malutka.magda
07.12.08, 12:17
Dzrodzy Panowie,prosze o opinie gdyz bardzo mnie ciekawi co Wy,
Panowie uwazacie na temat pogladow mojego meza i czy taki sposob
myslenia jest ewenementem czy ogolne spotykany wsrod plci
meskiej.Otoz razem z mezem staramy sie o dziecko i rozmawiamy duzo o
ciazy jak i o porodzie. Maz bardzo przejmuje sie perspektywa obu,
ogromu cierpienia i wysilku przez jaki bede musiala przejsc zeby dac
mu upagnione dziecko i mowi, ze nie bedzie mogl ze mna rodzic, gdyz
nie wytrzyma moich krzykow, patrzenia na moje cierpienie, itp..
Troszke mi smutno, bo bede potrzebowala kogos w ta trudnej chwili,
ale nie moge go przeciez zmusic..
Mowi rowniez, ze sam nigdy w zyciu nie moglby przejsc przezcos
takiego i ze nigdy mi sie nie odplaci/ zrewanzuje za to przez co ja
musze przejsc.. Gdy ja bede zwijac sie w rozrywajacych bolach
godzinami, on bedzie przeciez tylko czekal...
Czy Wy Panowie macie takie same podejscie do calej sprawy ciazy i
porodu czy uwazacie ze wasz wklad w dziecko jest taki sam jak i
zony??
Bardzo prosze o opinie, i do Panow ktorzy przeszli porod z zonami-
co czuliszcie, zal do zony, strach, panike, podziw dla jej wysilku?
Czy jednak dalo sie przezyc??
Pozdrawiam cieplo!!