Dodaj do ulubionych

Czy też tak było już po?

01.05.08, 22:33
Witam Was - pisałam w lutym, że rozpada się moje małżeństwo, a jetem już
samodzielna
Szybki rozwód, jestem samotnie mieszkająca do ponad miesiąca. Alimenty
dostałam niezłe na dziecko, już przepisał samochód, zaraz mieszkanie
przepisze, dał trochę (jak na mnie sporo) gotówki. Uregulowaliśmy sprawcy
dziecka i widzeń Tyle zostało z 12 lat małżeństwa i jeszcze dłuższej zanjomości
Ale dołek został - pogłębił się zwłaszcza wczoraj. Widziałam już mojego ex z
jego nową kobietą, przez którą sie rozpadło małżeństwo
Szli zakochani jak nastolatkowie (on 39, ona starsza od niego), wiem że
wspólnie wyjeżdżali na trzy dni. Byli bardzo szczęśliwi, zakochani, on kupił
jej bukiet róż....
A ja ryczę w poduszkę, sama w mieszkaniu (syn u dziadków), kompletnie
rozjechana sytuacją, samotna, opuszczona, rozgoryczona, załamana sobą, mająca
o sobie fatalne zdanie jako o kobiecie. Nie sprawdziłam się, jako żona jestem
nieatrakcyjna jako kochanka, nie seksowna, bez temperamentu, taka szara
myszka, kura domowa, na którą nikt nie spojrzy . Totalny dół, nie wiem czy
szukać kogoś innego. On był jednak bardzo dobry, zaradny, mądry życiowo,
przystojny , wysoko postawił poprzeczkę (nie chodzi o finanse).Można z nim
było porozmawiać prawie na kazdy temat, oceniał wszystko chłodno, kalkulował,
analizował i trafie podsuwał rozwiązania, myślał za mnie, od czasu do czasu
sprawiał niespodzianki, dzwonił, pytał ...
Teraz to chyba pozostał mi związek z rozsądku, ale bez uczucia, takiego jak on
już nie znajdę, był kilka klas wyżej nade mną i będzie ten nowy ktoś zawsze
poniżej jego osoby. Patrzę na nasze zdjęcia, na nasze filmy i wyję ...
Obawiam się że dopiero teraz naprawdę dochodzi do mnie co dla mnie znaczył i
kogo straciłam ... Jestem na skraju załamania i chyba już w depresji.
Obserwuj wątek
    • alicja611 Re: Czy też tak było już po? 02.05.08, 07:39
      Zdaje sie, ze facet doprowadzil cie do totalnego obnizenia poczucia wlasnej
      wartosci.......tak tez tak mialam...ale pozniej zaczelam sobie przypominac kim
      bylam przed slubem z nim (zawsze kolejka adoratorow) i probowalam odzyskac swoja
      tozsamosc, jak rowniez niezaleznosc (to bylo najwazniejsze). Musisz teraz
      przeorganizowac swoje zycie, myslec "ja" a nie "my", zdjecia wyrzucic w kat,
      zorganizowac opieke nad dzieckiem (tata, babcie) i ....poznawac innych
      ludzi....nie siedz w domu, nie pij, to nie pomoze, chociaz byc moze kazdy jakas
      zalobe musi przejsc....Oby jak najkrocej....bo zycie usmiechnie sie do ciebie
      wkrotce. Palant nie jest jedyny na swiecie.
      • fasolek23 Re: Czy też tak było już po? 02.05.08, 13:28
        Nie zalamuj sie-prosze.Ja dam Ci troche sily i Ty swojej daj
        odrobine-damy rade.Miesiac przed porodem Synka rozstalam sie z jego
        ojcem i od 9 miesiecy staram udowodnic sobie,ze jestem cos
        warta.Damy rade-obiecuje.
        Faktycznie oddaj dzieciaczka pod czyjas opieke i spotykaj sie ze
        znajomymi,a nastepnie ruszaj na lowy smileTrzymam kciuki.
        • agapaws Re: Czy też tak było już po? 02.05.08, 22:46
          Najgorsze jest to, ze niewiele mam znajomych, głównie to byli jego znajomi, lub
          przez niego poznani. Mam kilka bliskich koleżanek z pracy, ale to wszystko. Łowy
          - ja już nie potrafię, nie umiem, zresztą to on mnie zdobył
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 02.05.08, 16:27
        Kurcze ale on był tak naprawdę moim pierwszym
        Nie mówię o takich miłościach w wieku lat 15 czy 16. Poznałam go na studiach, on
        je kończył
        Piszesz poznawać ludzi, nie siedzieć w domu, ale jak po prostu nie mam chęci
        wychodzić, nie wiem jak znaleść kogoś i czy mam chęć
        Wiesz co do poczucia własnej wartości - było pięknie i cudownie, salony, bajka i
        raj na ziemi - to było dzięki niemu, przy moim jakimś wsparciu.
        A teraz strasznie twarde lądowanie psychiczne (brak oparcia, samotność),
        życiowe, brak perspektyw. Jestem z 40 na karku, z pensją z budżetówki (no co
        prawda z dużymi alimentami ale to na dziecko), tak więc nie poszalaję sobie. Nie
        umieć znajdować facetów, bo on był jedyny, nie szukałam nikogo, wręcz
        lekceważyłam, bo on był dla mnie jedyny i najważniejszy. Wszystko runęło

        • dominisia30 Re: Czy też tak było już po? 02.05.08, 19:04
          Witaj
          Strasznie mi przykro z powodu twojej sytuacji..i potrafie sobie
          wyobrazic jak jest ci cieżko... ja mam to juz czesciowo za
          soba...minelo juz ponad 2 lata...i tak mysle, ze musisz sobie teraz
          pozwolic na czas zaloby...myslec o sobie, siebie umiescic w
          centrum..ale na to potrzeba czasu, sama bedziesz wiedziec ile..
          nie jest łatwo poznac kogos nowego...znam uczucie zanizonej wartosci
          i wrecz idealnego obrazu exa...ale musisz na cala sytuacje spojrzec
          obiektywnie...bylo pieknie, byl cudowny, wymagajacy,
          troskliwy ...szystko co chcesz...ale przeciez was zostawił!!!!
          przecież nie zostawia sie 12 lat wspólnego zycia ...ot tak...żeby
          moc poczuc sie jak zakochany nastolatek raz jeszcze...
          popatrz na to równiez w ten sposób...
          trzymaj sie cieplo...i jesli masz ochote i potrzebe to napisz na
          mail.
          dominika
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 15:16
            Zostawił ale mam poczucie że z mojej winy - tak siebie widzę
    • exmaas Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 09:13
      Jestem na tym forum bardzo sporadycznie.Ale pamietam co pisalas w
      lutym.Moja rada to przestac rozpamietywac!Nie popadac w depresje,bo
      z niej ciezko wylezsc.Wyjedz na urlop.Wez tydzien wolnego i wyjedz
      na wycieczke w cieple miejsce!Zobaczysz,pomoze.Jedz sama.Nie szukaj
      chetnych.Poswiec troche pieniedzy(choc to az tak wiele nie
      kosztuje).Rozerwiesz sie,doladujesz akumulatory,wrocisz
      odmieniona,opalona...szczesliwsza choc troche.Ja tak zrobilam,mi
      pomoglo.
      • alicja611 Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 09:45
        Masz dwa wyjscia...spasc w dol (depresja) albo probowac sie odbic. Idealizujesz
        swoj zwiazek. Masz 40lat i budzetowka.....i co z tego? To wlasnie On nie
        pozwolil ci zmienic tej budzetowki (bo na pewno chcialas), bo to On chcial robic
        kariere i bywac na salonach, a Ty naturalnie zajelas sie domem, bo go kochalas.
        Ludzie umieraja majac 20 lat, nie przezywszy niczego, a ty co 40 lat masz,
        mialas juz rodzine, masz dziecko i skomlisz.W jakim wieku jest dziecko? Pewnie
        nie jest juz malutkie, wiec czas, zeby przewartosciowac zycie, jesli nie chcesz
        lowic nie musisz tego robic, ale musisz samodzielnie myslec i samodzielnie
        poszukac swojej drogi do szczescia. Tez bylam na takim etapie jak ty,
        przerazona, skomlaca....a teraz....dziewczyno....mojemu ex szczeka opada...i
        jakos dziwnie czesto chce u mnie bywac...ale teraz juz za pozno....juz jestem
        silna i Ty taka bedziesz, zobaczysz, ale wole walki o siebie musisz budowac juz
        teraz...Jesli nie potrafisz to sie zmuszaj do radosci, cieszenia sie
        drobiazgami, cisza, spiewem ptakow....Moze to banalnie zabrzmi ale to wlasnie
        jest kwintesencja zycia, a nie bycie ofiara jakiegos faceta.
        • agapaws Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 15:38
          Wiesz ja byłam od początku budżetówka - nauczycielka po pedagogice - to co mogę
          innego robić?
          Pracowałam bo chciałam i robiłam to co lubię, ale on zarabiał tyle, że to co
          zarabiałem nic nie znaczyło. Syn ma już 11 lat i gdyby nie on chyba bym ze sobą
          skończyła, tej jest jedyny ce w moim życiu. A mój ex ma nową panią, piękną i
          szałową kobietę, przy której ja czuję się fatalnie. Ona jest damą a ja jaką
          nieżyciową, brzydką i niezadbana kuchtą (nie chcę obrażać kucharek).
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 15:19
        Sama jechać - tragedia. Widzieć na basenie czy na plaży pary, spojrzenia
        mężczyzn na swoje kobiety. To jak sól na ranę... Przecież nie pójdę sama na
        dyskotekę - nie ten wiek, nie ta figura, a co po niektórzy pomyślą że szukam
        faceta na jedną noc. Nie wiem co robić ...
    • braktalentu Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 10:33
      Nie sprawdziłam się, jako żona jestem nieatrakcyjna jako kochanka,
      nie seksowna, bez temperamentu, taka szara myszka, kura domowa, na
      którą nikt nie spojrzy . Totalny dół, nie wiem czy szukać kogoś
      innego.


      A czy znalezienie kogoś innego rozwiąże Twój problem? Czy dzięki
      mężczyźnie u boku staniesz się nagle fantastyczną żoną, seksowną
      kochanką, a Twój temperament wybuchnie ze zdwojoną siłą? Czy to Cię
      uszczęśliwi? czy Twoje życie nabierze wartości dzięki klasie nowych
      portek w domu i wielokrotnym orgazmom wieczorem? Czy wartość
      człowieka - kobiety mierzy się Jej rolami społecznymi? Zła żona,
      kiepska kochanka = bezwartościowy byt?
      Czy jest coś co sprawia Ci przyjemność bez wzlgędu na okoliczności?
      Może lubisz gotować (nie tylko dla Niego)? Rzeźbić w glinie (nie
      trzeba być w czymś dobrym, żeby czerpać z tego satysfakcję)? A może
      zawsze marzyłaś o wspinaczce skałkowej (uważam, że nic tak nie
      układa w głowie jak sport-smile. A tango? No nie powiesz mi, że nie
      chciałabyś tańczyć tango argentyńskiego? Czy do tego potrzeba męża?
      NIE! Można wieść satysfakcjonujące, wartościowe życie nie tylko nie
      będąc dobrą żoną, ale nie będąc żoną wogóle. Można się świetnie
      bawić w życiu bez względu na temperament seksualny. Jest tyle
      miejsc, które chciałabym zobaczyć, tyle rzeczy, które chciałabymś
      pokazać swojemu dziecku i można z tego czerpać tak wiele radości.
      SWOJEJ WŁASNEJ RADOŚCI. I kiedy już to odkryjesz, to sama
      zdecydujesz co zrobić z tą kolejką facetów pod drzwiami.
      • alicja611 Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 13:12
        Czy to Cię
        > uszczęśliwi? czy Twoje życie nabierze wartości dzięki klasie nowych
        > portek w domu i wielokrotnym orgazmom wieczorem?

        Ha ha portki w domu nie gwarantuja orgazmu wieczorem, zapewniam....z reszta sie
        zgadzam
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 15:29
        Właśnie w tym problem, że nie mam jakiegoś hobby, ot czytanie, kino - tak jak
        przeciętny człowiek, szara mysz, nauczyciela nauczania początkowego. Nigdy nie
        uprawiałam żadnego sportu (poza jakimś aerobikiem w wieku lat 14 czy 15). Taniec
        - tango, walc, to była jego domena Jego młodszy brat kiedyś był tancerzem,
        jeździł po turniejach i ex sporo się od niego nauczył i podpatrywał - tańczył co
        najmniej bardzo dobrze... Z nim zjeździłam cały świat, byłam w raju a spadłam i
        jestem strasznie potłuczona.
        Jestem bezguście, beztalencie, kompletne zero, brzydka z marną figurą, bez
        temperamentu i chęci do życia i straciłem jedynego mężczyznę w życiu
        • mikawi Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 15:49
          Wiesz co, czytać sie tego nie da po prostu. Kobieto, opanuj się,
          przestań idealizować swojego męża, bo wcale takim ideałem nie jest,
          popatrz na fakty. Przestań samą siebie pogrążać pisząc o sobie w
          taki sposób. Przeżyłaś szok, rozpadło sie małżeństwo, jestem to w
          stanie zrozumieć, ale nie możesz patrzeć na siebie tak
          destrukcyjnie, bo nie tędy droga. Trzeba się otrzepać i iść dalej -
          bez niego też jest możliwe fajne życie, to tylko od ciebie zależy
          czy sobie na to pozwolisz i czy sobie dasz sobie szansę.

          Nie uprawiałaś sportu? To zacznij! Zapisz się na aerobik, basen,
          teraz jest super czas na przejażdżki rowerowe. Jest mnóstwo
          mozliwości, tylko trzeba zrobić minimum wysiłku i z nich skorzystać.
          Nie daj się zapędzić w depresję, szkoda życia i czasu na nią. I nie
          rozpatruj wszystkiego w kontekście męża - masz ochotę na taniec to
          sie zapisz na kurs, co z tego że on dobrze tańczył, co to ma
          wspólnego z tobą teraz???

          Naucz się żyć dla siebie. Nie myśl teraz o nowym związku, bo nie
          jesteś na niego gotowa, ty się musisz polubić, nauczyć cieszyć SWOIM
          zyciem, dopiero wtedy będziesz gotowa na kolejny związek i to będzie
          świadoma decyzja a nie szukanie plastra na złamane serce. Jeśli
          czujesz, że teraz nie dasz sama rady, że nie pozbierasz się bez
          pomocy, pomyśl o wspaciu specjalistów - psychiatry, jesli okaże się,
          że konieczne do funkcjonowania jest podjęcie terapii
          farmakologicznej, a potem jak staniesz jako tako na nogi -
          psychologa, żeby pomógł ci uwierzyć w siebie, że jesteś
          pełnowartościową kobietą, bo to co piszesz o sobie jest po prostu
          okrutne.
        • braktalentu Re: Czy też tak było już po? 03.05.08, 17:27
          Z nim zjeździłam cały świat,
          To fajnie. Co zobaczyłaś to Twoje, a w kraju też jest co oglądać

          byłam w raju a spadłam i jestem strasznie potłuczona.
          Raj to pojęcie względne. Czy te podróże sprawiły przyjemność Tobie,
          czy to Jego szczęście sprawiało Ci radość? Bo może tego nie wiesz,
          ale lubisz podróżować? To już jakiś cel w życiu.
          A może wręcz odwrotnie. Może Ty nienawidzisz podróży i uwielbiasz
          leżeć z książką na kanapie. To też jest super.

          Jego młodszy brat kiedyś był tancerzem,jeździł po turniejach i ex
          sporo się od niego nauczył i podpatrywał - tańczył co najmniej
          bardzo dobrze.
          Gó.. mnie obchodzi co Twój były mąż robił dobrze, a co źle (choć
          śmiem przypuszczać, że w łóżku to raczej miernota, skoro nie udało
          Mu się sprawić Ci przyjemności, na którą miałabyś częściej ochotę).
          Interesuje mnie to co TY lubisz. To na co TY masz ochotę. To czego
          chciałabyś spróbować i co sprawi TOBIE radość.

          Jestem bezguście, beztalencie,
          Cóż, to pewien nietakt, ale Ci wybaczam-smile))

          brzydka z marną figurą
          Uwielbiam takie teksty. Moja mama ma 140 w biodrach i tata nie widzi
          poza Nią świata. W sensie uważa, że jest piękna.
          Ja jestem elegantka teoretyk i języki całej wsi żyją moim brakiem
          gustu i wyglądu. Ale to jakoś nie wpływa na moje przekonanie, że
          jestem najfantastyczniejszą babką na świecie. Nie lubisz swojej
          figury? TO RUSZ DUPĘ!!!!

          i straciłem jedynego mężczyznę w życiu
          A to się Twój syn musi z tym świetnie czuć-sad


          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 04.05.08, 23:00
            Wiesz z jedne strony serdeczne dzieki za wsparcie i słowa otuchy, ale spójrz na
            to tak
            - wiedziałaś dużo zarówno w Polsce jak i na świecie
            - miałaś pełne i maksymalne poczucie bezpieczeństwa
            - byłaś szczęśliwa i czułaś się kochana
            - pracowałaś bo chciałaś i lubiłaś to a nie zabijałaś się o pieniądze
            TO był chyba raj
            (co do łożka to chyba jednak w tym zakresie przeze mnie się rozpadło pisałam o
            tym w lutym- znowu wyrzut do siebie)
            Miałaś pełnię uczuć, spełnienia, podane wszystko, żyłaś niemal w luksusie.
            Lubiłaś to co on bo to było super, cudowne. A kto nie lubi wakacji dwa razy w
            roku np na Florydzie i na Hawajach czy Arubie albo wypadu na długi weekend do
            Zjedn Emiratów Arabskich lub na Kanary, jezdzić tam z mężczyzną swojego życia
            (tak go odbierałam), dzieckiem. Życie beztroskie, ciekawe, kolorowe, radosne.
            Nie chodzi tylko kwestie materialne, choć pieniądze na pewno ułatwiają takie życie.
            Radość sprawiało mi to wszystko co on robił a komu by nie sprawiało?
            Kurcze chciałabym mieć taki zapał jak Ty i takie podejście jak TY - widzę przed
            sobą wielki smutek i pustkę. Nie potrafię się określić co bym chciała robić ,co
            sprawia mi radość co lubię. Za długo nad tym się nie zastanawiałam -życie
            wypełniał mi dom, rodzina (w tym wspólnie spędzany czas) i praca. Teraz
            pozostała tylko praca.
            Dziękuję jeszcze raz ale nie mogę się jakoś pozbierać
            • bennaz agapaws 05.05.08, 15:51
              Wbrew Tobie (?) zadałam kartom pytanie o następującej treści:
              czy spotkasz jeszcze w życiu jakiego mężczyznę?
              proste, typowe pytanie..

              Spotkasz Pana w średnim wieku, Pana który uważany jest za silnego mężczyznę,
              trochę kobieciarza, a bardziej 'adoratora kobiecych wdzięków'. Pan przedstawiony
              jest jako osoba twarda, wiodącą prym w związku-ale bardziej pod katem 'męstwa',
              niż np. dyktatora.
              Jest tu duży nacisk na seksualność, na udane życie intymne, wręcz czysty seks,
              ale jednocześnie twarda męska ręka.
              Jest to ktoś, kto będzie Cie uczył kobiecości, uczył ''jak sie podobać', co
              mężczyźni lubią, co masz robić, by właśnie jego 'zadowolić'.. W tej relacji, to
              Ty będziesz sie starać, to Ty będziesz zabiegać, i jeśli Ci sie uda-zostaniesz
              doceniona.
              To dojrzały mężczyzna, pewny siebie, pewny swojego uroku, który 'wie czego chce'.
              To będzie człowiek-biznesmen, będą wyjścia, ale będziesz mu podporządkowana. Nie
              sądzę jednak byś miała mu to za złe. On da Ci poczucie bezpieczeństwa, coś Ci
              zagwarantuje, Ty sie na to zgodzisz i ten układ będzie Ci pasował.
              Kojarzy mi sie z powieleniem poprzedniego związku, z tym że na nieco innych
              zasadach: nie będziesz miała nic bez wysiłku, nic 'bez wkładu własnego'.

              • bennaz Re: agapaws 05.05.08, 15:56
                Przesłaniem jaki Ci przyświeca, jest zmiana nastawienia. Los da Ci co zechcesz,
                ale tym razem będzie trudniej, bo sama będziesz musiała coś dać i patrząc na
                sytuację okiem innych: może to być upokarzające.

                Pan 'sam' sie Tobą zainteresuje.
    • ewik35 Re: Czy też tak było już po? 05.05.08, 15:22
      Czytałam Twoje posty z lutego. Znam historię. Mąż nie był do
      końca "mądry zyciowo" - skoro odszedł mając za sobą sporo lat
      udanego zycia małżeńskiego. ZOstawił syna. Miał też pewnie sto
      innych "wad", ktorych nie widziałaś, a pewnie jedną z nich:
      egocentryzm. Gdzie byłaś TY w jego sercu ?
      Byłam w nieco podobnej sytuacji: oczywiście nie do porównania, bo
      tylko 2 lata związku z tzw. "ideałem" (intelekt, języki, oczytanie,
      czar, wysportowanie, kasa, mnostwo ciekawych wyjazdów po
      świecie.....narty, żagle, tenis....). MNIE jako osoby nie było w
      tym układzie, byłam ta "gorszą" - bardzo dotkliwe odczucie, dołujące
      wręcz, żadne luksusy i fifrwerki nie pomagały. Ginełam.....
      umieralam.... choć byłam święcie przekonana, że go kocham. Był
      ideałem, jakiego zawsze pragnęłam....Oczywiście odszedł..... bo...
      stałam się niezauważalna wręcz w tym związku.
      Tez stanowił całe moje zycie. I to jest ten niebezpieczny moment.
      Nie miałam wielkich hobby itp... wszystko powolutku odbudowywałam, z
      wysiłkiem nieziemskim. Pomogły mi ksiązki psychologiczne, poradniki,
      rozmowy z koleżankami, wiara... i sport też. Teraz bardzo się
      cieszę, że nie jestem z tym człowiekiem. Choć byłam wiele lat
      sama... było to super wartościowe życie. Zdobyłam siebie na nowo.
      Umiem być sama, lubię być sama. A teraz jestem z kimś. Jest fajnie,
      ale nawet gdyby ten obecny odszedł, mam siebie. I ciesze się.
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 16:32
        Zgadam się z Tobą poza synem - tak jak do tej pory - ma częste z nim kontakty,
        codziennie się widzi, chociaż na 20 minut
        Egocentryzm - tak teraz widzę że zdecydowanie tak. Ale to taki twardy,
        zdecydowany typ prący do przodu. stąd koncentracja na sobie, na własny rozwoju,
        doskonaleniu
        Wiem ile go to kosztowało wysiłku, praca, nauka, systematyczność, to imponuje.
        Na pewno jednak jak sie okazuje idzie po trupach do celu. Co chce to miał i
        osiągał - tutaj na mnie chyba trafiło. Zazdroszczę Tobie opisanej samodzielności
        i niezależności
    • jakuszewa Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 03:41
      Puki potrzebujesz - płacz. To oczyszcza, wyładowuje emocję. Potem zrób coś dla
      siebie - pójdź do fryzjera, kosmetyczki, na zakupy. Np z koleżanką szał
      zakupowy. Niby głupia chwila, a potrafi sprawić radość. Piszesz, że nie masz
      zainteresowań... Poszukaj ich. Postaraj sobie przypomnieć co lubiłaś wcześniej,
      zobacz, może dalej to lubisz. Piszesz alimenty tylko na dziecko, wystąp o
      alimenty na siebie - należą Ci się, bo po rozwodzie Twoja sytuacja majątkowa się
      pogorszyła. Jesteś pedagogiem. Pedagogika jest tematem rzeką, spróbuj poszerzyć
      swoje kwalifikacje, np studia podyplomowe. Zacznij żyć. Kup sobie kota albo psa.
      Zrób przemeblowanie w domu. Choćbyś miała meble przestawić z jednej strony na
      drugą. Zacznij się bawić np fotografią, uwieczniaj chwile. Baw się z dzieckiem,
      uśmiech dziecka leczy rany. Zrób coś szalonego, biegaj boso w czasie deszczu,
      wypróbuj narty wodne, nie wiem, pojedź na stopa do Hiszpanii... Cokolwiek. To
      jest Twoje życie, nie możesz wiecznie rozpamiętywać. Nie kwestionuje tego, że
      spędziliście ze sobą piękne chwile, ale on Cię zdradził i zostawił dla innej.
      Nawet, jeśli jest tak jak mówisz, że byłaś dla niego zbyt mało fascynująca, etc.
      Nie możesz mówić, że to Twoja wina. Dom, dziecko, praca, to niekiedy gubi w
      monotonii, ale On nie zrobił nic aby to zmienić. Małżeństwo to partnerstwo,
      rozmowa, wspólne rozwiązywanie problemów. On zamiast z Tobą rozmawiać poszukał
      sobie innej. To nie jest cecha ideału... a Ty nie jesteś beznadziejna, jak
      twierdzisz, tylko współuzależniona. Jak zaczniesz dochodzić do siebie, uczyć się
      żyć samodzielnie, wszytko sie zmieni. Masz dla kogo być szczęśliwą - dla Syna.
      Powodzenia!
      • prezes_pan Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 10:35
        Nie chcę cukrzyć na siłę w tej niewesołej sytuacji, ale:

        1. Zabierał Cię na te salony, więc raczej nie byłaś ostatnim
        kocmołuchem, jak Ci się to obecnie wydaje.
        2. Wytworna i wspaniała Pani z klasą nie będzie go obsługiwać w
        stylu full serwis, czyli łącznie z praniem gaci i masowaniem
        reumatycznych bóli w plecach.
        3. Czy wszyscy Wasi znajomi zapraszali Cię tylko jako niemy dodatek
        do męża? Spróbuj podtrzymać te kontakty, wpaść niezobowiązująco na
        herbatę do jednych czy drugich ludzi - oni bez słów będą wiedzieli,
        że potrzebujesz teraz życia towarzyskiego. Powinno się samo zacząć
        kręcić (no chyba, że ci znajomi to bez wyjątku smętne i wyrachowane
        typy, które leciały wyłącznie na pozycję męża. Ale jeśli tak, to tym
        lepiej, że masz ich obecność w życiu za sobą)
        4. Bazując na pozycji byłego męża, jego środkach finansowych i temu,
        że jak wynika z postów nie skąpi Ci pieniędzy, spróbuj może zacząć
        coś większego w życiu zawodowym. Prywatna szkoła podstawowa? To nie
        jest abstrakt, gdy ktoś może zapłacić za Ciebie pierwsze faktury.
        Taki projekt pochłonął by Cię bez reszty i pozwolił zapomnieć o bólu
        rozstania. A także dał uwierzyć w siebie.

        Pozdrawiam i trzymam kciuki
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 16:56
        Dziekuję za praktyczne rady i mądre uwagi.
        Mam dylemat co do alimentów na mnie - hmm ale dał mi taką część majątku co chyba
        przez całe życie nie zarobiłabym. Samo mieszkanie i wyposażenie warte jest chyba
        tyle ile zarabię przez 25 lat. Przecież on to może wypomnieć, że przekazując
        obiektywnie spory majątek zabezpieczył mi odpowiedni start w życiu, co jest
        prawdą. Mieszkanie, 2 letni samochód, trochę gotówki (to trochę to tak moje
        dwuletnie dochody! - ale dla niego to tylko trochę) Życie zaczynam bez długów,
        ze średnio wysokiego poziomu. Widzę że ma kontakt z synem bardzo dobry, czesto
        się z nim kontaktuje osobiście, dzwoni - to muszę mu oddać, tak więc na dziś to
        w zasadzie mamy tyle samo czasu dla syna i nie bardzo mogę się dzieckiem
        cieszyć. NIe chce odbierać mu syna, ograniczać kontaktów - chociaż częściej
        przebywa ze mną w dni powszednie, to weekendy częściej z nim. Potrafi jednak
        przyjechać do niego po południu na pół godzny, godzinę w przewie w pracy, czy
        wracając do siebie, interesuje się jego wynikami w szkole. Zapowiedział mu już
        fajne wakacje (Acapulco!) Tutaj jest troskliwy i dbający o niego. Nie powinnam
        chyba odbierać ojcu syna i na odwrót

        Masz rację muszę coś zacząć robić. Przemeblowanie chyba nie - mam ładnie
        urządzone mieszkanie, ale myślałam kiedyś o projektowaniu wnętrz - wszystkie
        dotychczasowe nasze mieszkania ja projektowałam i urządzałam Lubię to robić, a
        więc może to jest myśl
        W każdym razie dziekuje

        • jakuszewa Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 22:09
          i od razu lepiej wink jest jakiś punkt zaczepienia.
          Odnośnie syna, nie zabieraj mu kontaktów z ojcem. Raczej się ciesz, że w całej
          tej sytuacji o nim nie zapomniał. Dziecko potrzebuje kontaktu z obojgiem
          rodziców do prawidłowego rozwoju. To na pewno na początku będzie dla Ciebie
          bolesne, ale jako pedagog wiesz, że to zaprocentuje w przyszłość Twojego,
          Waszego syna.
          Jeszcze raz powodzenia!!!
        • prezes_pan Re: Czy też tak było już po? 06.05.08, 23:16
          Ja też dziękuję za miłe słowa pod moim adresem. Przeczytałem jeszcze
          wątek z lutego i rękami oraz nogami podpisuję się przed
          ostrzeżeniami Pań zawartymi tamże. Pamiętaj - Twój mąż jeszcze w
          ogóle nie zaczął wydawać pieniędzy na tamtą kobietę! To faza
          wstępna. Jak tamta kobieta chwyci mocno byka za rogi, moze się nagle
          okazać, że nastąpiło "przełożenie priorytetów". To nie jest tak, że
          dzisiejszy stan jego, powiedzmy, "dobroci finansowej" jest dany raz
          na zawsze. Jeśli wina męża jest ewidentna (a jest, bo pomijam
          delikatne kwestie odstawienia go od łoża z powodu spadku libido po
          operacji), no to masz prawo do alimentów na siebie. Jeśli uważasz,
          że na razie nie są Ci potrzebne, to ich nie żądaj, ale nie rezygnuj
          z orzekania winy. Przy orzeczonej jego winie zawsze będziesz mogła
          powrócić do tego tematu. A jeśli bedzie rozwód za porozumieniem
          stron, no to już niestety nie. I jeszcze jedno. Skoro On jest
          wspólnikiem kancelarii adwokackiej i nie mieliście intercyzy, możesz
          zażądać udziałów w tym biznesie. Ktoś tu mądrze napisał, że jesteś
          (jeszcze...) biedną żoną bogatego męża. W tych radach nie chodzi o
          to, żeby "dobić gada", ani by puścić go w skarpetkach żądając więcej
          niż nakazuje przyzwoitość, tylko, aby się ZABEZPIECZYĆ przed
          ewentualnym małpim rozumem szanownego eksmałżonka w przyszłości.
          Kwoty finansowe musisz odnosić nie do swoich zarobków, ani nie do
          średniej w społeczeństwie, tylko do Jego zarobków. Jeśli on zarabia
          kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie (jako wspólnika bardzo
          dużej i wziętej kancelarii w W-wie oceniam go nawet na 60-80 tys./m-
          c) no to rozwód musi poczuć boleśnie, bo takie jest prawo. Na całym
          świecie rozwody ludzi bogatych nie należą dla nich do przyjemności.
          Próby ugody, które on wysuwa są z pozoru korzystne, ale po raz
          kolejny -powtórzę jak mantrę- odnieś to do Jego poziomu zarobków i
          zważ, czy przypadkiem godząc się na to czy tamto nie zamykasz sobie
          drogi do roszczeń w przyszłości. Jeszcze raz życzę powodzenia, no i
          znalezienia nowej udanej miłości! Pozdrawiam
          • miacasa Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 10:59
            Nie sądzę by pan mecenas dopuścił do rozwodu z orzeczeniem o winie, jest osobą
            zaufania publicznego a taki wyrok mógłby mu zaszkodzić nawet po latach, np gdyby
            spowodował wypadek z uszkodzeniem ciała przekraczającym ileś tam dni + inne
            przestępstwo. Radzę udać się do dobrego adwokata, bo lekko nie będzie.
            • agapaws Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 12:26
              Mam już orzeczoną sepracje (dla mnie to jak rozwód, dlatego napisałam rozwód) na
              zgodny wniosek (czyli to tak jakby bez winy). Było to szybko jedna rozprawa,
              trochę więcej niż godzina. Wszystko opisał precyzyjnie przed w pismach. Tak więc
              nawet niewiele pamiętam z samej rozprawy.
              Mogłam może walczyć o więcej, ale psychicznie nie dałabym rady no i miałabym ma
              pewno trudnego przeciwnika. Wiem, że nawet myślał o tym aby poprosić swojego
              dobrego kolegę aby do reprezentował. Zapewne gdybym zaczęła się "mocno stawiać"
              chodziło o jakiś element wywarcia presji psychicznej. Ponieważ wiedziałam, że
              nie wygram - a mam po drugiej stronie wymagającego i znającego temat powiedzmy
              przeciwnika, nie chciałam wojny. Może to był błąd, ale nie miałam negatywnych
              przeżyć, stresów i emocji. A poza tym co wygrałabym jakies pieniądzeco miesiąc
              dla siebie ? ale jakim kosztem?
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 12:14
            Ja już mam orzeczoną separację - tak jak mówił załatwił termin po półtora
            miesiąca. Jest na zgodny wniosek - wiem, że to tak jak bez winy, ale nie miałam
            siły walczyć.
            Co do tamtej kobiety- nie wydaje mi sie aby wydawał na nią fortunę. Widują się
            chyba codziennie, ale ma on nadal oddzielne mieszkanie. Ona ma domek pod
            Warszawą, ponieważ miała dość nieźle sytuowanego męża, dzieci samodzielne i już
            prawie niezależne, mieszkają oddzielnie).Wiem że jest zaradna życiowo, dużo
            pracuje (szkoła, trenuje w klubie, sędziuje na zawodach - poznałam jej koleżankę
            ze szkoły. Nie wiem czy pieniądze są tutaj najważniejsze.
            Nie sądzę, żeby kupował jej np diamentowe kolie, czy nowego mercedesa, aby wydał
            dużo więcej niż dotychczas.
            Oczywiście dba o nią - jakieś prezenty, przyjemności życia. ale spójrz tak dla
            niej prezent za 2 tys zł to sporo a dla niego to niewiele. Wyjazd za 3 tys na
            kilka dni w długi weekend dla niej to powiedzmy miesięczna pensja a dla niego to
            mniej niż dzień pracy.
            Co do udziałów w biznesie z tego co wiem nie mogę, bo spółkę prawniczą może
            założyć tylko adwokat/radca prawny. Nie mogę być wspólnikiem, chyba, że
            zostałabym adwokatem. O nie chce
            Co do podziału majątku - poczytałam trochę. W sumie to co podzielił wychodzi po
            połowie, a więc prawidłowo podzielił się W zasadzie koszty syna przejął na
            siebie w całości (tzn szkoła, zajęcia pozalekcyjne, wyjazdy wakacyjne nawet
            kieszonkowe), do tego alimenty na utrzymanie (też nie małe - większe niż moja
            pensja). Na razie dba o niego,fundując wyjścia, kupuje mu różne rzeczy
            powiedzmy zbytkowne prezenty
            Tak więc to co zarabiam mam dla siebie, chyba, ze coś extra na syna wydam. Nie
            wiem czy jakikolwiek sąd dałby mi w tej sytuacji alimenty na mnie.
            Co do jego dochodów nie wiem ile zarabia dokładnie- jest to zmienne, choć na
            pewno nie mniej niż piszesz.
            • braktalentu Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 14:07
              Podsumowanie: Jak nie masz celu w życiu, to zajmij się zatruwaniem
              życia innym.
              Nie polecam. Te "stare, sprawdzone metody" są żałosne i łatwo mogą
              się obrócić przeciwko osobie, która je stosuje.
    • jeg37 Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 12:56
      A dlaczego nie zostaniesz jego KOCHANKĄ?
      Byłaś jego żoną, zdobywał Cię, to zanczy, że mu się kiedyś
      podobałaś, więc masz szansę na to, że znowu się Tobą zauroczy.
      Obejrzyj zdjęcia z okresu z Waszego narzeczeństwa, idź do
      renomowanej wizarzystki, wykup abonament do SPA, umów się z
      fryzjerem, dietetykiem, nawet z chirurgiem plastycznym, odessij
      sobie tłuszcz, każ podużyć włosy.
      Masz pieniądze, a dzisiejsza medycyna estetyczna czyni cuda!
      Zmień się w atrakcyjną, elegancką kobietę!
      Na wszelki wypadek dobrze przyjrzyj się TEJ DRUGIEJ, nawet każ ją
      dyskretnie sfilmować, wyśledź jakich perfum ona używa, jaką kupuje
      bieliznę i spraw sobie IDENTYCZNĄ! Naśladuj jej sposób ubierania się
      i chodzenia, kup podobne kostiumy, buty, torebki. Pij takie samo
      wino jak ona, uśmiechaj się podobnie!
      Czytaj te same książki co ona, chodź na te same filmy!
      Odwiedzaj jak najczęściej znajomych Twojego męża, mów o nim tylko
      BARDZO DOBRZE, wspominaj, jaki był cudowny, męski, uroczy,
      napomknij, że TAMTA go omotała, opętała, a Ty nie masz do niego
      żalu, bo WSZYSTKIE KOBIETY MARZĄ O TAKIM MĘŻCZYŹNIE i on jako ofira
      jest usprawiedliwiony, tylko do niej masz żal, bo jest niemoralną,
      podłą złodziejką cudzych mężów.
      Mów, że zawsze będziesz go kochać i na niego czekać, że kocha go
      Wasz syn, że wszystko mu wybaczycie i nigdy niczego nie będziecie mu
      wypominać!
      Do syna też mów o nim jak najlepiej, przedstaw mu obecną sytuację,
      jako OPĘTANIE naiwnego i uczciwego męzczyzny przez podstępną,
      wyrachowaną, strarzejącą się i podłą czarownicę.

      Wykorzystaj KAŻDĄ wizytę ojca u syna, leć z herbatką, jego ulubionym
      ciastem, na stole niech stoją jego ukochane dania.
      Nie rób mu wymówek, nie płacz!
      Nie ścigaj go o kasę, co najwyżej grzecznie poproś, jak Ci na coś
      zabraknie i nie zapomnij dodać, że BEZ NIEGO sobie kiepsko radzisz,
      bo to ON BYŁ NAJZARADNIEJSZY, NAJMĄDZREJSZY i w ogóle cały JEST NAJ!
      Zachwycaj się jego sylwetką, elokwencją, kulturą, elegancją, cerą -
      wszystkim! Na ścianach powieś jego zdjęcia naturalnej wielkości.
      Zamień swoje mieszkanie na świątynię, gdzie bóstwem jest ON.

      Po jakimś czasie zacznie do niego docierać, że takiej miłości jak
      Twoja i Waszego syna już nigdy nie spotka, będzie się czuł z Wami
      coraz lepiej, zacznie tęsknić za domem w którym jest NAJWAŻNIEJSZY.

      Wymyślaj setki pretekstów, aby się z nim spotkać (wspólny syn JEST
      ŚWIETNYM pretekstem) o każdej porze dnia i nocy, w zwykły dzień i w
      święto. Choć na 15 minut!
      Tamtą kobietą po jakimś czasie tąpnie ostro, zacznie niesympatycznie
      reagować, stawiać żądania i warunki, zaczną się kłótnie, scysje i
      wzajemne pretensje.
      Ich związek zacznie się PSUĆ i chwiać!

      Nawet jeśli nie odzyskasz swojego męża, to tamta go też nie będzie
      miała dla siebie i nie będzie już taka szczęśliwa na Twojej przecież
      krzywdzie.

      Możesz mieć nowy cel w życiu, więc nie płacz, tylko WALCZ.
      Zatruj tamtej życie, zniszcz jej szczęście, bo to jest zwykła
      złodziejka, która ZRUJNOWAŁA TWOJE SZCZĘŚCIE i spokój Waszego syna.

      I nie daj sobie wmówić, że to są metody niegodne nowoczesnej
      kobiety. Pluj na nowoczesność, a jeśli go kochasz i chcesz mieć na
      powrót - warto skorzystać ze staromodnych wzorców.
      Powodzenia.
      • alicja611 Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 14:22
        To chore. Jakas bzdura. Walcz o niego???? Dobre...a za 10 lat bedzie to samo.
        Znajdzie nowa, bardziej interesujaca i sytuacja sie powtorzy. Lepiej przerzuc
        energie na siebiesmileSzkoda czasu.
      • ula-lo Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 15:12
        jeg37
        ???
        zatkało mnie
        • jeg37 Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 15:46
          Ta walka to niekoniecznie o niego.
          To walka W OGÓLE.
          Taka strategia, aby stać się atrakcyjniejszą, pewniejszą siebie i
          aby ZŁODZIEJCE zatruć jej KRADZONE szczęście.
          Zemsta potrafi być niezwykle inspirująca i przynieść wspaniałe owoce.

          Nasze niedoskonałe prawo nie pozwala złodziejom obcinać rąk.
          Dla mnie sprawa jest prosta: jak coś jest MOJE to jest MOJE, chyba
          że to coś sprzedam, wyrzucę na śmietnik, albo komuś oddam.
          Jak ktoś wsuwa łapsko do mojej kieszeni po coś MOJEGO, to niech się
          liczy z tym, że gorzko tego pożałuje.

          A co, nie chciałoby się wam?
          To się nie dziwcie, że jesteście przgrane.
          • miacasa Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 18:13
            myślę, że jednak upodabnianie się do nowej zdobyczy jest postrzegane jako
            żałosne i to lekarstwo gorsze od choroby
            ale oczywiście jestem za tym by być dla siebie szczególnie dobrym w tych
            okolicznościach a separacja nie przesądza sprawy, wiele lat dobrego małżeństwa
            nie musi przepaść w obliczu kryzysu wieku średniego a i nowa pani jako sporo
            starsza raczej z procesami biologicznymi nie wygra i za lat 5 nie będzie już
            taką gwiazdą na salonach
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 23:54
        Wiesz cieżko byłoby. Po pierwsze zatracenie siebie, po drugie musiałabym tamtą
        śledzić, a po trzecie i chyba najważniejsze - ona jest naturalnie piękną kobieta
        (niestety) Ciężko mi to przyznać, ale to fakt, Musiałabym sie chyba dać się
        zamkąć na dwa miesiące w jakieś farmie piękności, a nie wiem czy uzyskałabym
        taki efekt. Widziałam kilka razy na ulicy jak za nią faceci się oglądają.
        Wszyscy bez wyjątku pow 18 lat. Ja takiej figury jak ona nie miałam nawet 15 lat
        temu. Na chłodno to jedno rozumiem, że ona jest kobietą, która prawie każdego
        faceta może mieć, że mogła zawrócić i jemu w głowie. Podobno teraz wygląda
        lepiej niż 10 lat temu - zegar dla niej wstecz biegnie. Dlatego tu chociaż
        troszkę rozumiem mojego ex - pod względem urody to jest to kobieta z najwyższej
        półki.
        Więcej o niej nie wiem o jej upodobaniach, książkach. Na pewno uwielbia sport,
        a ja rozróżniam piłkę nożną od koszykówki. A poza tym pewno nie dorównam jej
        pod dwoma rzeczami - wzrost (ma chyba z 175 a ja 166 cm) i budową (była chyba
        biegaczką - długie i bardzo zgrabne nogi).
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 07.05.08, 23:57
        Aha zapomniałam o jednym i chyba ważnym - obawiam się że również i temperamentem
        w łóżku jej nie dorównam. Wyrwało mu się, że spędzają po kilka godzin w łóżku -
        mi niestety wystarczało 15 minut....
        • derena33 Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 08:49
          Wiesz Agapaws jak czytam to co piszesz o tamtej i o nich to mysle,
          ze jednak jestes nieuleczalna. No i co z tego ze ma 175 cm wzrostu a
          ty 166cm? Piekna blablabla, wez dziewczyno, daj sobie na
          wstrzymanie. Ty na pewno tez nie jestes brzydka, poza tym pomysl,
          ile lat twoj maz z toba byl. Chyba jednak cos masz fajnego, co go
          tyle lat trzymalo przy tobie?
          Jak widac nie poczucie obowiazku, skoro teraz ciebie opuszcza, jakby
          byl obowiazkowy, to by cie po cichu zdradzal.

          Nie ty jedna znalazlas sie w takiej sytuacji w malzenstwie, ze maz
          znalazl sobie inna. To nie twoj brak urody, tylko znuzenie i brak
          nowych bodzcow w zwiazku zmusza twojego meza do poszukiwan czegos
          nowego i odkrywczego. To nie ty jestes WINNA temu co sie stalo,
          tylko sytuacja i slaby charakter twojego meza. Nie dlatego
          przegrywasz, ze jestes beznadziejna, tylko on nie potrafi byc z kims
          na dobre i zle.
          Najlatwiej jest opuscic wieloletnia znana partnerke na rzecz nowej
          przygody, trudniej jest przetrwac kryzys w zwiazku. A przeciez nie
          da sie cale zycie utrzymywac temperatury wrzenia uczuc. Nie da sie
          bo to nie jest mozliwe fizjologicznie.
          I juz nie placz nad tym utraconym rajem i otrzyj lzy. Jak juz
          przestaniesz plakac, kup sobie nowy fajny ciuch, zrob makijaz i
          wyjdz chociazby na spacer, i rozejrzyj sie wkolo ilu fajnych
          facetow sie za toba ogladasmile
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 10:07
            Niestety zawsze miałam odczucie, że trafiła mi się super facet - ślepej kurze
            ziarno
            Moje koleżanki, znajomi, nawet po części rodzina mi ta przez lata wpoili
            (przystojny, inteligentny, wykształcony,światowy, zaradny,bogaty itd itp) To się
            niewątpliwie udzieliło
            Ty nie miałaś nigdy odczucia, że jesteś przy jakieś kobiecie szara, bezbarwna,
            nieatrakcyjna? nieważne czy to była kobieta na ulicy, na plaży, czy jakaś
            gwiazda na przyjęciu? Nigdy nie widziałaś atrakcyjnych kobiet, za którymi
            oglądają sie faceci a za Tobą już nie? Mam wyrobiony samokrytycyzm wobec siebie
            - z pewnością teraz wyostrzony - a Ty uważasz się naprawdę za taką piękność,
            która powala facetów na kolana. Przepraszam za taką wycieczkę osobistą, ale tak
            to odbieram. Z moim byłym bywałam czasem na tzw salonach, widziałam różne piękne
            kobiety (jego bardzo bliską znajomą jest jedna z byłych naszych Miss Polonia,
            poznał kilka znanych aktorek, piosenkarek, modelek). Przy nich też czułam się
            kopciuszkiem A Ty jakbyś się czuła. Ani specjalnej urody, ani super intelektu,
            ani majątku
            Teraz już było minęło , staram sie na nowo spojrzeć, ale nie oznacza to, że mam
            nie pisać prawdy. Nie pałam do tej nowej sympatią, zniszczyła mi życie, czuję
            się prze nią mocno poobijana, ale mam być ślepa?
            A co do poczucia obowiązku - może i tak takie odczucie towarzyszło mi z jego
            strony w ostatnim okresie, a po jakiś czasie po prostu stwierdził dość? Że nie
            zdradzał mnie pokryjomu - po prostu nie da się tak na dłuższy czas (chyba ze
            2-3 miesiące to tak jednak było) Zresztą o tym dowiedziałam się również od osób
            trzecich, które ich widziały
            Nie usprawiedliwiam go, czuję się żle, co nie oznacza, że mam powiedzieć, że
            nowa partnerka mojego byłego męża jest brzydka, nieatrakcyjna, krzywa, gruba i
            niezadbana. Owszem słaby charakter mojego męża jak najbardziej zawinił, ja sie
            do tego może i jakoś przyczyniłam (moja oziębłość),nie chciał być na dobre i
            złe, lecz z drugiej strony może nie był gotowy do wielkich poświęceń życiowych,
            szukał życia przyjemniejszego,ładniejszego bo i tak ma dużo stresów nerwów w
            pracy, wiele problemów zawodowych. To nie jest usprawiedliwienie, ale czy od
            każdego i zawsze można wymagac prometeizmu? Materiał ludzki ma też swoją
            wytrzymałość.
            Powoli staram się spojrzeć na ostatnie lata bez emocji. Po tym jak jest teraz
            sie zachowuje, widzę, ze brakowało mu takiej namiętności, gorącego
            temperamentu, fascynacji - to jest właśnie to co wygasło w uczuciach między nami
            a tam chyba to znalazł. Nie wiem czy na długo to inna sprawa
            Co do facetów co się za mną oglądają - jakoś nie widzę, a nie będę podrywać
            kogoś na łóżko, do którego zresztą mnie nie ciągnie.
            • alicja611 Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 10:44
              Oj trudny przypadek jestessmile......Jak widac facet totalnie nie dla ciebie, bo
              czujesz zbyt duzy kontrast.......
              Ja nigdy nie mialam i nie mam kompleksow, bo nic nie czyni kobiety
              atrakcyjniejsza niz poczucie pewnosci siebie!!!. Jestem atrakcyjna (ale bez
              przesady -sa ladniejsze, mlodsze i zgrabniejsze)a meski przystojny trup sciele
              sie u mych stopsmile, rowniez duzo mlodsi panowie. Jestem skoncentrowana na swoim
              zyciu, swoich ambicjach i pasjach. Nigdy nie czekam na faceta,nigdy za nim nie
              gonie. Zawsze lubilam rywalizacje i mam w nosie laleczki jak next twojego meza
              (patrze na nie jak na mieso, obce mi jest uczucie zazdrosci). Ot, jesli nie chce
              mnie to jestes palant. I taka postawe przyjmij. I nic tu nie ma do rzeczy
              wzrost, dlugie nogi i jedrny biust . Panowie kochaja "to cos" czego nie widac.
              Intelekt i pozytywne zakrecenie.
              Dasz rade. I zapomnij o swoim "ksieciu".

              agapaws napisała:

              > Niestety zawsze miałam odczucie, że trafiła mi się super facet - ślepej kurze
              > ziarno
              > Moje koleżanki, znajomi, nawet po części rodzina mi ta przez lata wpoili
              > (przystojny, inteligentny, wykształcony,światowy, zaradny,bogaty itd itp) To si
              > ę
              > niewątpliwie udzieliło
              > Ty nie miałaś nigdy odczucia, że jesteś przy jakieś kobiecie szara, bezbarwna,
              > nieatrakcyjna? nieważne czy to była kobieta na ulicy, na plaży, czy jakaś
              > gwiazda na przyjęciu? Nigdy nie widziałaś atrakcyjnych kobiet, za którymi
              > oglądają sie faceci a za Tobą już nie? Mam wyrobiony samokrytycyzm wobec siebie
              > - z pewnością teraz wyostrzony - a Ty uważasz się naprawdę za taką piękność,
              > która powala facetów na kolana. Przepraszam za taką wycieczkę osobistą, ale tak
              > to odbieram. Z moim byłym bywałam czasem na tzw salonach, widziałam różne piękn
              > e
              > kobiety (jego bardzo bliską znajomą jest jedna z byłych naszych Miss Polonia,
              > poznał kilka znanych aktorek, piosenkarek, modelek). Przy nich też czułam się
              > kopciuszkiem A Ty jakbyś się czuła. Ani specjalnej urody, ani super intelektu,
              > ani majątku
              > Teraz już było minęło , staram sie na nowo spojrzeć, ale nie oznacza to, że mam
              > nie pisać prawdy. Nie pałam do tej nowej sympatią, zniszczyła mi życie, czuję
              > się prze nią mocno poobijana, ale mam być ślepa?
              > A co do poczucia obowiązku - może i tak takie odczucie towarzyszło mi z jego
              > strony w ostatnim okresie, a po jakiś czasie po prostu stwierdził dość? Że nie
              > zdradzał mnie pokryjomu - po prostu nie da się tak na dłuższy czas (chyba ze
              > 2-3 miesiące to tak jednak było) Zresztą o tym dowiedziałam się również od osób
              > trzecich, które ich widziały
              > Nie usprawiedliwiam go, czuję się żle, co nie oznacza, że mam powiedzieć, że
              > nowa partnerka mojego byłego męża jest brzydka, nieatrakcyjna, krzywa, gruba i
              > niezadbana. Owszem słaby charakter mojego męża jak najbardziej zawinił, ja sie
              > do tego może i jakoś przyczyniłam (moja oziębłość),nie chciał być na dobre i
              > złe, lecz z drugiej strony może nie był gotowy do wielkich poświęceń życiowych,
              > szukał życia przyjemniejszego,ładniejszego bo i tak ma dużo stresów nerwów w
              > pracy, wiele problemów zawodowych. To nie jest usprawiedliwienie, ale czy od
              > każdego i zawsze można wymagac prometeizmu? Materiał ludzki ma też swoją
              > wytrzymałość.
              > Powoli staram się spojrzeć na ostatnie lata bez emocji. Po tym jak jest teraz
              > sie zachowuje, widzę, ze brakowało mu takiej namiętności, gorącego
              > temperamentu, fascynacji - to jest właśnie to co wygasło w uczuciach między nam
              > i
              > a tam chyba to znalazł. Nie wiem czy na długo to inna sprawa
              > Co do facetów co się za mną oglądają - jakoś nie widzę, a nie będę podrywać
              > kogoś na łóżko, do którego zresztą mnie nie ciągnie.
              • agapaws Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 11:27
                Trudnym przypadkiem jestem - może, a może trochę beznadziejnym.
                A pewność siebie - tu problem - nigdy nie byłam, zawsze w szkołach to byłam taki
                trochę kujon, z lekką nadwagą i w okularach. Brr.....
                Bałam się ze zostanę stara panną, nie miała powodzenia na zabawach. Na
                studniówkę zaprosiłam kolegę chłopaka koleżanki. Ciut w miarę atrakcyjna stałam
                się na studiach, lecz daleko mi do piękności Facetów poza nim nigdy nie miałam -
                chyba że jakąś przelotna znajomość z końca podstawówki czy początku liceum. Nikt
                nigdy o mnie nie zabiegał, nie starał się poderwać, flirtować ze mną. Nikogo
                poza nim nie poznałam. Tak więc nie wiem nawet co panowie szukają, bo do tej
                pory był zawsze jeden. Twoja postawa jest super - tylko jak dotąd tylko jednego
                mogłabym nazwać palant - właśnie mojego ex...Zakręcenie - wszystko kręciło się
                wokół niego, podryw - nie potrafię
                Zazdroszczę Tobie o podziwiam
            • derena33 Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 14:37
              Wiec skoro tak wolisz, to zgadzam sie z toba ze jestes brzydka,
              glupia, zimna w lozku i beznadziejna, a twoj byly zasluguje za
              wszystko co najlepsze i jego zbojeckie prawo po to siegac.
              Lepiej ci teraz?
              • agapaws Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 18:15
                Hmmm a moze masz racje - może nie tak wszystko od razu na minus i w czarnych
                barwach, ale coś w tym jest.
                Czy Ty nie chcesz mieć tego co najlepsze? Czy nie starasz się tego osiągnąć? To
                jest naturalne chyba dążenie, a że forma zbójecka no cóż życie jest brutalne
                czasami .....

                • miacasa Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 18:59
                  Aga, wybrałaś sobie partnera z tzw."Olimpu społecznego", na takich zawsze czyha
                  pokusa. Poczciwy Lew-Starowicz pisze, że kobiety z otoczenia takiego mężczyzny w
                  kontaktach seksualnych pozwalają mu na więcej i bardziej się starają. Takie
                  życie sad Nie jest najprawdopodobniej tak, że tamta kobieta to demon seksu,
                  chemia działa i tyle. Do ugrania ma dużo, bo od odpowiednich starań zależy
                  towarzystwo atrakcyjnego mężczyzny na ostatnie lata względnej młodości, raczej
                  starzeć to się oni razem nie będą. Nie pozwól sobie źle myśleć o sobie, troszcz
                  się o siebie jak o kogoś najbliższego na świecie, bądź dla siebie dobra.
                  • frisse Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 21:12
                    Sorry, nazwiecie mnie pewnie dewotką, ale uważam, że to przez to że
                    ludzie wygnali ze swojego życia Boga. Tak - liczy się sex, zakupy,
                    wczasy, ładne mieszkanie. A gdy mąż/żona się znudzi należy iść
                    poszukać szczęścia na nowo. A to jest ZŁO - i tak to trzeba nazwać,
                    życie to nie disnayland..
                    Moja rada to.. módl się, a wszystko się odmieni, a przynajmniej
                    zyskasz spokój..
                    • triss_merigold6 Wędrowni kaznodzieje? n/t 08.05.08, 21:46
                    • agapaws Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 00:44
                      Dewotką nie wiem czy jesteś, ale trochę niedzisiejsza tak .
                      Wszystko się liczy - mieszkanie (lepiej mieszkac wygodnie i ładnie w
                      apartamencie niż z rodzicami albo w obskurnej norze?), wczasy (na wakacje mogą
                      dzieci nie jechać, tylko biegać pod blokiem), zakupy (no to nie kupować należy a
                      może kraść), sex (ok w moim przypadku nie liczył się ostatnio ale znajdź chłopa,
                      który nie będzie chciał z atrakcyjna dla niego kobietą, która mu siądzie na
                      kolanach lub zalotnie spojrzy się na niego), Jak Tobie się wiedzie i robisz to
                      uczciwie, to oznacza, że Tobie i Bóg sprzyja. Jestem katoliczką, ale wolę
                      trochę bardziej protestanckie podejście do religii. Bóg nie zakazał bogacić się,
                      ładnie mieszkać, jeździć na wczasy, dbać o wykształcenie dzieci, o ładne
                      rzeczy, czy ubierać się w markowe ciuchy. Czy te rzeczy i zachowania stoją w
                      sprzeczności z Bogiem i wiarą? życie to nie disnayland - tzn nie baw się, nie
                      ciesz się z tego że Ciebie stać, że coś widzisz, nie kupuj nic ładnego
                      Twoją receptą jest droga umartwień, wiecznej pokuty, włosienicy, jedzenia
                      korzonków i mieszkania w lepiance? Bóg nie zakazuje się bogacić, ale zakazuje
                      roić to w sposób nieuczciwy, czy wyzyskiem innych. Kurcze wkurzyłam się trochę,
                      bo jeszcze trochę to powiesz, że ten krzyż co ostatnio spadł na moje barki musze
                      przyjąć z usmiechem na ustach i jeszcze za niego dziękować?
                      Mam też pytanie - gdzie mieszkasz, co jesz, czym jeździsz, gdzie spędasz
                      wakacje, bo nie powiesz, że sama szyjesz sobie wszystkie ciuchy?
                      Ja Boga nie wygnałam, ale wiem, że gdybym była dewotką to moje małżeństwo
                      rozpadło by się po roku. A jak wytłumaczysz to, że Bóg pozwala na takie rzeczy
                      jak zdrada, rozpad małżeństwa, krzywda dzieci
                      Oczywiście odpowiedzią jest człowiek ma wole i jest grzeszny, lub szatan działa.
                      Ale czemu jest zezwolenie na niszczenie dobra?
                      Znudzenie w związku no tak przykre i złe , ale czy lepiej kogoś na siłę trzymać,
                      pomimo, że wiesz, że nie jest mu z Tobą dobrze, że ma do Ciebie awersję, że nie
                      spełniasz jego oczekiwań. Umartwianie się na siłę - on nieszczęśliwy, ona
                      nieszczęśliwa, ale co z tego bo jest Bóg miedzy nimi? Jak długo tak wytrzymają -
                      po paru latach pewny psychiatryk
                      Modlitwa to prywatna moja rozmowa a nie spowiedź na forum internetowym
                  • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:01
                    Racja, ale ten Olimp to w trakcie zdobył a ja w miedzyczasie jakiś pagórek Co do
                    nowej nie wiem czy demon skesu, ale super atrakcyjna kobieta. Jak jest taka w
                    łóżku jak wygląda to demon do kwadratu
                    Wiem, ze mnie będziecie pocieszać, ale ja mam oczy.
                    No bo jak wyjaśnić że ten facet z Olimpu (całkiem przystojny) daje się zaślepić
                    kobiecie z 8 lat starszej (on 39, ona 47 ewentualnie zaraz tyle będzie miała)
                    Wygląda na jego równolatkę a jak się ubierze to przypomina jaką włoską czy
                    hiszpańska gwiazdę filmową. Przez chwilę widziałam ich dzisiaj - po prostu
                    piękna kobieta. Faceci za nią się oglądali w samochodach i celowo zwalniali. Ma
                    taką figurę, że tylko po tym to można by jej dać 2ze 22 lata. Na razie ich
                    związek kwitnie ... a mój ex mąż dla niej chyba kilka kilko zgubił, albo spalili
                    je we dwoje.
                    Co do rad dzięki będzie ciężko lecz spróbuję
                • ula-lo Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 21:35
                  A co jest najlepsze?
                  Co jest dla Ciebie najlepsze?
                  Może jak sobie na takie pytania odpowiesz, to staniesz na nogi?...
            • chalsia Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 14:44
              > Ty nie miałaś nigdy odczucia, że jesteś przy jakieś kobiecie szara, bezbarwna,
              > nieatrakcyjna?

              owszem, nie raz widziałam kobiety, które miały COŚ lepszego niż ja (np. ciuch,
              figurę, zęby itp). ale nigdy z tego powodu nie czułam się szara, bezbarwna,
              nieatrakcyjna.


              nieważne czy to była kobieta na ulicy, na plaży, czy jakaś
              > gwiazda na przyjęciu? Nigdy nie widziałaś atrakcyjnych kobiet, za którymi
              > oglądają sie faceci a za Tobą już nie?

              zwłaszcza na plaży często się to może przytrafić. No i co z tego? skoro ja się w
              swoim ciele generalnie dobrze czuję i maszkaronem jednak nie jestem. A Ty jesteś
              maszkaron? Nie sądzę.

              Mam wyrobiony samokrytycyzm wobec siebie
              > - z pewnością teraz wyostrzony -


              jesteś swoim największym wrogiem. Nikt, nawet Twój eks nie zrobił Ci takiej
              krzywdy jaką sama sobie wyrządzasz. Czas powalczyc z chorobliwym
              samokrytycyzmem. Pomaga w tym psychoterapia.


              > Z moim byłym bywałam czasem na tzw salonach, widziałam różne piękn
              > e
              > kobiety (jego bardzo bliską znajomą jest jedna z byłych naszych Miss Polonia,
              > poznał kilka znanych aktorek, piosenkarek, modelek). Przy nich też czułam się
              > kopciuszkiem A Ty jakbyś się czuła. Ani specjalnej urody, ani super intelektu,
              > ani majątku

              ja bym się czuła absolutnie normalnie. No bo np. jakaś tam jest modelką/aktorką
              ale za to nie jest specjalistką od wychowania początkowego.
              Własciwie, to w takim razie powinnaś mieć wielkie pretensje do swojego eksa za
              to, że bywając na "salonach" nie zapewnił Ci tych wszystkich "wspomagaczy", z
              których te panie korzystają - spa co kilka dni, własny trener fitness itp, itd.
              a zwłaszcza chirurgia plastyczna i kosmetyczna. Widać chciał byś się czuła jak
              myszka.
              • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:10
                Pisałam wielokrotnie, że jest to naprawdę piękna i atrakcyjna kobieta. Takie
                ferarii wśród samochodów. A ja co najwyżej skromna skoda czy renówka ....
                Co do tych wspomagaczy - chirurg, kosmetyczki, spa - głupia byłam, że zbyt
                często nie korzystałam a z chirurga nigdy. Nie rozliczał mnie z pieniędzy więc
                mogła wydać na siebie, chyba by nie zauważył nawet że co miesiąc np 2 czy 3
                tysiące wydałam na te sprawy. Niestety mści się - nie chciało mi się, nie miałam
                czasu itp
      • wielguszek2 Re: Czy też tak było już po? 08.05.08, 14:58
        jeg37, o czym Ty w ogóle mówisz????????????
        zamurowało mnie, naprawdę...
        • kasia25251 Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 03:07
          Jeg ma całkiem dobry choć zaskakujacy większość pomysł.Co szkodzi spróbować,co
          masz do stracenia.Może poczekaj aż trochę jego pierwsze zauroczenie nową kobieta
          minie i przystap do akcji.Nowa fryzura,moze botox,ćwiczenia,ciuchy moga zdziałać
          cuda,przeciez kiedys cię kochał.Niech pokocha na nowo.Mam taki przykład wsród
          znajomych-tez nie mogłam w to uwierzyć.Mąż zostawił żonę (wzięli rozwód)po 25
          latach małżeństwa.Dla innej kobiety.On świetnie zarabiał,ona(żona) tez
          nieźle,ona ładna ,on przystojny.Małżenstwo wg mnie doskonałe.Po długim okresie
          rozpaczy,awantur o pieniadze i wreszcie pogodzenia się z losem ona zaczęła robić
          to co radzi Jeg.Zaczęła sypiać z własnym męzem,czyli zrobiła tej drugiej
          dokłanie to samo,patrzy w niego jak w obraz.A on mimo ze jeszcze jest z ta drugą
          kupił już żonie pensjonat nad morzem aby mogli osiaść tam razem na
          starość.Monogamia nie jest jednak w naturze mężczyzny,a ty walcz o swoje szczęście.
          • karolina331 Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 12:46
            No i wreszcie GŁOS ROZSĄDKU!

            Lepiej zapolować na SUPERFACETA, którego się zna, niż liczyć na CUD
            z nieznajomym.
            A wspólny syn i to, że wiesz o męźczyźnie WSZYSTKO to atut równie
            wartościowy jak długie nogi, imponujacy wzrost i świetna figura.

            Wysoką kobietę zawsze można nazwać "drabiną... miłości", co do
            długich nóg - szybciej dostanie żylaków niż TY, a ładna figura to
            rzecz gustu! Sama znam pana (wyjątkowo atrakcyjnego), któremu
            podobają się niewysokie (160cm) PULCHNE blondynki.

            A pomysł jest dobry, bo z życia bliskiej mi osoby wzięty.


            Do tych, co to je ZATKAŁO.
            Jak byś była właścicielką takigo SUPERFACETA i do tego niełajdaka (w
            rezulatcie zachował się o.k z mieszkaniem, kasą i alimentami) jak
            autorka wątku i potem by ci go ktoś ukradł, to byś ZROZUMIAŁA.
            Ale jak się zawsze miało tylko tani towar, to faktycznie można się
            dziwić, że ktoś za Lagerfeldem rozpacza.
            • miacasa Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 13:15
              Nie pisz proszę, że mąż, który zdradza żonę nie jest łajdakiem tylko dlatego, że
              forsą sypnął i pozwolił dziecku mieszkać w dotychczasowym mieszkaniu. W
              interesie tego pana jest by żona zachowała dobre wspomnienia i pozwoliła lekko i
              wygodnie wyplątać się z niekomfortowej sytuacji. Jak najbardziej jestem za tym
              by łatwo nie rezygnować z wieloletniego, satysfakcjonującego związku, co więcej
              uważam, że w tej sytuacji wszystkie chwyty dozwolone. Ale na marzenia trzeba
              uważać bo mogą się spełnić. A łajdak czy bogaty czy biedny nadal jest łajdakiem,
              choć bogaty pewnie bardziej czarującym.
            • kicia031 A coz to za chamstwo 09.05.08, 13:28
              Jak byś była właścicielką takigo SUPERFACETA i do tego niełajdaka
              (w
              > rezulatcie zachował się o.k z mieszkaniem, kasą i alimentami) jak
              > autorka wątku i potem by ci go ktoś ukradł, to byś ZROZUMIAŁA.
              > Ale jak się zawsze miało tylko tani towar, to faktycznie można się
              > dziwić, że ktoś za Lagerfeldem rozpacza.

              Wiesz kochana, mezczyna to nie wlasnosc, czy towar, tylko czlowiek.
              Czasy, kiedy sie posiadalo niewolnikow, juz minely. Przedmiotowy
              stosumek do drugiego czlowieka zawsze odbija sie czkawka, a moze juz
              jestes traktowana jak przedmiot?

              I jeszcze jedno - na Lagerfelda najlepiej zarabiac samemu, no i
              chyba jednak nie tylkiem.
            • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:17
              Niestety mój ex nie lubił pulchnych kobietek - raczej szczupłe. Polować na niego
              ponownie stawać w szranki z tamtą nie chce No i jak bić sie o to czego ona już
              nie zechce, bo np się jej znudzi...
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:15
            On był raczej monogamistą do tej pory nie wiem czy chciałabym w ten sposób
            powrócić - jednak to trochę z drugiej reki ponownie bierzesz (takie odpady)
    • jeg37 Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 13:10
      Tak gwoli ścisłości: POMYSŁ JEST MÓJ.
      Ale rację masz, że długie nogi to nie wszystko.

      Dokopać złodzijce i kochanicy to czyn chwalebny i ze wszech miar
      moralny. Niech się zołaza nie cieszy, bo i na nią może przyjść zła
      godzina. Nie buduje się własnego szczęścia na cudzych łzach.
      • semijo Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 13:35
        Wypowiem sie tu gościnnie. Kobieto ocknij sie i opanuj. Po pierwsze weź się za
        siebie. Nie wierzę że z Ciebie taka nieciekawa mycha, w końcu to ty go
        zainteresowałaś i utrzymałaś przy sobie przez 12 lat. Masz pieniądze, to zrób z
        nich użytek. Kosmetyczka, fryzjer, nowe ciuchy. Bądź uśmiechnięta i sympatyczna,
        nie rób kwasów ani zbolałej miny. Co więcej zadzwoń do niego i spytaj się czy
        nie wziął by dziecko do siebie, bo Ty jesteś umówiona. Na 100% pewnie się
        zainteresuje z kim, a ty z niewinną miną powiedz że kolega z pracy Cię
        zaprosił,a ty wyjdź choćby sama do kina. Mając kasę i mieszkając w Wawie masz
        wiele możliwości.Kursy, szkolenia , teatr, kino, a może przez net poznasz jakąś
        bratnią duszę niekoniecznie faceta. Rozejrzyj się,stałaś sie cieniem swojego
        męża,zatraciłaś swoją osobowość. Czas sie obudzić. Powodzenia
        • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:24
          Wiesz pewnych rzeczy się nie zmieni - operacja plastyczna to nie dla mnie, a
          biust niestety to takie małe a, odwrotnie do bioder z których odjęłabym ze 6 cm.
          A co do tego żeby wziął dziecko - wiesz on jest bardzo jak to się mówi
          kontaktowy, niemal codziennie a np dziś to prawie cały dzień (od 11 do 19.30).
          Nie sądzę żeby pytał jakby powiedziała, że się umówiłam , bo sam zadeklarował,że
          jakby coś kiedyś mi wypadło, to on synem się zajmie. Tutaj taki plan nie wypali.
          Co ro innych rzeczy - myślę o jakimś szkoleniu, może coś zacznę po wakacjach.
    • igusiak Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 15:11
      olej frajeraaaa!!!!
      a to babsko też zostawi prędej czy później heheh smile
    • triss_merigold6 Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 15:36
      Związałaś się z facetem z górnej półki atrakcyjności, to zawsze
      większe ryzyko, że odejdzie.
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:26
        Jak się z nim związałam to był owszem i atrakcyjny jako facet, ale nie
        koniecznie z górnej półki społecznej, sam do tego doszedł w trakcie małżeństwa.
        Tak więc niestety czuję się źle, że tak odstałam od niego.
    • notting_hill Re: Czy też tak było już po? 09.05.08, 17:21
      Zrób wszystko, żeby wyjść z roli ofiary. Nie myśl tak o sobie, bo
      spędzisz życie zgorzkniała i tropiąca swojego męża z kochanką.
      Trochę rozumiem jak musisz się czuć- jak ostatnia frajerka, którą
      ktoś "lepszy" kopnął w d... po latach bycia "grzeczną". Upokorzenie,
      zawiedzione nadzieje i marzenia, ból i niepewność jak żyć samemu. Bo
      jemu się zamarzyło coś bardziej ekscytującego.
      No, masz prawo się złościć, a Ty tę złość zwracasz przeciwko sobie w
      formie zaniżonej samooceny. To też jest normalne, ale nie służy Ci
      na dłuższą metę.

      Nie wiesz jak może być. Twój mąż, w złudnym poczuciu, że takiemu
      super gościowi należy się wszystko co najlepsze, nie wiadomo
      jak "zaaklimatyzuje" się w nowym związku. Może wcale ta nowa nie
      okaże się taką lepszą od Ciebie na każdym polu. Takich panów trudno
      zadowolić, im się wydaje że świat jest pięciogwiazdkowym hotelem z
      całodobową bezszmerową obsługą.
      Powinnaś być dumna z siebie, że przez lata wykonywałaś ogłupiającą
      pracę zapewnienie bezproblemowego funkcjonowania waszej rodziny, bo
      tak było, prawda? Fakt, byłaś dobrze opłacana smile, ale to był rodzaj
      niewoli, czyż nie?
      Więc masz to z głowy, masz teraz czas dla siebie. Możesz robić co
      chcesz i nikt Ci nie będzie niczego narzucał. Doceń to. I korzystaj.
      Bo wiesz, jak los chce nas ukarać, to spełnia nasze życzenia smile,
      więc dobrze się zastanów czy chciałabyś mieć tego swojego Pana
      Doskonałego z powrotem.
      Może to Twoja niepowtarzalna szansa, żeby stać się samodzielną,
      dojrzałą jednostką, niedoczepioną do żadnego samca alfa?
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 11.05.08, 23:56
        Wiesz trochę szok przeszedł, ale nie tropię go z kochanką, po prostu niedaleko
        mieszkamy od siebie.
        A że ofiara ze mnie - też na własne życzenie - fakt mogłam bardziej zadbać o
        siebie, może poradzić się kogoś (oziębłość i obniżone libido)Zaniedbałam to
        Tutaj stałam się taka mało atrakcyjna i się zemściło - jak się trafiła kobieta
        piękna z temperamentem. On nie był i raczej nie jest wymagający np co do
        kuchni, porządków - tutaj ja raczej byłam bardziej surowa
        Nie wiem czy czytałaś mój wątek z lutego - dzięki niemu w domu była pani do
        pomocy (sprzątanie, prasowanie itp ) - wiem, że nadal sprząta ona u niego.
        Pisałam o tym w lutym. Tak więc nie byłam zniewolona pracą w domu. Nie zgadzam
        się że była to niewola -
        nie rozliczał mnie w zasadzie z wydatków bieżących, miałam swobodę w kupowaniu
        dla siebie , pomoc w domu, możliwość w zasadzie swobodnego wychodzenia do
        koleżanek, na zakupy, czy choćby się powłóczyć - to chyba nie niewola? Owszem
        zdecydowanie więcej czasu poświęcałam dla domu niż on, ale on pracował znacznie
        więcej i zarabiał. Paradoksalnie czasu mam tyle samo co wtedy.
        Czy bym go chciała - raczej nie lecz z innych powodów, czułabym się że biorę go
        ponownie z drugiej ręki, taki odpadek z pańskiego stołu
        Niestety w tym cały szkopuł, że ja nie zauważyłam, że czegoś mu brak a on dawał
        sygnały. Niestety mleko się rozlało -to tak jakby głodnego wprowadzić do
        luksusowej restauracji i kazać mu zamawiać co cche - szybko by zgłupiał
    • kalpa Re: Czy też tak było już po? 12.05.08, 23:11
      Aga,
      piszesz tak, jak ja jakiś czas temu. też zawsze czułam się tą gorszą stroną, tą
      kurą, której się trafiło, on był tak lepszy wink)))
      Ale.... czas podziała na moją korzyść i od pewnego czasu widze, że nie jest ze
      mną wcale tak źle.
      jesteś teraz poraniona, załamana, widujesz ich... to musi być okropna tortura.
      Daj sobie czas, wyplacz się, ale daj sobie z czasem prawo do lepszego
      samopoczucia. To nadejdzie, choć niepdrazu, skoro aż tak głęboko siedza w Tobie
      przekonania, że jesteś mniej wartościowa.
      Powodzenia Ci życzę smile
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 13.05.08, 00:57
        Może i masz rację, lecz obiektywnie to była gorsza, mój ex poszedł do przodu
        bardzo pozycja, pieniadze, kontakty i niedługo skończy doktorat
        Wiesz tu napisał ktoś że to był ktoś z Olimpu - fakt dla mnie szarej
        nauczycielki to był Olimp, niesiągalny poziom (społecznie, intligencji i
        pieniędzy) a do tego trochę zatraciłam swoją kobiecość i przez to wygasło
        uczucie. W każdym razie dzięki za pocieszenie oby było tak jak piszesz.
        Najgorsze jest to, że jak widzę go z nową panią to mój stan się pogłębia (a
        mieszkamy nie więcej z 600 m od siebie) zwłaszcza gdy chodzi o walory wizualne.


        • kalpa Re: Czy też tak było już po? 13.05.08, 08:15
          Wiem Aga, rozumiem Cię, ja też to kiedyś przeżyłam- porównywanie, zawsze na
          niekorzyść dla mnie. . Naprawdę rozumiem kwestię Olimpu wink tez tak nieraz czuję,
          bo jeszcze do niedawna cały czas patrzyłam na M. jak na bozyszcze. Taki mondryj,
          inteligentnyj, zdolnyjwink)))))A ja takie nico, bo jak porównywałam, to on zawsze
          był lepszy. \i..... powoli mi to mija. Nie mam za bardzo teraz jak pisać, bo już
          idę do pracy (znów mogłabym zrobic porówaniewink))), ale sobie oszczędzę.
          Aga, jedno jest pewne- zagryzając sie nie osiągniesz niczego. Moze ta pani
          lepiej wyglada, ale to nie znaczy, że Ty jesteś taka gorsza, serio. Wiem, że tak
          się mysli, zwłaszcza jak ego bardzo boli, ale naprawdę nie jesteś gorsza od niej.
          Daj sobie trochę czasu, spróbuj byc dla siebie dobra, no bo czemu masz się
          biczowac. na świecie sa i przepiekni i mniej piekni - i każdy ma prawo do
          szczęścia, nawet pani nauczycielka wink)) I nie toń w poczuciu gorszości, bo po
          pierwsze nie ma aż takiego powodu, a po drugie na pewno nie jest z toba tak
          znowu źle.
          Trzymaj się, za jakis czas przekonasz się sama, że masz w sobie duuuuużo fajnych
          cech i piękna. Tylko teraz jest Ci zbyt źle i zbyt boli, żeby móc to widziec.
          Przyjdą lepsze czasy, na 100%. O ile się nie zatracisz w biczowaniu siebie.
          jak ukochany zostawia ukochana, to ta na ogół mysli, że jest gorsza niż ta, dla
          której została porzucona. To normalne myslenie w takiej sytuacji, ale wcale nie
          musi byc prawdziwe!!!
          Aga, trzymaj się!!
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 14.05.08, 23:43
            Dziękuję za słowa pociechy
            Oj powoli bardzo powoli to mija, niestety, Najgorsze że ciężko pozbyć się
            poczucia gorszości. Czujesz się juz stara, nieatrakcyjna, bez perspektyw
            życiowych - taka stara panna bez posagu ale z odzysku.
            Mam poza tym problem że każdy ewentualny nowy mężczyzna będzie porównywany z
            moim ex. To za niski, to za chudy, nieatrakcyjny, to za mało inteligenty,
            niewykształcony itd Nawet jak mi przejdzie to samoumartwienia się i zaniżona
            samoocena to jednak takie porównywanie pozostanie,zwłaszcza, że go często
            widuję, ze względu na syna.
            Wypadało by o nim zapomnieć ale jak to nie jest tak, że można moją pamięć
            sformatować jak dyskietkę
            Niestety czuję się źle bez mężczyzny w domu. Kurcze taka sama tylko z synem
            troche, ale on albo szkoła, albo inne zajęcia, trochę u ex lub z nimi nie ma go
            często. Potrzebuję kogoś na codzień, żeby pogadac, wyżalić się. Koleżanki to nie
            to niestety. Jestem trochę stadnym zwierzęciem chociaż raczej wolę dom niż
            bogate i burzliwe życie towarzyskie
            • jogo2 Re: Czy też tak było już po? 15.05.08, 05:51
              Czytam z zainteresowaniem Twój wątek, bo duża część tego co Ty piszesz, mnie
              dotyczy także. Rzeczywiście, najbardziej leczy rany czas. Ale, NIE MA człowieka
              bez zalet. Ty może nie pozwoliłaś - nieświadomie - za bardzo rozwinąć się TWOIM
              zaletom, bo do tej pory NIE WIESZ jakie one są. Nikt Ci nie mówił, jakie TY masz
              zalety, a to bardzo trudno doszukiwać się w sobie samym zalet, kiedy się jest
              przeświadczonym o swojej hmm, przeciętności. Tak samo NIE MA człowieka bez wad.
              Ta pani z tymi długimi nogami: może pierdzi w kuchni, może ma wielkiego pieprza
              na tyłku, może jej śmierdzi z ust rano, może jest zarozumiała. NA PEWNO ma wady
              i kto wie jakie olbrzymie, na razie Twój mąż widzi tylko jej zalety więc i ty
              nic nie wiesz o jej wadach.
              Rzeczywiście jakaś spora część Twojego życia upłynęła w przekonaniu o własnej
              szarości i to jest wielka szkoda. Wiem co piszę. Ale, powolutku, postaraj się
              poszukać sobie czegoś - pewnie najprościej powiedzieć jakiegoś ulubionego
              zajęcia, może nie tyle dlatego że je lubisz, ale które pozwoli Ci jakoś pomóc
              wytrzymać sytuację, która powstała. Twój mąż na pewno nie postąpił dobrze, jak
              się chce żeby dotarło do kogoś, co nie może do niego dotrzeć, to się bardzo
              próbuje - są jakieś terapie małżeńskie, itp. Też jest jakoś częściowo
              odpowiedzialny za Twój stan - może pasowało mu mieć koło siebie kogoś, kto nie
              osiągnął tyle co on. Nie obwiniaj tak siebie za bardzo za wszystko.

              Pozdrawiam serdecznie, piszesz bardzo ciekawie, dawno nie czytałam tak
              interesującego DLA MNIE z powodów osobistych także wątku.
              • agapaws Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:32
                To może opiszesz mi swoją historię na mail gazetowy?
                Za życzenia i ciepłe słowa dziękuje, staram się nie myśleć , powoli przechodzi.
                Wiesz wina na pewno jest po mojej ale i po jego stronie. Co do osiągnięć oj mi
                trudno byłoby osiągnąć chociaż ćwierć tego co on - do biznesu nie nadaję się,
                nie mam zdolności w tym zakresie
                • chalsia Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 00:51
                  > Co do osiągnięć oj mi
                  > trudno byłoby osiągnąć chociaż ćwierć tego co on - do biznesu nie
                  nadaję się,
                  > nie mam zdolności w tym zakresie

                  ojojoj, a mi byłoby trudno osiągnąć choć jedną setną tego, co
                  osiągnął Einstein - nie mam zdolności w tym zakresie.

                  Czujesz teraz bezsens tego co napisałaś?
                  Nie ma się co porównywać WŁAŚNIE DLATEGO, że nie masz zdolności w
                  dziedzinie, w której zdolny jest eks.
                  Za to na bank masz inne duże zdolności (których zapewne nie ma eks
                  jak i mnóstwo innych ludzi na swiecie).
                  • agapaws Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 09:05
                    No masz rację nie wszystko da się łatwo porównywać, chociaż to co napisałam to
                    wynika może z tego, że wiem, że on osiągnął wszystko własną mrówczą pracą i
                    wyrzeczeniami oraz niesamowitą samodyscypliną w tym zakresie, czego mi brak...
                    Tego mu szczerze zazdroszczę, bo to się przydaje w życiu, takie zaplanowanie
                    celów, dróg ich osiągania. . On na studiach już wiedział co chce osiągnąć
                    zawodowo za 10 lat i to uzyskał (podkreślam tylko zawodowo!). Ale w sumie
                    dziękuje Tobie
    • alina66 Re: Czy też tak było już po? 15.05.08, 11:15
      ręce i nogi mi opadły.
      Słyszalaś kiedyś o samospełniających się przepowiedniach?
      tak długo, jak długo będziesz uważała się za kuchtę, szarą mysz itd
      itd i co tam jeszcze wszystko o sobie napisałaś, to nią będziesz.
      Kobieto! Weź się za siebie.
      Nie masz hobby? to je znajdź. Zajmij się sobą, przestań
      rozpamiętywać, porównywać, mierzyć, a zacznij po prostu żyć.
      Nie wiem, aerobic, pływanie, albo coś, co pomoże znaleźć koleżanki.
      Przestań być ofiarą swoich własnych myśli.
      Wiem, jak trudno jest zmienić siebie, bo sama musiałam (aczkolwiek w
      zupełnie innej dziedzinie) i wiem, że łatwiej jest się nie zmieniać.
      Ale summa summarum się opłaci trochę potrudzić.
      Facet jak facet- raz ten raz inny, a ze sobą jesteś całe życie, więc
      rób tak, żebyś ZE SOBĄ wytrzymała.
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:37
        Ale to wszystko spadło bardzo szybko na sylwestra byliśmy jeszcze razem na
        Wyspach Kanaryjskich!4 miesiące póżniej jest już po małżeństwie .... Stąd szok,
        to było jak trzęsienie ziemi, tsunami
        Koleżanki, aerobic, coś innego - mam chyba pomysł Pisałam, że lubiłam
        projektować, urządzań wnętrza - zapiszę się chyba ma jakieś studia podyplomowe w
        tym zakresie. PO prostu będę starała się robić to co lubię
      • catalina26 Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 22:19
        Piszesz, że ona jest szałową kobietą. A co szkodzi Tobie taką być?
        jeśli masz 160cm wzrostu, biust A i ileś tam kilo więcej - co
        szkodzi?

        Piszesz, że on tyle osiągnął.
        Ale osiągnął to dzięki Tobie. Ty zapewniłaś mu zaplecze, dom,
        opieke. Gdyby nie Ty, musiałby troszczyć się o codzienne sprawy i
        nie miałby czasu na sukces zawodowy.
    • alabama8 Re: Czy też tak było już po? 15.05.08, 14:52
      Na pocieszenie:
      To ty masz teraz klarowną sytuację, wprawdzie bez chłopa ale już na
      prostej. A nowa dziewczyna twojego exa - ma faceta który zdolny jest
      poświęcić udany związek, rodzinę, dziecko dla nowej kolejnej
      kobiety. Ona nigdy nie będzie pewna, czy jeżeli zrobił to już raz to
      czy nie zrobi ponownie. To ona będzie teraz musiała pilnować, żyć w
      podejrzeniach czy aby za rogiem nie czai się kolejna kobieta która
      zawróci staruszkowi w głowie.
      Selawi smile
      • ewik35 Re: Czy też tak było już po? 15.05.08, 15:15
        Racja, alabama....
        Życie Twojego eks i jego nowej kobiety jest obarczone "piętnem",
        które nieświadomie może gnoić ich samopoczucie....choćby nie wiem
        jak racjonalizowali calą sytuację. Oboje wiedzą, co zrobili. Tu nie
        ma usprawiedliwień. Ty jesteś czysta, wyszłaś zwycięsko. Masz czyste
        karty.
        • kalpa Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:20
          Aga, tak jeszcze na pocieszenie smile))
          szybciej niż Ci się wydaje zacznież porównywac ex z next i będzie zdumiewająco
          wychodzić na plus dla nextawink przy którym poczujesz się baaaardzo atrakcyjną
          babka i będziesz się sobie dziwic, że tak długo wytrzymalas w iluzji, że był
          taki wspaniały smile))
          A póki co.... daj sobie czas. Na pozbieranie się, na przemyślenia. To wazny,
          bardzo ważny czas dla Ciebie. Taka załoba po tym, co odeszło umarło, skończylo
          się, na przeżycie tego calego bólu, cierpienia, przezucie porażki.
          Przechodziłam taką żałobę w grudniu i styczniu.I duuuuużo mi to dało. I
          zobaczylam, że wcale nie jest ze mną tak źle, jak pierwotnie sądziłam. Ku mojemu
          ogromnemu zdumieniu. teraz mi lżej.
          Aga, życzę Ci sił, bo wiem, że Ci ciężko.
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:54
            Oj to co napisałaś to nierealne dla mnie... jakiś next
            Boję się teraz związać z jakimkolwiek mężczyzną, nie wiem nawet czy chcę ich
            szukać, nie mówiąć, że nie wiem jak (siedząc w domu nic nie znajdę)
            Boję się nawet myśleć, że jakiś mógłby objąć mnie czy pocałować, chyba bym
            uciekła, albo palnęła jakieś głupstwo
        • agapaws Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:50
          Co do mojego ex to może i ma pewne wyrzuty a co do niej pisałam powyżej
          modliszka - niebezpieczna i pewna siebie, a przy tym atrakcyjna
          • chalsia Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 00:56
            > modliszka - niebezpieczna i pewna siebie, a przy tym atrakcyjna

            dzieki, wlasnie dowiedzialam sie, ze jestem modliszka smile
            • agapaws Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 09:07
              Nie wiem czy jesteś może. W innym watku opisałam co dowiedziałam się o niej o
              jej zmarłym mężu, adoratorach. Nie znałam do tej pory kobiet co tak potrafią
              omotać facetów.
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 16.05.08, 23:49
        Wiesz co do niej - mam takie wrażenie, że ona jest w stanie usidlić prawie
        każdego chłopa. Modliszka jakaś. Miała męża - sportowca klasy międzynarodowej,
        był reprezentantem Polski, miał tytuły mistrzowskie, złote medale i zmarł ze 3
        lata temu wieku 46 lat na serce! Ona jest bardzo niebezpieczna - pewna swojej
        urody, seksapilu, wyglądu, potrafi kokietować, ubrać się.
        Chodzą słuchy,że po śmierci męża to faceci jeszcze bardziej znani i z wyższej
        półki od mojego ex za nią chodzili i zbiegali o nią (jakiś biznesmen Polak z
        USA - podobno dla niej latał co 2 tygodnie przez prawie rok do Polski, ale go
        olała, póżniej znany manager dużej firmy z Warszawy - mocno się pokłócili i
        wyrzuciła go, pomimo, że później jeszcze przez miesiąc co dziennie przysyłał jej
        wielkie bukiety)
        Wiesz obawiam się, że jak nie będzie jej zależeć, to się pozbędzie mojego ex-a
        szybko, a jak będzie im dobrze to on nie będzie wiedział poza nią niczego.
        No i nie bardzo rozumiem tego staruszka - to ona jest starsza od niego
        • chalsia Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 00:53
          > Wiesz obawiam się, że jak nie będzie jej zależeć, to się
          pozbędzie mojego ex-a
          > szybko, a jak będzie im dobrze to on nie będzie wiedział poza nią
          niczego.


          no turlam się po podłodze jak to czytam. Czego Ty się obawiasz tak
          własciwie? Że im nie wyjdzie, czy że im wyjdzie?

          A tak na koniec - a co Cię to qurna olek w ogóle obchodzi. Zajmij
          się swoją osobą i dzieckiem.
          • kalpa Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 01:44
            Chalsia smile)
            nie turlaj się tak bardzowink)
            Aga jest skołowana, daj spokój.
            Tobie do smiechu też kiedyś dawno temu nie było. Trudno tak nagle przestac byc
            żoną, po tylu latach troszczenia się i zabiegania nagle ot tak odpuścić.
            Aga, zapędzasz się w kozi róg. bardzo chcesz nas przekonać, że jesteś taka do
            niczego, do d... Skoro tak baardzo Ci na tym zależy, to oki, mogę Cie za taką
            uznać. Choc dobrze wiem, że jesteś spoko babka, nawet jeśli chwilowo zmięta
            przez ciężkie przejścia.
            A tak swoją drogą - zrobienie doktoratu, to nie jest cos niezwykłego. Świadczy o
            dużych mozliwościach intelektualnych, z pewnością o pracowitości i samozaparciu,
            ale nie jest to coś, co decyduje o wartości człowieka, podobnie jak jego brak o
            bezwartowości. Zalezy co przyjmiesz jako miarę smile
            A pani modliszka, cóż, jeśli taka laska, to co się dziwisz, że za nią biegali smile
            i beda jeszcze jakiś czas biegaćwink) To też nie jest wyznacznik wartości
            człwieczeństwa.
            Aguś, coś Ci się zdeczka pokiełbasiło, co jest zrozumiałe w tej sytuacji, ale
            warto przemysleć swój system wartosciowania w przyszłości. I wcale nie kpię z
            Ciebie, bo wiem, przeżywasz horror. Boszsz, widzieć swojego męża w objęciach
            innej, to musi być okropne, brr.
            Ale skoro tak się stało, to się stało i już. Ból za jakis czas trochę zelżeje,
            zobaczysz.
            A co do facetów... jeszcze nie czas, dziewczyno, to wszystko zbyt swiże, bili,
            otwarta rana! Daj sobie czas, odpocznij na ile to mozliwe. I nie zadręczaj się,
            bo tylko siły stracisz. A tak swoją droga... skoro poleciał na piekniejsze nogi
            i zgrabniejszą dupkę, to chyba nie taki był z niego super mąż. Może i przystojny
            i wykształcony, moze bogaty, ale z ludzkimi cechami to już chyba mniej, co?
            Obnosić sie z nową miloscia na oczach zony, to chyba nie bardzo teges? Aga...
            wyczucia to on nie ma zbytnio. Mógłby sobie darowac obnoszenie się z nią, nie
            sądzisz?
            Aguś, wiem, że boli i nie ma na to lekarstwa, jedynie czas leczy rany.
            I jeszcze dobre lata przed tobą, ale teraz póki co bądź dobra dla siebie.

            trzymaj się jakos i nie szukaj juz potwierdzenia, że jestes taka głupia. Bo w
            koncu ludzie Ci uwierzą i wtedy to średnio miło smile
            Dobrej nocy smile
            • agapaws Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 09:18
              Dziękuje dobrze opisałaś mnie. Chociaz sprostuje jeden drobiazg nie obnosi się
              za bardzo z nową panią. Ona bywa u niego a to jest chyba 500- 600 m od mojego
              mieszkania. Kurcze myślę, że może dla "zdrowia" powinnam zamienić mieszkanie na
              inna dzielnicę, z 10 km od niego (ale na razie syn ma po prostu niedaleko
              szkołę). Po prostu widziałam ich kilka razy, raczej przypadkiem. Razem
              oficjalnie widzieliśmy się chyba 30 sekund i był urzędowo.
              A tak w ogóle to wspaniała jesteś. Gdzie mieszkasz?
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 17.05.08, 09:11
            NIe obawiam sie niczego z tych rzeczy, to co im wyjdzie czy nie wyjdzie. To już
            jako widz mogę obserwować. Najwyżej mój ex wyjdzie z tego poobijany i z kacem.
            Po prostu opisałam ją. Z przyczyn wiadomych nie pałam do niej powiedzmy
            sympatią, chociaż zazdroszczę jej, że jest taka pewna siebie swojej wartości i
            potrafi to pokazać.
    • kicia031 Tak czytam i czytam 18.05.08, 12:08
      I sie zastanawiam, czego ci najbardziej szkoda? Wakacji w Acapulco?
      Faceta z gornej polki? Ciosu w samoopis i samoocene?

      Ja mysle tak: jak ktos chce wakacji w Acapulco - nic w tym zlego, to
      powinien na nie zapracowac sam. A wakacje pod grusza z ukochanym
      czlowiekiem sa chyba duzo wiecej warte?
      Kochalas go? Czy podziwialas go i swiecilas odbitym swiatlem? Moze
      wlasnie dzieki temu rozstaniu czeka cie cos wyjatkowego i duzo
      wiecej wartego, niz kasa na egzotyczne wyjazdy.
      • agapaws Re: Tak czytam i czytam 19.05.08, 15:46
        Nie chodzi o wakacje w Acapulco, bo on tam leci z synem, zresztą w Meksyku też
        byłam (na Jukatanie). Teraz trochę Polskę pozwiedzam, bo chyba mój syn nie był
        np w Poznaniu, czy Szczecinie a widział Londyn, Nowy Jork, cz Paryż
        Oczywiście szkoda mi faceta z górnej półki. A Tobie nie szkoda byłoby.
        Moje uczucie dla niego to była mieszanina miłości, podziwu dla uporu i
        samozaparcia, zachwytu nad luzem, spontanicznością, pomysłowością, fascynacji
        intelektem i szeroką wiedzą, zauroczenia jednak jakimś urokiem osobistym.
        Jak się poznaliśmy on był tylko studentem (ale jednym z najlepszych) - jak się
        rozstaliśmy osiągnął to co osiągnął i dawał mi co najważniejsze i
        najpiękniejsze, czego mało kto jednak doświadczył.
        To wszytko wpływa na moja zaniżoną samoocenę, że straciłam jednak i pomimo
        wszystko atrakcyjnego i ciekawego mężczyznę
        • kicia031 Re: Tak czytam i czytam 20.05.08, 12:13
          > Oczywiście szkoda mi faceta z górnej półki. A Tobie nie szkoda
          byłoby.

          Oczywiscie ze by mi nie bylo szkoda - ja sama jestem kobieta z
          gornej polki, wiec kazdy mezczyzna z ktorym sie zwiaze staje sie
          automatycznie kims z gornej polki ze wzgledu na zwiazek ze mna.
          I jeszcze kiedys kopnelam w d faceta z bardzo gornej polki finansowo-
          zawodowej, bo to zly czlowiek byl.
    • selavi2 Re: Czy też tak było już po? 18.05.08, 15:58
      Boszszsz...
      Co Ty piszesz?!
      Zalujesz tego, ze myslal za Ciebie i podsuwal trafne rozwiazania?
      A gdzie TWOJE rozwiazania i TWOJE mysli?
      Ja wiem, ze to wygodnie, jesli ktos rozwiazuje problemy za ciebie, mysli za
      ciebie itp. Bycie bluszczem ma swoje dobre strony, ale do czasu.
      Na dluzsza mete taka sytuacja prowadzi tylko do tego, ze jak piszesz po
      kilkunastu latach znajomosci i malzenstwa - stalas sie nikim dla swojego meza. I
      z tego, co piszesz dla siebie tez. Bo co to znaczy, ze facet jest kilka klas
      wyzej nade mna??? To znaczy, ze jestem mniej warta? Nonsens.
      Dla takiego faceta trzeba miec poczucie wlasnej wartosci, wlasne mysli i plany,
      trzeba byc zaradnym zyciowo, sprawiac niespodzianki - jednym slowem - byc
      rownorzednym partnerem. Nie wolno z siebie rezygnowac, ani pozwalac by ktos za
      nas zyl i myslal i podejmowal decyzje(oceniajac chlodno i kalkulujac -
      brrr...)Moze ten chlod i kalkulacja sa dobre w interesach ale w relacjach z
      drugim czlowiekiem - nie sadze.
      Znam wiele kobiet, w roznym wieku, ktore musialy dorosnac i stac sie
      samodzielne, by moc zadbac o siebie i swoje zycie. I da sie. Nawet jak sie ma 50
      czy 60 lat. Mozna odbudowac lub zbudowac swoje poczucie wartosci, mozna rozeznac
      kim sie jest, co sie w zyciu chce robic, nie oczekujac, ze ktos to zrobi za ciebie.
      I tego Ci zycze - stanac emocjonalnie na nogi, stac sie soba a wtedy napewno
      bedziesz i interesujaca kobieta i temperamentna kochanka. Bo to czy bedziesz
      wygladac i czuc sie jak szara mysz, zalezy tylko od tego, jaki obraz swojej
      osoby pielegnujesz w swojej glowie. A to, co masz w glowie to tylko mysli. A
      swoje mysli tylko Ty mozez zmienic.
      No chyba, ze wolisz uzalanie sie nad soba i oczekiwanie na kolejnego faceta, co
      bedzie myslal za Ciebie. Twoj wybor.
      Pozdrawiam
      • jogo2 Re: to w końcu jaka ma być kobieta? 19.05.08, 10:49
        Już miałam się wtym wątku nie odzywać, bo nie mam na to czasu, ale dwie ostatnie
        wypowiedzi znów nie dają mi spokoju. Z jednej strony, życie pokazuje, że
        zaradnych, męskich facetów zdobywają właśnie kobiety ciche, łagodne, bezradne w
        wielu sytuacjach, które wszystko co potrafią to wyglądać pięknie (nie mylić z
        byciem piękną), z drugiej strony dwie ostatnie autorki najechały na autorkę
        wątku, że była w związku sobą, to znaczy nie upodabniała się na siłę do swojego
        męża, na zasadzie: on mnie własną firmą, to ja go doktoratem, on mnie zbudowanym
        domem, to ja go transakcjami na giełdzie. Wizja związku dwojga osób
        przedstawiona przez selavi jest cyniczna i przerażająca: to właśnie jest
        kalkulacja na zimno i konkurencja we własnym domu - nigdy nie "spocząć na
        laurach" tylko zawsze czuć na plecach oddech konkurencji: a bo to się mężowi
        znudzę, a bo to tego kwiatu jest pół światu i co rok tabun pięknych dziewcząt
        kończy 18 lat.

        Wyrzucanie kota i psa, bo się zestarzał albo znudził budzi powszechne oburzenie.
        Nie mówię, że żona to jak kot albo pies, albo że nie rozumiem idei partnerstwa
        pomiędzy dwojgiem ludzi, ale chyba ten wątek to jednak jest dobra ilustracja do
        uzasadnienia chrześcijańskiego wymogu, aby małżeństwo było nierozerwalne.
        Wygląda na to, że pan dosyć łatwo "się znudził" i szybko znalazł atrakcyjniejsze
        pocieszenie. Dobrze, agawps zrobiła, zdaniem swoim i niektórych autorek szereg
        błędów: a to pozwoliła za siebie decydować, a to to, a to tamto. No, a ten pan -
        czy on naprawdę kochał swoją żonę?

        Tak więc w końcu kobieta nie wiadomo jaka powinna być. Może niedługo będzie tak
        jak w Niemczech, że panie będą oburzone, jak ktoś będzie je pierwszy
        przepuszczał w drzwiach albo fundował im kawę. A potem pojadą do Polski, gdzie
        jeszcze co nieco uwzględnienia faktu, że kobiecie należy się szacunek za samo
        bycie kobietą zostało, co tam do Polski - wyjdą za Araba i przejdą na islam, bo
        będą miały dosyć udawania twardej baby, którą w rzeczywistości nie są.
        • selavi2 Cynizm i kalkulacja na zimno? 19.05.08, 13:56
          jogo2
          Nazywasz "byciem soba" postawe autorki, ktora czuje sie i czula kilka klas nizej
          od meza?
          Bycie soba wedlug Ciebie to traktowanie meza jak bostwo, ktore cudem zwrocilo
          uwage na kogos tak szarego, jak autorka (piszaca o tym otwarcie)?
          Bycie soba to pozwalanie na to, by maz decydowal i myslal za Ciebie?
          Nazywasz cynizmem i zimna kalkulacja bycie zaradna, samodzielna w mysleniu i
          rozwiazywaniu problemow?
          Cyniczne i przerazajace jest bycie i czucie sie rownorzednym partnerem,
          posiadajacym stabilne poczucie wlasnej wartosci, niezalezne od czyjejs opinii?
          Czy posiadanie wyzej wymienionych cech i budowanie swojego (choc w czesci)
          niezaleznego zycia emocjonalnego i zawodowego oznacza upodabnianie sie do meza i
          wieczna, wyrachowana konkurencje?!
          Poczucie wlasnej wartosci na poziomie mocno minusowym, zalezne od tego jak byly
          maz widzi i traktuje autorke - to jest efekt bycia soba czy uzaleznienia sie we
          wszystkim od meza i jego opinii?
          Uff...
          Ale to moje doswiadczenie i moje zdanie.
          I nikogo na sile nie mam zamiaru przekonywac ani oceniac.
          • agapaws Re: Cynizm i kalkulacja na zimno? 19.05.08, 16:31
            Zle czytałaś bóstwem nie był, ale osiągnął coś co trzeba docenić. Poczucie
            wartości a czym zaimponowałabym takiemu facetowi - nie ważne że to mój ex.
            Równorzędny partner? Miałam problem w tym że czułam iż on szybko biegnie a ja
            idę spacerkiem, że i tak on wie lepiej, zrobi dobrze, w razie czego zadzwoni i
            wszystko załatwi. Tak było chociażby w zwiąkzu z moimi przypadłościami
            zdrowotnymi. Nie chciałem do tej pory pisać, ale to dzięki niemu zawdzięczam, że
            chyba wyszłam w miarę szybko z tego. Pamiętam jak on sie tym przejął, że
            wszystko załatwił w 2 tygodnie przez jakiegoś znajomego z Ministerstwa Zdrowia.
            Oczywiście odpłatna operacja poza kolejką przez jaką fundację ale chciał było
            to przez profesora jednego z najlepszych w Polsce. Wiesz coś takiego się
            pamięta do końca życia Prawda mogłam leczyć się w państwowej służbie zdrowia u
            lekarza którego zastanę w przychodni. To jest to poczucie bezpieczeństwa,
            gwarancji, co Ty nazywasz uzależnieniem, decydowaniem za mnie. Ja sama byłabym
            w stanie coś takiego zrobić i załatwić Nauczycielka z podstawówki? Pamiętam też
            jak syn zachorował dość poważnie na wczasach na Malcie - zapalenie ucha nie
            można lecieć samolotem i co on zrobił? Wynajął mi na trzy tygodnie hotel gdzie
            mieszkałam (on musiał wrócić do Polski, ale przyleciał po nas). Był gotów też
            wynająć mały statek aby dopłynąć do Włoch i stamtąd przewieść nas samochodem
            Wiesz to są może gesty lecz je się pamięta. To daje niesamowite poczucie
            bezpieczeństwa i poczucia spełnienia

            Nie zabraniał mi budowania swojego życia emocjonalno-zawodowego. Pracowałam
            robiłam co chciałam i chyba wiecej miałam luzu niż teraz (np w związku z panią
            do pomocy w domu)Ja nie uzależniłam sie od niego, ale czułam się troszkę źle
            przy kimś kto osiąga kolejne wysokie szczyty, kto ciągnie mnie na głęboką wodę i
            przepływa jezioro a ja za nim holowana przez niego z kołem ratunkowym. Czuję się
            źle że nie dorównałam do jego poziomu że nie dostrzegłam poświęcania, że
            zaniedbałam siebie, że nie spełniłam się wobec niego jako żona i kochanka.
            Przecież on nie szukał innej dla tego, że mu było dobrze, ze miał wszystko
            zapewnione?
        • aniazavonlea i tak i nie 20.05.08, 11:03
          Jogo 2 owszem tak chrzescijańska milosc zgadzam się.Partnerzy powinni byc ze
          soba do konca a nie jak sie znudzi to lepszy model.
          Natomiast Aga zrobiła z siebie podnózek, przyjmuje jako wyzsze wartosci w
          stylu, kasa, kariera i wlasciwie mowi kopnąl mnie bo jestem nijaka...
          Dla mnie kasa i kariera nie przekonuja mnie ze facet jest super..
          Tylko jak dla mnie to nie ma chrzescijanskiej miłosci w tym ze z kogos kto i tak
          nie zasluguje na to stawia się na oltarzu.
          Do tego moze w koncu Aga zacznie byc soba, bo jak na razie mówi tylko o nim,
          może bedzie miala szanse zyc w koncu za siebie, poznać siebie a nie jako
          podnózek innego czlowieka, jako trampolina do kariery i lząc siebie jestem taka
          jestem nijaka.
          W koncu moze pozna znajomych swoich nie męza i ma okazje przekonac sie kim jest
          ona i co moze sama zdzialac.
          Boi sie ze sama nic nie stanowi gdyby nie kasa męza to jest wlasciwie kiepsko..
          to chore i w tej sytuacji jest to korzystne ze w koncu bedzie miala okazję po
          prostu posmakować zycia nie przez pryzmat ustawionego meza.
          Owszem mozna cale zycie wygodnie przezyc przyczepionym do innych ale czy o to
          chodzi?
          W sumie z dzieckiem mieszkaniem i pracą mozna od nowo smakowac zycie, po swojemu.
          Na razie cos nieznanego moze sie wydawać blade w porównanieu z Arubą, wakacje na
          Mazurach w szczególności ale to jest własnie zycie, a nie całe zycie Aruba.
          Z mojego punktu widzenia to własnie jest mozliwosc, mozliwosc na bycie
          pelnowartosciowym człowiekiem a nie hubą podczepioną do drzewa wzdychajaca jakie
          piekne te drzewo. Coz to za zycie? Naprawdę za tym tęsknisz? O moj boże, skor
          nie bylo seksu to za czym tesknisz? za opieką? kaską? statusem?


          • agapaws Re: i tak i nie 20.05.08, 14:48
            Co straciłam resztki złudzeń co do siebie i własnej wartości jako kobieta,
            poczucie bezpieczeństwa i opieki, wsparcia, kilkanaście lat życia. To byłby
            chyba bilans strat w całości
          • chalsia Re: i tak i nie 20.05.08, 16:06
            > piekne te drzewo. Coz to za zycie? Naprawdę za tym tęsknisz? O moj boże, skor
            > nie bylo seksu to za czym tesknisz? za opieką? kaską? statusem?
            >

            tęskni za bezmyślnym życiem, w którym była zwolniona z jakiejkolwiek
            odpowiedzialności za cokolwiek.

            W ogóle to chyba trzeba przestac pisac w tym wątku, bo autorka zamiast wziąć się
            za działania itp coraz bardziej się nakręca i popada w bałwochwalcze peany na
            temat eksa i coraz bardziej sama siebie poniża. Może lubi jak ktos ją kopie w
            de..? No bo jakby nie lubiła, to by się starała poszukać jakichś swoich mocnych
            stron (a ma je na pewno - bo każdy ma)
            • agapaws Re: i tak i nie 20.05.08, 16:33
              Jeśli uważałaś moje dotychczasowe życie za bezmyślne to niewątpliwie
              utwierdziłaś mnie w mojej ocenie .....
              • aniazavonlea Re: i tak i nie 21.05.08, 10:22
                Wlasnie uzalezniasz swoja ocene od innych to raz, co juz wlasciwie cię czyni
                zależna od innych, ś ajakies warsztaty na temat poczucia wartosci itd, nad tym
                sie pracuje...
                Zgadzam sie z Chalsią trzeba przestac pisac w tym watku.
                Z całej wypowiedzi mojej i CHalsi zobaczylas tylko to co negatywne, nie
                zobaczylas ze ta zmiana to bedzie dla ciebie korzystna ze poczujesz radosc z
                przezyciezania problemów sama! Ze utozszamiasz poczucie bezpieczenstwa z byciem
                z facetem a nie byciem samej dla siebie oparciem!! Nie widzisz tego???
                Zacznij zyc na wlasny rachunek bo sorry powiem brutalnie nie wiem jakabys byla
                pieknościa z takim nastawieniem jakie masz tez bym bym miala dosc takiej osoby!
                Rozejrzyj sie wokoł pomoz drugiej matce, nie wiem cokolwiek, jesli mając
                mieszkanie alimenty prace i zdrowe dziecko narzekasz i mowisz jak brak Ci
                poczucie bezpieczenstwa to sorki...zmierz się z zyciem sama drobne sukcesy jak
                pomoc komus, nowa znajoma, zawsze jesrt ryzyko ze nei wyjdzie prawda? lepiej sie
                schować za kogos? Niz
                za nic nie odpowiadac..masz swietna sytuacje skor i tak nie potrzebowałas seksu
                ostatnio to po prostu przestan płakac ze facet sie zajął inna baabką, daj mu
                odejsc...
                rozwin swoje zainteresowanai nie na siłe, niech to bedzie bnawet szydelkowanie...
                po prostu zyj..nei wiesz co to znaczy?zycie Cie nauczy...
                o to Ci chodzi? masz fałszywe pojęcie bycia z kims, to nie przyssanie sie do
                drugego człowieka...
                Zapewniam Cie ze wlasne zycie jest ciekawsze niz zycie zastepcze bogate u boku
                faceta z jego znajomymi i jego sukcesami.
                Zreszta taka marudzaca babka budzi jakas moja uraze..zobacz ile kobiet jest
                potrzebujacych bez pracy, z malymi dziecmi, przestan sie nad sobą
                uzalac,powtarzam dla Ciebie to szansa w koncu na zycie swoim zyciem!
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 15:34
        Wiesz on w pewnych sprawach decydował i prawie zawsze robił to trafnie - mam na
        myśli sprawy dziecka, edukacji, majątkowe. Nie żyłam na uwięzi, miała sporo
        wolnego i czasu i swobody (np urzadzanie mieszkania, wybór wyjazdów wakacyjnych
        - on rzucał propozycję, resztę to ja organizowałam) , ale skoro on miał fajne
        pomysły, pieniądze na ich realizację, kontakty które umożliwiały załatwić sprawy
        nie do załatwienie na telefon to ja miałam robić?
        Bycie zaradnym życiowo - skoro miałaś poczucie bezpieczeństwa, dostatku, to wg
        Ciebie miałam pracować na 2 etaty, aby dodatkowo zarobić w miesiąc to co on w
        dzień? Fakt nie robiłam niespodzianek była zbyt apatyczna. To sobie wyrzucam
        (może wpływ na to miały także moje problemy zdrowotne) i nie bardzo wiem czym
        mogłabym mu dorównać?
        On jechał sportowym samochodem a ja mam go ściagać na rowerze?
        Co do myślenia za mnie - wiesz nie bardzo rozumiem o co chodzi Tobie. Nikt nie
        myślał za mnie, ale życie nie wymagało ode mnie zbytniego martwienia się o
        troski dnia codziennego. Co do temperamentu - teraz mam chyba jeszcze większą
        awersję do siebie i swojego wyglądu. Szukanie zaś innego w moim przypadku będzie
        dość trudne - mam na mysli to , że jednak on dość wysoko postawił poprzeczkę w
        wielu sprawach, Nawet to że czuję się przez niego oszukana, jak i to że byłam
        już znacznie niżej od niego nie oznacza, że zapomnę o tym, co było fajne, miłe i
        dobrych chwilach. NIe chodzi koniecznie o kwestie wyłącznie majątkowe (chociaż
        szerze to uważam, ze facet powinien jednak utrzymywać rodzinę na odpowiednim
        poziomie), ale i pewien luz, radość z życia, którą dawał, niezwykłe pomysły
        jakimi zaskakiwał.
        Niestety to też straciłam i chyba przez siebie samą
        • kuku-007 Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 16:44
          Witaj, agapaws.
          Przeczytałam cały wątek, z ciekawością, że tak powiem,
          socjologiczną. Kilka osób dało Ci tu wiele cennych rad, co robić,
          żebys sie lepiej poczuła sama ze sobą. Bo bez tego ani rusz, bez
          wzrostu poczucia własnej wartości nic nie osiągniesz.
          Ty natomiast grasz z nimi w grę "tak, ale..." (poczytaj E. Berne'a)
          aby przekonać ich i siebie samą, dlaczego to czy tamto się nie uda.
          Przyznam Ci rację: nie uda się. Z takim Twoim nastawieniem NIC CI
          SIĘ NIE UDA. Ale przynajmniej nic nie będziesz musiała robić, starać
          się, wysilać, czegokolwiek zmieniać. To chyba jakaś pociecha, nie?
          kuku
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 17:08
            Wiem o co chodzi Tobie- na razie jeszcze jestem w szoku sporym, ale juz zaczęłam
            mysleć. Idę na studia podyplomowe - nie zakładam, że zrobię na tym karierę, ale
            dla siebie, dla rozwinęcia siebie i zajęcia się w czasie wolnym.
            Mam kłopot z akceptacją samej siebie jako kobiety - niestety stoi mi tamta przed
            oczami. Kurcze tutaj mam duży problem, bo ja na prawdę nie jestem jakaś
            wyjątkowo trakcyjna. No i jak może się czuć kobieta, która nigdy nie była
            adorowana, podrywana przez innego mężczyznę i znała tylko jednego przez całe
            swoje życie? Łóżko to mnie nie interesuje i mam tutaj spory problem.
        • selavi2 Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 16:59
          Nie rozumiem dlaczego czesc kobiet uwaza, ze bycie samodzielna zawodowo, by byc
          partnerem rowna sie sciganie z mezem czy praca na 2 etety? Wystarczy chocby
          zdobywac dla wlasnej przyjemnosci nowe umiejetnosci, miec mozliwosc pracy chocby
          na pol etatu, co nie znaczy, ze koniecznie pracowac.
          "...kalkulował,
          analizował i trafie podsuwał rozwiązania, myślał za mnie, od czasu do czasu
          sprawiał niespodzianki, dzwonił, pytał ... "
          To Twoje wlasne slowa i o nie mi chodzilo.
          Nie chodzi o dorownanie komukolwiek!
          Chodzi o wlasne zainteresowania, wlasnych przyjaciol, wlasny swiat rownie
          istotny jak swiat wspolny. Chodzi o Ciebie jako jednostke, ktora ma rowny wklad
          - intelektualny, emocjonalny,uczuciowy i duchowy- w malzenstwo. To jest dla mnie
          baza w zwiazku. Uwazasz, ze nie bylabys w stanie na tym niematerialnym poziomie,
          czuc sie tyle samo warta co byly maz?
          Bycie dla kogos rownorzednym partnerem, dla mnie nie ogranicza sie tylko do
          finansow.
          Wiesz, mam 44 lata, jestem po 2 zwiazkach, dzieki rozpadowi ktorych, wiele
          zmienilam w swoim podejsciu do siebie.
          Byl taki etap, ze myslalam o sobie podobnie jak Ty.
          I skoro nie moglam budowac swojej wartosci materialnej(kariera zawodowa itp.) to
          zaczelam budowac swoja wartosc jako czlowieka.
          A dla mnie wartosc czlowieka mierzy sie miloscia do siebie i innych.
          I zaczelam pracowac nad tym, zeby siebie zaakceptowac i pokochac, poniewaz mam
          glebokie przekonanie, ze dopiero jak pokocham i zaakceptuje siebie, bede mogla
          naprawde pokochac innych.
          Moze dla Ciebie to truizmy i slogany, dla mnie nie.
          I choc jestem coraz starsza, mam pare kilo nadwagi - coraz lepiej czuje sie z
          soba. I jako czlowiek i jako mama i jako kobieta(i nie przeszkadza mi w tym
          fakt, ze wlasnie wycieli mi macice).
          Bardzo Ci zycze tego, zebys stanela psychicznie na nogi i przestala sama sobie
          dokopywac myslac i piszac o sobie, jakbys byla nikim.
          Zyjesz, czujesz, jestes mama - jestes kims!
    • nutka07 Co on tyle lat z Toba robil? 19.05.08, 17:08
      Bo to co Ty z nim to juz wiemy.
      • agapaws Re: Co on tyle lat z Toba robil? 19.05.08, 17:31
        Ze mną co robił? Żyliśmy razem, razem wychowywaliśmy dziecko. On dużo sie uczył
        i pracował, ale był pamiętajacy, dbający,wspierający szaramancki (kwiaty,
        prezenty). ja kiedyś więcej miałam zajęć w domu a on bardzo dużo pracował, ale
        jak mógł to pomagał (zakupy, dziecko, czasem sprzątanie).
        Później przyszły duże pieniądze, życie było kolorowe, wakacje, weekendy, pewien
        lepszy świat. Ma pewno kochał mnie, inaczej nie ożenił by się. Jakoś żyło sie
        nam dobrze,miał duży temperament na życie i nie tylko.... Lubił ruch, zwiedzać,
        jeździć, latać, odkrywać.
        Niestety moje przypadłości zdrowotne trochę to zmieniły, Stałam się apatyczna,
        mniej przebojowa, unikająca seksu, on próbował czasem mnie zachęcać ale
        niestety nie chciało mi się. Gorzej, że go zbywałam czymś tam, teraz myślę że
        czuł się z tym źle.
        Trochę w ostatnich latach "zapuściłam się" tez na własne życzenie - nie był
        skąpy na wydatki na mnie. Nigdy nie robił wyrzutów, to on zachęcał bardziej do
        tego abym sobie coś kupiła. Uważałam, zaś że mam już tyle , że nie potrzebuję
        (mam np słabość do butów i chyba z 80 par). To też był mój błąd, można było
        więcej dbać o siebie , jakieś regularne wellness, fitness, kosmetyczka. Tu
        zmarnowałam ponad 2 lata a lata idą
        Poza pracą którą lubi i dobrze wykonuje miał w zasadzie dom i rodzinę
        Zawsze przynajmniej jeden dzień w tygodniu spędzaliśmy w znacznej części razem
    • selavi2 Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 19:41
      Kochana.
      Trzymam kciuki.
      Mam nadzieje, ze za pół roku najdalej rok zalozysz radosniejszy watek.
      P.S.
      Z tym seksem i wygladem to faktycznie problematycznie jest.
      Ja seksem jestem bardzo zainteresowana, ale dla mnie podstawa do seksu jest
      wolny facet, staly zwiazek, zaufanie, uczucie itp."dyrdymaly", ktore nie
      interesuja wiekszosci mezczyzn.
      Probowalam 2 razy tak po kolezensku, z osobami ktore znalam od lat i jeden
      wielki niewypal. Dla mnie seks dla seksu nie istnieje. Tak wiec jestem "dziewica
      z odzysku" juz 4 rok.uncertain//
      Wydaje mi sie, ze w Polsce specyficznie traktuje sie kobiety po 40-tce i 50-tce.
      Sa jakby niewidzialne dla pracodawcow, mezczyzn, projektantow i producentow
      ubran. Nie podoba mi sie to i calkiem na serio zastanawiam sie, czy jak za 4
      lata dzieci sie usamodzielnia to czy nie wyjechac gdzies zagranice. Mam
      doswiadczenie duuze jako niania, to moge i na obczyznie dzieci pobawic. A nie
      jeczec, ze nie mam kasy na podroze. Cos napewno wymysle, by nie zostac
      psychiczna babcia przed 50-tka.
      Pozdrawiam Cie serdecznie.
      I wierz mi - latwo nie bedzie, ale w koncu sie wszystko chociaz czesciowo
      naprostuje.
    • dynema Re: Czy też tak było już po? 19.05.08, 21:41
      Miesiąc to bardzo krotko.Wdowa po zyjacym partnerze jest sie duzo
      dluzej, wiec na razie jest czas na zalobe, mowienie "ja juz nie mam
      po co zyc", "kto mnie jeszcze pokocha" i placz, pozniej bedzie czas
      na inne rzeczy - w tym te wymienione powyzej przez inne kolezanki -
      polecam sport- jazda konna, snowboard poza tym ze uspokaja bardzo
      poprawiaja satysfakcje z seksu, to tak na przyszlosc wink

      Teraz chcesz sie wyzalic, myslisz ze nikt nie rozumie Twojego bolu,
      ze zycie innych sie nie przeklada na Twoje zycie bo to byl ten jeden
      jedyny, ze spadlas z nieba w pieklo. Gwarantuje Ci to ze juz
      niedlugo spojrzysz na to inaczej, wiem ze teraz srednio mi wierzysz
      ale jeszcze sie z tymi slowami i slowami pocieszenia od innych
      przeprosisz smile

      Opowiem Ci na przykladzie zyciowym: byl przystojny zaradny, student
      ostatnich lat politechniki, juz majacy dobra prace, znajacy 4 jezyki
      obce, swietnie tanczacy, gotujacy, troskliwy, opiekunczy. Ona na
      poczatkowych latach studiow , z malego miasteczka, zyjaca z roznych
      nie zwiazanych z kierunkiem studiow umow-zlecen( duzo jednodniowek),
      z dwoma jezykami, szara myszka, niby ladna dla fotografow(bo
      interesujaca) ale nie wpadajaca w klasycznie postrzegany typ urody.
      I nagle wow! Uczucia, troskliwosc i to taki facet, ktory tyle
      osiagnie, ktory jest taki wspanialy, cudowny, zachwycajacy...

      Po weryfikacji- a dojscie do tego zajelo rok - tak wiedze to teraz,
      okazalo sie ze wiele mowi ( co by to on nie zrobil dla mnie jakby
      mial wiecej pieniedzy/czasu/energii) a niewiele robi. Przez lata
      udalo mu sie wmowic, ze jedyne co moge robic to siedziec w domu i
      opiekowac sie dziecmi, to on mnie dolowal, wstrzymywal moj rozwoj,
      moja kariere i tak naprawde ten zwiazek byl toksyczny ( "nie aplikuj
      do instytucji finansowych i tak Cie nie wezma" , wypowiadane tonem
      pelnym troski i uczucia ), "wystarczy to co ja zarobie", "po co Ci
      kolejny jezyk obcy? Ciagle bedziesz zmeczona kochanie". No i nie byl
      zaradny a po prostu skapy. Tak wiedze to teraz jak oddalilam sie na
      tyle aby spojrzec z innej perspektywy. U Ciebie nie moglo byc
      idealnie skoro sie rozpadlo, zobaczysz to jak zlapiesz perspektywe.

      Teraz mam duzo lepsza prace od niego i pewnie lepsza niz on
      kiedykolwiek bedzie mial, ktora lubie i do ktorej chce sie wstawac
      rano , znam 5 jezykow obcych biegle a nie trzy-po-trzy( nauka
      jezykow to byla tez terapia smile), jezdze konno, na desce, na
      egzotyczne wakacje i na wszystko to zarobilam sama - daje to duzo
      wieksza satysfakcje. Po rozstaniu kariera ruszyla z kopyta, kariera
      i satysfakcja z zycia, jest ono teraz aktywne , ciekawe , a ja sie
      czuje tez piekna i ciekawa( oczywiscie wiem ze nie jestem piekna,
      ale co z tego jaka jest prawda skoro inni daja sie nabrac wink). O
      next partnerze nie pisze , bo zmiany sie zaczely na dobre zanim on
      sie pojawil, ale teraz jak siedze przy moim madrym o wiele
      przystojniejszym facecie, ktory mniej mowi za to duzo dobrego robi,
      to sie zastanawiam jak bylo mozliwe tak dlugie idealizowanie tamtego
      toksycznego egoisty. Plus wiem to empirycznie, ze nie ma czegos
      takiego jak ozieblosc, jest po prostu zly partner. ( polecam
      dodatkowo jazde konna i zasade "koniec z rezimem seksu"- czyli nikt
      nie czuje sie zmuszany do czegokolwiek po 14 godzinach pracy i 3
      godzinach jazdy samochodem, czyli koniec z egoizmem). Twoj maz byl
      slaby w lozku, trudno, egoisci zyciowi maja tendencje do
      przekladania tego tez na inne sfery zycia.

      Pisze to po to abys wiedziala, ze mozesz negowac slowa pocieszenia,
      bo zalobe trzeba przejsc, ale zacznij juz myslec jak z tego wyjsc i
      jak zmienic zycie nie pod katem poznania kogos ale pod katem aby
      stalo sie ono ciekawe i satysfakcjonujace, lubisz swoja prace? SUPER!
      Nie lubisz tego ze masz malo aktywne zainteresowania? Zapisz sie z
      dzieckiem na kurs na zeglarza, zrobcie pozaniej razem sternika
      jachtowego i organizuj wsrod znajomych wyjazdy na Mazury. Nie dosc
      ze bedziesz miala frajde z dzieckiem, to pozniej stworzysz sobie
      paczke znajomych z ktorymi bedziesz miala gdzie wyjezdzac, lodka na
      8 osob nie wychodzi tak drogo. To tylko przyklad,ale mysl w ten
      sposob.

      Przepraszam za chaotyczna wypowiedz, ale musialam tu napisac a
      jestem na wakacjach...Teraz placz ale placz kombinujac jak tu zaczac
      czerpac wiecej radosci z zycia. Powodzenia.
      Pozdrawiam znad Pacyfiku

      P.S. Jestem pewna ze gdybym dalej byla na utrzymaniu mojego super
      ex, to nawet bedac tu nie bylabym w polowie tak szczesliwa jak
      jestem teraz. (Mimo ze wczoraj deska do surfingu rabnela mnie w
      glowe tak ze ledwo zyje smile- by bylo- "kochanie no co Ty, surfing?
      Przeciez to takie niebezpiecznie moja najdrozsza, zbyt Cie kocham
      aby na to pozwolic"...
      • agapaws Re: Czy też tak było już po? 20.05.08, 10:10
        Zazdroszczę Tobie jesteś na pewno super kobietą, chciałbym być taka 20%
        Co do oziębłości - po lekach hormonalnych, zupełnie straciłam zainteresowanie
        seksem. Wcześniej już pisałam - kiedyś było fajnie i przynajmniej co kilka dni i
        to długo (miał temperament) przez ostatnie dwa lata dwa trzy razy na miesiąc i
        nie sprawiało mi satysfakcji - 10-15 minut, jak zabieg. On oczywiście dawał
        sygnały, że chce ale nie wiedziałam co robić. Wiesz miedzy wierszami mu się
        wypsnęło, że z nową panią jest cudownie i te kilka godzin (!) z nią jest
        fantastycznym relaksem. Domyśliłam sie z kontekstu, że chodzi o łóżko... Wiesz
        jak się czuję po takim czymś - to jest piękna kobieta i wulkan namiętności.
        No i ten reżim seksu nie pasuje też do mnie - Ty jesteś kobietą zapracowaną,
        dużo pracujesz, a to było odwrotnie, to on pracował dużo i jak wracał to
        oczekiwał także czegoś więcej niż jedynie podania kolacji (ta powiedział mi
        wyraźnie). Twoja sytuacja nie pasuje do mnie robisz międzynarodową karierę,
        jesteś silną, niezależną kobietą, zapewne nie biedną, bardzo dobrze
        wykształconą, ale weź poprawkę, że jestem przeciętna nauczycielką, zarabiam tyle
        co zarabiam. Szkoła podstawowa to nie instytucje finansowe. Weź poprawkę, ze to
        mój ex zrobił karierę, pieniądze, był silny, pewny siebie, dawał oparcie i
        stabilizację, do tego był też bardzo inteligenty i wykształcony (również w
        USA). Co innego też Twoja jak rozumiem dość krótka znajomość a co innego 12 lat
        małżeństwa.
        Ale pomimo tego zazdroszczę Tobie i podziwiam jako osobę, kobietę. A tak poza
        tematem czy jesteś może w Kalifornii lub na Hawajach? A może Australia?
        PS jazda konna - boję się koni - uraz z dzieciństwa - jak widzisz ze mnie jedna
        totalna porażka
        • jogo2 Re: Czy też tak było już po? 20.05.08, 11:51
          NIE JESTEś - nie daj się wpędzić sama przez siebie w jedynie obowiązujący i
          słuszny model udanego życia. Na pewno jest Ci ciężko, bo w warunkach rywalizacji
          i konkurencji mało kto jest w stanie po pierwsze: być sobą, po drugie myśleć
          niezaleznie, a nie pod presją. Odejście twojego męża do "lepszej" piaskownicy
          stawia cię właśnie w sytuacji rywalizacji i konkurencji - prawda, podświadomie,
          trzeba coś takiego wymyślić, żeby za wszelką cenę poczuć się lepiej (to po
          częsci prawda - ale to się nie wymyśla na siłę i na zawołanie), a po drugie,
          żeby zrobić na nim wrażenie. To jest właśnie sytuacja WYMUSZONEJ rywalizacji i
          konkurencji. Dlatego tak naskoczyłam na selavi, bo akceptuje się robienie
          współmałżonkowi tego, czego się nie robi własnemu dziecku (chociaż właśnie
          często rodzice to robią). Dziecko się kocha nawet jak ma dwóje, ćpa, pije, itp.
          (Tu jest właśnie ta różnica - męża jednak bym opuściła, gdyby ćpał i pił).
          Dziecko nie powinno musieć się starać, żeby być kochanym. A tymczasem selavi
          przedstaawiła jako usprawiedliwiony taki model, że żona musi dorównywać
          aspiracjom męża, a jak nie dorównuje, to odejście męża jest usprawiedliwione.
          Otóż, moim zdaniem tak nie jest do końca generalnie w życiu, a dodatkowo w twoim
          przypadku wygrywanie problemów zdrowotnych przeciw Tobie to zwykłe świństwo.
          Życzę mu wielkiego guza na prostacie i żeby jego obecna partnerka dała mu przez
          kwiatek do zrozumienia, że to już nie to.

          Wracając do żony dorównującej to fakt, dzisiejsze czasy nie są łaskawe dla
          gospodyń domowych czy osób lubiących spokój a nie lubiących windsurfingu. Ale
          selavi zrobiła to wszystko sama dla siebie, a nie dlatego, że jak taka nie
          będzie, to mąż od niej odejdzie 1) do innej; 2) i tak jest w porządku.

          Nie uważam, za usprawiedliwione, że w sytuacji, kiedy sobie wybrał cichą
          nauczycielkę, to potem jest zarzut, dlaczego nie była salonową lwicą.

          Nie rób sobie takich wielkich wyrzutów i olej ludzi, którzy Ci sugerują nawet
          niechcący, że jesteś gorsza, nawet z przyczyn wydawałoby Ci się obiektywnych -
          ten windsurfing, który kosztuje. Najbardziej podobają się wszystkim ci ludzie,
          którzy przede wszystkim podobają się sobie - nawet jak są grubi, nie uprawiają
          windsurfingu, nie znają nawet jednego obcego języka. Proszę bardzo - wprawdzie
          nie wiem na pewno: ale Superniania nie ma ani super figury ani pewnie nie
          uprawia sportów wyczynowych - i co, czy ktoś jej ma to za złe? Akurat podałam
          przykład tej pani, bo wszyscy wiedzą, kto to. To oczywiście nie o to chodzi,
          żeby tych wszystkich rzeczy nie robić, albo zacząć na złość współczesnemu
          społeczeństwu hodować tytoń, tylko robić to co się robi dla siebie, a nie
          dlatego, co jest uważane za właściwe. I naprawdę, nie ma zajęć gorszych lub
          lepszych. Można kleić modele autobusów z tektury i czerpać z tego radość, o ile
          potrafi się nie przejmować tym, że ktoś przyjdzie i skrzywi się z pogardą.

          A długonoga królewna, która ocenia świat z perspektywy, kto nie uprawia takiego
          sportu, a takiego, bo go nie stać, albo nie wygląda zbyt dobrze, bo go nie stać,
          samą taką postawą przekreśla swoje zalety. NIe ocenia się ludzi ze względu na
          zasobność portfela, a królewna powinna być przede wszystkim dobra.

          • jogo2 Re: partnerka 20.05.08, 14:13
            Agawps,
            Przyszło mi właśnie do głowy - piszesz, że mąż zaczął robić karierę, kiedy już
            byłaś jego żoną. Padły tutaj zarzuty, które jak gdyby Ty sama akceptujesz, że
            nie starałaś się dorównywać mu kroku. Prawda może wyglądać trochę inaczej - Twój
            mąż pewnie jest bardzo ambitny, ale karierę zaczął robić, że tak powiem z takiej
            pozycji, że nie akceptował siebie takim jakim był. I właśnie taka zwyczajna
            szara żona była mu potrzebna - bo on na tych salonach bardzo długo nie był sobą
            - tam musiał wciągać brzuch, wbić się w smoking, każde słowo przemyślane - a
            potem przyjść do domu, usiąść nad ogórkową i powiedzieć Ci: wiesz, to a to się
            dziś zdarzyło. Obdarzyć Cię tymi wczasami, czy też raczej zaświecić Ci nimi po
            oczach i poczuć się przy Tobie TYM LEPSZYM. W tym sensie byłaś przez te
            wszystkie lata jego NAJPRAWDZIWSZą partnerką. Oboje akceptowaliście (ty
            nieświadomie) ten fakt, że on chce i musi jako ten motyl, a ty jako ta ćma co
            też jest potrzebna motylowi.

            Dopiero jak w aplikacji Żona funkcja seks uległa zawieszeniu, postanowił
            zresetować cały układ. Wybrał sobie babkę stamtąd, bo już niektóre zachowania
            sobie na tyle przyswoił, że nie kosztuje go to wysiłku, a dlatego starszą, bo
            przy młodszej codziennie musiałby zdawać egzamin ze swojej męskości, a tu nie
            musi - jest bardziej wyrozumiała. Ale na tę ścieżkę przy tobie się wspinał, to
            ty trzymałaś linę asekuracyjną właśnie dlatego, że siłownia, kosmetyczka,
            windsurfing, 6 języków to nie była Twoja domena. A teraz kopa w tyłek - ładnie
            to tak?

            • madziulec He he he ;) 20.05.08, 14:16
              Same kobiety z gornych polek, zamozne, piekne, o wysokiej opinii co
              do swojej osoby wink
              Majace wyksztalcenie, pieniadze, prezencje.

              Tylko kurcze, dlaczego i za co ci wasi faceci was sie pozbyli?
              Za to, ze bylyscie az tak perfekcyjne po tych zabiegach botoksu i
              odsysania tluszczu?
              A moze za to, ze znalyscie az 40 jezykow obcych i mialyscie 10
              fakultetow??

              Caly czas tez sie zastanawiam co wy tu robicie na tym forum,
              dlaczego jest tyle prosb o wyliczenie kosztow utrzymania dziecka,
              skoro kazda z was robi tak niesamowita kariere wink


              Ehhhhhh...
              Jak dobrze, ze istnieje nasza - klasa. Okazuje sie wtedy bowiem, ze
              nasze kolezanki w naszym wieku rowniez staly sie grubymi raszplami,
              podobnie jak my wink)))
              • agapaws Re: He he he ;) 20.05.08, 14:41
                Kurcze mam nadzieje, ze to nie o mnie -bo nic takiego nie pisałam.... albo
                pomysle sobie że się nabijasz ze mnie... as tego nie lubię i nie mam nastroju na
                żarty, chociaż Twoja uwaga jest zaskakująca i ciekawa
                • madziulec Re: He he he ;) 20.05.08, 14:49
                  Uwaga jest ogolna.
                  Bo swiat jest niestety tak zbudowany, ze pieniadze ulatwiaja nam
                  wiele spraw.
                  Ja na przyklad w momencie wyprowadzki mojego eksa stracilam
                  samochod. Oczywiscie wczesniejsze iles aut jakos umialam sobie kupic
                  sama, umialam zalatwic iles spraw, ale w jakims momencie zaczelo mi
                  byc wygodniej, ze on jest glowa rodziny i za cos odpowiada.
                  I jak pisalam na tym forum, ze facet zabral samochod, to tez
                  spotkalam sie z nieprzyjemnymi komentarzami, jaka to jestem pazerna.
                  Oczywiscie co moglam napisac? Ze co? Mam dziecko niechodzace, bo ma
                  porazenie i niedowlad polowiczny??? Po co mialam to pisac??? Mialam
                  pisac, ze dziekco ma niedotlenienie mozgu i 2 raZy w tygodniu ezdze
                  na rehabilitacje i ciezko mi przemieszczac sie 2 godziny w jedna
                  strone 3 autobusami??? Tu NIKT tego nei rozumial.
                  Pisalam o zakupach mojego eksa. Eks robil przerozne zakupy,. Kupowal
                  np poledwice, ktora dla rocznego dziecka kompletnie nie nadawala sie
                  do jedzenia, bo nawet na tym nie dawalo sie zupy ugotowac (a co jak
                  co gotowac umiem i bardzo lubie). To tez uslyszalam, ze przesadzam.
                  Tak. Moze i przesadzalam.
                  Tylko eks zostawil mnei z pusta lodowka, gdy nei mialam pracy..

                  Dlatego tez patrze inaczej na dziewczyny, ktore czuja sie podobnei
                  jak ja i nie zachowuje sie w stylu "zapomnial wol jak cieleciem
                  byl", bo wiem jak jest ciezko.

                  I nei sa to zarty.
                  Uwazam tylko, ze niektorzy mogliby spojrzec wstecz i przypomniec
                  sobie co nie co....
                  • kicia031 Re: He he he ;) 20.05.08, 15:56
                    > I nei sa to zarty.
                    > Uwazam tylko, ze niektorzy mogliby spojrzec wstecz i przypomniec
                    > sobie co nie co....

                    Madziulec, nie zaimponujesz mi. ja w momencie gdy zmienilam zamki
                    mialam stypendium za wyniki w nauce na studiach i 100 pln od
                    rodzicow, razem circa 230 na siebie i dziecko.

                    I to, ze dalam sobie rade jest dla mnie powodem do dumy i poczucia
                    ze jestem kobieta z najwyzszej polki.Przykro mi z powodu choroby
                    twojego dziecka, ale daruj sobie ten jad.
                    • dynema Re: He he he ;) 20.05.08, 17:21
                      kicia031 napisała:

                      > Madziulec, nie zaimponujesz mi. ja w momencie gdy zmienilam zamki
                      > mialam stypendium za wyniki w nauce na studiach i 100 pln od
                      > rodzicow, razem circa 230 na siebie i dziecko.
                      >
                      > I to, ze dalam sobie rade jest dla mnie powodem do dumy i poczucia
                      > ze jestem kobieta z najwyzszej polki.Przykro mi z powodu choroby
                      > twojego dziecka, ale daruj sobie ten jad.

                      Mialam troche wyzsze stypendia( naukowe i socjalne) ale i tak
                      decyzja o tym aby ex kopnac w zadek oznaczala bardzo duzy spadek
                      jakosci zycia.

                      W tym miejscu chcialaym podziekowac wszystkim sasiadom z akademika,
                      ktorzy mieli duzy i czynny udzial w wychowaniu latorosli pewnej
                      studentki. Nastepne pokolenia wam tego nie zampomna! wink
                    • madziulec Re: He he he ;) 20.05.08, 19:36
                      Ja mialam pozyczone 320 zl od kolezanek z forum Nietypowe...
                      • nurth [...] 22.05.08, 08:50
                        Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
                        • madziulec [...] 22.05.08, 08:52
                          Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
                          • nurth [...] 22.05.08, 08:56
                            Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
                  • agapaws Re: He he he ;) 20.05.08, 16:54
                    Wiesz nie bardzo rozumiem związku Twojej wypowiedzi z moją sprawą, mój eks w
                    sprawach majątkowych zachował się przyzwoicie.
                    No i szczerze podziwiam Ciebie, ale i współczuję. Twój były to jednak był kawał
                    sku.... zostawić Ciebie w takiej sytuacji bez niczego
              • selavi2 Madziulec 20.05.08, 17:50
                A nie pomyslalas o tym, ze np. to ja sie pozbylam i wystawilam swojemu ex
                walizki z jego wlasnego mieszkania?
                I on to łykmął bez niczego. I mieszkam w tym mieszkaniu juz 16 lat i dostaje
                przyzwoite alimetny.
                Czyli moze byc prawda to, ze jestem piekna, madra i wspaniala a on wredne bydle?
                Bo jakbym to ja byla "be", to z pewnoscia udowodnilby mi to w sadzie,tak?
                A czy ja musze robic kariere, miec full kasy i znac 40 jezykow, byc super piekna
                i zgrabna, zeby czuc sie z gornej polki i miec dobra opinie o sobie?
                Zapewniam, ze nie musze.
                • madziulec Re: Madziulec 20.05.08, 19:39
                  Wybacz.. Zyje na tym swiecie dosc dlugo, z racji roznych zakretow zyciowych znam
                  roznych ludzi. I nie wierze, ze swiat dzielimy na ludzi z zalozenia takich
                  przewspanialych jak Ty i takich bydlakow jak Twoj eks.
                  Po prostu jest to bajka.
                  Przykro mi
                  • selavi2 Re: Madziulec 20.05.08, 20:45
                    To byla ironia, przeciez...
                    Cos Ty taka sieriozna i doslowna kobieto?
                    • madziulec Re: Madziulec 20.05.08, 21:02
                      Bo kojarzy mi sie z idealem, do ktorego odszedl moj eks wink
                      Po roku od daty slubu ideal siegnal bruku i rozniez zostal zdradzony, tylko
                      tenze ideal o tym nie wie.
            • agapaws Re: partnerka 20.05.08, 15:14
              Kariera w jego przypadku - nie tylko nieakceptacja, ale przede wszystkim
              rywalizacja, pisałam, że kończąc studia zaplanował sobie karierę na 10 lat i
              osiagnął niemal wszystko. To u niego trochę inaczej On jest typem wojownika, nie
              robił tego aby mnie olśniś, ale to z jego natury wynika.
              Praca dla niego to był i jest żywioł i w tym się realizuje. Mówił że zna swoich
              klientów tak bardzo zamożnych ludzi, którzy nie muszą już niczego robić w zyciu,
              zajmować sie biznesem ale wciąz robią interesy ale nie po to aby mieć jeszcze
              więcej pieniędzy, lecz dla samego robienia interesów, dla adrenaliny, dla
              sportu. rywalizacji. Podobnie i on podchodził do pracy.
              Tak po przeczytaniu to widzę że reprezentujesz raczej kobiecy punkt widzenia ale
              męski w tym zakresie jest różny.
              Tamta nowa babka - sądzę, że nie tylko to. Wiek w jej przypadku to nie problem.
              To szałowa kobieta, która potrafi zawrócić w głowie i zawróciła
              A on chyba jako ten wojownik myśli że wygrał bój o mityczną "piekną Helenę", ale
              i ona chyba też go w jakiś sposób zdobyła.
              Przysłowiowy kop tak dostałam, boli, lecz nieświadomie się wystawiłam?
          • agapaws Re: Czy też tak było już po? 20.05.08, 14:55
            W sumie masz rację - no może nie życzę mu tego guza - w końcu to ojciec mojego
            dziecka...A moje problemy zdrowotne na razie odeszły, chociaż ryzyko jest
            jakieś. Trochę zmian po tym okresie jednak we mnie pozostało po kuracji
            hormonalnej (psychicznych więcej, fizycznych mniej, ale drażliwych dla mnie)
            • jogo2 Re: typ wojownika 20.05.08, 15:46
              Dobrze, usprawiedliwiaj go w nieskończoność, tylko po co??? Czy on Cię
              usprawiedliwiał, kiedy miałaś problemy ze zdrowiem. Są różne typy wojownika i
              sam ten fakt, bycia tym typem nie usprawiedliwia robienia świństw. Jak sto
              czternasty wpis nie pomógł zrozumieć Ci tego to idź do psychologa - nie staram
              się być zgryźliwa, staram się poardzić Ci dobrze, i to też nie znaczy, że uważam
              Cię za głupią - naprawdę idź do psychologa. Nie reprezentuję żadnego kobiecego
              punktu widzenia, specjalnie sobie wybrał na żonę taką osobę, jak Ty i jest
              świnią i chamem i to głęboko w nim siedzi, Bycie typem Rambo, czy wojownika tego
              nie usprawiedliwia, a Ty masz prawo być typem żony, matki i kucharki, jeżeli to
              jest to co Ty lubisz, tak, masz prawo taka być, jeżeli właśnie chcesz taka być i
              nikt nie ma prawa robić Ci z tego zarzutów ani wymagać skoków na paralotni. Już
              więcej nic nie napiszę, bo nie mam czasu.