wzarysie
02.07.08, 21:22
Dla mnie bycie ojcem to życiowe rozczarowanie. Nie umiem infantylnie godzinami
gaworzyć do dziecka, wymęczone chwile nie sprawiają mi satysfakcji, ten czas
czuje że jest zmarnowany. Za to koniec włóczęg, podróży, nocnego życia
towarzyskiego, wypadów wieczorem, spontanicznego satysfakcjonującego seksu.
Coraz mniej czuję że jesteśmy parą z żoną. Bo albo ja mam wolny wieczór, albo
ona swoje zajęcia, a ja siedzę z dzieckiem. Nie spędzamy czasu po we dwoje, bo
trzeba mieć czas dla dziecka. A troje to już tłok. Stajemy się sobie coraz
bardziej obcy, ja jestem rozżalony że nie jest taką seksowną spontaniczną
laską jaką kiedyś poznałem, ona zaś suszy mi głowę że nie jestem takim ojcem
jak powinienem. Przyzwyczaiłem się że już nie jestem dla niej najważniejszy i
moje potrzeby są zawsze na końcu i ona dla mnie staje się coraz mniej ważna.
Znajomi z dziećmi to śmiertelni nudziarze, a dla tych bez dzieci to my
jesteśmy nudziarzami, nie możemy razem już zrobić wypadu w góry czy pod namiot
w dziką przyrodę jak kiedyś. Ciągle temat co zrobić z dzieckiem, bo na rodzinę
nie możemy liczyć. Z wolnego czasu zostały strzępy, kasa też znika w na
dziecko w zastraszającym tempie...
Żona się przestawiła na nowe życie, jest w swoim żywiole, mało, chce następne,
ja jestem przerażony że wtedy będzie tylko gorzej.
Myślę czasami jak Martyna Wojciechowska jest jednak wyjątkową kobietą co
pasjonuje się bronią, autami i sportami ekstremalnymi i nie ma co oczekiwać że
każda się da tak urobić, tak chyba potrzeba faceta o wyjątkowych kobiecych
cechach jak wy na tym forum na ojca żeby siedzenie przy dzieciakach sprawiało
mu radochę i jakoś się to ułożyło.