18_lipcowa1
12.04.10, 09:31
Zawsze uważałam, że to wielka wielka wygoda, oczywiście oprócz
innych zalet.
A teraz doceniłam to podwójnie, a może i poczwórnie...?
Cięzko oddać słowami to jak cieszę się, że to takie proste i wygodne
i jak smutno, że to się kończy.
Mała zaczyna jeść stałe posiłki.
A więc trzeba: zaplanować pory posiłków, po części się do nich
dostosować, wymyślić co dziecko będzie jadło, kupić, podgrzać, (w
przypadku słoiczka, bo jak się robi samemu to ugotowac, zmiksować )
czyli ubrudzić garnek albo włączyć podgrzewacz, ubrudzić mikser)
ewentualnie zetrzeć, jeśli owoce albo rozrobić z wodą jeśli kaszka,
nałożyć śliniak, na dodatek wcelować by było głodne na tyle by
jadło, a jednocześnie nie za głodne by nie darło papy bo wtedy nic
się nie da do niej włożyć.
Potem nałożyć do miski i karmić. Co się kończy umazaną buzią,
włosami, ja wymazana, fotelik do karmienia, dziecko się rozgląda,
nie zawsze skupia uwagę na jedzeniu.
Potem posprzątać cały ten bajzel, umyć, wytrzeć. Włożyć do szafek i
tak ''w koło Macieju''.
Brrrrrrrrrrrr!!!!Jest to dla mnie męcząco upierdliwe bo jestem
leniwa i wygodna.
Dlaczego dzieci nie mogą być karmione piersią wyłącznie np rok a nie
tylko 6 miesięcy??? Nic by moja wtedy nie tknęla.
Taka wygoda, o niczym nie trzeba myśleć.
Tak więc sądzę że w przypadku butelek jest podobnie, czyli trzeba
mleko kupić, rozrobić, podac, umyć butelkę, włożyć do szafki, za
chwilę wyjąć i znowu ten sam cyrk itp itd. Współczuję więc.
Niech MI NIKT NIGDY nie mówi ,ze karmienie butlą jest łatwiejsze,
wygodniejsze, szybsze itp BO NIE JEST. Jak się do tego doda nocne
cyrki z lataniem z butlą to już w ogóle horror.
Można się umordować przy tym, co widzę i wiem teraz.
Strasznie się cieszę, że chociaż te pół roku miałam możliwość zycia
w takiej wygodzie i LUKSUSIE, czyli karmiąc piersią.
Aha no i pewnie pokarmię do roku, bo nie mam zamiaru teraz latać z
butlami, kupowac mleko i znowu ten cały cyrk.