zla.kobieta1000
20.03.09, 21:38
Mam taki problem, częściowo związany z obecnymi aferami o opiekę i kontakty
ojca z dzieckiem, a częściowo z okolicznościami finansowymi.
Złożyłam w sądzie wniosek o ustalenie miejsca pobytu córeczki (2,9 m-cy) przy
matce i ustalenie kontaktów z ojcem w mojej obecności. O perypetiach z tym
związanych piszę w innym wątku zresztą.
Córka mieszka ze mną od urodzenia, ojciec nigdy nie kwapił się z zabieraniem
jej do siebie, ujawnianiem faktu posiadania dziecka rodzinie itp. Teraz robi
jazdy, bo w końcu po ponad 2,5 rocznej szarpaninie o pieniądze pozwałam go o
alimenty, no i żona o wszystkim się dowiedziała.
Tatuś wyliczył swoją zdolność do płacenia na symboliczną kwotę, ok. 20% tego,
co wcześniej płacił dobrowolnie. Jestem na wychowawczym, więc pokrywał całość
kosztów utrzymania córki, tak się umawialiśmy. Nie jestem w stanie wrócić do
pracy przed wrześniem, bo w tej chwili po opłaceniu niani bądź pryw
przedszkola zostałyby mi pieniądze co najwyżej na jedzenia dla córki. Mam duże
koszty, kredyt hipoteczny, nie mam w tej chwili środków do życia, a nawet
gdyby ktoś się zajął dzieckiem za darmo, to moja pensja + te groszowe alimenty
nie wystarczą na pokrycie obecnych kosztów... No i tak sobie wymyśliłam, że
mogłabym sprzedać mieszkanie, póki jeszcze da się na nim coś zarobić i
przeprowadzić się z małą do większego miasta, gdzie prawdopodobnie będę miała
większe możliwości zatrudnienia zgodnego z moimi umiejętnościami. Tam bym coś
wynajęła, a za jakiś czas może udałoby mi się ponownie kupić jakieś mieszkanko.
Czy mogę załatwiać sprawę przeprowadzki zanim sąd podjął decyzję o pozostaniu
dziecka przy mnie, co najprawdopodobniej i tak się zdarzy? Zaznaczam, że córka
jest u mnie zameldowana i silnie ze mną związana emocjonalnie. Oczywiście nie
myślę o robieniu z tego tajemnicy, ale o powiadomieniu jej ojca o zmianie
adresu. A niestety pewnie szybciej sprzedam mieszkanie i się wyprowadzę niż
dojdzie do sprawy o ustalenie kontaktów. Na sprawę o alimenty czekam 2 mce, a
pewnie i tak pierwsza sprawa będzie dotyczyć zabezpieczenia alimentacji. A ja
już w tej chwili nie mam za co żyć z dzieckiem.
I wreszcie, co do kontaktów - nie mam auta i nie prowadzę, dziecko bez przerwy
choruje, nie wyobrażam sobie targania jej w zimie pociągiem 250 km, żeby tatuś
się parę godzin pobawił nią jak maskotką. Czy można i jego zobowiązać do wizyt
w naszym nowym miejscu zamieszkania? Ma auto i wolny zawód, prowadzi
działalność gospodarczą i sam decyduje o trybie swojej pracy. Z kolei dziecko
jest małe, jego rodzina nastawiona do nas wrogo i na pewno nie zgodzę się na
pobyty córki tam na cały np. weekend, choćbym nawet miała sprzeciwić się
decyzji sądu i nie wydać dziecka.