tadeus.z
20.01.10, 22:41
Panowie pisze tu pierwszy raz (choc czesto poczytuje Wasze
rozmyslania), bo nie umiem rozwiazac nurtujacego mnie problemu. A
mianowicie jestem juz (dopiero) 5 lat po slubie, a 2 lata temu
urodzil Nam sie syn i od tego momentu moja zona ulegla,
nieodwracalnej jak do tej pory metamorfozie, w sensie negatywnym.
Chodzi o to, ze opieka nad synem stala sie dla nij wymowka do dbania
o siebie, w sensie zarowno duchowym jak i wizualnym. Nie dba o
figure, przytyla z 10 kg, prawie nie chodzi do fryzjera czy
kosmetyczki, kiedys miala zawsze zadbane dlonie teraz nic z tego, w
ogole z zalem musze powiedziec, choc nie myslalem, ze kiedykolwiek
tak sie o niej wypowiem, ale poprostu stala sie brzydka. Dla mnie
jej piekno wizualne (oprocz licznych cech charakteru) mialo i ma
bardzo duze znaczenie. Dodam ze doobrze zarabiam i daje jej znaczne
kwoty na kosmetyki, fryzjera - zaczalem jej juz sam kupowac nowe
perfumy, balsamy, ale taki sugestywne aluzje nie docieraly.
Porozmawialismy wiec i przedstawilem jej sytuacje z mojego punktu
widzenia, na co ona wielce zbulwersowana powiedziala, ze nie widzi
problemu, dobrze jej w nowej figurze, lubi byc naturalna, a szpilek
juz nigdy nie wlozy bo zaczela sobie cenic wygode. Nie zabieram jej
juz na kolacje biznesowe, bo przy tych eleganckich kobietach (ktore
wszystkie tez sa po dziecku) wygladalaby poprostu niesmacznie, nie
wspomne o tym jak ja bym sie czul. Na dodatek kiedys interesowala
sie moda, grala w tenisa, czytala na biezaco prase, mielismy tez
wspolne pasje i hobby, a teraz nic - tylko syn, a na reszte nie ma
czasu. Powaznie zaczynam sie rozgladac za innymi kobietami, poki co
ostroznie, bo nadal ja kocham,ale nie wykluczam takiego rozwiazania,
bo nie zamierzam byc z kims kto przestal byc dla mnie partnerem
satysfakcjonujacym pod zwgledem intelektualnym i wizualnym ( co dla
mnie wazne), tylko ze wzgledu na dziecko.