Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:49
        Tylko co zrobić z zapachem gnojowicy, wszak nie samymi sztucznymi nawozami kwiat żyje.
        • nick_z_desperacji Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:00
          Ale wiesz, różne zapachy - różne reakcje. Dla mnie np. gnojowica jest po prostu nieprzyjemna, a metaliczny zapach krwi mdlący.
      • babcia47 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 14:46
        Kompost w trakcie przerabiania gdy nieodpowiednio przygotowany czy naturalne nawozy tez fiołkami nie pachną a to zloto ogrodników. Nie wspomnę juz o roślinach żywołapkach ktore nie pachną a śmierdzą zgniłym mięsem by owady przywabić. Chorujące rośliny tez nie pachną ..
        • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:28
          Jasne. Mi śmierdzi gotowana brukselka. Każdy ma inną wrażliwość. Są ludzie, którym śmierdzące roślinki nie przeszkadzają, a zwierzęce wnętrzności już tak.
    • geez_louise Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:45
      Nie mam dostępu do artykułu. Dziubdziusie same zawiadomiły sanepid, czy zrobili to troskliwi rodzice?
      • paola.brunetti Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:46
        Na podstawie zgłoszeń od uczniów, sytuację zgłosiła fundacja Varia Posnania (z tego, co wiem, dość aktywnie działa akurat w tej szkole).
        • geez_louise Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:54
          A jak same dziubdziusie to spoko, skoro są zbyt wrażliwe żeby się uczyć w ciekawy sposób, to niech wkuwają na pamięć podręczniki, ich wybór.
          • iwles Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:06

            A to już nie można zrobić sztucznych wnętrzności? Muszą być oryginalne? Strach się bać, co nauczyciel przyniesie na lekcje o budowie mozgu człowieka.
            • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:25
              Sztuczne w niczym lub w niewielkim stopniu przypominają prawdziwe, pewnie masz jakieś wyniesione ze szkoły wyobrażenia o narządach, ale może kiedyś trafisz na filmik „zgadnij co to za narząd”, w rzeczywistości one bardzo się różnią od tego o czym się uczyliśmy w szkole.
            • geez_louise Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:40
              No jak to co? Mózg osoby, która zadaje takie pytania, przecież jej niepotrzebny.
              • 1matka-polka Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 08:50
                geez_louise napisała:

                > No jak to co? Mózg osoby, która zadaje takie pytania, przecież jej niepotrzebny
                > .

                1111, to iwles🤷‍♀️
            • azalee Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 10:28
              iwles napisała:

              >
              > A to już nie można zrobić sztucznych wnętrzności? Muszą być oryginalne? Strach
              > się bać, co nauczyciel przyniesie na lekcje o budowie mozgu człowieka.

              Moze nauczyciel wolal opcje ekologiczna (naturalna i biodegrodawalna) od kolejnego plastikowego smiecia.
              • stephanie.plum Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 13:38
                otóż to...
    • kamin Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:45
      Jestem z innego pokolenia, a na halach mięsnych byłam bliska omdlenia od smrodu.
      Właśnie w wieku nastoletnim. W kilka lat później bez problemu byłam w stanie pracować w dps, gdzie też fiołkami nie pachniało
      A po biolchemie mogą iść studiować psychologię, mogą pracować w laboratorium albo zostać nauczycielką biologii w podstawówce. Nie ma obowiązku studiowania na kierunkach medycznych.
      • panna.nasturcja Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:05
        Mogą studiować wszędzie! Albo wcale, nie ma obowiązku studiowania.
      • silenta Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:16
        A w takim najzwyklejszym laboratorium to myślisz same przyjemności? Kał, mocz, plwociny, wymiociny itp. Żeby zostać nauczycielką biologii to też się ma do czynienia z różnymi smrodami i obrzydliwościami podczas studiowania biologii.
        • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:28
          Zapraszam do labu chemicznego. Kilka razy jak byłam na praktykach w instytucie chemii organicznej PAN miałam pół przedziału w tramwaju dla siebie...tak przeszłam zapachami merkaptanów.
    • ichi51e Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:49
      Gdyby ktoś mi przyniósł świńskie wnętrzności kurze łapy albo coś podobnego to nie dość że bym narzekała ja bym pewnie jeszcze rzygnęła…
      • arkanna Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:25
        Na zdrowie
    • pitupitt Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:53
      Mów za swoją córkę, moja z krwią i wnętrznościami nie ma większego problemu.
    • ga-ti Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:54
      A jakie to wnętrzności przyniosła? W sensie że podroby ze sklepu? No nie są jakoś bardzo sympatyczne w odbiorze wink sama średnio lubię. Mogę się założyć że spora część tych dzieciaków takie 'coś' widziała jeśli już to za szybą sklepową. No takie realia życia w mieście.
      Ale na usprawiedliwienie, ja wychowałam się na wsi, świniobicie to było coś naturalnego, jednak nigdy tego nie widziałam, a takie mięsiwo było obrzydliwe no i nie pachniało wink
      • paola.brunetti Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 17:57
        Jeden z ojców na prośbę nauczycielki przywiózł je z ubojni, taka informacja jest w tym artykule.
        • alewcale Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:02
          Mogła ich uprzedzić, aby przywdziali właściwe szaty chociaż. Co do wrażliwości: matki helikoptery zrobiły swoje. Ciućkanie nad dziećmi, uczenie rządzenia sobą nie poszło w las: zamiast się zająć istotą rzeczy analizuje się, czy aby dziecko się nie zestresowało i dziecko zawsze wie, że nie musi się istotą zająć a analizą swego stresu i niewygody.
          • grruu.u Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:07
            Ach to dzieworództwo gatunku ludzkiego na ematce, jak zwykle tylko matki winne, ojców te dzieci nie mają?
        • geez_louise Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:05
          Mnie w dzieciństwie szczęśliwie nie odganiali jak gapiłam się na rozbiórkę mięsa (samo bicie świni jest straszne, przychodziłam dopiero jak była martwa), naprawdę można dużo się nauczyć. Mój wujek i starszy kuzyn pokazywali wszystko i nazywali, wujek uczył biologii i przedmiotów rolniczych w technikum, kuzyn został weterynarzem.
      • black.emma Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:59
        Zamrożone, które się rozmrażały na lekcji. Czujesz to?😂 paola, powinnaś zapytać co poszło nie tak w nauczaniu/wychowaniu tej nauczycielki.
        • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:30
          No nie bardzo wiem co...teraz będą lekcje w łakach, z podrecznikiem. Super nudne...takie jak dzieci sobie życzą
        • bene_gesserit Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:39
          W Stanach od wielu dziesiątek lat na lekcjach dzieci dokonują sekcji ledwo co (i chylą własnoręcznie) uśpionej żaby.
          • black.emma Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 10:05
            Czyli na świeżo, to jest zupełnie inny odbiór. I w dodatku są o tym informowane wcześniej. Czyli prawie to same, ale prawie robi róznicę.
          • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:47
            Co nie ma żadnego uzasadnienia. Zabijanie zwierząt, by szkolne dzieciątka mogły sobie pociachac zwłoki?
            • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:07
              Poważnie myślisz, że zwierzęta zostały zabite specjalnie w celu przygotowania zajęć?
              • szarmszejk123 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:08
                Żaby? No a jak inaczej? Raczej butów z nich potem nie produkują.
    • arthwen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:01
      Ja po biol-chem jestem grafikiem tongue_out
      I jak przerabialiśmy obleńce i inne robale (i mieliśmy preparaty do oglądania w słoikach i pod mikroskopem) to powiedziałam nauczycielce (która jednocześnie była wychowawczynią), że może mi od razu z tego wstawić pałę, bo mi się niedobrze robi jak to widzę i na pewno nie będę o tym czytać, nie-ma-mowy.
      • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:31
        A jakis obowiązek w tym biochemie siedzieć?
        Moje LO było stare, mielismy 3 szafy preparatów w formalinie...
        • arthwen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:46
          Obleńce i robaki są w standardowym programie nauczania, co tu zmienia profil niby?
        • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:49
          Ja większość takich doświadczeń zapamiętałam z podstawówki, zwłaszcza widok tasiemca (a to tylko zwykły makaron), w liceum takie rzeczy już nie robiły na mnie wrażenia, teraz często oglądam różne zagadki anatomiczne, tak z ciekawości. Nie poszłam na medycynę, choć się dostałam, między innymi dlatego, że przerażały mnie złamania otwarte, oparzenia i te klimaty, niby są przyjemne specjalizacje, ale jednak uznałam, że nie jestem pewna czy mogłabym z różnymi widokami obcować na co dzień, dlatego uważam, że osoby na kierunkach, gdzie wiele osób myśli o takich studiach powinny mieć pretekst do przemyślenia swoich wyborów zawodowych.
    • heca7 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:03
      Ja kiedyś wracam do domu, otwieram lodówkę aby włożyć zakupy a tam... gigantyczne serce wołowe! Zdębiałam, pytam córki co to do cholery ma być? A ona, że taki miała projekt na egzamin na studia i go zrobiła przy użyciu serca wołowego... Ale ona tak ma. Kilka miesięcy temu zaliczała rok projektem o kanibalizmie. Między innymi przerobiła słoik po oliwkach na słoik z gałkami ocznymi (z czego były gałki nie pamiętam ale wyglądały jak żywe tongue_out ).
      • arthwen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:25
        Są takie żelki do kupienia tongue_out
        • heca7 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:54
          arthwen napisał(a):

          > Są takie żelki do kupienia tongue_out
          >

          Nieeee, oczy zostały wykonane z jakiejś specjalnej masy przez nią osobiście.
      • bene_gesserit Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:41
        Można po znajomości zdobyć słoik halek ocznych w rzeźni. Świnskie są łudząco podobne do ludzkich.
        • heca7 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:53
          Córka raczej nie ma znajomości w holenderskich rzeźniach suspicious
          • szarmszejk123 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 09:04
            Tutaj to po znajomości i tak nic ci nie dadzą, nawet galek ocznych. Na wszystko musi być papier 🤣
    • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:05
      Po prostu nie są dziećmi ze wsi.
      Ani w wieku nastoletnim, ani później nie miałam do czynienia z wnętrznościami świni więc pewnie nie byłabym zachwycona.
      Po biol-chem można iść na przeróżne kierunki i pracować analizując dane w czystym, higienicznym korpo.
      • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:32
        Też nie jestem ze wsi. W klasie biologicznej były 3 szafy z preparatami w formalinie...Serca, wątroby ale i robaki pasożytnicze. Nie wiem ktoś siłą dzieci do biol-chemu pcha?
        • bene_gesserit Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:43
          hanusinamama napisała:

          > Też nie jestem ze wsi. W klasie biologicznej były 3 szafy z preparatami w forma
          > linie...Serca, wątroby ale i robaki pasożytnicze. Nie wiem ktoś siłą dzieci do
          > biol-chemu pcha?


          Ja byłam w klasie humanistycznej i biologii uczono mnie na preparatach w formalinie. Do dziś pamiętam kolor tkanek i smród formaliny, jak ktoś stracił świńskie serce i preparat się rozbił.
          • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:46
            Byłam w humanie, nie mieliśmy na biologii pracy na preparatach w formalinie, stały w słoikach na szafie.
            • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:50
              Co innego obejrzeć preparat w formalinie - ja miałam takie już w podstawówce - co innego osobiście macać wnętrzności przywiezione z rzeźni.
    • sueellen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:12
      Serio? W szkole mojej starszej robili sekcję żaby. Dziecko było przygotowane i nie przeżywało. Zabilabym gdyby któryś z rodziców zrobił z tego aferę.
      • bi_scotti Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:23
        No idea jak w szkole Twojej corki, ale w szkole mojej, students mieli option zeby przy tej sekcji zaby nie uczestniczyc - wielu, nawet tych ktorzy pozniej faktycznie wybrali kierunki medyczne, obejrzalo zdjecia w texbook & tez bylo OK. Wydaje mi sie, ze wybor trzeba dac. A to, ze ktos ma problem z ogladaniem jakichkolwiek wnetrznosci to nie jest, IMHO, problem wychowawczy! Life.
    • la_mujer75 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:19
      Nie miałam nikogo z rodziny na wsi, więc ominęły mnie wszelakie "rozrywki".
      Nie byłam do tego przyzwyczajana.
      Mnie na widok krwi robi sie słabo. Raz prawie zemdlałam, jak brat zabił opitego kleszcza!
      I nawet po biol-chemie nie każdy idzie na medycynę.
      • sueellen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:24
        Fobie się leczy. Moim zdaniem zwłaszcza lęk przed krwią jest w czołówce do wyleczenia bo któregoś pięknego dnia może się zdarzyć że przez swoje lęki komuś nie pomożesz mimo że byś mogła.
        • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:27
          Co do zasady, prawo zobowiązuje do wezwania pomocy i wykonania kilku podstawowych czynności, a nie do zszywania poszkodowanego czy nastawiania mi kości.
          Odróżniasz lęk od obrzydzenia?
          • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:14
            Gorzej jeśli tak pomyśli osoba, która mogłaby uratować Twoje dzieci lub ciebie. Przestępstwa nie popełni, prawa nie złamie, pomoc wezwana, a jak nie dojedzie na czas, to trudno.
            • marta.graca Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:40
              Jakoś nie wydaje mi się, by taka osoba była w stanie sprawnie przeprowadzić akcje ratunkową, nie szkodząc zarazem sobie.
              • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:56
                Niezdarnie przeprowadzona akcja często jest lepsza niż brak jakiejkowiek.
                To jest trudny temat, ale pewnie nie wybaczyłabyś osobie, która zadbała o swój komfort psychiczny zamiast ratować Twoje dziecko nawet niesprawnie i cierpliwie czekała na karetkę, bo przecież wezwała pomoc.
                • marta.graca Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 07:39
                  W moim przypadku to nie jest kwestia komfortu psychicznego, po prostu upadam na ziemię i nie mam możliwości zastanawiania się, czy komuś będzie z tym lepiej.
                  • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 08:37
                    Na szczęście (czasem niestety) w sytuacjach ekstremalnych ludzie zachowują się nieprzewidywalnie i czasem ktoś kto jest pewien, że odpłynie zachowuje zimną krew, adrenalina potrafi działać cuda.
                    Trudno pogodzić się z tym, że ktoś bliski umiera, bo ludzie dokoła mdleją (tak wiem, nieintencjonalnie), nie wspominając, że różne wypadki zdarzają się w domu i czasem trzeba pomóc komuś najbliższemu.
                    • la_mujer75 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 13:42
                      I tu jest problem.
                      Miałam kiedys taka akcję, że Młodszy podszedł do mnie zapłakany.
                      Patrzę, a jemu leci krew z ust, wygladało tak, jakby miał odcięty język.
                      Złapałam za telefon i zadzwoniłam po męza- był na zakupach. A sama usiadłam i przytuliłam syna tak, aby nie widzieć krwi.
                      Po chwili (mówiłam sobie, że musze ratowac dziecko, muszę) zajrzałam, walcząc, aby nie zemdleć.
                      Okazało się, że Starszy dał mu łyżkę papryki (takiej sproszkowanej), bo go braciszek denerwował !
                      Ta papryka ze śliną zbiła się w taką masę, która wyglądała, jak naderwany język, a że płakał i leciała mu ślina, to wygladało, jakby krwawił...
                      Boże, co ja wtedy przeżyłam.
                      Starszy dostał wtedy karę . Chyba pierwszy raz w życiu.
        • panna.nasturcja Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:07
          Poczytaj o hipotensji ortostatycznej w wersji omdleń ok widoku krwi.
          I nie bredź więdej.
          • la_mujer75 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 13:34
            W całym swoim życiu nigdy nie zdarzyło mi się zasłabnąć/zemdleć.
            Tylko na widok krwi robi mi się ciemno przed oczami i odpływam.
            Taka raakcja następuje, gdy u kogoś widze krew. Nie u siebie. Tu jestem normalna.
            Jak mąz miał krwotok z nosa (pekła mu tętniczka i wieźli go na sygnale, bo się wykrwawiał) nie byłam wstanie mu pomoc sad
        • la_mujer75 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 13:54
          Nie do końca u mnie występuje taka pełnoobjawowa fobia.
          Nie mdleję, jak mi krew leci, nie boję się żadnych zastrzyków, ani ran u siebie.
          Mnie to dopada, jak widze u kogoś.
          Tak, jest to problem.
          Bo zdaję sobie sprawę, że miałabym wielki problem z podjęciem akcji ratunkowej.
          I nie dotyczy samej krwi, ale wszelkich zabiegów dokonywanych na innych.

          I np. w tym roku mój ojciec miał operację kolana. Za wcześnie próbowano mu zdjąc szwy zewnętrzne (a wewnętrzne w ogóle sie nie rozpuściły). Doszło do komplikacji. 3 wielkie otwarte rany, które trzeba bylo odpowiednio przemywac, zakładać opatrunki, etc. I co tydzień ojciec musial jeździć na czyszczenie tych ran do szpitala.
          Pielęgniarki w takim Medicaverze odmawiały wykonywania tych zabiegow. Nie czuły sie kompetentne.
          Moja mama 3 razy dziennie czyściła i zakladala opatrunki.
          Ja jeździłam z ojcem do szpitala i musiałam patrzeć na czyszczenie i uczyć się, jak przez kolejny tydzień mama ma robić te opatrunki.
          Boże, co ja przeżyłam, to moje.
          Tam samej krwi nie było, ale otwarta rana (głębokość to było pół kciuka). I jeszcze oni wycinali martwą skórę wokół, grzebali, etc.
          Dla mnie to było koszmarne.
    • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:24
      paola.brunetti napisała:

      > ...że są tak przewrażliwione?
      > poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,30404987,wnetrznosci-swini-na-lekcji-biologii-w-poznanskim-liceum-zapach.html
      > W skrócie dla tych bez dostępu: nauczycielka biologii przyniosła na zajęcia w k
      > lasie biol-chem wnętrzności świni. Uczniowie skarżą się w prasie, że "nie czuli
      > się na lekcji bezpiecznie" i że w sali panował brzydki zapach.
      > Nie mogę wyjść z zadziwienia. Klasy biol-chem, a więc za parę lat pójdą na medy
      > cynę i będą mieli zajęcia z anatomii w prosektorium

      Jeżeli czarnkowie wydziały medyczne, które anatomii nauczają jedynie wirtualnie, się utrzymają, to studenci mogą prosektorium nie zobaczyć 🤪
    • szare_kolory Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:31
      Jestem po biol-chemie. Studiowałam anglistykę. A co do meritum, to studenci idą do prosektorium czy klinik po przygotowaniu i porcji nauki nieco większej niż biologia w liceum. Są gdzieś jakieś granice urządzania teatru na lekcji, dobrze byłoby gdyby wyznaczał je zdrowy rozsądek.
      • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:00
        szare_kolory napisała:

        > studenci idą
        > do prosektorium czy klinik po przygotowaniu i porcji nauki nieco większej niż
        > biologia w liceum.

        Niezbyt prawdziwe. Syn przyjaciółki właśnie rozpoczął studia lekarskie i ma zajęcia w prosektorium od pierwszego tygodnia października.
        • szare_kolory Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:39
          mamamisi2005 napisała:

          > Niezbyt prawdziwe. Syn przyjaciółki właśnie rozpoczął studia lekarskie i ma zajęcia w prosektorium od pierwszego tygodnia października.

          Zgaduję, że zdał już maturę oraz że zajęciom w prosektorium towarzyszy porcja wiedzy teoretycznej z anatomii, fizjologii itd. Zgaduję również, że studenci są przygotowywani na to, że mogą im towarzyszyć różne doznania w trakcie tych zajęć oraz że wiedzieli co ich czeka. W starterze, co prawda, autorka nic nie wspomina czy akcja z podrobami była zapowiadana czy nie, ale po reakcji zgaduję, że nie. Moim zdaniem wspaniały przykład boomerstwa. Zróbmy durny, nieśmieszny, chamskie żart i potem widząc reakcję ofuknijmy niezadowolonych, że nie mają poczucia humoru
          • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:03
            Tak, zdał maturę, ale na maturze nic nie było o prosektorium, wiec trudno mi odgadnąć, co to miałoby zmienić, poza tym, że minęło kilka miesięcy pomiędzy bycia licealistą, a studentem. Pierwsze zajęcia w prosektorium odbyły się w dniu pierwszego wykładu z anatomii. Fizjologii na pierwszym roku jeszcze nie mają. Zasadniczo nie są nijak przygotowywani na to co ich czeka, chyba że własne wyobrażenia nazywasz przygotowaniem. Nie oceniam w tym miejscu tej sytuacji, niemniej przedstawiam a propos teorii, jak to studenci rzekomo są przygotowywani na doznania czekające ich w prosektorium.
            • szare_kolory Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:12
              mamamisi2005 napisała:

              > Tak, zdał maturę, ale na maturze nic nie było o prosektorium, wiec trudno mi od
              > gadnąć, co to miałoby zmienić, poza tym, że minęło kilka miesięcy pomiędzy byci
              > a licealistą, a studentem. Pierwsze zajęcia w prosektorium odbyły się w dniu pi
              > erwszego wykładu z anatomii. Fizjologii na pierwszym roku jeszcze nie mają. Zas
              > adniczo nie są nijak przygotowywani na to co ich czeka, chyba że własne wyobraż
              > enia nazywasz przygotowaniem. Nie oceniam w tym miejscu tej sytuacji, niemniej
              > przedstawiam a propos teorii, jak to studenci rzekomo są przygotowywani na dozn
              > ania czekające ich w prosektorium.

              No to jeszcze prościej: widzisz różnicę między np. 16-latkiem a 19-latkiem? W rozwoju, w poziomie wiedzy? Na maturze nie musisz przeprowadzić sesji zwłok ale już widziałaś kilka obrazków więcej niż np. uczeń 2 kl LO. I trochę więcej już się nauczył.
              • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:33
                Przecież w ogóle nie odniosłam się do świńskich flaków na lekcji biologii w LO, ani tego, czy 16 latek lub 18 latek jest gotowy na taki widok, a jedynie do tego fragmentu twojej wypowiedzi (który zacytowałam, aby nie było wątpliwości, do czego nawiązuję), gdzie twierdzisz, że studenci medycyny są rzekomo przygotowywani do zajęć w prosektorium. Otóż nie są - poza własnym wyobrażeniem na ich temat. I tyle. Po prostu bez sensu wypowiadasz się na temat, o którym najwidoczniej nie masz pojęcia.
                • szare_kolory Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 22:08
                  mamamisi2005 napisała:

                  > Przecież w ogóle nie odniosłam się do świńskich flaków na lekcji biologii w LO,
                  > ani tego, czy 16 latek lub 18 latek jest gotowy na taki widok, a jedynie do te
                  > go fragmentu twojej wypowiedzi (który zacytowałam, aby nie było wątpliwości, do
                  > czego nawiązuję), gdzie twierdzisz, że studenci medycyny są rzekomo przygotowy
                  > wani do zajęć w prosektorium. Otóż nie są - poza własnym wyobrażeniem na ich te
                  > mat. I tyle. Po prostu bez sensu wypowiadasz się na temat, o którym najwidoczni
                  > ej nie masz pojęcia.

                  Taaaa, jasne. Bo rozmawiamy bez kontekstu. Tak sobie piep.rzymy o studentach medycyny w prosektorium bez sensu i bez związku z głównym tematem. Jeśli tylko sprawi Ci to przyjemność to owszem, racja jest bardziej twojsza. Argument ostateczny i rozstrzygający na ematce: nie znasz się, nie rozumiesz, stosowany w sprawach dużych i małych w sytuacji braku dalszych możliwości dyskutowania.
            • kurt.wallander Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:19
              mamamisi2005 napisała:

              > Tak, zdał maturę, ale na maturze nic nie było o prosektorium, wiec trudno mi od
              > gadnąć, co to miałoby zmienić, poza tym, że minęło kilka miesięcy pomiędzy byci
              > a licealistą, a studentem.

              Jesli ktoś idzie na medycynę, to chyba wie, że będą zajęcia w prosektorium?

              A w klasie biol-chem nie każdy wybiera się na medycynę.
              • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:38
                kurt.wallander napisała:


                > Jesli ktoś idzie na medycynę, to chyba wie, że będą zajęcia w prosektorium?
                >
                Obecnie nawet niekoniecznie. Jeżeli ktoś jest wrażliwy, to może wybrać np. Akademię Kaliską, gdzie ćwiczenia z anatomii są jedynie wirtualne.
        • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:58
          >ma zajęcia w prosektorium od pierwszego >tygodnia października
          Co nie znaczy, ze w październiku wchodzi, łapie skalpel i zaczyna kroić zwłoki. Na początku poznaje się cały układ kostny, co trwa kilka tygodni. Później pojawiają się preparaty, po jednym narządzie naraz na początku serce, potem płuca czy wątroba. Osobno kończyna górna. Osobno kończyna dolna. Osobno twarz/głowa - i to zawsze robi wrażenie, mimo miesięcy zajęć.

          Być może teraz jest inaczej, ale za moich czasów w zasadzie niemal nie pracowało się na całych zwłokach... Sekcje czyli badanie od a do z świeżych zwłok to był ostatni rok.
          • mamamisi2005 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:08
            To pewnie zależy od uczelni, ale zaprzyjaźniony bombelek poznał na razie całą kończynę górną i dolną. Faktycznie wpierw były kości, ale od nich od razu przeszli dalej. A reszty układu kostnego póki co nie miał.
            Niby wszyscy wiedzieli, na jakie studia idą, ale ponoć sporo osób jednak to dość przeżyło.
          • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:14
            Przecież oni nie ćwiartowali i nie patroszyli tej świni tylko oglądali narządy, pewnie nawet ich nie dotykali.
            • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:18
              To po co szli po rękawiczki?
              • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:32
                Bo zapomnieli ich przynieść, a chcieli (choć nie musieli) brać aktywnego udziału w lekcji?
                • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:37
                  *aktywny
            • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:22
              Skoro mieli mieć jednorazowe rękawiczki, to raczej dotykali.
              • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:33
                Proszę, wyjaśnienie i oświadczenie obecnych na lekcji uczniów
                www.paderek.poznan.pl/
                • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 22:04
                  Jasne, wszystko w porządku. Ja odnosiłam się do materiałów dostępnych wcześniej, nierzetelnych jak się okazało. No ale jasnowidzem nie jestem.
      • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:33
        NO ale to było serce świni a nie ciało podczas sekcji...
    • abidja Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:31
      Obrzydliwe.
      Do czego mialy sluzyc wnetrznosci zabitego zwierzecia? Zabraklo zdjec w podreczniku?
      Uczniowie mieli przeprowadzic sekcje? Wskazac zmiany nowotworowe ,zrobic cos czego nie mozna przy wykorzystaniu podrecznika i sieci tylko na przyniesionej padlinie?
      Pomysl koszmarny, wykonanie jeszcze gorsze. Co mial w glowie nauczyciel tego chyba nikt nie wie.
      Dobrze ze uczniowie nie tylko zauwazyli niestosownosc "metody nauczania" jak i to zglosili. To nie zadna nadwrazliwosc tylko sluszne oburzenie na nieetyczne metody nauczania.
      • mallard Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:00
        abidja napisała:

        > Obrzydliwe.
        > Do czego mialy sluzyc wnetrznosci zabitego zwierzecia? Zabraklo zdjec w podrecz
        > niku?
        > Uczniowie mieli przeprowadzic sekcje? Wskazac zmiany nowotworowe ,zrobic cos cz
        > ego nie mozna przy wykorzystaniu podrecznika i sieci tylko na przyniesionej pad
        > linie?
        > Pomysl koszmarny, wykonanie jeszcze gorsze. Co mial w glowie nauczyciel tego ch
        > yba nikt nie wie.
        > Dobrze ze uczniowie nie tylko zauwazyli niestosownosc "metody nauczania" jak i
        > to zglosili. To nie zadna nadwrazliwosc tylko sluszne oburzenie na nieetyczne m
        > etody nauczania.

        Ty tak serio?
    • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:45
      No cóż, te dziubdziusie nie będę ani lek ani lek dent ani lek wet, to pewne wink
      Pewnie by padli jak muchy, jakby musieli operować kogoś potraktowanego nożem w benechy albo ogarniać skatowane/podpalone zwierzę.
      • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:51
        Nie wydaje Ci się, że do takich czynności przygotowują studia, a nie liceum?
        Ba, po biol-chem czy innym profilu w ogóle nie ma obowiązku studiowania ani pracy w obszarze medycyny.
        • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:56
          Dlatego też napisałam, że te "dzieci" niech się nawet nie pchają na medycynę czy weterynarie, tylko niech idą tam, gdzie miło i pachnąco.
          • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:56
            Bo med czy nad wet nie ogarną. To pewne.
            • black.emma Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:09
              Nie do końca pewne. Mozg dojrzeje i może jeszcze się wiele zmienić.
              • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:26
                Nie wiem w której klasie była ta lekcja, ale prosektorium na medycynie z tego co wiem jest na dzień dobry, więc na to dojrzewanie niewiele czasu i „martwe preparaty” to i tak pikuś przy tym co można na medycynie (weterynarii pewnie też) zobaczyć później. To może być pierwszy krok do zweryfikowania swoich predyspozycji do zawodów medycznych i pokrewnych.
          • marta.graca Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:05
            Nie ma obowiązku, mój kolega po biol-chemie został adwokatem.
        • an0malia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:00
          triss_merigold6 napisała:


          > Ba, po biol-chem czy innym profilu w ogóle nie ma obowiązku studiowania ani pra
          > cy w obszarze medycyny.

          Zasadniczo to po studiach medycznych też nie ma obowiązku pracować w zawodzie. To doskonały argument, aby oszczędzić studentom zajęć w prosektorium 👍
        • hanusinamama Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:33
          Nie ma obowiązku być w biol-chemie...ani w LO nawet
          • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:38
            Ale można być w LO i być wrażliwym na widok wnętrzności, a nawet nadwrażliwym na zapachy.
            • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:28
              Tylko wtedy biol-chem to nie jest najlepszy wybór, bo tam sporo oglądania i wąchania nie tylko podrobów, ale też dużo mocniej pachnących substancji.
              • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:36
                A jak ktoś się pasjonuje botaniką to gdzie ma iść? Na mat -fiz?
                • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:44
                  A jeśli ktoś myśli o medycynie i nie chce się uczyć z obrazków albo zwyczajnie jest ciekawy świata przyrody to gdzie ma iść? Uważam, że lekcja z prawdziwymi narządami to dobry pomysł, a dla tych, którzy nie chcą z tego korzystać powinny być materiały w czytelni.
                  • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 22:14
                    Ale właśnie tej alternatywy nie było. Przecież gdyby te wnętrzności były oglądane na zajęciach koła zainteresowań, dla chętnych, to byłoby żadnej afery z tego powodu.
                    • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 22:28
                      Uważam, że takie lekcje powinny być w ramach lekcji, a nie kółek, z prawem do rezygnacji na rzecz teorii i obrazków.
                      • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 23:14
                        A to już kwestia możliwości organizacyjnych samej szkoły - tam z tego co ktoś zacytował, ani czas ani miejsce nie było specjalnie odpowiednie.. więc nie do końca był to dobry pomysł.
                        • taki-sobie-nick Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 23:16
                          To W OGÓLE nie był dobry pomysł, a nie "nie do końca".

                          U mnie w podstawówce stały całe szafy obrzydliwych preparatów, zupełnie nie wiem po co, bo nie miały NIC WSPÓLNEGO z naszą nauką.
                      • taki-sobie-nick Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 23:23
                        mia_mia napisał(a):

                        > Uważam, że takie lekcje powinny być w ramach lekcji, a nie kółek, z prawem do r
                        > ezygnacji na rzecz teorii i obrazków.

                        No to ja bym sobie na nerwicę załatwiła zwolnienie z biologii i tyle by mnie widzieli. Przychodziłabym jedynie na sprawdziany.

                        Nadal, jako 49-latka, rezerwuję sobie prawo do zapoznawania się z anatomią w wersji OBRAZKOWEJ vel PLASTIKOWEJ, a nie realnej, i nikt nie ma prawa zmuszać mnie do czegokolwiek innego.

                        Tym bardziej bombelków.
                        • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 06:42
                          Cały czas piszę, że osoby, które nie chcą brać udziału w zajęciach powinny dostać materiały i w tym czasie choćby w bibliotece zapoznawać się z nimi. Przecież takie zajęcia nie odbywają się na każdej lekcji, a raczej bardzo sporadycznie jeśli wywołały taką reakcję.
                          • arthwen Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 11:11
                            Ale wiesz, że nauczyciel nie może podzielić klasy na pół i tej połówki zostawić bez opieki? Nawet jak są to prawie pełnoletnie byki wink
                            • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 14:22
                              Nie bez opieki, a np. w czytelni. Jakoś w przypadku religii klasy daje się dzielić.
                              • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 16:31
                                I sami mają realizować temat?
                • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:46
                  Jeśli na chemii przyjdzie do wąchania śmierdzących preparatów to też należy z tego zrezygnować?
                  • taki-sobie-nick Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 21:53
                    Nie widzisz różnicy między siarkowodorem a wnętrznościami świni?
      • memphis90 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 16.11.23, 17:02
        >Pewnie by padli jak muchy, jakby musieli >operować kogoś potraktowanego nożem w >benechy
        Niekoniecznie. Ja mogę do oporu asystować do operacji, a pokrojenie wątróbki dla kota brzydzi mnie okrutnie…
    • nick_z_desperacji Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:50
      Nie mam dostępu, więc może to w artykule jest: jak przechowywane i przywiezione były te wnętrzności? Tzn. najpierw w reklamówce. a potem w lodówce w socjalnym czy gdzie? Bo jeśli w przenośnej lodówce, to mnie nie rusza, ale jeśli były kilkudniowe, na granicy zepsucia, to też bym wolała jednak nie. Albo chociaż wiedzieć wcześniej, żeby przynieść maść mentolową.
    • an0malia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 18:58
      Czytam w necie, że Chińczycy skonstruowali jakąś nową technologię wytwarzania energii z dźwięku, a u nas nauka się cofa, bo bombelki "nie czują się bezpiecznie".
      • abidja Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:01
        an0malia napisała:

        > Czytam w necie, że Chińczycy skonstruowali jakąś nową technologię wytwarzania e
        > nergii z dźwięku, a u nas nauka się cofa, bo bombelki "nie czują się bezpieczni
        > e".

        Tak, nauka potrzebuje padliny do obejrzenia na lekcji biologi w liceum.
        Pewnie Chinczycy nosza ja w plecakach od 1.klasy stad te odkrycia.
        #sarkazm
        • an0malia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:08
          abidja napisała:


          > Tak, nauka potrzebuje padliny do obejrzenia na lekcji biologi w liceum.

          Potrzebuje czy nie, na pewno lepiej uczyć się na preparatach, jeśli to możliwe, a nie teorii z książek. Bombelek powinien być uprzedzony, że na tym profilu nie będzie "czuł się bezpiecznie" i tyle.
      • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:10
        Mój partner, obeznany z medycyną w jej niekoniecznie przyjemnym aspekcie, chyba by zabił śmiechem te biedne bomble na profilu biol-chem wink
        • ichi51e Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:12
          Ale widziałaś kiedyś takie podgniła wnętrzności z rzeźni czy opierasz swoje słowa na głębokim przekonaniu?
          • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:15
            Widziałam wiele o wiele bardziej obrzydliwych rzeczy. Curva, żyje. Traumy nie mam. Jak to możliwe?
            Serio, są duuuzo gorsze rzeczy.
            • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:17
              Można ale po co...
          • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:03
            Tam było napisane, że te podroby się rozkładały? Nawet świeże mięso, krew i czy inne wnętrzności mają swój zapach, zwłaszcza jeśli ktoś jest wyczulony, nie znaczy to, że się rozkładają.
          • 123zielona123 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:41
            Jasne, nauczycielka przyniosła gnijące odpady z rzeźni.... pewnie tam było serce, wątroba czy nerka
        • marta.graca Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:20
          A co, twoj partner to jakaś wyrocznia?
          • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:29
            A ktoś coś o wyroczni wspominał?
            • marta.graca Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 20:35
              Napisałaś to w taki sposób, jak by podejście twojego partnera było jedynie słuszne. Nie masz własnego zdania, że musisz się podpierać partnerem?
              • szalotka79 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 21:40
                Tak, nie mam własnego zdania, wypowiadać się na forum też mogę dopiero wtedy, jak partner da pozwolenie. Bo w końcu kobietą jestem.
        • kamin Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:31
          Twój partner niech się spokojnie babrze w krwi i podrobach. Inni mogą woleć czystsze zajęcia.
        • szare_kolory Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 22:31
          szalotka79 napisała:

          > Mój partner, obeznany z medycyną w jej niekoniecznie przyjemnym aspekcie, chyba
          > by zabił śmiechem te biedne bomble na profilu biol-chem wink

          No ale po co? Wspaniałe jest to podejście starszaków kiedy obserwują z rechotem reakcje młodzieży stykającej się po raz pierwszy z czymś dla nich trudnym czy nieprzyjemnym. Dowodzi takiej kultury i życzliwości. Wincyj takich nauczycieli i przewodników, wincyj. Prawda jest taka, że każdy z nas mógłby we własnym zawodzie ośmieszyć laika. Pytanie PO CO? Co takim ludziom daje wygranie starcia ze słabszym?
    • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:00
      A potem narzekanie, że lekcje nieciekawe, z książek trzeba się uczyć zamiast w praktyce.
      W domu nie zaglądają do lodówki, gdzie matka przechowuje zwierzęce zwłoki, na weselu nie jedzą flaków, jakiś cynaderek od babuni i polików wołowych w restauracji, kiełbasy swojskiej we flaku naturalnym nie tykają? Ja z podrobów jadam wątróbkę i te poliki o ile to są podroby, ale bez przesady, żeby wzrok odwracać jak leżą w sklepie inne kawałki.

      OT wczoraj w sklepie dziewczyny dzwoniły po obsługę techniczną, bo po podłodze chodził pająk, akurat byłam w przymierzalni i usłyszałam jak spanikowane zastanawiają się co zrobić. Wyszłam i pytam się gdzie ten pająk (wcześniej synowi powiedziałam, żeby poszedł go zneutralizować, ale akurat kolega zadzwonił), spodziewałam się czegoś czarnego i dużego, sama nie przepadam za pająkami, ale przecież często trzeba sobie z nimi radzić, a to jakiś zwykły szarak 1,5 cm średnicy i trzy młode dziewczyny, które bały się go wykończyć😀
      Zastanawiam się co takie osoby robią jak są same w domu i wtargnie im taki potwór? Dzwonią na 112?

      Kiedy mój syn gdy był młodszy i chodził z ojcem patroszyć ryby, to mi się dostawało, że to nie widok dla dziecka, a później zdziwienie młodzieży, że świeża ryba nie ma w środku cytryny, a wnętrzności.
      Co wrażliwszym powinna pozwolić wyjść, a reszta miałaby normalną lekcję.
      • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:09
        Nie. No, nie. Nikt w otoczeniu nie wędkuje więc moje dzieci nie miały okazji patroszyc ryby.
        • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:42
          Rozumiem, ale mój syn od małego wędkuje, tak jak wiele osób w otoczeniu, nie ma sensu przed dzieckiem ukrywać co się dzieje z rybą między złowieniem, a kolacją, lekcja anatomii ryb w gratisie.
      • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:25
        Moje dzieci zaglądają do lodówki, ale ja tam nie trzymam świńskich wnętrzności, więc nie mają specjalnej okazji, żeby się oswoić z takimi widokami.
        • triss_merigold6 Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:28
          W zasadzie nie trzymam w lodówce żadnych wnętrzności. Poza lodówką też nie.
          • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:35
            Wątróbkę, flaki, serca, żołądki normalnie sprzedają w sklepach, więc wiele osób jednak trzyma zwierzęce wnętrzności w lodówce. Zresztą w czym lepsze mięśnie od innych części ciała?
            • little_fish Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:42
              Ale ja nie trzymam. Lodówki innych mało mnie obchodzą, nie zaglądam do nich.
              • mia_mia Re: Co zrobiliśmy naszym dzieciom... 15.11.23, 19:57