nianiao
30.01.07, 00:44
To znaczy jak szybko mija?
Właśnie takowy zaliczyłam. W komputerze domowym znalazłam fotki. Dama o
której mowa pracowała z moim mężem (zmienił ostatnio pracę, wyjechał w daleki
świat, ja miałam z córeczką dojechać wiosną). No, nie tylko pracowała,
najwyraźniej. Romans jak byk, zakończony albo zawieszony (za nim nie
pojechała).
Ze zdjęć wynika, że owa...osoba była/jest dla mojego m istotna od jakichś
lekko licząc 2 lat, może i więcej.
W międzyczasie działo się u mnie dużo i źle. Strata pracy, depresja, strata
matki (ojca nie miałam dawniej), depresja. I wtedy kiedy ja łykałam pigułki,
kiedy siedziałam z matką w szpitalu, kiedy nasze dziecko robiło pierwsze
kroki, kiedy załatwiałam miejsce na cmentarzu, kiedy płakałam nocami w
poduszkę on......
Wiem oczywiście, że uczucia, decyzje etc. się z czasem jakoś poukładają, ale
jak długo to trwa? Kiedy będę mogła jakoś racjonalnie podjąć decyzję?
Teraz nie wiem już nic. Nie wiem, czy chcę do niego jechać, nie wiem, czy
chcę odejść, nie wiem czy chcę go upokorzyć, nie wiem, czy chcę ją kopnąć w
tyłek. No nic nie wiem po prostu. Pustka i nicość.